Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Wiadomości - Małyszeq

61
EKKUSU I ZHEARRIMST.
Jak to już wcześniej było powiedziane razem raźniej. Wytłumaczenie problemu dziewczynie z akredytacji spowodowało zadziwiającą zmianę w jej niezbyt przyjaznym jak dotąd zachowaniu. Spojrzała w zeszycik, który miała przy stole, wyjęła komórkę i zadzwoniła do kogoś, dosyć długo przy tym machając wolna ręką w powietrzu, jakby kłóciła się z kimś. Telefon został wyłączony, po czym dziewczyna odwróciła się z widoczną ulgą.
- Jakieś torby z tej sali zostały zaniesione przez helpera do Sleep Roomu Pomarańczowego na drugim piętrze. Nieporozumienie wzięło się stąd iż ta sala w ogóle nie była przeznaczona dla konwentowiczów, a mój przyboczny jest idiotą i nie wiedział co zrobić. Przepraszam za zamieszanie i życzę miłego dnia. Jeśli te bagaże okażą się nie należeć do Ciebie, poinformuj nas.
Wszystko ładnie i pięknie, prawda? Tylko, że Zhearrimstowi nadal nie zgadzała się jedna rzecz - ta sala nadal nie wyglądała jak sleep room w którym zostawił bagaże...

LOSIK:
Miłość Yumiko była mdląco słodka - zamiast malinowego kremu o wiele lepsza byłaby zwykła bita śmietana i jakieś owoce na tym gofrze, no ale nie było co wybrzydzać - serwis o niebo lepszy niż na zwykłych konwentach.
Nie mając chwilowo nic lepszego do roboty, ruszyłeś na pierwsze piętro, aby porozglądać się po stanowiskach wystawców. Nie było tak źle jak można było się spodziewać. Na stoisku Waneko wypatrzyłeś pierwsze tomy ich nowych tytułów: 'Hoshi no Samidare' oraz "JoJo's Bizarre Adventure". Nieźle. Stoiska z przypinkami ominałes szerokim łukiem wiedząc, że ich jakość pozostawia wiele do życzenia. Akcesoria w rodzaju zegarków na łańcuszku, smoczych kul, notatników śmierci itp. wyglądały ciekawie, ale cenowo odstraszały. Za to te japońskie słodycze wyglądają całkiem całkiem...

IGNACY:
Eh, chyba się starzałeś. Opieka nad nieopierzonym zagubionym konwentowiczem nie należała do twoich planów... ale ostatecznie nie powinno zaszkodzić... na pewno będzie ciekawsze niż spędzanie czasu w towarzystwie większości tych łibusów... Chłopak rozglądał się niepewnie po stanowiskach handlarzy i zatrzymał wzrok na dłużej na pustym stoliku nakrytym zielonym obrusem, albo czymś podobnym. Musiał być zarezerwowany dla jakiegoś VIP-a... Podszedłeś do niego...

RED FEDORA:
Zanim zdążyłeś podjąć decyzję, Ignacy leniwym krokiem podszedł do Ciebie - ciekawe czego mógł chcieć...
62
RED FEDORA:
Rozejrzałeś się bezradnie. Nic nie wskazywało na to, żeby ktokolwiek z wystawców miał autentyczną japońszczyznę. Twoją uwagę
zwrócił jednak jeden z pustych stolików, który najwyraźniej był zarezerwowany dla któregoś z wystawców. Wyróżniał się jedynie
tym iż przykryty był zielonym płótnem, zaś ozdobna karteczka postawiona na nim informowała iż jest to miejsce dla grupy o nazwie 'Tendō no Hana'. Brzmiało japońsko. Nie spodziewałeś się zbyt wiele, ale możliwe, że będziesz mógł jednak nabyć tutaj porządny japoński merczendajz...

IGNACY:
Leniwie zwlokłeś się z karimaty i przeczłapałeś do wyjścia. Stoiska wystawców rzucały się w oczy na pierwszym pietrze, a i chaos wydawał się nieco bardziej ogarnięty. Niestety stoiska, które widziałeś świeciły mocno szajsem. Jakieś mangi, przypinki, akcesoria, maskotki. Leniwie przeglądając tu i ówdzie porozrzucane gadżety na jednym ze stoisk, kątem oka zauważyłeś chłopaka od muffinek, jakmutambyło... oraz przypinkę z dość ładnie narysowanymi Cirno i Daiyousei. Takiej jeszcze nie masz...

ZHEARRIMST:
Nieznajomy chłopak stwierdził, że się nie znacie... dziwne, mimo to rozpoznał Touhou. Czyżby jeden z tych mitycznych niezrzeszonych fanów? Brodacz tymczasem najwyraźniej postanowił pomóc Ci w Twoim problemie, gdyż osobiście podszedł do jednej z dziewcząt z akredytacji. Długo coś tłumaczył, po czym dziewczyna, marudząc wydobyła pęk kluczy, podeszła do drzwi i zaczęła je otwierać. Zamek zaskrzypiał opornie, ale w końcu zaskoczył i sala otworzyła się. Wszedłszy do środka i rozejrzawszy po wnętrzu, stwierdziłeś, że pamięć musi Ci szwankować. Zamiast sterylnie czystej i pustej klasy zobaczyłeś zakurzoną drewnianą podłogę, ławki stłoczone były na połowie powierzchni, brak było jakichkolwiek rysunków... Ta sala absolutnie nie przypominała miejsca w którym zostawiłeś bagaż. Oczywiście Twoich toreb też nie było i nie sprawiały wrażenia, jakby kiedykolwiek się tu dostały...

EKKUSU:
Cóż, sala nie była oznaczona jako sleeproom, ale wypadało chłopakowi pomóc - chociażby za sam fakt posiadania Mevkoszulki.
Dziewczyna z akredytacji, do której się zwróciłeś, oderwała się od swoich obowiązków (w zasadzie to od rozmowy z koleżankami, ale nie bądźmy drobiazgowi).
- Masz szczęście, ja mam zapasowe klucze... ale nie przypominam sobie, żebyśmy udostępniali tą salę dla konwentowiczów.
Dziewczyna zerknęła jeszcze raz na typa stojącego pod salą i nagle w jej oczach pojawił się błysk zrozumienia.
- Aah, to ten co uciekł bez opaski. Możliwe, że jakiś helper wnosił tam ławki i zapomniał zamknąć wcześniej... No dobra, otworzę tą salkę na chwilę, niech zabierze swoje bagaże i idzie... Podeszliście do Yuugitarda, po czym zamek w drzwiach szczęknął i chłopak wpadł w pośpiechu do środka....

LOSIK:
Miłość Yumiko miała Cię kosztować jedenaście złotych polskich, co może było wygórowaną ceną jak na prosty deser, ale za tę obsługę należało im się jak psu kość. Na gofra musiałeś poczekać jakieś 10 minut według słów jednej z brzydszych meido. Obserwując tłumy, studiując kartę dań ozdobioną rysunkami Hello Kitty nie zauważyłeś, iż Twój deser czeka na Ciebie. Podniosłeś głowę znad menu i miałeś okazję przyjrzeć się azjatyckiej dziewczynie - nie była może idealną japońską pięknością - nieco pulchne policzki, niewysoka, krótkie włosy i sympatyczne dołeczki w kącikach ust. Poruszała się jednak z niezwykła gracją i poczułeś lekkie dygnięcie serca na jej widok. Nim zdążyłeś jednak się odezwać wyrecytowała z bardzo kiepskim akcentem: "Witaj na nasz konwent. Grupa życzyła miły pobyt. Dzienkuję!". Następnie wysłała w powietrze całusa, dygnęła i wróciła za ladę, zapewne przygotowywać kolejne potrawy....
63
ZHEARRIMST:
'Todżo fajne animu'. Nie mogłeś uwierzyć własnym uszom. Tekst żywcem wyjęty z forum, rzucony w Twoją stronę? Na tym konwencie? Chwilowo zaprzestałeś próby odzyskania bagaży i obejrzałeś się za siebie. Nieznany Ci masywny, dobrze zbudowany brodacz uśmiechnął się lekko i dorzucił: '-Czy zostawiłaś tam jakieś rzeczy czy ciuchy, że szarpiesz jakbyś miał zamiar wyrwać te drzwi razem z całym skrzydłem?'. Znałeś parę osób z forum Touhou.pl, spotykaliście się w różnych okolicznościach, ale tego randoma nie kojarzyłeś. Na pewno nie był to Herubim, nie był to Ignacy (który chyba nawet gdzieś Ci mignął w kolejce, ale widziałeś go tylko raz więc mogłeś się mylić)... Still, Touhoutard to Touhoutard... Razem raźniej...

EKKUSU:
Nie znałeś wprawdzie człowieka z fandomu touhou, który tardziłby Yuugi, jednak taki ktoś własnie stał przed Tobą. Krótko obcięty, nieco krepy i ogolony. Gdyby założyć mu dresy, można wziąć by go za typowego 'prawilnego ziomeczka'... gdyby nie to, że nosił koszulkę z YumeHime. A więc swojak. Przynajmniej zaprzestał wyrywania drzwi z futryny i taksował cię wzrokiem, jak gdyby próbował skojarzyć twoją twarz...

IGNACY:
Twardo odsypiasz pomimo rosnącego w sali gwaru (dopóki nie zdecydujesz się obudzić - w tym momencie drzemiesz już około 15 minut).

LOSIK:
Ceny, mimo iż nie przerażały, to jednak nie należały do najtańszych. Nieco taniej niż na innych konwentach, ale nadal zdecydowanie drożej niż w jadłodajni klasy średniej. Kawiarenka szybko się zapełniała, a trzy meido zasuwały jak na guaranie. Fartuszki meido co chwila migały miedzy stolikami, zaś dziewczyny głośno podawały nazwy dań serwowanych w danej chwili, oraz nicki ludzi, którzy je zamówili. W ten sposób udało Ci się ustalić iż "jakieśtam trójkąty orientu" były faktycznie zwyczajnymi tostami z keczupem, talerz z ptakiem to jakaś potrawka z kurczaka z ryżem w aromatycznym sosie (co swoją drogą stanowiło niesamowity precedens, gdyż najbardziej wyszukanym daniem kafejek na standardowych konwentach była zapiekanka z mikrofalówki). Udało Ci sie też zauważyć czym była ciekawie brzmiąca 'Miłość Yumiko' - był to po prostu gofr pokryty jakimś różowym kremem i obsypany czekoladowymi serduszkami. Azjatka zwana Yumiko podała go właśnie do stolika obok Ciebie, dygając wdzięcznie wysyłając w powietrze całusa w kierunku zamawiającego gimnazjalisty. Gimbus strasznie zaczerwienił się na ten widok i chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna zwinęła się sprawnie po kolejne danie.
Konwent z własnym cateringiem? Co się tu dzieje?

RED FEDORA:
Przyjrzałeś się mapce, jednak niezdecydowanie wciąż mieszało Ci mysli. Ostatecznie stwierdziłeś, że najlepszym  sposobem znalezienia interesującego Cie towaru będzie metoda 'Na chybił trafił'. Na korytarzu głośno wydurniały się jakieś dziewczyny próbujące zrywać sobie kocie uszy z głowy, dwóch starszych od Ciebie chłopaków siedziało na parapecie okiennym zaczytanych w jakiejś mandze, mnóstwo innych osób przemykało korytarzami bądź tłoczyło się w wejściach do kolorowych sleep roomów. Niemal odetchnąłeś z ulga, gdy zszedłeś na pierwsze piętro i okazało się ono znacznie mniej zatłoczone. Co jak co, ale nie lubiłeś takich tłumów - oby w sleepie nie bło za ciasno i dyuszno, albo ten konwent będzie bardziej stresującym doświadczeniem niz myslałeś. Sklepikarze dopiero wystawiali się ze swoim towarem wzdłuż ścian korytarza, jednak na razie było to jedynie wydawnictwo Waneko ze swoimi mangami, tuz obok straszliwe bootlegowe maskotki, w tym Umbreon z takim zezem, że wyglądał jak Derpeon. Dalej jakieś całkiem ładne akcesoria - zegarki na łańcuszkach, pudełko z 7 Smoczymi Kulami, używane mangi za 5 zł (jakiś Bleach, pare tomów Death Note, cała kolekcja Uteny). Nie wszystkie stoliki z rezerwacjami dla handlarzy jeszcze były pełne, ale powolutku zaczynałeś wątpić w to, że tutaj kupisz katanę - większość z tego co widziałeś to typowy konwentowy chłam.
64
Archiwum / Odp: Touhou RPG Sessions - Offtop
Tutorial płynnie bprzejdzieł w dalszą część sesji - przyszło mi do głowy kilka pomysłów w trakcie pisania. W przysżły weekend postaram się zrobić jakieś czytelne mapki konwentowe, żeby łatwiej wam blo się orientować w osobnym temacie oraz coś jakby karty ekwipunku, które będziemy aktualizowac w miare postępów.

Niestety taka jest natura epizodycznych sesji - zajmują duuuzo więcej czasu, kiedy trzeba opisać każdy najdrobniejszy detal, i jednocześnie chce się zostawić wszystkim jak największą swobodę decydowania o podejmowanych akcjach. Minęło dopiero kilka dni, a na samym kownencie mineła może godzina od czasu kiedy staliście w kolejce...
65
RED FEDORA:
Barłóg może nie był idealnym legowiskiem, ale na dopracowanie wygody czas przyjdzie później. W końcu czekało na Ciebie tyle roboty, a było tak mało czasu! Wg mapy konwentowej, większość stoisk miała znajdować się na pierwszym piętrze, niektórzy z wystawców mieli zarezerwowane osobne sale na sleep roomy tylko dla ekipy sprzedawców. Interesujące. Pojedyncze stoiska zaznaczone były również na parterze, jednak łączna liczba handlarzy, którzy zdecydowali się upłynniać swój towar na konwencie, była (wg planu przynajmniej) dość mała. Pierwsza rysa na "profesjonalnej' fasadzie konwentu. Inna sprawa, że sleep room powoli zapełniał się ludźmi, a Ignacy położył się spać. Nie ma co udawać, weteranem konwentowym nie byłeś i czułeś się bardzo nieswojo z tyloma obcymi ludźmi.

IGNACY:
Rozłożenie prowizorycznego legowiska i wyznaczenie swojego terenu było o tyle proste, że sleep był przestronny. Dobrze wiedzialeś, że gdy tylko się zapełni, warunki nie pozwola na zbyt komfortowy sen, postanowiłeś więc wykorzystać czas względnego spokoju i poczułeś błogą senność, gdy tylko wygodnie rozłożyłeś się na karimacie na której rozesłałeś śpiwór i małą poduszeczkę. Odplynałes w lekki, lecz krzepiący sen.

ZHEARRIMST:
Nawigowanie z powrotem do akredytacji poszło w miarę szybko - czyżby Touhoukoszulka budziła respekt? Na pewno nie wzbudziła go w sercu kobietki na akredytacji, która w krótkich żołnierskich słowach ochrzaniła Cię za brak opaski, teatralnie głośno pożaliła się na swój los, ale w końcu po ponownej weryfikacji dokumentów zapieła Ci pomarańczowa opaskę, poinformowała o położeniu Twojego sleeproomu na drugim piętrze, po czym wróciła do pieczętowania niepoliczalnych ilości konwentowiczów. Teraz czas tylko odebrać rzeczy z sali, w której je zostawiłeś. Tylko, że drzwi były zamknięte. Pociągnałeś parę razy za klamkę. Nic... Kurwa...

LOSIK:
Wychodząc z sali, katem oka dostrzegłeś, że ziomuś od muffinek wyładował chyba cały szwedzki stół na swoje legowisko. Zapachniało jakąś wędliną . Głupio byłoby jednak sępić od obcego człowieka, więc przygotowawszy się psychicznie na pyszne tosty ze starym serem, spróbowałeś zrobić krok w kierunku drzwi... i prawie wyjebałeś się o czyjeś przemoczone jeszcze torby, co wzbudziło żywiołowy śmiech jakichś yaoistek wchodzacych do sali ze swymi walizami. Ze złością odkopnąłeś jedną z uciążliwych toreb na bok i wyszedłeś z sali mamrocząc pod nosem. Szybkim krokiem udałeś się do bufetu na parterze, który odnalazłeś dzieki mapie oraz zapachom. Szkolan kafejka oczywiście przerobiona była na psuedomeido cafe, gdzie rolę ślicznych meido miały spełniać dwie kobitki,w wieku licealnym, w przetłuszczonych włosach wymykających się spod czepków, oraz... a to Ci niespodzianka - jedna autentycznie ładna Azjatka (Chinka? Japonka? Kto je tam wie...). O ile brzydsze dziewczęta nawet nie próbowały się starać wczuć w klimat, o tyle dziewczyna, do której zwracały się imieniem Yumiko (zabawnie kaleczyła polski podczas obsługi klientów) idealnie odnajdywała się w roli. To musiał być ten słynny japoński perfekcjonizm...
W menu zaciekawiła Cie nieco pozycje o nazwie "Karmazynowo-Złote Trójkąty Orientu', 'Talerz Z Ptakiem' oraz "Miłość Yumiko' (ta ostatnia pozycja brzmiała co najmniej dwuznacznie)...

EKKUSU:
Według planu większość wystawców miała sie rozłożyć na pierwszym piętrze, ale ogólna liczba wymienionych w informatorze i oznaczonych na mapce stoisk była przerażająco mała. Nim jednak wstałeś, rozległ się smiech i zauważyłeś wchodzące do sali dziewczyny w koszulkach 'I <3 Yaoi' nabijające się z któregoś ze współsleepowiczów, który wywalił się o jakieś torby. Chłopak ze złością odkopnał jedną z nich po czym wyszedł z sali energicznym krokiem. Chcąc nie chcąc ruszyłeś za nim i aby rozeznać się metodycznie w terenie konwentu, postanowiłes zwiedzić go od parteru, aż po najwyższe dostepne miejsca. O ile ruch na schodach zdawał się być teraz nieco mniejszy, to na parterze nadal tłoczyło się mnóstwo ludzi wszelakiego sortu - cosplayerzy i cosplayerki, paru śmieszków pod ścianą rzucający grubiańskimi żartami w kierunku wchodzących, akredytacja, która próbowała zapanować nad tym bałaganem... oraz znajomo wyglądająca sylwetka w (szok!) Touhoukoszulce, szarpiąca z uporem maniaka zamknięte drzwi jakiejś sali.
66
LOSIK:
Bufet znajdował się wg mapy na parterze, w sali pomiędzy szatniami. Co ciekawe, na mapce nazwa każdej lokacji miała napisany w nawiasie obok japoński krzakowy odpowiednik, co zapewne miało zwiększyć wrażenie "profesjonalizmu" ekipy organizującej konwent. Brakowało jedynie z góry rozpisanej oferty i cennika, no ale nie wymagajmy za wiele od orgów - jak na razie poziom organizacji zaskakiwał, mimo jednego nieprzewidzianego minusa jakim była tak duża liczba osób. Mogło się zrobić nieco ciasno. Paru kolejnych randomów weszło do sleeprooma, między nimi wcisnął się jeden z ludków, których kojarzyłeś z fragmentu kolejki, w którym przez pewien czas stałeś. Typ wyglądał na mruka. Pozostałe randomy nic ciekawego sobą nie reprezentowały - typowe młode spierdoliny jakich mnóstwo stało przed konplejsem...

RED FEDORA:
Potencjalny złodziej Twoich pachnących muffinek oderwał wzrok od pudełka, spojrzał na Ciebie przez chwilę jakby usiłował sobie coś przypomnieć, po czym lekko wzruszył ramionami i zaczął studiować mapkę konplejsu. Sok nadal był bardzo zimny, co lekko stępiło smak marchwi i wyrwało Cię z odrętwienia. Do sali weszła kolejna grupka osób, między nimi Ignacy. Ciekawe, dgzie się podziewał z tymi torbami. Podłoga zaczynała zapełniac się karimatami, spiworami, kocami i nawet czyimś dmuchanym materacem. Wypadałoby szybko zarezerwować miejsce, żeby nie rozkładać legowiska na korytarzu...

ZHEARRIMST:
Odruchowo spojrzałeś na nadgarstek i zobaczyłeś brak jakiejkolwiek kolorowej opaski. Przypomniałeś sobie iż przebijając się przez tłumy zignorowałeś babkę z akredytacji, która zatrzymała parę osób wokół Ciebie i ruszyłeś wrzucić torby do sleeprooma... po czym beztrosko udałeś się na zwiedzanie konplejsu. Może jeszcze nie jest za późno, aby naprawić ten błąd. To jednak będzie oznaczało ponowne przebijanie się przez schody...

IGNACY:
Pranie skarpety poszło sprawnie, a sleep wyraźnie się zaczynał zapełniać - wróciłeś w momencie gdy grupa randomów przebiła się przez stanowisko 'ochrony'. Zacząłeś kojarzyć też twarze ze sleep rooma. Wystrój typowej kalsy szkolnej - wyświechtane linoleum na podłodze, jakieś mapy na ścianach, połowa tablicy zasłonięta naprędce zszytą flagą Japonii. Typ od muffinek flegmatycznie pił sok z butelki, obok niego jakiś też znajomo wyglądający człowiek zaczytywał się w planie szkoły (podniósł jedynie głowę, aby spojrzeć na wchodzących). Wiało nudą... No i nadal miałeś ze sobą lekko wilgotnego w środku buta,  przepraną skarpetę oraz rzeczy z torebki konwentowej.

EKKUSU:
Bułka zapchala na chwile żołądek i uwolniła głowę od niewesołych myśli. Przejrzałes jesczcze raz dokładnie cały informator. Na upartego, panel o memach internetowych mógł byc ciekawy. Wiedzówka z 8-bitowych melodii też wyglądała ciekawie. ktoś prowadził też niepasujący do konwencji ale brzmiący ciekawie panel o rekonstrukcji historycznej. Cała reszta to typowo konwentowe atrakcje tworzone na kolanie. Ucieszyłbys się z PZTA, ale nikt z tej ekipy nie wydawał się prowadzić żadnego z punktów programu... Pogrążony w rozmyslaniach prawie nie zauważyłeś, że sleep powoli się zapełnia...
67
EKKUSU:
Zawartość reklamówki nie zaskakiwała, ot informator konwentowy, plan szkoły i... szare kocie uszka na głowę. Nie było natomiast wszechobecnych na każdym innym konwencie przypinek, sama zaś książeczka i mapa były bardzo dobrej jakości, czytelne i starannie wydrukowane. Ewenement na skalę kraju. Najwyraźniej musieliście być pierwszymi osobami, które do sleeprooma zostały przydzielone, gdyż miejsca było mnóstwo. Twoje bambetle wylądowały pod kaloryferem - przynajmniej w nocy nie będzie zimno...

IGNACY:
Toaletę znalazłeś dosyć szybko, dzięki dobrym oznaczeniom na ścianach, oraz czytelnej mapie, którą planowałeś ogarnąć w sleepie i teraz miałeś w kieszeni. Toalety były jeszcze puste i w miarę czyste - nie licząc grupy chichoczących cosplayerek smarujących się jakimiś podkładami czy maseczkami przed lustrem. But był w duzo lepszym stanie niz sie spodziewałeś - większość wilgoci zaabsorbowała niestety skarpeta, która nie nadawala się chyba nawet do wysuszenia w roomie - a przynajmniej nie jeśli chciałeś nie być uciążliwym dla pozostałych przez ten krótki czas, który tu zamierzasz spędzić...

LOSIK:
Informator konwentowy wyglądał... solidnie. Dobra jakość papieru, czytelny. Niestety atrakcje to juz inna para kaloszy. Chyba dwa oddzielne LARPy zaplanowane na godziny nocne, turnieje bijatyk konsolowych, turniej OSU,, ze trzy różne panele, o Kancolle, jakiś konkurs z rozpoznawania creepypast... Absolutnie nic nie rzucało się w oczy, atrakcje oklepane i odgrzewane jak kotlety w pegeerowskim barze... Opaska od kocich uszu trochę cisnęła, ale dało się wytrzymać. Hmm, czy to obok to muffinki?...

ZHEARRIMST:
Przepychanie się schodami dosyć mocno Cię zmęczyło. Dotarłeś na pierwsze piętro, a Twoje oczy zostały zaatakowane przez trzy bazowe kolory - czerwony, zielny i niebieski. Drzwi trzech sal znajdujących się naprzeciwko schodów oklejone były jaskrawymi kolorowymi foliami, czy jakimś papierem. Kontrastowe kulfoniaste litery wskazywały na to, iż te sale to sleep roomy. przed każdą z nich stała w dodatku para osób w identycznie ubarwionych T-shirtach, zdecydowanie mniej stylowych niż tohokoszulka z Yuugi. Parę osób stojących przed najbliższym Ciebie, zielonym sleepem pokazało  przysadzistej dziewczynie i wysokiemu pryszczatemu chudzielcowi swoje ręce, po czym weszło do rooma z zielonymi drzwiami.

RED FEDORA:
wnętrze Nokii nie było tak tragicznie zalane jak być mogło. Dłuższe suszenie na parapecie pod którym znajdował się kaloryfer powinno przywrócić ją do działania bez szwanku. Kątem oka zauważyłeś, że Ignacy gdzieś zniknął, a obok Ciebie w kącie sali siedzi nie kto inny, jak typ, który wepchnął Cię w błoto... i obserwuje Twoje muffinki!
68
LOSIK:
Jeden z bysiów bez słowa spojrzał na Twoją opaskę, otaksował Cię wzrokiem spode łba, po czym machnął dłonią w geście, który przy odrobinie dobrej woli można było zinterpretować jako zaproszenie do wejścia. Drugi z kolei otworzył teatralnym gestem drzwi do sali i wymamrotał piskliwym głosem nastolatka w trakcie mutacji
'Serdecznie witamy w Sleepie Pomarańczowym Centrum Konwentowego. Dla wygody uczestników, wszystkie sleeproomy są regularnie monitorowane przez wykwalifikowana kadrę ochroniarską, dzięki czemu możemy szybko reagować na łamanie regulaminu konwentu . Życzymy miłej zabawy."
Wobec tak miłego przywitania, nie pozostało Ci nic innego niż wejść i rozłożyć rzeczy...

IGNACY:
Typ przed Tobą najwyraźniej podjął decyzję i wszedł do sleep roomu po uprzedniej kontroli opaski na nadgarstku. A więc jednak, służyły nie tylko za identyfikatory, ale również przypisywały Cię do konkretnego sleep roomu. Najpewniej decyzja podjęta z powodów logistycznych. Dresiarz stojący pod drzwiami rzucił tylko okiem na opaskę, drugi wyrecytował jakieś powitanie w Twoim kierunku, po czym bez problemów wszedłeś do środka. Najwyższy czas odłożyć gdzieś torby...

RED FEDORA:
Twoja uwaga o katanie trafiła w próżnię, gdyz Ignacy sprawnie i szybko okazał opaskę na nadgarstku i został wpuszczony do tzw. sleep rooma przez groźnych ochroniarzy w pomarańczowych t-shirtach. Jeden z nich nieco szorstko wyrecytował formułke powitania, drugi zaś nieco bezceremonialnie sprawdził Twoja opaskę, po czym wskazał dłonią nagląco. To chyba oznaczało, że masz wejść do środka i nie tarasować korytarza.

EKKUSU:
Konwent zapowiadał się chujowo. Nie spotkałeś żadnego znajomego, na razie na stoiskach bieda świszczała jak za najlepszego socjalizmu, a schody prowadzące na drugie piętro były niemal zakorkowane. Rozdając solidne ciosy na prawo i lewo przebiłeś się jednak i poddałeś kontroli dwóch sztywnych jegomościów w obłędnie jaskrawych koszulkach. Po wejściu do sleep rooma  zauważyłeś w środku jakby znajome sylwetki - chyba tych samych gości, którzy stali przed Tobą w kolejce - typ z kałuży, ten który go wepchnął, parę innych osób... jednak nadal nikogo znanego z widzenia. Szlag by to trafił...

ZHEARRIMST:
Czułeś się niczym świata król. Po dosyć męczącym epizodzie kolejkowym z energią godna oni przebijałeś się po korytarzach zaglądając do pomieszczeń. Na tym pietrze znajdowały się jednak głównie szatnie, oraz mała kawiarenka z której dochodził mdły zapach przypalanego w tostownicy kiepskiego sera. Zajrzałeś na salę DDR, na której ktoś otworzył małe okienko i zimne powietrze hulało po już śmierdzącej od konwentowiczów salce.; Zwykle gdzieś na dolnych pietrach znajdował sie też Ultrastar, jednak tutaj nie byłeś w stanie go znaleźć. Schody na wyższe piętra odstraszały poziomem zakorkowania, jednak Twoje bystre oczy zauważyły w pobliżu windę dla nauczycieli - no i dla orgów, nie oszukujmy się. Tylko teraz pytanie - czy pchać się schodami jak przystało na oni, czy pojechać windą i narazić się na opierdol od orgów/helperów/ochrony...
69
EKKUSU:

Mimo, iż Twój dobytek, który przywiozłeś ze sobą na konwent coraz bardziej Ci ciążył, postanowiłeś odnaleźć stoiska z mangowym badziewiem. Już pierwszy rzut oka przekonał Cię, że w przeciwieństwie do liczby uczestników, liczba stoisk, przynjamniej na tym piętrze jest zaskakująco niska - głównie jakieś pojedyncze ławki  oferujące pierdyliony wzorów przypinek z LoLa, oraz jakieś biedne koszulki. Nic ciekawego nie zwróciło Twojej uwagi.

LOSIK: Przeciśnięcie się przez schody wyraźnie pokazało pierwszy minus Centrum Konwentowego - osobę, która zaprojektowała w budynku użyteczności publicznej takie wąskie schody, należałoby wcisnąć w kłębiący się tu tłum i zostawić aby szczezła. W momencie gdy dotarłeś na piętro byłeś już cały zgrzany a elegancka reklamówka otrzymana od akredytacji była uplamiona jakimś lakierem, czy czymś podobnym. Na szczęście jej zawartość okazała się miłą niespodzianką - informator konwentowy na dobrej jakości papierze, plan Centrum Konwentowego na czymś stylizowanym mocno na pergamin, oraz... para kocich uszek na opasce. Drzwi sleeprooma oklejone były oczojebnie pomarańczowymi kartkami, na których koślawe czarne litery układały się w napis 'SLEEP ROOM POMARAŃCZOWY'. Przed drzwiami z kolei stało dwóch ponuraków w (a jakże) pomarańczowych koszulkach i podobnych do siebie szarych dresowych spodniach.

IGNACY:
Nie lubiłeś kłócić się i przepychać z bandą łibusów, jednak chyba nie było innego wyboru. Ruszyłeś po schodach, ale sama Twoja postawa musiała wzbudzić pewien respekt, gdyż pomimo pozornej ciasnoty, grzecznie ustępowano Ci drogi. Po dotarciu na drugie piętro, Twoje oczy zostały porażone feerią kolorów - a dokładnie koloru wściekłej pomarańczy - drzwi oblepione jarząco jaskrawym papierem, dwóch dresiarzy w takich samych koszulkach - i chyba ten sam typ, który chamsko wpychał się do kolejki zanim zaczęto wpuszczać ludzi i wepchnał tamtego cichego chłopaka od muffinek w błoto. Facet znowu blokował przejście, tym razem jednak zastanawiał się co zrobić z dwoma karkami pilnującymi wejścia do sleepa.

RED FEDORA:
Korzystając z okazji, że Ignacy ruszył, najpewniej w kierunku sleep rooma, poszełeś za nim. Musiał wzbudzać respekt, ponieważ ludzie na zatłoczonych schodach rozstępowali się przed nim, zaś ty skromnie idąc w jego cieniu, dotarłeś bez większych przeszkód na miejsce - i omal nie zderzyłeś się z jego plecami, gdy stanął jak wryty.

ZHEARRIMST:
Wychodząc ze sleep roomu poczułeś się nieco nieswojo. O ile sleep był niezwykle sterylny, niczym z innej planety, korytarz buzował od energii tłumu, był brudny i śmierdziało w nim coś co powinno dawno wylądować w pralce - najpewniej skarpety gdzieś z DDRki, której dźwięki zaczynały się nieść po szkole. Tu gdzie byłeś nie było żadnych interesujących stoisk - gówniane przypinki, chujowe koszulki. I ciasnota, gdyż naprawdę duża liczba ludzi bezcelowo tłoczyła się na korytarzu. Akredytacja najwyraźniej w świecie nie wyrabiała, gdyżco chwila czułeś torby i ramiona zahaczające o Ciebie w ciasnocie. Sleep room był jednak spokojniejszym miejscem...
70
WSZYSCY (POZA ZHEARRIMSTEM).

Mocno opalona (lub mocno posmarowana samoopalaczem) dziewczyna w pogniecionej koszulce z napisem "AKREDYTACJA' zgarnęła waszą ekipę do stanowiska (poza jednym z chłopaków, który wykorzystując ogólny chaos zniknął w najbliższym wolnym sleeproomie.
- Serdecznie witamy w Centrum Konwentowym na pierwszej edycji naszego Animakonu! Ponieważ Centrum Konwentowe jest wyspecjalizowaną placówką z wszelkimi wygodami, każdy z was dostaje przydział do konkretnego sleep roomu, aby uniknąć niepotrzebnych przestojów. - wyrecytowała w tempie katarynki, po czym sprawnym ruchem zapięła pomarańczowe opaski na waszych nadgarstkach. Następnie każdy z was dostał małą foliową wypchaną czymś miękkim i szeleszczącym reklamówkę z dużym A, stylizowanym na kanji. Dziewczyna z niezwykłą jak na swą drobną posturę siłą, wypchnęła was z kolejki, krzycząc na pożegnanie: "SLEEP ROOM POMARAŃCZOWY, DRUGIE PIĘTRO, SALA 207!".

ZHEARRIMST:
Sleep room w którym się znalazłeś był jeszcze dziwnie pusty. Dwa nadmuchane materace i czyjeś zielone torby podróżne stanowiły jedyne wyposażenie sali. Wszystkie krzesła i ławki zostały gdzieś wyniesione, tablica była czysta, zaś okna były szczelnie zasunięte nieprzepuszczającymi światła żaluzjami. Na ścianach wisiały stare tablice z regułkami gramatycznymi, zasłonięte na szybko nawet udanymi dużymi rysunkami - zauważyłeś nawet narysowaną flamastrami walfas Cirno. Pomimo tego swojskiego akcentu, było tak sterylnie, że aż niepokojąco, nawet jak na klasę szkolną tymczasowo zamienioną na sleep room. No i nieco ciągnęło chłodem po podłodze z racji tego iż drzwi wejściowe do budynku znajdowały się w bliskiej odległości - i co chwila otwierały się, wpuszczając kolejne grupy ludzi tłoczących się przy akredytacji. Przynajmniej kaloryfery pod oknami były ciepłe, zaś kosz na śmieci jeszcze nie wysypywał się na podłogę, jak to zwykle na konwentach bywa...
71
WSZYSCY:

O dziwo, kolejka zwężała się im bliżej wejścia na konplejs się znajdowaliście. Deszcz zaś, jak na ironię przestał siąpić w momencie, gdy wasza mała grupka przekroczyła razem z sąsiadującym tłumem, bramę szko... przepraszam, Centrum Konwentowego. Zarośnięty grubas w orgowej koszulce opieprzał właśnie jakiegoś helpera nad stosikiem rozsypanych przypinek. Grupa małolatów kłóciła się z pyskatą blondynką z ochrony o kartki z podpisami rodziców. Typowy konwent. W dodatku z miejsca przy stolikach akredytacji, przy których staliście widać było iż Centrum Konwentowe nie przewidziało takich ilości uczestników imprezy i pierwsze dmuchane materace lądowały pod drzwiami sleeproomów. Im szybciej poradzicie sobie z akredytacją, tym większa szansa, iż nie będziecie musieli gnieździć się na korytarzu deptani przez galopujących po nocy smieszków
72
IGNACY:
Mokry chłopak odbył bardzo krótką rozmowę, po czym szybko wcisnął Ci telefon z powrotem mrucząc pod nosem coś w rodzaju "mbmtapeta'. Chwile potem pod nos powędrowało Ci pudełko z jakimiś ciemnymi bułkami czy też babeczkami, oraz ręka nieznajomego typa, który jedną z nowych babeczek przysuwał w Twoją stronę. W dodatku rzucił wyjątkowo niezgrabną uwagę na temat pogody - chyba starał się nawiązać rozmowę, ale bardzo widoczne było, że jest typem bardzo introwertycznym. Było prawie pewne, że kłębiący się tłum wypchnie w końcu biedaka z kolejki, niewykluczone iż w kolejną kałużę...

EKKUSU:
Oparcie się o mur nie było najlepszym pomysłem. Tynk był zimny, mokry i brudny. Wprawdzie nie planowałeś kontaktu ze ścianą, i tylko plecak w którym znajdował się Twój dobytek, uratował kurtkę od przemoczenia. Straciłeś na chwilę z oczu typa, który pchał się do przodu, typa z kałuży... Dobrze, że Cię nie zmiażdżyło w tłumie...

FEDORA:
Tłum zaczynał coraz bardziej zacieśniać się wokół Ciebie i chłopaka, który użyczył Ci telefonu. Człowiek, który wepchnął Cię w kałużę, zniknął w kłębiącym się coraz bardziej tłumie. Naszła Cię obawa, że następną rzeczą, która wyląduje na chodniku będzie Twoje pudełko z muffinami. Jak na złość, Twój wybawca nie kwapił się z poczęstunkiem, a jedynie obserwował Cie z kamiennym wyrazem twarzy, jakby widział nietypowe egzotyczne zwierzątko...

ZHEARRIMST:
Pomimo najszczerszych chęci tłum zmusił cię do poruszania się w kierunku wprawdzie zgodnym z Twoim zainteresowaniem, ale w warunkach zdecydowanie ciasnych i niekomfortowych. Po lewej wrzasnęła jakaś dziewczynka, której torba z cosplayem została stratowana przez rozpychającą się tłuszczę. Wszyscy ściskali się, niczym w japońskim metrze, ocierali, wypychali na ulicę. Jakby tego było mało, poczułeś, że ktoś łapie się Twojego kołnierza przy kurtce i próbuje ściągnąć w dół. Tylko swojej masywnej budowie zawdzięczasz to, że zachowałeś równowagę i stabilność postawy.

LOSIK:
Mimo, iż nie widziałeś sensu pchania się naprzód, tłum zadecydował inaczej. Nagłe wbicie się grupy łibusów z pełnym impetem w środek kolejki, zaraz za Twoimi plecami, uwięziło Cie w korku między dwiema różowowłosymi gimbusiarami a jakimś grubasem z dwiema wypchanymi torbami. W tej niekomfortowej pozycji pokonałeś może 3 metry i zacząłeś tracić równowagę. Przed upadkiem w błocko na chodniku uratował Cię szybki refleks, który pozwolił złapać Ci się czyjejś kurtki i odzyskać równowagę...
73
LOSIK:
W momencie gdy podjąłeś decyzję o próbie pokonania różowowłosej zapory brutalną siłą Losikowego Barku Zagłady, usłyszałeś pełne dezaprobaty 'Kolejka jest!' wypowiedziane głośnym, choć niezbyt przekonującym tonem. Głos dobiegł gdzieś zza Twoich pleców. Loszki stojące przed Tobą obróciły swoje twarze na których pod masywną warstwą białego makijażu świeciła się przetłuszczona skóra (najpewniej od nadużywania tapety na codzień)...

FEDORA:
Telefon który otrzymałeś od pomocnego jegomościa, to Nokia z słodko wyglądająca anime blondynką z wielkimi czerwonymi oczyma. Hmm... typ nie wyglądał na pierwszy rzut oka na lolicona - czego jednak się spodziewać po osobie, która cierpliwie stoi w deszczu czekając na otwarcie conplace, niczym na Godota. To nie tak, że osoby uczęszczające na konwenty, były zwykłymi randomami. Każdy z tych randomów miał zapewne swoja historię, która mogła tłumaczyć zainteresowanie rysowanymi dziewczynkami i chłopcami. W sumie tak jak Ty...

IGNACY:
Przemoczony chłopak uważnie przyglądał się Twojej Nokii. Wyglądał na naprawdę typowego przedstawiciela fandomu - weaboo wychodzący ze swojej piwnicy tylko po to, aby spotkać się z innymi weaboo. Oby tylko nie wyskoczył z jakimś 'koniczyna desuuuu!'... Słysząc podniesiony głos obok siebie, odruchowo obejrząłeś się, żeby zobaczyć typa z konsolą Nintendo, który wolną dłonią zaczynał gestykulować w kierunku sprawcy całego zamieszania na Twoim odcinku kolejki.

EKKUSU:
Kątem oka zobaczyłeś, że ofiarą dresiarskiego zachowania osoby przed Tobą zajęli się już współkolejkowicze. Tym lepiej dla Ciebie. Dziewczyny w różowych perukach obejrzały się na chłopaka, który próbował się wbić klinem między nie, ale nie wyglądało na to, żeby zamierzały mu ustąpić...


WSZYSCY:
Z czoła kolejki znajdującego się jakieś 50 metrów przed wami dobiegły zgrzyty wysłużonych megafonów, którymi posługiwali się helperzy. Na wasz odcinek dobiegły tylko niektóre słowa:  'Wesoły Roger', 'wejściówki', 'pogoda', 'teraz'. Kolejkowy tłum niebezpiecznie zafalował i rozpoczęło się pandemonium - tłumy młodocianych szturmujące kolejkę od boku i skutecznie korkujące jakiekolwiek prób ogarnięcia sensownej kolejności wbijania na conplace...
74
Siąpiący deszcz przybrał na sile i zaczął zacinać z wiatrem od lewej strony przynosząc smród przejeżdżającej śmieciarki na stronę kłębiącej się kolejki. Zrobiło się jeszcze bardziej nieprzyjemnie niż wcześniej...

DO EKKUSU:
O mało nie wypuściłeś z rąk swojej konsoli, w momencie gdy coś (czy raczej ktoś) zaczął bezceremonialnie przepychać się do przodu. Ta sama osoba spowodowała wpadnięcie zamyślonej osoby stojącej tuż obok Ciebie w kałużę i wszystko wskazywało na to, ze dwie jaskrawe konwentowiczki stojące przed nim, będą kolejnymi ofiarami...

DO IGNACEGO:
Przepychanka w kolejce nie zwróciłaby Twojej uwagi, gdyby nie to, że osoba, która usilnie próbowała się wcisnąć na czoło nie zwracała specjalnej uwagi na innych uczestników co spowodowało wywrócenie się jednego z nieszczęsnych weaboo stojących w deszczu. Wiatr przyciął nieco mocniej a woda z kałuży powoli wsiąkała w jakieś nie zauważone wcześniej pęknięcie w butach i zmieniała skarpety na broń biologiczną zamkniętą w cholewie.

DO FEDORY:
Podnosisz się z kałuży, niemal odruchowo rzucając "przepraszam" w kierunku pleców człowieka bezceremonialnie próbującego rozsunąć dwie dziewczyny w oczojebnych różowych perukach, które blokowały kolejkę na konplejs. Plecy nie zwróciły specjalnej uwagi na Twoje przeprosiny, ani spojrzenia dezaprobaty paru innych kolejkowiczów.

DO LOSIKA:
Przepychanie się w kolejkach zawsze miałeś opanowane w stopniu wystarczającym. Trzeba było przyznać jednak, iż tutaj to nie będzie wystarczyło. O ile typ, którego niecierpliwie odepchnąłeś nie wydawął się protestować, o tyle dwie obściskujace się, niezbyt urodziwe gimbuski w oczojebnych różowych perukach mogą być przeszkodą nie do pokonania. Wbicie z łokcia to niezbyt dobry pomysł. Deszcz przybrał na sile, a zmieniający się wiatr przyniósł jakiś obrzydliwy zapach z lewej (a może od loszek przed Tobą, nie jesteś pewny)...

DO ZHEARRIMSTA:
Skanując otoczenie w poszukiwaniu nowych, ładnych koleżanek (a kto wie, czy nie więcej niż koleżanek) Twoją uwagę zwróciły dziewczęce sylwetki, obściskujące się przed grupką randomów, w której się znajdowałeś. Jeden z tychże, najwyraźniej mając dosyć czekania, dziarsko wbijał się w tłum i najwyraźniej zamierzał wbić się klinem między dziewczyny...
75
Archiwum / Odp: Touhou RPG Sessions - Offtop
Nie widziałem nic takiego. Możesz podesłać info o tym do h-c na PW i może coś zaradzi. U mnie wszystko jest ok :/