Odp: [Sesja 1.6] How to train your Dragon
Odpowiedź #6 –
Czerwone zabarwienie tego stworzenia było dla niego co najmniej dwuznaczne. Z jednej strony kojarzyła mu się z mięsem, krwią, oraz ewentualną sytością, a z drugiej... na logikę, jeśli ten osobnik ma takie barwy i żyje to znaczy, że jest silny. Jakby nie można się było tego wcześniej domyślić po dość swobodnym zachowaniu, rozmiarach i fizycznej zdolności latania. Pewnie jakby się znał nieco na fizyce to doszedłby do wniosku, że takie stworzenie inaczej niż dzięki magii nie może latać, ale takiego wykształcenia nie posiadał... zresztą, jakiegokolwiek innego również. Tak czy owak, widział mniej więcej gdzie zmierzał, więc tak jak wcześniej postanowił ruszył za nim.
Można by powiedzieć - od razu lepiej. Przy okazji mógł nabrać nieco wody w skórę i ubrania, przy okazji mógł myśleć nieco bardziej klarownie gdy woda tak przyjemnie przepływała po jego ciele. Nie słyszał nigdy o czymś takim, ale nie wydawało się być zainteresowane tym co się działo na dole, co nie znaczy, że jakby ktoś za nim poleciał to by się nie rozzłościł. Trzeba działać ostrożnie i najlepiej z dystansu, bo nie wiadomo było jakie to jest szybkie. Jak na jego oko i rozum to coś wcale się nie spieszyło, gdziekolwiek by to nie zmierzało. Ciekawość i wiedza swoją drogą, ale nie zamierzał za wiele ryzykować. A z drugiej strony... ciekawe, jak to coś smakuje. I jaka jest tego skóra w dotyku. Jak pachnie... jednak chyba bez tej wiedzy przeżyje, i to o wiele dłużej niż jakby miał bez pomyślunku próbować się dowiedzieć tych rzeczy.
Az tu poleciało za góry. Ciekawe, czego tam mógł szukać... w sumie, jakie to były góry? Zapomniał nazwy i co tam się znajdowało... zaczął się rozglądać za jakimś w miarę mało męczącą droga przez nie, gdy ujrzał parę bliżej nieznanych mu istot. Dwie z nich były ptasie, a dwie pozostałe były na dziwnym kiju z frędzlami. To się nazywało... szufla? Nie, ale coś podobnego... miotła! Tak, zdecydowanie woda dobrze na niego działała. Szkoda, że musi się wynurzyć... ale czy na pewno? Może tamte istoty są wrogo nastawione do obcych? Może się znają? Musi na spokojnie pomyśleć... w razie zagrożenia będzie mógł po prostu się zasłonić swoimi kończynami i zanurkować. Spadek do wody nie powinien mu zbytnio zaszkodzić, jest... ten... to było skomplikowane słowo... łatwo wchodzi w wodę i powietrze, bez oporów... chociaż to wybrzeże jest skaliste, jak wpadnie pod złym kątem to zrobi sobie krzywdę... a jakby któregoś złapać? Za dużo ich tam jest, wtedy to na pewno dobrze na tym nie wyjdzie... a z drugiej strony, jak tak tutaj będzie cały czas siedzieć to w powietrzy może nie dogonić tamtego stworzenia i niczego się nie dowie... kalkulował tak ryzyko i ostatecznie doszedł do wniosku, że w najgorszym razie narobi zmieszania, trochę ich porani by nie mogli za nim polecieć, i ukryje się w głębi jeziora. Tak, to był nawet dobry plan.
Ostatecznie więc wynurzył się z jeziora, i powoli poleciał w górę, utrzymując pewien dystans pomiędzy nim a tamtą grupą. Przyjrzał się im z lekką obawą, ale i ciekawością. Najprawdopodobniej nigdy ich nie widział, a zwłaszcza tamte ptako-podobne stwory mogą być interesujące... i niebezpieczne. Gdy już ostatecznie ich zachowanie potwierdzi, że nie mają wobec niego wrogich zamiarów (O ile w ogóle) rozejrzy się za tamtym wielkim, czerwonym stworzeniem. W końcu to głównie dla niego tutaj przybył i zdobył się na ten ryzykowny krok.