Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Temat: [ex1.2] The Gathering (Przeczytany 114278 razy) poprzedni temat - następny temat

0 Użytkownicy i 2 Goście przegląda ten temat.
  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #180
Post MG #039
Yuei
Youkai zgodziła się informować was o manewrach owadów oraz ich zamiarach. Przy nadażającej się okazji będzie atakować Wielkiego Złotego Żuka.
- Uważaj na siebie.
Powiedziała wylatując na środek pomieszczenia. Zawisła po środku dziury na poziomie sufitu. Yuei tymczasem otrzymał "instrukcje" od magusa, który zmaterializował się za jego plecami. Dobywając miecza postanowił zaskoczyć przeciwnika.

Wszyscy
Lewitujący niedaleko Aiki mag przeteleportował się do miejsca, gdzie niegdyś byli Wriggle oraz Yuei. Pozostawiona sama sobie dziewczyna nie miała wyboru niż rzucić się na bok, z dala od złodzielucha oraz ściany. Wystrzelony pocisk poszedł w ruch. Zielonowłosa unosiła się przy suficie, z dala od niebezpieczeństwa. Wioskowy chłopak próbował dotrzeć do robaka nim ten zderzyłby się ze ścianą. Cóż. Nie udało mu się.

Kula śmierci znowu wzięła sobie za cel Aikę. Gdy ta się odsunęła, Wielki Złoty Żuk starał się wykręcić. Tylko nieznacznie zmienił swój kierunek, zamiast walnąć w punktu na godzinie szóstej, walnął na godzinie siódmej. Co się stało? Po zderzeniu z twardą powierzchnią kula eksplodowała. Asteroida rozleciała się na setki odłamków przeszywających kosmos.

Aika
Wolno lecący pocisk nie doleciał do owada, lecz ocalił jej życie. Pamiątką po pięcioramiennej gwiezdzie oraz śmiercionośnym danmaku był gwiezdny pył, który obsypał jej ciało niczym brokat. Można powiedzieć, że uszła bez szwanku. Wtedy po odłamkach nadeszła spóźniona fala uderzeniowa. Bogini została zepchnięta mniej więcej na środkowo-zachodnią cześć komnaty.

Yuei
Młodzieniec był bliski dogonienia Wielkiego Złotego Żuka. Widać miał plan. Lecz nie przewidział gwałtowności z jaką kula śmierci nabrała prędkości.. Bliski swego celu, lecz pozostawiony w tyle Yuei był świadkiem eksplozji. Skorupa pękła rozleciawszy się na setki odłamków. Cokolwiek chłopak mógł zrobić w odległości, w której się znajdował to... Tylko bronić oraz modlić o swoje życie. Skuliwszy się, osłaniając mieczem i rękami punkty witalne, zdołał przetrwać grad pocisków. Całość wydarzyła się zbyt szybko, by poczuć ból. Dopiero uderzenie fali powietrza uświadomiło mu stopień obrażeń. Został odepchnięty na środkowo-wschodnią część komnaty. Miał poszarpane rękawy oraz spodnie. Broń nadawał się do użycia. Ramiona i nogi bolały, jakby ktoś próbował je połamać młotkiem - i żeby to jednym. Czuł pojawiające się siniaki, odrętwienie, a przede wszystkim cierpienie. Mimo swego stanu kończyny nadawały się do użycia, a bohater był gotów do dalszej walki.

Astrophel
Mag pojawił się w nowym, rzekomo bezpiecznym, miejscu. Przy ścianie. Przedstawił swoją instrukcję paniczowi Yueowi, który z marszu wziął się do działania. Wtedy zaczęło się piekło. Przynajmniej nie dla niego. Wioskowy chłopak posłużył jako żywa tarcza dla magusa. Rozpędzone odłamki zamiast lecieć w głąb przestrzeni kosmicznej narobiły szkód na niejasno określonej granicy wszechświata. Fala uderzeniowa dopchnęła Astrophela do rozsypującej się biblioteczki. Uszedł bez szwanku... Podobnie jak Aika. Obroniła się wcześniej wystrzelonym pociskiem.

Wszyscy
Nagły wybuch wyrzucił mgłę na ściany komnaty. Dopiero gdy ta opadła można było ujrzeć skalę zniszczeń. Ekran na wszechświat był popękany i wydawał się tworzyć sieci, konstelacje z punktów, w której początkowo wbiły i przeborowały się rozrzucone odłamki. Po Ampbolt nie było ani śladu. Nie było tęż śladów krwi, mięsa czy kości, więc może gdzieś tam jest... Trzeba będzie jej znowu poszukać. Wielki Złoty Żuk odwrócił się od głębokiego wgniecenia w ścianie, jak gdyby nigdy nic. Odsunął się nieco i... czekał. W tym czasie jego oczy zaszły czerwienią.
Uszy bohaterów rejestrowałyby martwą ciszę, gdyby nie nieznośny pisk wydobywający się z ich wnętrza. Dźwięk ustawał powoli, tak samo jak uspokajała się mgła. Przez głuchotę zaczął przebijać się nowy dźwięk, dobiegający z zewnątrz. Nieme wołanie pozostawało niewyraźne. Zbyt długo, by zrozumieć ich sens i wybudzić się z otępienia.
Wzdłuż ściany.Wzdłuż ściany.Wzdłuż ściany.
"Wzdłuż ściany", mówił głos.
...
Wzdłuż ściany był tylko Astrophel. Żuknierze przebiły się z jednego kąta do drugiego, po którym rozpoczęły swój taniec. Kolejny żuk ominął leżącego na podłodze maga, twarzą do dołu. Tak samo to zrobił następny.

Aika obeszła się bez szwanku. Wriggle też. Yuei oberwał. Astrophel na ziemi. Ampbolt nie znaleziono. Wielki Złoty Żuk czai się na coś. Uszkody lewy bok jest jego słabym punktem. Na dobrą sprawę pozbawił się pocisków. Żuki poskakały po swojemu, zatrzymały się w kącie i znowu zaczęły się świecić.
Yuei! - zawołała youkai. - Teraz po skosie!
Adnotacja MG
Aika przy zachodniej stronie kopca złota. Yuei przy wschodniej stronie kopca złota. Astrophel przy wschodniej ścianie na godzinie drugiej lub trzeciej, tak czy siak za drużyną. Wriggle lewituje pod otworem w suficie.
Część kopca przesypała się na północ, ale nie jest to jakoś szczególnie istotne.

Astrophel
Kto wie czy nagła bariera ocaliła astromancie życie. Nie była ona żadnym wyzwaniem dla żuknierza, który przebił się przez nią niczym nabój przez szklaną szybę. Owad nie pozostawił po sobie widocznych śladów obrażeń. Można powiedzieć, że został nietknięty. Ot tak stracił kontrolę nad własnym ciałem i runął jak długi. Ból był odczuwalny, jak szpilki wbijane w każde zakończenie nerwowe. Raz po raz odzyskiwał czucie, zaraz znowu je tracił.
Na początku nie może ruszać się wcale. Do końca tury może się przeczołgać lub przenieść w inne miejsce. Może też czarować o ile nie wymaga precyzyjnych ruchów.
  • Ostatnia zmiana: Kwiecień 11, 2016, 12:33:30 przez Zhearrimst

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #181
Przewidział taki przebieg zdarzeń. Szkoda tylko, że wcześniej, a nie teraz. Po części jednak szkody zostały zredukowane, bo większość pocisków przyjął na siebie człowiek który stanął przed nim. Poobijało go strasznie, ale zdawał się po tym stać stosunkowo pewnie więc chyba był o wiele bardziej wytrzymały od niego. On jednak, z drugiej strony...
Był blisko ściany, ale poleciał na nią tak czy owak. Zabolało, ale nie było to jeszcze aż tak niepożądane w skutkach, zamroczyło go jedynie na parę chwil i zapiszczało mu w uszach. Mgła wleciała mu do oczu, zasłaniając pole widzenia. Miał wyłączone dwa jednak dość istotne dla niego zmysły. Ten ostatni jednak zaczął wracać, bo i mgła opadała. Jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy, ale wpadł w pułapkę. Słyszał jedynie "Wzdłuż ściany" i zachodził w głowę o co może chodzić i kto to w ogóle wykrzykuje. Może by wtedy jakoś inaczej zareagował, niż...
-Szlag!-Zawołał, stawiając barierę. Mógł kojarzyć to po wcześniejszym zachowaniu, oczywiście. Popełnił błąd. Tarcza jednak na niewiele się zdała, bo przeleciał przez ją jak przez mydlaną bańkę. Poczuł obezwładniający impuls który powalił go twarzą na ziemię. Jedynie obrócenie głowy w stronę robala uratowało jego twarz i okulary przed dalszymi obrażeniami.
Mógł też ujrzeć skutek ataku złotego. Wszelkie obiekty które mogły zostać wykorzystane jako pocisk zostały porozrzucane i zniszczone. Przynajmniej tyle. Ściany pomieszczenia były w opłakanym stanie, co dobrze odzwierciedlał stan "kosmosu", podobny do jego własnego. Potrzaskany. Ale mogło być gorzej. Może być gorzej.
Stracił kontrolę. Cholera... cholera! Zrobił go bez zadyszki, nie mógł się nawet ruszyć. Ból w jego członkach, do którego występowania nie był ani trochę przyzwyczajony, raz po raz paraliżował jego ruchy. Podniesienie się na nogi nie wchodziło w grę. Ale musiał coś zrobić.
Złotemu zaświeciły się oczy. Coś kombinował. Musiał...
Oczy. Tak. Jeszcze nie wypadł z gry! Miał bardzo dobrą pozycje na wykonanie takiego manewru.
Stworzył gwiazdę między nim a Yueiem, ale tak by była widoczna przez złodzielucha. Skupił się na stworzeniu jednego mocnego błysku, który oślepiłby stworzenie. To była magia, ale efekt był już niemagiczny. Zjawisko fizyczne. Powinno zadziałać. Nim jednak tego dokonał...
-Zamknąć oczy!-Zawołał, ostrzegając grupę, dając im może z sekundę na reakcje, po czym wykonał co planował i sam zamknął na moment powieki. Nie było co tracić czasu, bo i oni pewnie mieli swoją strategię działania. Był w miarę bezpieczny, chyba, że złoty obierze sobie jego na cel. Na szczęście nawet z tej pozycji mógł jeszcze wykonać "Lunar Rush", schodząc z drogi ewentualnemu atakowi, co stanowiło podstawę jego strategii obronnej w tym momencie. Mógł stworzyć gwiazdę transportującą właściwie na jego dłoni, co spowoduje szybkie przeniesienie. Gdzie? Na pewno nie na skosach pomieszczenia. I nie przy ścianie.
A tak to... postara się przeczołgać spod ściany.
  • Ostatnia zmiana: Kwiecień 11, 2016, 11:21:33 przez Ekkusu

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #182
Spróbowałem wstać i chwycić za broń.
Ciało mam ciężkie. Obolałe. Ale jakoś daję radę.
Moje ruchy nie będą specjalnie szybkie ale jakoś może sobie poradzę.
Bestia nadal wydaje się mieć uszkodzony lekko pancerz w jednym miejscu wiem więc gdzie celować.
- Spróbujcie go unieruchomić! - Krzyknąłem słysząc także Atrophela który kazał zasłonić oczy - co oczywiście zrobiłem bez zawahania.
Korzysta on z magii światła więc pewnie spróbuje oślepić stworzenie, dlatego też z zasłoniętymi oczyma zacząłem już się powoli zbliżać do złotego.
Powoli leciałem w jego stronę a po chwili otworzyłem oczy kolejno odsłaniając z przed nich rękę by móc się upewnić, że aby na pewno mogę już patrzeć wprost.
Mieczem chciałem ponownie wykonać proste cięcie chcąc wbić ostrze przez lukę w pancerzu tej istoty. Jeżeli ja zostanę obrany z jej cel - priorytetem będzie jednak wycofać się a nie uderzyć. Nie mogę przyjąć na siebie więcej ciosów.
Jeżeli drużynie uda się go unieruchomić chociaż na okres sekund - postaram się wykorzystać te sekundy jak najlepiej.
- Przysłuchiwałem się także czy Wriggle czegoś nie mówi, jeżeli miałbym być zaatakowany przez któregoś z tamtych czterech owadów, jej wskazówki mogłyby pomóc w ewentualnych unikach.

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #183
Może mój plan się nie powiódł, ale dzięki niemu wyszłam cało z ataku tego monstrum. Szęście mnie nie opóściło, mimo wygaśnięcia mojej karty zaklęć to dobrze. Szybko zorientowałam się w sytuacj i moi toważyszom nie udało się wyjść bez szwanku. Niestety, ale nie była w stanie im pomóc. Ale to nie oznacza, że nie mogę pomóc im teraz. Zasłaniając na polecenie maga chciałam doskoczyć do chłopaka w momencie, gdy ten będzie próbował ponownie zaatakować bestię. Jego siła i zdolności wydawały mi się teraz kluczowe do zwycięstwa. Sama zaś obrałam taką drogę do niego, żeby nie wejść z zasięg złotego żuka i nie skupić na nim swojej uwagi. Jeżeli natomiast zauważę, że mimo wszystko skupił się na mnie, to szybko przerwę swój manewr i postaram się tak nim pokierować, żeby odsłoniłswoją ranę na atak Yueia. Chłopak również prosił, żeby unieruchomić bestię, lecz nie miałam środków, ani pomysłów, jak tego dokonać.
Fakt, mogłam ponownie zawalić sufit, ale nie miałą gwarancji, że uda mi się dokonać w taki sposób, an i jego przypadkiem nie zranić.

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #184
Post MG #040
Wszyscy
Stojące w kątach żuknierze przygotowały się do uderzenia. Zarówno Yuei, jak i Aika w swojej akcji byli narażeni na atak. Z ostrzeżeniem i pomocą przyszedł im Astrophel oraz Wriggle. Magus przywołał niewielką gwiazdę naprzeciwko Wielkiego Złotego Żuka. Choć wszyscy zasłonili swoje oczy, to mogli usłyszeć zirytowany ryk przeciwnika, aka "RIKIIIIIIIT?!". Po tym wtrąciła się w zielonowłosa.
- Magu, uważaj! Wszystkie idą do ciebie!
Astromanta nie mając większego wyboru, a i będąc na to przygotowanym, teleportował się na drugą stronę kopca złota gdzie niegdyś stała Aika. Po ostrzeżeniu Wriggle żuknierze zaatakowały ostatnią pozycję Astrophela. Zebrane pod ścianą nie wiedziały co robić dalej, więc stały machając czułkami. Natomiast Yuei z boginią zbliżyły się, po przepuszczeniu żuknierzy, do oślepionego, nieruchomego złodzielucha. Miał zamknięte oczy, a całość wyglądała dość podejrzanie.
Gdy chłopak spróbował obejść Wielkiego Złotego Żuka ten poruszył się... Lecz zaraz stężał. Wriggle niepostrzeżenie zleciała z środka pomieszczenia, "kopnąwszy go z wyskoku" nagą stopą prosto w głowę. Na słowo "TERAZ!" Yuei przebił się mieczem przez osłabiony, jak się okazało, ostatnią warstwę złota. Miecz jednak utkwił w środku, a próba wyjęcia  zakończyła się pobrudzeniem młodziana oraz Aiki paroma kroplami krwi. Czerwonej krwi.
- Wykończ go! - zawołała Wriggle.
Nie zdążyli.
Adnotacja MG
Podsumowanie do punktu "Nie zdążyli".

Wszelkie zmiany będą odchodzić od tego. Kontynuacja opisu też.
Wielki Złoty Żuk ryknął i obrócił się wokół własnej osi. Wszyscy co stali wokół odsunęli się, zachowawszy bezpieczny dystans. Po tym robak wyskoczył na środek pomieszczenia i spojrzał w górę. Prawdopodobnie planował ucieczkę.

Yuei (bez miecza), Aika (kibicowała chłopakowi) i Wriggle są obok siebie. Astrophel może się ruszać i jest obok złodzielucha. Żuknierze nie wiedzą co robić i głupio drepczą jeden za drugim w małym okręgu. Za starą pozycją Wielkiego Złotego Żuka znajduje się Ampy wprasowana w ścianę (ale żyje). Do tej pory była niezauważalna, ale teraz już jest...
Kosmos zgasł. Całe pomieszczenie wyglądało, jakby przeszło przez nie tornado strzelające odłamkowymi.
  • Ostatnia zmiana: Kwiecień 15, 2016, 20:48:49 przez Zhearrimst

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #185
Atak się udał ale... Krew?
Jednak więc nie jest to ożywiony metal a żywa istota... Tak więc nie powinienem go zabijać, nawet jeżeli Wriggle krzyczy by go wykończyć.
- To chyba byłoby na tyle. - Machnąłem ręką i starłem pot z krwią z czoła. - Nie musimy go raczej zabijać, samo pokonanie winno wystarczyć do rozwiązania incydentu. - Stwierdziłem chociaż nie wiem czy reszta mnie posłucha.
- Możemy pozwolić mu uciec? - Jakoś nie było mi bardzo mocno szkoda tego iż straciłbym miecz. Mogę wykuć nowy, to ostrze nie było w żaden sposób specjalne.

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #186
- Może i złoty żuk został zmuszony do odwrotu, ale nadal nie mamy gwaracji, że incydent został zakończony! - odpowiedziałam Yueiowi.
Z drugiej zaś strony ja również nie byłam zwolenniczką zabijania tej istoty, zwłaszcza że okazała się być żywa. Może jednak posiada on rozum i uda się z nim porozumieć. Trzeba spróbować.
- Złoty żuku! - krzyknęłam w jego stronę mierząc różdżką w jego stronę. - Nie wyrządzimy ci już krzywdy, lecz ty w zamian obiecasz nie nękać mieszkańców tej krainy! Co odpowiesz?
Mówiąc te słowa przybrałam teatralną pozę i w napięciu czekałam na reakcję naszego przeciwnika. Nie traciłam jednak czujności i byłam gotowa ochronić siebie i Yueia, gdy zajdzie taka potrzeba.
No i na szczęście ta mała żyła. Trzeba będzie później opatrzeć jej rany.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #187
Zadziało, wspaniale. To powinno dać im chwilę na wykonanie swojego ruchu, który na pewno powinni wykonać. W każdym razie ten chłopak, bo co do Aiki... wsparcie z jej strony będzie mile widziane, aczkolwiek forma nie przychodziła mu do głowy.
Usłyszał ostrzeżenie. Przewidział to, oczywiście. Przeniósł się ze strefy zagrożenia do bezpieczniejszego zakątka pomieszczenia, gdzie mógł już otworzyć oczy.
Człowiek zachodził go. Ten się ruszył, ale Wriggle wykonała wreszcie ruch ofensywny, ogłuszając go jeszcze na moment. Lepiej późno niż wcale. Moment wybrała dobry w każdym razie. Wbił miecz. Poleciała krew.
Był bardzo ciekawy, czym tak naprawdę było to stworzenie. Ale przede wszystkim dochodził po siebie po tych wszystkich impulsach które przechodziły jeszcze przed paroma chwilami przez jego ciało. Podnosił się na lasce. Zerknął, co robiły tamte robale. Stały zdezorientowane. Świetnie...
...cholera. Karta się skończyła. Czuł, jak jego obwody magiczne kurczą się. a energia przepływająca przez jego ciało gwałtownie spada. Dojrzał też Ampbolt, która odkryta w tym całym pobojowisku grzecznie leżała wprasowana w ścianę. Nigdzie nie zamierzała się ruszyć, to i zajmą się nią później.
Co teraz?
To pytanie było wyjściowe. W takich chwilach Astrophel zazwyczaj analizował całą sytuacje. Potencjalne skutki działań, ruchy przeciwnika, sojuszników, rozmieszczenie przestrzenne elementów układanki, na które składała się cała bitwa. Co widział? Co słyszał?
Złoty robal próbował uciec. Yuei chciał mu na to pozwolić. A przed jego oczyma znajdowało się wbite w miękką tkankę ostrze.
Jeżeli ktoś myśli, że ot tak pozwoli uciec komuś, kto wtargnął na jego teren, zrobił tam pobojowisko, i okradł go... to bardzo poważnie się myli. Taka skaza na honorze...
Poczerwieniał na twarzy. Zadrżała mu dłoń trzymająca laskę. Tak mocno ją zacisnął.
I chcieli mu ot tak, pozwolić mu uciec? By bruździł gdzieś indziej, szykując plan zemsty? Bez kary, bez konsekwencji? By śmiał się im potem w twarz, gdy zagości z jakimś innym planem? Pozwolić takiemu zuchwalstwu i bezczelności się szerzyć? Ooooo nieeeee...
...nieeeeee, on na to nie pozwoli. Może i jego magiczne obwody się uspokoiły, ale krew w jego żyłach była pompowana ze zdwojoną mocą. A on wiedział, co powinien zrobić. Wyprostował się wyciągnął zamaszyście wolną dłoń w stronę żuka...
-JESZCZE CZEGO!-Krzyknął wściekle, jakkolwiek komuś takiego kalibru co on to nie przystoiło. Najważniejsze, iż wiedział co zrobić. Stworzył biała dziurę skierowaną swoją mocą w stronę ostrza. Zamierzał dokończyć robotę. Wepchnąć miecz jeszcze głębiej, a może nawet wprawić w ruch rotacyjny w środku jego ciała, by wyrządzić jak największe szkody.
On. Miał. Umrzeć. Teraz, gdy mu poszatkuje narządy wewnętrzne, trafi w witalny punkt, albo gdy się wykrwawi parę chwil później.
  • Ostatnia zmiana: Kwiecień 15, 2016, 23:22:36 przez Ekkusu

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #188
Post MG #041
Wszyscy
- Po moim trupie - odpowiedziała Wriggle. - Jeszcze nie odpowiedział za to co zrobił złodzieluchom.
Choć słowa dziewczyny były stanowcze, to nie kwapiła się za bardzo by go zatrzymać. Podeszła do Yueia urwawszy sobie rękaw i tak podartej koszuli. Zaczęła wycierać go doglądając jego ran. Przy okazji dała bogini poważne spojrzenie mówiące: "On jest mój!". Sprawa załatwiona. Incydent zakończony. Powiedzmy.
Ni z gruchy, ni z pietruchy od ściany odkleiła się niska magini. Padła na podłogę z komicznym plaskiem. Wyciągnąwszy rękę przed siebie rzekła słabo.
- Zatrzymajcie go...

Przy samej podłodze wokół Wielkiego Złotego Żuka zaczął powstawać wir powietrza. Był dobrze widoczny, mgła poruszała się wraz z nim. Powoli, powoli... Szybko nabierał tempa. Kończyny ugięły się pod jego ciężarem. Wyglądał, jakby szykował się do skoku. Przy jego lewym boku pojawiła się biała dziura - przy tym samym boku, w który wbity był miecz. Zewnętrzna siła zrobiła swoje. Stwór zawył, gdy broń w pełni znalazła się w jego wnętrzu. Nie przeszkodziło to jednak w jego ucieczce. Wielki Złoty Żuk wyskoczył do góry, zniknąwszy w tunelu prowadzącym do skarbca. Podmuch zepchnął mgłę pod same ściany pomieszczenia.
Nagle zaalarmowane żuknierze podbiegły do miejsca, w którym się znajdował, po czym same wzbiły się w powietrze. Na ustach Wriggle wykwitł złowieszczy uśmiech.
- On nie wyjdzie stąd żywy - przejechała językiem po zębach, szczerząc się. - My też musimy uważać. Będzie najlepiej, gdy się stąd uwiniemy. Dobra robota.
Popatrzyła się po wszystkich ze swego rodzaju wyższoscią. Musiał być jakiś powód za jej pewnością siebie.
- Niech ktoś się nią zajmie. I niech wytłumaczy co się w ogóle tutaj działo.
Wskazała palcem na zbierającą się z podłogi Ampy. Wyglądała na wyczerpaną. Oddychała głęboko trzymając się za ramię. Po tym co się wydarzyło to cud, że żyje. A mimo to miała na sobie tylko drobne zadrapania.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #189
Jak na osobę, która była równie albo może nawet bardziej zdecydowana jeżeli chodzi o dobicie tej zarazy była bardzo... na uboczu. Pomijając ten poprzedni atak i osłanianie tego człowieka, była dość pasywna. Większość wysiłku spoczywała na nim i na tym całym Yueiu. Również i boginka, pomijając jej zaklęcie na samym początku, nie wnosiła zbyt wiele do całości operacji.
Innymi słowy, był zdany na siebie i brutalną siłę fizyczną tego chłopaczka. Co, będąc najzupełniej szczerym, zdało egzamin. Sam by sobie mógł jednak nie poradzić.
Wracając jednak do jego obecnego toku myślowego...
Miecz wszedł tak głęboko, jak chciałby by jego własny wchodził w rozchylony kawałek mięsa. Aż po samą rękojeść. Nie zwracał uwagi na to co się działo wokół, jedynie doszło jego uszu to, co mówiła Wriggle. Dobrze, że chociaż tu miał wsparcie. Z satysfakcją wsłuchiwał się w odgłosy cierpienia. Niech ginie. Niech... a żeby to szlag!
Warknął. Nie był usatysfakcjonowany w najmniejszym calu. Ciągle żył, ciągle nie odzyskał swoich rzeczy, i zmarnował mnóstwo czasu. Podniósł się z kolan, i otrzepał swoją szatę z kurzu i piachu.
-Szczerze mam taką nadzieję. Niech ginie-Poprawił okulary i kapelusz, oparł się na lasce. Zerknął niezadowolony na Wriggle, gdy ta wspomniała o odwrocie-Jeszcze nie odzys...
Przerwał jednak. Ten uśmiech sugerował coś. Miał teorię która zakładała, że wraz ze spadkiem sił witalnych władza złotego została osłabiona. Zacznie się tutaj wojna. I chyba nie chcieli być tego częścią. Prychnął.
-Niech będzie. Zaufam specjalistce...-Skwitował. Nie był w najlepszym nastroju i mamrotał coś pod nosem, głównie na temat tego ile czasu tutaj zmarnował, i że same kłopoty z tego wszystkiego jak zwykle, gdy ktoś mu się mieszał do pracy. Podszedł do drobnej magini i stuknął ją laską w udo by zwróciła na niego uwagę.
-Sytuacja opanowana, ranny przeciwnik się wycofał. Reszta zakończy się bez naszego udziału, więc nic tu po nas-Wyciągnął rękę. Poczekał, aż się może podciągnie do góry. Nie zamierzał jednak z nią gdziekolwiek lecieć... bo i co z nią zrobi? Jego ciało nie było wystarczająco sprawne fizycznie, by targać jakiegoś bezwładnego karła.
-Panienko Aika, niech ją Panienka ode mnie przejmie. Zapewne dysponujesz o wiele bardziej rozległą wiedzą i kontaktami, kto mógłby udzielić jej pomocy i schronienia. Sam nie posiadam ani tego, ani nawet środków-Powstrzymał się od dodatkowych komentarzy, chociaż go korciło. Wziął głęboki oddech.
Resztę pozostawi na wyjście na powierzchnię. Na tym powinno się zakończyć... niestety. Nie miał możliwości wyegzekwowania swojej części umowy. Ale przynajmniej zagrożenie minęło i może rzeczywiście zakończyli cały incydent. Wspaniale. Nie obchodziło go to za bardzo.
W każdym razie... miał nadzieje, że uda im się oddalić bez niepotrzebnych konfrontacji. Zamierzał się pożegnać ogólnym "dziękuję wszystkim za współpracę, miłego dnia" i oddalić się do swojego domu. Miał jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia. Na przykład... musiał wysprzątać swój dom. I z zewnątrz, i wewnątrz.
To był ciężki, i do tego kiepski dzień...

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #190
- Wybacz, że go nie dobiłem. Chociaż myślę, że dostał nauczkę. I... Dziękuję. - Powiedziałem opatrującej mnie Wriggle. Była bardzo pomocna.
- Wam też dziękuję za wsparcie! - Krzyknąłem do dwójki towarzyszy z którymi tu chwilę spędziłem.
Wyglądało na to, że sprawa się teraz skończy jeszcze zostało opuścić to miejsce.
Po chwili Wriggle stwierdziła, że i tak on zginie. W sumie się temu nie dziwię, ma miecz w środku wnętrzności.
Właśnie miecz... Nie dość, że straciłem wszystkie ubrania to i jeszcze ostrze.
Po szybkim rozejrzeniu się wokół miałem w planach zdjąć koszulę i szybko zebrać w nią porozrzucane kawałki pancerza giganta. Wydają mi się być dobrym materiałem na nową broń jeżeli dałoby się je przetopić. Jest twarde i odporne na magię. Ewentualnie mógłbym wkuć ten pancerz w tarczę... Kilka złotych monet w sumie też bym zagarnął, bo przydałyby się jako opłata dla kowala.
- Chciałbym zebrać ze sobą kawałki pancerza tego owada, pozbieram je na szybko i mogę lecieć. - Stwierdziłem głównie w kierunku Wriggle.
- Jeżeli nie będą zbyt ciężkie będę mógł też zanieść na swoich barkach tę osobę. Przyda się jej transport do wioski. - Dodałem. Za opatrywanie ran jednak wolałbym nie odpowiadać. W czasie kiedy będę zbierał kawałki pancerza owada, może Aika opatrzy jej rany na szybko. Nawet jej o to nie pytam gdyż powinna się domyślić, że ktoś musi to zrobić.

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #191
Nie byłam do końca usatysfakcjonowana takim zakończeniem sprawy, lecz najwyraźniej nie dało się inaczej. To nie była istota, z którą można byłoby się dogadać.
Na zaczepne spojrzenie Wriggle nawet nie odpowiedziałam, tylko od razu podbiegłam do rannej dziewczyny. Miała sporo szczęścia, bo jej rany nie były tak ciężkie, jak powinny po tym, co jej się przytrafiło.
- Myślę, że znam parę osób, które mogłyby jej doraźnie pomóc - odpowiedziałam magowi. Byłam w dobrych stosunkach z Sanae, więc zawsze mogłam się do niej zwrócić z prośbą o opiekę nad tą dziewczyną.
Teraz natomiast użyłam swojej mocy, żeby przywrócić trochę sił duchowych tej małej. Wprawdzie nie byłam w stanie leczyć, nad czym też trzeba będzie popracować, ale nie była ona w tak złym stanie, żeby wymagała natychmiastowej interwencji medyka.
- Będziesz w stanie się przemieszczać? - spytałam ją. - Bo chyba zaraz zrobi się tu bardzo gorąco.

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #192
Post MG #042
Wszyscy
Mag zbliżył się do pozostałych. Chciał trącić niską dziewczynę kosturem, lecz ta poruszała głową, by tego nie robił. Spojrzała się na Aikę nie rozumiejąc za bardzo co stara się osiągnąć. Z jakiegoś powodu pokręciła głową oraz wzruszyła ramionami.
- Nic mi nie jest. Nie bardziej niż wam.
Skinęła na najbardziej poszarpanych Yueia oraz Wriggle. Odprowadziła wzrokiem ulatniającego się astromantę. Ten wyprzedził parę w drodze do kopca, lecz zatrzymał się mając złe przeczucie.

Z góry słychać było ryk, który rósł w sile. Coś zmierzało w ich stronę. Łatwo się domyślić co. Nie było jednak same. Wielki Złoty Żuk spadł płasko w stos monet, rozrzuciwszy je po pomieszczeniu. Widać było na nim ślady uderzeń, które mogły należeć tylko do... Oto się pojawił. Wódz złodzieluchów wylądował z impetem na zniszczonym karapaksie olbrzyma. Uderzenie wysłało odczuwalną falę uderzeniową. Para złotych skrzydeł odpadła od wielkiego ciała. Głowa wyskoczyła gdzieś do przodu. Odnóża oraz pozostała reszta zostały od tak połamane, skruszyły się na mniejsze grudki. Spod kopca wypłynęła krew wprost do wgłębienia otoczającego skupisko magicznego oraz niemagicznego złota. Bo tyle właśnie zostało z Wielkiego Złotego Żuka. Jeżeli nosił w sobie kiedyś ślady życia, to tak przypominał zimny, bezduszny krusiec. Jakby mieli wcześniej do czynienia z ożywionym konstruktem. Albo czymś innym.

Wódz złodzieluchów zeskoczył z pokonanego przeciwnika. Zanim wkroczyła cała brygada żuknierzy, które ruszyły pod ściany. Szybko przystąpiły do roboty niszcząc pozostałości regałów oraz ksiąg. Ampy wyglądała, jakby chciała coś powiedzieć. Może zaprotestować. Ale tylko spuściła głowę.
- Powiodło wam się. Ludzie. Dobrze. Bardzo dobrze... Możecie stąd odejść. Zadanie wykonaliście. Nagrodę otrzymacie. Czego sobie życzycie? A może złota? Tak jak ten chciwy człek?
Postawa najstarszego samca, choć wyniosła i dostojna przy pierwszym spotkaniu, teraz dawała o sobie znaki wyższości. Przez dotychczas niewzruszone oblicze przeszedł cień szyderczego uśmiechu.
- Ludzie. Wszyscy tacy sami...

Najbliżej przywódcy był Astrophel, lecz na tego nawet nie patrzył. Yuei zdołał zebrać parę monet do kieszeni spodni. Poza tym nie znalazł odłamków. Aż do teraz. Teraz było ich pod dostatkiem. Oraz skrzydeł. Oraz wielkiej rogatej głowy. Było w czym wybierać. Przy chłopaku stała Wriggle, która spoważniała na widok samca. Ten głównie spoglądał na nią, lecz jego spojrzenie wędrowało również do młodzieńca, bogini oraz małej magini. Ta nic nie mówiła. Z kolei zielonowłosa popatrzyła pytająco na Yueia, Astrophela oraz Aikę. Ona zrealizowała swój cel. A cała reszta? Po co tutaj przyszła?

Adnotacja MG
Nie zamierzam tego bardziej przedłużać. Opiszcie co wasze postacie zamierzają zrobić. Niech dogadają się z Wodzem, powiedzą po co przyszły, albo zabiorą co chcą jeśli tylko będą chciały. Jak ktoś jest zainteresowany Ampbolt, to niech weźmie ją ze sobą. Powinna streścić co się w ogóle stało.
Prawdopodobnie jest to przedostatni "Post MG" w tej przygodzie. Jak któraś postać będzie chciała wrócić, to może zrobić to teraz. Jak ktoś będzie chętny na indywidualną kontynuację, to piszcie w temacie "[sesja] Offtop".
  • Ostatnia zmiana: Kwiecień 18, 2016, 03:36:39 przez Zhearrimst

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #193
- Moim celem głównym było rozwiązanie incydentu... - Stwierdziłem odpowiadając wodzowi.
- Ale w sumie straciłem większość moich rzeczy, więc wezmę kilka kawałków pancerza tego giganta. - Skoro już wódz proponuje nagrodę chciałbym chciwie zebrać tyle materiału by móc zrobić w miarę sporą tarczę.
Staram się znaleźć duży płat pancerza który nadałby się na produkcję tarczy trójkątnej 100x60cm około. Jak bym znalazł na tyle duży to nie byłaby potrzebna jakaś specjalnie ciężka obróbka...
Jeżeli mój miecz da się odzyskać to również to robię. Jeżeli nie - zbieram również owadzi pancerz na próbę zrobienia z niego broni.
Jeżeli ilość rzeczy które chcę przenieść byłaby za ciężka, pytam wodza o pomoc w transporcie. W końcu proponował nagrodę.
- Pora wracać do wioski... Wriggle, idziesz ze mną? - Zapytałem dla pewności, chociaż nie sądzę by się rozmyśliła.

Miałem ochotę przywitać ciepłą kąpiel w mej posiadłości. I trochę odpocząć.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #194
Wzruszył ramionami. Jego stuknięcie miało jedynie na celu zwrócenie jej uwagi na siebie i wyczucie, jak bardzo była przytomna.
-Ja nie zostałem wprasowany w ścianę przez kulę złota, ale jak uważasz-Nie było tu nic wartego uwagi. Księgi opisywały w zdecydowanej większości porażki autora. Co prawda formuła na antymagiczny metal byłaby interesująca, ale gdyby to wyszło do bardziej powszechnego użycia mogłoby to być jakkolwiek problematyczne. Lepiej, jeżeli to tutaj tak zostanie...
...tak. Ścisnęło go w żołądku. Ale to chyba nie przez tą perspektywę. Usłyszał ryk. Cofnął się od kopca, przeczuwając jakieś zdarzenie. Chyba zajęli się ich niedoszłym przywódcą szybciej, niż się spodziewali. Nie marnowali w każdym razie czasu.
Najpierw wpadł złoty. Potem na niego spadł wcześniej już napotkany lider. Musiał zasłonić swoją twarz ramieniem, tak na wszelki wypadek. Odłamki złota w oku, bądź zamiast nie należały do przyjemnych doświadczeń.
Obserwował z pewnym zainteresowaniem, jak ciało giganta zaczęło się rozpadać. Niby mógłby zabrać parę próbek do analizy, ale on się tym nie zajmował a żadnego dobrego, a tym bardziej zaufanego alchemika nie znał. Może na lepsze czasy?
Destrukcja postępowała. W pierwszym odruchu mag zareagował bardzo podobnie do Ampbolt. I w końcu... może w którejś z tych ksiąg byłyby informacji o możliwej wadzie tego metalu. Ostatecznie jedna westchnął i podrapał się po skroni.
-Może to i lepiej...-Zwrócił uwagę. Mógłby się nad tym nieco bardziej rozwinąć, ale nikt by tego i tak nie słuchał. I tak czuł się delikatnie... pominięty?
Bah, nieistotne. Nie miał w tym żadnego większego celu.
-Tobie Yuei sugeruje wyciągnięcie swojego ostrza z korpusu. Jakkolwiek to nie brzmi...-Zaśmiał się pod nosem ze swojego żartu,. Który to już dzisiaj na tym poziomie, drugi? Oczywiste, ale... wolał przypomnieć.
-Ja już wspominałem. Prosiłbym o zwrot swoich rzeczy. Aparatura alchemiczna i kociołek. Jak coś zostało zajęte i nie zauważyłem tego, to również-W międzyczasie zdjął z siebie płaszcz, który miał się mu teraz okazać całkiem przydatny.
-Złoto mnie nie interesuje. Ten metal jednak... ciekawe, czy zachował swoje właściwości...-Zaczął nabierać odłamków i kruszcu do środka. Gdy nabrał tyle, ile mógł unieść przy jednak swojej marnej sile fizycznej, złapał odpowiednio, by stworzyć sobie zgrabny worek.
-Do analizy. Muszę wiedzieć, jak można temu przeciwdziałać-Skomentował-Nic innego wartościowego tu nie widzę, a resztę zniszczyliście. Mam przed sobą sporo pracy...
...
Tak teraz pomyślał...
Ktoś tu mógł mu udzielić pewnych informacji. Jak nie w kwestii wsparcia alchemicznego, to chociaż na temat incydentu.
-Panienko Ampbolt-Zagaił nagle-Skoro czuje się panienka dobrze, to zapraszam do siebie. Z góry przepraszam za bałagan, po tym incydencie będę zmuszony doprowadzić wszystko do ładu... reszcie bardzo dziękuję za współpracę...
Kaszlnął, próbując maskować to co miał powiedzieć następnego
-Nawet Tobie, Wriggle Nightbug... To jak, skusi się panienka na herbatę i rozmowę?-Wrócił wzrokiem do małej Ampbolt. Po tym planował wrócić do domu, i może z grubsza ogarnąć swoje podwórko i dach jak będą się przez nie przebijać. Bardzo z grubsza. Miałby w końcu gościa.
  • Ostatnia zmiana: Kwiecień 18, 2016, 12:49:03 przez Ekkusu