Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #187 –
Zadziało, wspaniale. To powinno dać im chwilę na wykonanie swojego ruchu, który na pewno powinni wykonać. W każdym razie ten chłopak, bo co do Aiki... wsparcie z jej strony będzie mile widziane, aczkolwiek forma nie przychodziła mu do głowy.
Usłyszał ostrzeżenie. Przewidział to, oczywiście. Przeniósł się ze strefy zagrożenia do bezpieczniejszego zakątka pomieszczenia, gdzie mógł już otworzyć oczy.
Człowiek zachodził go. Ten się ruszył, ale Wriggle wykonała wreszcie ruch ofensywny, ogłuszając go jeszcze na moment. Lepiej późno niż wcale. Moment wybrała dobry w każdym razie. Wbił miecz. Poleciała krew.
Był bardzo ciekawy, czym tak naprawdę było to stworzenie. Ale przede wszystkim dochodził po siebie po tych wszystkich impulsach które przechodziły jeszcze przed paroma chwilami przez jego ciało. Podnosił się na lasce. Zerknął, co robiły tamte robale. Stały zdezorientowane. Świetnie...
...cholera. Karta się skończyła. Czuł, jak jego obwody magiczne kurczą się. a energia przepływająca przez jego ciało gwałtownie spada. Dojrzał też Ampbolt, która odkryta w tym całym pobojowisku grzecznie leżała wprasowana w ścianę. Nigdzie nie zamierzała się ruszyć, to i zajmą się nią później.
Co teraz?
To pytanie było wyjściowe. W takich chwilach Astrophel zazwyczaj analizował całą sytuacje. Potencjalne skutki działań, ruchy przeciwnika, sojuszników, rozmieszczenie przestrzenne elementów układanki, na które składała się cała bitwa. Co widział? Co słyszał?
Złoty robal próbował uciec. Yuei chciał mu na to pozwolić. A przed jego oczyma znajdowało się wbite w miękką tkankę ostrze.
Jeżeli ktoś myśli, że ot tak pozwoli uciec komuś, kto wtargnął na jego teren, zrobił tam pobojowisko, i okradł go... to bardzo poważnie się myli. Taka skaza na honorze...
Poczerwieniał na twarzy. Zadrżała mu dłoń trzymająca laskę. Tak mocno ją zacisnął.
I chcieli mu ot tak, pozwolić mu uciec? By bruździł gdzieś indziej, szykując plan zemsty? Bez kary, bez konsekwencji? By śmiał się im potem w twarz, gdy zagości z jakimś innym planem? Pozwolić takiemu zuchwalstwu i bezczelności się szerzyć? Ooooo nieeeee...
...nieeeeee, on na to nie pozwoli. Może i jego magiczne obwody się uspokoiły, ale krew w jego żyłach była pompowana ze zdwojoną mocą. A on wiedział, co powinien zrobić. Wyprostował się wyciągnął zamaszyście wolną dłoń w stronę żuka...
-JESZCZE CZEGO!-Krzyknął wściekle, jakkolwiek komuś takiego kalibru co on to nie przystoiło. Najważniejsze, iż wiedział co zrobić. Stworzył biała dziurę skierowaną swoją mocą w stronę ostrza. Zamierzał dokończyć robotę. Wepchnąć miecz jeszcze głębiej, a może nawet wprawić w ruch rotacyjny w środku jego ciała, by wyrządzić jak największe szkody.
On. Miał. Umrzeć. Teraz, gdy mu poszatkuje narządy wewnętrzne, trafi w witalny punkt, albo gdy się wykrwawi parę chwil później.