Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Temat: [ex1.2] The Gathering (Przeczytany 114271 razy) poprzedni temat - następny temat

0 Użytkownicy i 2 Goście przegląda ten temat.
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #30
Do licha, tego się obawiałam! Mieszkańcy, którzy będą chcieli ochronić swój dobytek, zostaną zaatakowani przez te żuki. Całe szczęście, że te owady zdają się nie zwracać uwagi na osoby, dopóki same nie zostaną zaatakowane. Obniżyłą więc lot i ruszyłam w stronę chłopaka od strony flanki, aby, jeżeli starczy mi czasu, złapać go w locie i w tym samym momencie wypalić parę szybkich pocisków prosto w twarz żukowi. Mam zamiar przy tym wystrzlić je w taki sposób, żeby utworzył w miarę szeroki stożek uniemożliwiający owadowi unik.
Jeżeli natomiast nie zdołam tak szybko dolecieć, będę sie starała ustrzelić uwada, zanim dopadnie chłopaka.
Fakt, spowolni to mój pościg za tymi stworzeniami, ale czy którakolwiek z moich ulubionych bohateezostwiłaby człowika w porzebie? I najważniejze,z j bym była w stanie zostawić go na pastwę losu? NIE!

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #31
Uśmiech mu zatem nie zszedł z twarzy, tak samo zresztą jak i jej. Miała za sobą prawdziwą armię, a on jedynie świecącą kulę nad gałką. Ale mieli wspólny cel. Może inne motywy, ale to mu akurat na razie zbytnio nie przeszkadzało.
-Mi również nie grozi ich nagła wizyta. Przynajmniej dopóki nie uprzątnę szczątków-Przewrócił oczyma na samą myśl, ile wysiłku, a przede wszystkim czasu będzie go to kosztowało. Ta krótka rozmowa dała mu jednak dość sporo. Przede wszystkim, uspokoił się i był w stanie pomyśleć w miarę analitycznie. Przyłożył zagięty palec wskazujący wolnej dłoni na brodzie.
-To dobre pytanie. Myślałem o tej youkai od owadów, co mi czasem zasłania widok na niebo, ale... nawet jeśli, to musi być w to zamieszany ktoś jeszcze. Nie przypominam sobie, by jej sługi miały takie rozmiary. Nie wiem też, na co by JEJ była moja aparatura. Może na sprzedaż. Ponadto zachowanie tych zwierząt było dziwne. Bardzo sztywne. Mechaniczne-Poprawił okulary na nosie. Nasłuchiwał przez moment, co by nie stracić orientacji gdzie się kierowało robactwo.
-Jeżeli coś Ci już wiadomo, zamieniam się w słuch-Zapytał po tej chwili przerwy. Zamierzał jakby co to podążyć za nią. Faktycznie mogła coś wiedzieć. Mogła to ukrywać. A nawet jeśli nie, to we dwójkę będzie łatwiej.

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #32
Post MG #009
Yuei
- Wriggle. Mów mi Wriggle... Yuei, jeśli tak wolisz.
Szybko przeszli na "ty". Widocznie się rozluźniła, gdy umownie odłożyli maniery na bok. Chwilowe zmieszanie znów zastąpiła pewność siebie nie wykraczająca poza ego normalnej osoby. Mijały sekundy, a z nimi minuty. Dzień powinien stawać się coraz jaśniejszy. Jednakże każdy krok do przodu wydawał się cofać czas o minuty. Szybko zaczęło ciemnieć, lecz nadal widzieli gdzie idziecie bez potykania się, czy nadepnięcia któregoś z żuczków.
- Zgadza się, mieszkam poza Wioską. Lubię owady. Trudno je znaleźć wśród ludzi. Są nieduże, w większości niegroźne, a mimo to ludzie się ich boją. Wręcz nimi gardzą... Uważam, iż owady powinny zasługiwać na szacunek tak samo, jak inne zwierzęta. To niesprawiedliwe, że owady traktuje się tak wybiórczo! Motyl i ćma, to wciąż motyle. Jedno i to samo!
Wriggle musiała naprawdę lubić robaki, a z tego co opowiadała - miała też olbrzymią wiedzę. Jednak jej wywód głównie dotyczył wspomnianej niesprawiedliwości nie wynikając wcale ze szkodliwości danych gatunków, a preferencji ludzi - to jest brzydkie, to można zabić; to nie jest, więc kapciem, bach! ...Wyżaliła się ze wszystkiego co leżało jej na sercu. Zapytana o to czy nie, po prostu zaczęła nawijać. Uspokoiła się, gdy ściemniało tak, że ledwo widzieli co znajdowało się pięć metrów przed wami.
- Zaczekaj chwilę - powiedziała, wypuściwszy z ręki niedużą kulę światła. - Cieszę się, że szanujesz owady, Yuei.
Wymsknęło jej się ni stąd, ni zowąd.

Aika
Uciekający chłopak utrzymywał dobre tempo, lecz robak powoli go doganiał. Aika nie musiała bawić się w manewry. Pikując ustrzeliła robala w odwłok. Ten zatrzymał się, jak dotknięty czarodziejską różdżką i... Było po nim. To tyle. Dziewczyna mogła wylądować, albo lecieć. Chłopak pobiegł trochę dalej nim zorientował się, że jest już bezpieczny. Z niewiadomych powodów wykręcił gwałtownie, zrobiwszy piękne 180, po czym zasprintował szybciej niż uciekając przed karakanem. Biegł w stroną rozwalonego robala oraz dziewczyny będącej za nim. Wyglądał, jakby się za nim paliło, albo od tego miało zależeć jego życie. Co mogło być, aż tak ważne? Aika czy porwany przez żuka przedmiot? Może... Jedno i drugie? Młodzieniec zrobił wślizg na brzuchu, złapawszy i wyciągnąwszy z otworu gębowego owada zdjęcie. Jak dziewczyna zauważyła kątem oka... Jej zdjęcie. Jakby ktoś pstryknął fotkę w trakcie jej koncertu.

Astrophel
- Masz rację - powiedziała bez ogródek. - Wriggle Nightbug była moją główną podejrzaną. Była. Bardzo prawdopodobne, że jest to robota innego maga. Ktoś musiał upaść na głowę, żeby zebrać się na taką brawurę. Okraść dom innego maga? Niedopuszczalne.
Tak jak poprzednim razem, emocje Alice nadal pozostawały wielką niewiadomą. Wydawała się przez to straszna. Trudno powiedzieć czego tak naprawdę szukała i czy to spotkanie nie było przypadkowe. Żuki zazwyczaj chodziły grupą, a tutaj spotkali raptem jednego. Nic nie zaskrzeczało. Może zaszli do takiego miejsca, w którym nie było widać żywej duszy? Alice w końcu prowadziła.
- Chyba się zbliżamy. Czuję, że to czego szukamy jest blisko. Też to czujesz?
Rzeczywiście. Astrophel mógł poczuć dziwną, rytmiczną wibrację. Jakby w powietrzu rozchodziły się fale, ale ani to fala mechaniczna, ani elektromagnetyczna. Magia. Byli niedaleko jakiegoś źródła lub nadajnika.
  • Ostatnia zmiana: Listopad 11, 2015, 18:58:32 przez Zhearrimst

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #33
- Zgadzam się z tobą Wriggle. - Odparłem na stwierdzenie dotyczące motyla i ćmy - Ale nie ma co się denerwować. Ludzie często są omylni w swoich działaniach... - westchnąłem - A tak swoją drogą moimi ulubionymi owadami są mrówki. Ich organizacja pracy jest niesamowita, dużo lepsza niż u ludzi. Ponad to są bardzo higieniczne i w ogóle... Lubię również muchy. Gdy się kiedyś im przyjrzałem, uznałem iż to takie koty wśród owadów. Łaszą się do ludzi i co chwila myją twarz używając swojej śliny dokładnie tak samo jak koty! - Stwierdziłem swoje spostrzeżenia na temat ulubionych owadów. - Chętnie porozmawiałbym o zwierzętach więcej, chociaż nie wiem czy teraz jest na to dobra pora. Nie możemy dać uciec szanownym żukom... Właściwie wiesz może jak dokładnie powinienem nazywać żuki-dono?
Często przesiaduję w ciszy bez ludzi a wtedy owady są jedynymi mymi towarzyszami. W końcu czy w ziemi czy w powietrzu - znaleźć je można wszędzie. Stąd wiedziałem o nich dość sporo, także przewinęła mi się kiedyś książka o owadach. Nie wiem jednak jakiego gatunku mogą być te żuki z którymi idziemy.

Jakiś czas później Wriggle nagle mnie zatrzymała. Z jakiegoś powodu robiło się dość ciemno chyba powinno być trochę niepokojące. Chyba.
Gdy dziewczynka wypuściła małą kulkę światła pomyślałem, że stosuje magię. Prawdopodobnie dlatego jest w stanie żyć poza wioską bez narażania się dla youkai. - A czy mam powód by nie szanować? - Zapytałem retorycznie słysząc wypowiedź dziewczyny. I patrzyłem co z tym światełkiem stanie się dalej.
Nie wydawało się bym chociaż trochę przejmował ciemnością. Jednakże mimo spokojnego wyrazu twarzy, moja dłoń powędrowała na rękojeści miecza. Mogłem spodziewać się, że coś z tej ciemności chce nas zaatakować - w końcu słońce samo z siebie nie gaśnie w trakcie dnia... W sumie to czy słońce gaśnie w nocy?

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #34
Czyli faktycznie tak jak przewidział. Mniej więcej. Ta cała Wriggle Nightbug była oczywistą podejrzaną, ale to by było zbyt proste. Jednak teoria dotycząca innego maga była... prawdopodobna. A przynajmniej niewykluczona.
-Możliwe, możliwe...-Podniósł wzrok. Nadeszła taka chwila, gdy mu zabrakło języka w gębie. Chwilę się zapatrzył na osobę wiedźmy, która po prawdzie przyprawiała go o delikatne ciarki. Kontrolowała lalki, a sama wyglądała niemal jak z porcelany. Drobny uśmiech, nieodgadniony wyraz twarzy, drobne gesty które nic nie znaczyły. Może to część jej planu. Może sama jest w to zamieszana w sposób, który mógłby mu zaszkodzić.
Na pewno jednak współpracując z nią w końcu trafi na jakiś trop. Miał taką nadzieje. Bo dotychczasowy mu się urwał, i byłby bardzo niepocieszony tracąc bezpowrotnie swoje rzeczy i szansę na ukaranie sprawcy zamieszania. Nic nie mówił. Obserwował, wypatrywał. Przyglądał się co jakiś czas Alice, z jednej strony wietrząc podstęp, a z drugiej będąc ciekawy zarówno jej magii, jak i samej osoby czarownicy. Minęło już trochę czasu, od kiedy miał okazję...
Magia. Zmrużył oczy. Byli blisko jakiegoś źródła. Nawet jak na to miejsce było to osobliwe odkrycie. Kiwnął głową.
-Owszem. Teoria zdaje się potwierdzać-Rzekł z pewną rezerwą. To też było chyba trochę za oczywiste. Jeżeli to się stało również w domenie Alice, to mogła to być szersza operacja. Osoba która ją przeprowadziła nie mogła ot tak sobie pozwolić na pozostawienie śladów. Coś było nie tak.
-Źródło dziwnego zachowania owadów? Kierunkowskaz dla złodziei? Pułapka na zbyt wścibskich?-Mruknął pewnie-Nie dowiemy się, jeżeli nie sprawdzimy, prawda?
Co też zamierzał zrobić, jak dotrą do miejsca przeznaczenia? To zależy, co tam zobaczy.

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #35
Powoli wylądowałam za pokonanym uwagę i przyknęłam w stronę chłopaka:
- Spokojnie, już jesteś bezpieczny... - chciałam dodać jeszcze jakąś kwestię adetkwatną do zakończenia walki, lecz nagły obrót chłopaka i jego bieg wywołał u mnie chwilową konsternację. Aha, czyli owad ukradł mu coś cennego, cieszę się więc, że mogłam mu pomóc. Zaraz, to przecież moje zdjęcie! Przez krótką chwilę byłam trochę złą na tego chłopaka. Nie dlatego, że posiadał moją fotografię. Jestem przecież idolką nie od dziś i dobrze zdawałam sobie sprawę, że fani lubią gromić materiały związane z gwiazdami. Sama to też zresztą robiłam, jak byłam małą. Zła bylam z innego powodu: ten młodzienieć ryzykował swoje życie dla jednego zdjęcia. Nie byłam w stanie jednak długo się na niego gniewać. Uśmiechnęła się więc ciepło i zaczęłam mówić:
- Dobrze, że zdąrzyłąm na czas - po czym kucnęłam, żeby spojrzeć na leżącego na ziemi chłopaka. - Obiecaj mi jednak, że następnym razem nie będziesz narażać się na tak duże niebezpieczeństwo.
Wstałam i odeszłam od niego na parę kroków, po czym odwróciłam się przez ramię.
- A teraz muszę cię przeprosić, muszę pędzić za tymi żukami, żeby odzyskać skradzione przez nich rzeczy!
Po tych słowach przymknęłam lewe oko, a do prawego przyłożyłam dłoń z ułożonymi palcami w "v". Po czym ruszyłam szybko w stronę Lasu Magii z nadzieją, że nie żuki nie odeszły zbyt daleko i zdołam je dogonić.

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #36
Post MG #010
Yuei
Wriggle była zadowolona z odpowiedzi Yueia. Uśmiechała się miejscami mu przytakując. Było widać, że chce powiedzieć coś jeszcze, ale powstrzymywała się. Może nie chciała przerywać, albo powiedziała już wystarczająco dużo? Wypuszczona przez nią kula lewitowała w powietrzu kręcąc ósemki. Dostarczała ona na tyle dużo światła, żeby przypadkiem nie nadępnąć na żuki.
- Leć - powiedziała do kulki, po czym zwróciła się do młodzieńca słodko uśmiechając. - Jesteś naprawdę miłym chłopakiem Yuei. Takim naprawdę miłym... - Zarumieniła się, lecz przeszła do rzeczy, odwróciwszy wzrok. - Żuki pojawiły się niedawno, właśnie tutaj, w Lesie Magii. Słyszałeś o dziwnych grzybach rosnących w tym miejscu? Dotyczy to także roślin i zwierząt. Czasami pojawiają się niezwykłe, ale i niebezpieczne gatunki stworzeń. Mięsożerne rośliny, wielkie pająki z ludzkimi oczami, albo... złodziejskie karaluchy, takie jak te. Lubią ciemne i wilgotne miejsca. Ponadto mają dziwną tendencję do zbierania przedmiotów leżących w okolicy. Tak po prostu. Myślałam czy nie nazywać je "złodzieluchy", albo "kradziejuchy". Jak myślisz Yuei, które będzie lepsze?
Rozmów o zwierzętach ciąg dalszy. Przez ten czas dalej szli, a las ciemniał - nie za sprawą magii, a naprawdę gęstych koron drzew tworzących barierę nie do przebicia dla światła słonecznego. Byli daleko. Wokół ciemno. Tylko drzewa, karakany, Yuei oraz Wriggle.

Astrophel
Magowie czuli narastające wibracje, rosnące z każdym krokiem. Zbliżali się do źródła. Po chwili miniaturowa gwiazda Astrophela rozjaśniła więcej niż pnie drzew, gdy udało im się wyjść na otwartą przestrzeń. Rozpościerała się przed nimi otwarta polana, u której przeciwległym skraju leżał budynek przypominający walec z półkolistą kopułą. Do jego wnętrza prowadziły tylko jedne drzwi - otwór imitujący wejście. Po jego bokach stała para przerośniętych żuków, większych niż te małe skubiańce, które pokradły przedmioty. Te były przynajmniej wielkości lwa. Miały też bardziej owalny kształt od swoich podłużnych pokrewieńców. Astrophel wyczuwał od nich silnie bijącą magiczną wibrację. Czy na pewno były przyczyną tego całego zajścia? Trudno powiedzieć. Póki co energicznie ruszały czułkami, jakby komunikowały się z mniejszymi karakanami, które wychodziły na polanę - a stamtąd - do budynku. Alice milczała od dłuższego czasu, a jej uśmiech zastąpiła powaga. Czujnie przyglądała się tej scenerii.
- Jest gorzej niż myślałam - powiedziała krótko, pokręciwszy wolno głową na boki. - Nie jestem pewna czy chcę zadzierać z tym co może czaić się w tym domu.

Aika
Chłopak chciał coś powiedzieć, ale jedyne co mógł z siebie wydusić, to speszone:
- Dz-dziękuję. Tak, obiecuję...
Spuścił wzrok. Cóż. Ktoś się tutaj źle poczuł. Jednak zaraz wróciła mu radość życia, gdy dziewczyna się z nim pożegnała.
- Dziękuję! Mam nadzieję zobaczyć cię na następnym koncercie!
Zawołał za nią machając, gdy ta odleciała za żukami. Krótkie, nic nie znaczące spotkanie, a poprawiło jednej osobie humor. Kirisaki Aika, spełniła kolejne marzenie - krótkotrwałe spotkanie z idolką. Tyle dobrego...
Na szczęście szybko odnalazła poprzednio śledzony trop karakanów i tak wylądowała na obrzeżach Lasu Magii. Przyczepiła się do grupy trzech robaków niosących kapcia, szczoteczkę do zębów oraz grzebień do włosów. Mogła bezpiecznie iść tropem owadów, albo rozejrzeć się po okolicy. W końcu jest to miejsce zamieszkiwane przez magów. Po drodze jednak nie natknęła się na legowisko takowych, albo potrafili dobrze maskować swoje schronienia. Kto wie... Po jakimś czasie wędrówki gałęzie drzew zaczęły przysłaniać niebo i zrobiło się zdecydowanie ciemniej. Żuki dalej kierowały się w określonym kierunku. Nic dziwnego poza mrokiem.
  • Ostatnia zmiana: Listopad 11, 2015, 18:59:20 przez Zhearrimst

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #37
Próbowałem przyjrzeć się latającej kulce. Czy to był świetlik? Dziewczyna do tego mówiła więc chyba to żywe stworzenie. Chociaż są też ludzie co i z kamieniami rozmawiają... Światło świetlików mi się podobało, robiło przyjemny klimat pomimo armii żuków wokoło.
- Nie jestem miły. Zwyczajnie mam taki sposób bycia. - Stwierdziłem aby nie być posądzonym o to, że się tylko zachowuję tak jak gdybym był miły. Jestem jaki jestem. - Jeżeli chodzi o grzyby to im nie ufam, zbyt wiele gatunków nie nadaje się do jedzenia... - Skomentowałem pierwsze zdanie dotyczące krótkiego opisywania lasu magii. - Skoro nie mają te zwierzaczki jeszcze nazwy to byłbym za nazwaniem ich złodzieluchami. Kradziejuchy pasują bardziej do wampirów! - Powiedziałem po chwili wyjaśniając - Kradziejuchy, bo kradną juchę. - Zaśmiałem się nieznacznie chociaż nie był to dowcip wysokich lotów.

Dłoń cały czas trzymałem na rękojeści miecza - Jak sądzisz, co powoduje tę ciemność? Powinienem trzymać gardę czy też może to tylko jakiś youkai się z nami bawi? - Zapytałem. Wriggle mówiła coś o niebezpiecznych gatunkach stworzeń więc prawdopodobnie trzeba mieć się stale na baczności.
  • Ostatnia zmiana: Listopad 11, 2015, 02:40:07 przez Raion

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #38
Zbliżali się. Odczuwał coraz większą moc. Nie podobało mu się to, ale na ten moment niespecjalnie mógł co z tym zrobić. Było cicho. Robiło się coraz poważniej.
Ostatecznie znaleźli się na polanie. To pierwszy sygnał. Potem zobaczył budynek. To drugi sygnał. Trzecim sygnałem było to, że wejścia strzegły podobne robale jak te, które go okradły. Tyle tylko, że te były znacznie większe. Czwartym, ostatecznym, był potok karaczanów wchodzących do środka.
Przyglądał się temu w zamyśleniu. Analizował sytuacje, opcje, możliwości. Oglądał budynek oglądając się za jakimś innym wejściem. Może jakieś okno. Może coś w suficie. Ale nie, jedynym wejściem było to główne, którego strzegły te... owalny kształt. Aerodynamika, mogą być szybsze. Wibracja. Mogło to oznaczać aktywną komunikację, jak i jakąś formę zabezpieczenia.
-Niewiedza, bądź wręcz przeciwnie. Głupota, albo geniusz. Potęga, bądź siła w słabości. Cokolwiek to jest, nie sądzę by miało takie same rozterki w naszym wypadku-Zauważył po swoim własnym doświadczeniu. Mag. Szansa bardzo wysoka. Kto inny by się osiedlił w takim miejscu i stworzył tego rodzaju domenę. Mogliby przypuścić atak, ale w końcu zostaliby zalani robactwem. Straciliby sporo energii na opędzanie się od tego wszystkiego. Ponieśliby klęskę.
-Atak bezpośredni... za dużo straty energii... dywersja... za mało osób, duże ryzyko... wsparcie... zasoby czasowe niepewne...-Zastanawiał się mrucząc cicho pod nosem, a jego kciuk i palec wskazujący pocierały powoli o siebie kolistymi ruchami.
-Bezpośrednia konfrontacja jest możliwa, ale... nie powiem, by szczególnie optymalna. Wszystko się na nas rzuci. Może poza domem i drzewami, ale nie dam sobie głowy za to uciąć-Poprawił okulary, pokręcił parę razy nadgarstkiem. Oszacował liczbę osobników. Zwrócił uwagę na ilość rzeczy, która była przenoszona. Dopiero wtedy popatrzył na Alice.
-Sugeruję chwilowe wstrzymanie się od działań. Nie sądzę, byśmy byli jedynymi ofiarami. Możliwe, że ktoś jeszcze się tu zjawi. Połączy nas wspólny cel. Ocenimy użyteczność. Wybierzemy optymalną strategię działania. Fakt faktem, nie zostawiałbym tak tego... z wielu względów. Stało się raz, może i drugi, trzeci, czy dziesiąty. Albo coś jeszcze gorszego-Nagadał się. Ostatecznie nie ruszył się z miejsca. Poprawił kapelusz by polepszyć widoczność. Odwrócił powoli wzrok, by obserwować sytuację.
-...nawet nie zdążyłem napić się dzisiaj herbaty...-Mruknął wreszcie dając upust swojemu niezadowoleniu-A Panience coś zabrały, czy to zwykła ciekawość?

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #39
Pomachałam mu również na pożegnanie:
- W takim razie serdecznie zapraszam na mój najbliższy występ! - krzyknęłam już odlatując i kontynuowałam swój pościg za karakanami.
Mimo porannych nieprzyjemności, dobry humor mi dopisywał. Miałam okazję pomóc jednemu ze swoich fanów, a takie zdarzenia zawsze mnie cieszyły.
Czyli dobrze mi się wydawało, zmierzały do Lasu Magii. To miejsce nie cieszyło się zbyt dobrą sławą ze względu na przeróżne tajemicze zjawiska oraz dziwaczną florę i faunę. Musiałam więc zachować ostrożność. Podobno żyli tu też magowie, ale nie miałam jak dotąd okazji poznać żadnego z nich. Fakt, czasem w Wiosce Ludzi pojawiała się dziewczyna, która zamieszkiwała ten las. Chyba nazywała się Kirisame Marisa. Nie miałam jednak okazji bliżej jej poznać. Jeszcze Meiling wspominała, że w posiadłości, której pilnuje, mieszka potężna czarodziejka, lecz rzadko opuszcza swoją bibliotekę i niezbyt chętnie widuje gości. Znałam więc ją tylko z opowieści mojej przyjaciółki. Ciekawe więc, jacy są ci magowie... Może, podobnie jak w anime, są źli magowie, jak i dobrzy magowie...
- I może właśnie jakiś zły mag stoi za tym całym incydentem? - powiedziałam do siebie. - Jeżeli tak, to tym bardziej trzeba go powstrzymać!
Jak podróżowałam w głąb lasu, uderzyłą we mnie ciemność tego miejsca. Nie była to na pewno zbyt przyjazna okolica. No dobra, przydałoby się jakieś źródło światła. Wyjęłam swoją różdżkę i machnęłam ją tworząc małą, aczkolwiek jasną gwiazdkę, która, lecąc przede mną, oświetlała mi drogę.
  • Ostatnia zmiana: Listopad 11, 2015, 13:25:38 przez Cthulhoo

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #40
Post MG #011
Yuei
Świetlik świetlikowi nierówny. Chłopak widział kulę światła. To co pozostawało w jej wnętrzu, o ile istniało, pozostawało niewidoczne przez ciągłą emisję światła. Można było rozróżnić kształt. Może to robaczek świętojański, ale jaka istota tworzyła blask całą powierzchnią ciała? Przez cały czas krajobraz nie ulegał zmianie. Pochód wydawał się dłużyć w nieskończoność. Przy braku naturalnego światła czy punktu orientacyjnego można było łatwo stracić poczucie czasu, ale nie tylko to. Bez pomocy złodzieluchów naprawdę trudno byłoby znaleźć drogę do celu. Tylko jak się po tym wydostać?
Dziewczynka parsknęła, po czym zasłoniła usta tłumiąc śmiech.
- Dowcip się tobie udał. Chciałam powiedzieć kradzieluchy, ale zostańmy już przy złodzieluchach. W sumie... Kradziejuch pasuje do komara.
Poprawiła włosy. Rozejrzała się na boki. Nadstawiła w bliżej nieokreślonym kierunku. Wzruszyła ramionami uśmiechając się.
- Nie słyszę żadnej melodii, więc to nie wróbel. Czy to twój pierwszy raz poza Wioską? W Lesie na pewno cię nie było, ale nie ty jeden. Normalni ludzie - zaakcentowała te słowa - powinni omijać to miejsce szerokim łukiem. Łatwo się zgubić. Błądzić w kółko przez parę godzin. Można w końcu paść z pragnienia, zatrucia czy oszaleć. Oczywiście można spotkać drapieżnika. Prawda, że strasznie?
Wriggle nie przestawała się przez ten czas uśmiechać i brzmiała, jakby to był dla niej chleb powszedni. Podeszła do Yueia oraz położyła nań dłoń, by opuścił broń. Nie cofnęła się po tym. Robaki przechodził obok pary. Zaczęły widocznie nabierać tempa. Dziewczyna obejrzała się za nimi zmartwiona, po czym spojrzała na chłopaka. Równie zmartwiona.
- Do tej pory nie pytałam cię o to, ale nie wiem czy powinieneś iść dalej. Ciekawość czy odwaga, ryzykujesz życiem idąc dalej. Nie boisz się?

Astrophel
Alice westchnęła, mruknąwszy krótkie.
- Poczekamy.
Nie zwracała uwagi, albo nie przejmowała się głośnymi rozważaniami Astrophela. Lalki dalej lewitowały za nią. Dwie z nich - z tarczami - przyciągnęła do siebie, by siedziały przed nią. Sama dziewczyna przyglądała się polanie, przykucnąwszy na jedno kolano. Karaluchów było całe mnóstwo. Aż dziwne, że były w stanie pomieścić się wszystkie do budynku o średnicy pięciu metrów, a wysokości może trzech - nie licząc sklepienia. Strażnicy przed wejściem nie ruszali się wcale - nie licząc ruchów czułkami. Siedzieli. Czekali. Albo zaczął przyśpieszać czas, albo to żuki przyśpieszyły swój trucht. Poza tym bez zmian. Mogłoby się im zachcieć spać, gdyby rozumieli potrzebę snu. W końcu byli magami.
Mgła nie odchodziła. Na polanie robaki były widoczne dzięki światłu magicznej sfery. Owady nie zwracały na nią uwagi, ale ktoś innych chyba może. W pewnym momencie dziewczyna wydała z siebie niespodziewane ziewnięcie.
- Przepraszam... Wcześnie wyciągnęły mnie z łóżka. Przez ten mrok mam ochotę wrócić do snu... Pytałeś chyba co mi zabrały. Jedyne co mogę sobie przypomnieć to - spokój. Nie zamierzam angażować się bardziej niż to koniczne.
Gdzieś spomiędzy was wybiegł wężyk robaków. Alice spojrzała na nie obojętnie, po czym obejrzała się przez ramię. Podążając za nią wzrokiem można było zobaczyć, że nadlatywał ktoś jeszcze - po ocenie jasnego punktu w czerni lasu.

Aika
Lecąc za gwiazdą na nocnym niebie, z nadzieją że kiedyś znajdzie Betlejem... Nie no. To nie ta historia.
Żuki posuwały się sukcesywnie do przodu. Gdyby nie światło gwiazdki, to pewnie byłyby niewidoczne pod mgłą sięgającą mniej więcej kolan. Do tego w pewnym momencie zaczęły przyśpieszać, jakby próbowały uciec. Odwrócenie uwagi od owadów mogło oznaczać zagubienie się w ciemnym lesie. Dlatego rozsądnie było patrzeć pod nogi i... W sumie tyle. Karaluchy omijały właściwie wszystkie przeszkody.
Pogoń była długa. Zewsząd tylko czerń i mroczny cień rzucany na korę drzew. Czasami można było zobaczyć coś, czego nie chciałoby się widzieć. Byłoby strasznie się tutaj zgubić, lecz póki co nic nie wskazywało na to, że tak się stanie. Prosta droga, której koniec odznaczał się jasnym blaskiem. Światełko na końcu tunelu? Oby nie. Tak czy siak Aika miała wgląd na dwie przyczajone osoby. Jedna na pewno przypominała maga, a druga kojarzyła się z kimś kogo znała lub mogła poznać. Nie tylko ona była znana z organizowania występów. Lewitujących laleczek nie mogłaby pomylić z nikim innym...

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #41
Słuchałem tego co mówi Wriggle. Faktycznie była odważna, nie było w niej cienia strachu... We mnie zresztą również. - Ryzykuję życiem? Takie ryzyko to żadne ryzyko. - Zaśmiałem się. - A poza tym może na takiego nie wyglądam ale jestem całkiem silny. - Stwierdziłem podnosząc rękę do góry tak jak bym chciał pokazać swój biceps. Jednakże przez garnitur moich mięśni nie widać. - Faktycznie do wnętrza tego lasu się nie zapuszczałem... Mimo to nie obawiam się niczego. Tym bardziej, że teraz jesteśmy razem, we dwójkę na pewno nic nam nie grozi. - Tym samym właśnie powiedziałem, że nie mam zamiaru się wycofać. Szedłem za złodzieluchami jeszcze nim spotkałem Wriggle, więc teraz tym bardziej nie ma opcji bym wrócił się do wioski - Cieszę się, że mój pierwszy raz w tym lesie będzie z tobą. - Stwierdziłem mając na celu uświadomić dziewczynie, iż bez niej szansa aby zginąć w tym miejscu byłaby dużo większa.

Gest dziewczyny oznaczał iż mogę opuścić broń, wyluzowałem więc z lekka - Złodzieluchy przyśpieszyły, powinniśmy utrzymać ich tempo, Wriggle. - Dodałem na końcu.

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #42
Uch, to miejsce jest mniej przyjazne i bardziej zwodnicze niż sądziłam. Ciekawe, czy dam radę sama później wróćić do domu... Oby ten pościg nie trwał zbyt długo, bo w końcu się zgubię w tej gęstwinie, mroku i mgle, a żuki zaczęły przyśpieszać. Nie mam więc czasu nawet wypatrywać jakiś punktów obserwacyjnych, bo moment nieuwagi i stracę karakany z oczu, a to będzie oznaczało koniec rozwiązywania incydentu...
Oho, coś widzę przed sobą! Światło? Czyżbym była blisko celu? Przygasiłam gwiazdę na tyle, żeby cokolwiek widzieć, a jak nie będzie mi już więcej jej światło, to całkowicie ją gaszę.
W tym też momencie zauważyłam dwie osoby. Czyżby jakiś mag? Najprawdopodobniej. Czyli plotki nie kłąmały, w Lesie Magii żyli prawdziwi magowie! Ale co on tu robi. Może też został okradziony? O, i jest razem z panną Alice. Nie znałąm jej zbyt dobrze, ale kojarzyłam jej przedstawieniadawane w Wiosce Ludzi, na które lubiłąm chodzi. Raz czy dwa nawet z nią porozmawałam i wydałą mi się być miłą osobą.
Powoli zbliżyłam się do tej dwójki całkowicie wygaszając gwiazdę, jeżeli jeszcze tego nie zrobiłam. Skoro się czają, to znaczy, że coś jest przed nimi i lepiej nie zdradzać ani swojej ani ich pozycji. Dlatego też próbowałam podejść do nich nie zwracając na siebie uwagi czegoś, co zapewne oni obserwują.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #43
-...tak...-Wydusił z siebie po nieco dłuższym przyglądaniu się jej. Oparł się o drzewo i tak sobie obydwoje czekali. Spodziewał się jakiegoś większego odzewu od niej. Jakiegoś komentarza, zgodzenia się albo i nie. Jeszcze w międzyczasie rzucił "Podziemia albo magia przestrzenna" widząc, ile tego robactwa się tam zbierało. To była jakaś szeroko zakrojona operacja. Na pewno ktoś tutaj się jeszcze zjawi.
I tak sobie siedzieli. Stali. Kucali. Mniejsza. Alice ziewnęła i mu odpowiedziała, na co on zerknął trochę zaskoczony.
-Sypiasz?-Tak dawno tego nie robił, że wieść o innym magu który to robił była pewnym nowum. Ale tak czy owak, jej pomoc okazywała się być o wiele bardziej ograniczona niż sądził. Dobrze, że wstrzymał się z działaniem.
A skoro o tym mowa, coś się zbliżało, co stwierdził po podążeniu za wzrokiem Alice. Najpierw świetlisty obiekt, a potem...
...na pewno przyleciało coś. Ale kto to był, to już nie do końca mógł stwierdzić. Ubrania były tyle rzucające się w oczy, co z lekka nietypowe. No i miała jakąś różdżkę.
Początkowo uniósł prawą brew. Potem poprawił okulary.
-Uhm... panna... też w tej kwestii?-Wskazał głową na budynek znajdujący się przed nimi, a do którego kierowały się robaki.

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #44
Post MG #012
Yuei
Dziewczynka przytrzymała chłopaka za rękaw. Przyglądała mu się bardzo uważnie, jakby ważyła jakąś decyzję. Zmartwione oblicze oblał soczysty rumieniec. Usta dziewczyny drżały nieznacznie.
- Yuei... Czy obiecasz mi, że nie zrobisz krzywdy tym złodzieluchom?
Młodzieniec widział, a nawet czuł na sobie nieco szybszy oddech zielonowłosej. Poczuł zaciskającą się pięść na skrawku trzymanego przez nią materiału. Cokolwiek teraz miało nastąpić, było to dla niej ważne.

Astrophel
Alice uśmiechnęła się, odgarnąwszy włosy z szyi, eksponując ją.
- A nie powinnam? Z niektórych przyzwyczajeń trudno zrezygnować. - Spojrzała na maga. - Sypiam i z przyzwyczajenia, i z przyjemności. Nie odmawiam sobie także przyjemności dla podniebienia. Napić się herbaty, zjeść jakieś ciasto czy placek. Czasem mogę sobie pozwolić na coś mocniejszego, gdy dzień wolny od pracy... Napiłby się pan ze mną wina, może?
Przekrzywiła głowę, podparłszy policzek piąstką. Nim Astrophel zdążył odpowiedzieć, Alice spojrzała za siebie, a jego wzrok powiódł za nią.

Aika&Astrophel
Lalkarka pomachała nowoprzybyłej.
- Dzień dobry panienko Kirisaki. Czyżby żuki dotarły do Wioski Ludzi?
Na oblicze Alice znowu wrócił nieodgadniony wyraz twarzy z delikatnym uśmiechem, który można nazwać tajemniczym. Obejrzała Aikę od stóp do głów, po czym pokiwała głową, przytakując sobie w myślach. Wstała i otrzepała spódnicę. Zwróciła się do maga.
- Czy takie wsparcie wystarczy? Mamy przed sobą dwa olbrzymie robale oraz stado mniejszych. Czy chcecie sobie coś wyjaśnić nim przystąpimy do działania?
Pytanie było zwrócone do wszystkich. Aika już widzi budynek oraz strażników. Wszystkie małe karakany pouciekały do domu. Towarzysząca wam mgła podniosła się do poziomu ud. Chłód trochę kąsał po pośladkach.