Odp: [ex. 1.2] Bal Umarłych
Odpowiedź #27 –
Ratta
- Spokojnie, młoda, jeszcze się z tobą nie rozdzielam. Po prostu chcę, jak już tam dojdziemy, żebyś zajęła tego bydlaka, a ja za ten czas wyciągnę swoje cacko z warsztatu.
Ritsuko się uśmiechnęła i dobyłą zza pasa klucz francuski. I powoli ruszyłą przed siebie wykorzystując każdy krzak i kamień jako ewentualną zasłonę. W dodatku jej strój zaczął przybierać barwy otoczenia, co pozwalało jej się lepiej się kamuflować. Słońce powoli zaczęło chować się za horyzontem, co sprawiało, że jeszcze trudniej było ją wypatrzeć.
Zatrzymałyście się przy krzakach, od których tylko sto metrów dzieliło was od warsztatu. Był to drewniany hangar nez okien i tylko z jedną dużą bramą i dzrwiczkami zamontowanymi w jednej z jej skrzydeł. Miał on może z 4 metry wysokości i 20 szerokości. Przed nim rozciągał się ogródek pełen ogórków i pomidorów (co za zróżnicowana dieta!). Rośliny były jednak zadeptane i poniszczone, zaś na środku ogródka stała kamienna budowla przyozdobiona dwoma gargulcami przy kamiennej bramie, która byłą zamknięta. Wokół nie spacerowało sobie powoli paręnaście ludzi, którzy chyba już się zaczynali rozkładać. Ogólnie nie wyglądali oni na zbyt żywych. W sumie... to wyglądali na całkowicie martwych.
- O cholera! - zaklnęła pod nosem Ritsuko. - O takich aktrakcjach to ja nie wiedziałam.
Zacisnęła zdrową rękę na kluczu.
- No dobra Ratta, teraz pora na ciebie! Powiedz tylko, jak będzie gotowa, to ruszę to warsztatu. Albo lepiej: nic nie mów, tylko zacznij działać!
Feliks
Ta przygarbiona zaczęła rozgrzebywać groby rękoma. Szło jej to nadwyraz sprawnie i w bardzo szybkim czasie uwalniała kolejnych nieboszczyków z grobów. Ruda z łopatą również nie próżnowała, chociaż nie mogła nadgonić w tępie swojej towarzyszki.
- Hej, Shaga! Tak się nie bawimy! - krzynęła i wbiła łopatę w ziemi. - Znak Grobu: "Noc Żywych trupów"!
Bo tych słowach cała ziemia zaczęła się trząść. Nagle spod ziemi zaczęły wysuwać się ręce, potem głowy, a potem kolejne zombie wygramolały się na powierzchnię. Postać zaśmiałą się nieprzyjemnie.
- Tak lepiej!
- Tak nie wolno! - Warknęła przygarbiona. - Używanie magii to oszustwo.
- Nie marudź, Shaga, robota wykonana przed czasem.Teraz trzeba to tylko nakarmić.
- Ale nie dzisiaj, tatko kazał nam na razie zebrać jak najwięcej trupów.
- No tak. Cała impreza ma się zacząć za dwa dni, kiedy księżyc będzie z nowiu... Kto to w ogóle wymyślił? Dawniej się po prostu atakowało ludzi, kiedy tylko się miało na to ochotę. No i raczej nie eksterminowało się na taką skalę.
- Tatko twierdzi, że są ku temu powody. Podobno słyszał jakiś glos, kiedy się przebudziliśmy i to on mu mówi, co ma robić.
- I to mi się tu nie podoba. Chociaż... - Zdjęła broń z pleców, która okazała się być siekierą - pogadam z nim po tym, jak już zmasakrujemy ludzi w tej wiosce.
Jak tak sobie rozmawiały, zauważyłęś, jak powoli, lawirując między grobami i trupami, Orin w kociej formie zbliżala się do tej dwójki.