Odp: [ex 2.1] Żywym wstęp wzbroniony
Odpowiedź #111 –
Skończyłem ćwiczenia z głośnym tupnięciem. Zapytany uśmiechnąłem się złowrogo.
- Heheheh... To miłe, że o to pytasz. Inteligencja i siła zombie zależy od stopnia jego rozkładu. Świeży zombie, o ile jego śmierć nie była tragiczna, będzie w pełni sił fizycznych i umysłowych. Również wiek zmarłego się liczy oraz jego kondycja przed chwilą śmierci. Teoretycznie rozkład zaczyna się od chwili śmierci, lecz wiadomo. Zdrowego, wysportowanego osobnika łatwiej zachować, aniżeli kogoś kto zdążył zgnić przed kopnięciem w kalendarz. Jest wiele sposobów na spowolnienie procesów gnilnych, o których nie będę się obecnie wypowiadał. Wspomnę jedynie, że są one kluczowe, aby taki truposz był sprawny przez długie lata. Może wieki. Są też inne przypadki...
Klasnąłem w dłonie zamykając poprzedni wątek, a otwierając nowy. Nie kryłem swojej radości. Miałem możliwość opowiedzenia komuś obserwacji i wyników swoich badań.
- Specjalne przypadki. Na przykład... Są przypadki nieumarłych, którzy stali się nim za życia. Jest to automatyczny proces, w którym niezauważalny jest punkt śmierci takiej osoby. Po prostu. Ktoś znajduje się już na skraju śmierci, powoli dogorywa, jego serce przestaje bić i... PYK! Serce przestaje bić, a ten wstaje, jakby nigdy nic. Poza małym drobnym szczegółem - jest martwy. Heheh... - Uśmiechnąłem się od ucha do ucha. - Zgaduję, że tak było w moim przypadku. Znam ludzi, którzy byli "urodzonymi nieumarłymi", ale ja... W dużej większości wymagany jest rytuał poprzedzający śmierć takiej osoby. Nie byłem świadkiem swojej przemiany. Obudziłem się tuż po niej.
Chwyciłem za amulet i odwróciłem do siebie zapisaną stronę. Wzruszyłem ramionami.
- Jak widać, mam mistrza. Z jiangshi jak większością nieumarłych - są cholernie wytrzymałe, lecz wrażliwe na promienie słońca. Bym powiedział, że to byt pomiędzy typowym zombie a wampirem, albo mieszanka obu. Anatomicznie, bez zmian. Wszystko co zbędne najlepiej usunąć, albowiem samo zgnije. Fizjologicznie, jestem w większości martwy. Wszystko poza mięsem, krwią i wodą, wywołuje u mnie wymioty. Tak jak wampiry, krew utrzymuje mnie przy życiu i dzięki temu zachowuję świeżość. Brak pożywienia sprawi, że zacznę się dalej rozkładać, tak jak zombie. Podobnie jak zombie i wampiry potrafię przemienić kogoś innego w nieumarłego. Wystarczy tylko, że kogoś drasnę, to ten ktoś zamieni się w jiangshi. Na krótką chwilę, bo organizm wciąż żywy, zwalczy infekcję. Jeżeli ktoś zginie z mojej ręki... Zostanie takim na zawsze. - Zaśmiałem się. - Hahaha-ha! Ale nie ma co się martwić. Nie noszę topora tylko dla ozdoby. Jeżeli ktoś ma umrzeć, to tak się stanie. Każdy ma prawo do spokojnej śmierci. Dbam o to, żeby była ona szybka i litościwa. Każdy na nią zasługuje.
W trakcie mówienia na moje oblicze wstąpił wyraz powagi. Przypomniałem sobie, że pewna dziewczyna pragnęła śmierci. Zamiast tego rzuciłem jakąś historyjkę o wartości życia. Gdybym tylko wiedział... Westchnąwszy, podjąłem przerwany temat.
- Wracając do tego co mówiłem wcześniej... Jiangshi stajesz się jako ofiara jiangshi. Ale ktoś musiał być tym pierwszym, prawda? Normalnie jiangshi są przerażająco silne, ale nieporadne w porównaniu do takiego zombie. Rzekomo jiangshi to zwłoki opętane przez złe duchy, albo żądną zemsty duszę zmarłego, więc mijało trochę czasu od chwili śmierci. Takie ciało wstawało z trumny z zaawansowanym rigor mortis, które zaledwie pozwalało trupowi na trzymanie rąk przed sobą i podskakiwanie na palcach stóp. Stąd jego przydomek, "kicający wampir". To by było na tyle.
Wzruszyłem ramionami. Ostatecznie podzieliłem się samymi ogólnikami. Było to jednak pełne odpowiedzenie na zadane pytanie. Nic dodać, nic ująć. Przyznam, że schlebiła mi tym pytaniem. To dało mi pewien pomysł.