Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Wiadomości - Zhearrimst

436
Archiwum / Odp: Touhou RPG Sessions - Offtop
Mam pytanko, bo nie w końcu nie ogarniam. Butcher zna się z Ignacym? Bo w jednym poście wspomniałeś, że powinienem go kojarzyć.
437
- ...z tego co widzę, to broń jest ostra... a zatem...
Kontynuowałem poprzedni wątek w zamyśleniu mamrocząc do siebie tak, żebym był rozumiany przez Rtęcia.
- Interesting... Mamy ostrą broń, która tak naprawdę jest kataną na drzewcu. Załóżmy że taka katana firmy Cold Steel kosztuje ponad dwa tysiące złotych. Oryginalny wyrób musi kosztować jeszcze drożej, a do tego swoje wezmą za transport... Ile takie coś może kosztować i kogo tutaj będzie na to stać? Jest profesjonalna ochrona, enigmatyczna pani organizator oraz autentyczna orientalna broń celowana w kieszeń konesera, a nie jakiegoś "konnichiwa senpai" weaboo. Please, KURWA, notice me. Khem...
Zrobiłem krótką przerwę na wzięcie oddechu, po czym kontynuowałem snucie teorii spiskowych.
- O ile nie będzie jeszcze w planach jakiegoś militarnego spektaklu czy czegoś podobnego, to nie wiem co jeszcze będzie zrobić z tą bronią. Dać nam do ręki i zacząć się siekać, albo helperzy wezmą wezmą ją w dłoń i zaczną siekać podprysznicowych tamponowiczów. Seriously. Może być tego tyle, że da radę uzbroić paru konwentowiczów. Jakieś warsztaty? Nah. Brak rozwagi. Jednakże obecność czegoś takiego sprawia, że skoro nie konwentowicze, to ktoś z organizacji konwentu musi się na tym znać. Albo spoza konwentu. Tak czy siak, chodźmy już do sleepa. Lepiej nie wspominać o tym nikomu, bo jeszcze ludki wpadną na hype train i penisem przez ryj nawet się nie uspokoją.
To by było na tyle... Chyba. Trudno nie było wyczuć zdenerwowania w moim głosie, choć nie wiem czy to rozdrażnienie, czy ekstytacja. Zapowiadały się dziwne rzeczy i chciałbym tutaj zostać choćby dlatego, żeby móc być ich świadkiem. Albo móc nawet ich doświadczyć. Teraz się będę zastanawiał czy grać w Pokemony, poszukać "free hug" zwierzątka, albo pieścić drzewce naginaty...
438
Ciekawe gadżety tutaj mają. Z samej opaski zostanie dobra pamiątka. W poszukiwaniu lepszych pamiątek zerkałem sobie to tu, to tam. Moją uwagę przykuł widok, który dobrze znałem, lecz pierwszy raz ujrzałem na własne oczy. Broń. I to nie byle jaka, bo moja ulubiona - drzewcowa. Wolałbym nie wzbudzać podejrzeń jednak nie mogłem się powstrzymać pokusie, by nie zajrzeć do środka. Tylko rzucić okiem czy nie ma w pokoju czegoś jeszcze ciekawszego.
- Zastanawiam się... Czy tego typu antyki będą na giełdzie... I czy nie złamię żadnego przepisu, gdy postanowię taką kupić i zawieźć do domu?
Głośno rozmyślając nie odpowiedziałem na pytanie Rtęcia. Postanowiłem jednak iść w jego stronę oraz udać się do sleep kontynuując swoje dywagacje.
- Jeżeli broń jest ostra, to na pewno złamię przepis o posiadaniu broni ostrej o długości ostrza większej niż dwadzieścia centymetrów. Jeżeli broń byłaby tępa, to mogłaby przejść jako rekwizyt, albo przedmiot kolekcjonerski. W sumie zastanawiam się dlaczego akurat sprowadzono broń. Jeśli nie giełda to pokaz. Jak nie pokaz, to nie wiem. W razie czego krzesłem da radę się wybronić. Nie wiem.
439
- Hmmm. Giełda. Hmmm...
Pomyślałem na głos trzymając przy sobie dwie reklamówki z Tesco. W jednej z nich znajdowała woda niegazowana, sok pomarańczowy oraz kilogram jabłek, a w drugiej paczka parówek, chleb krojony, musztarda i zupki chińskie. Nie jest to idealna dieta, ale lepsze to niż nic. Na konwentach zawsze oszczędzało się na jedzeniu, by móc kupić jakiś rarytas. Może któryś z kartonów jest otwarty? Albo mają jakieś specyficzne oznaczenia? Byłoby fajnie kupić sobie oryginalne geta, choć wątpię znaleźć takie w swoim rozmiarze. Ale taka maska tengu, maska oni czy figurkę tanuki do pilnowania domu. Raczej wątpliwe, że wystawią coś takiego... Żeby chociaż był zestaw do picia sake. Jak giełda, to może będzie i aukcja. No nic. Przez resztę konwentu trzeba oszczędzać.
- Chcesz?
Zapytałem Rtęcia, gdy w toku rozmyślań i czekania na przejście postanowiłem przekąsić jabłko. Wpierw się podzieliłem. Przygarnie, to zjem drugie. Nie weźmie, to sam wszamię. Nic straconego.
440
Hmmm... Wyjąłem z plecaka długopis i zaznaczyłem interesujące mnie pozycje: "Targowisko Kuriozów", "Ceremoniał Nocy Przesilenia" oraz (jeśli się odbywał) turniej Guitar Hero. Konkurs 8-bitowy też wyglądał ciekawie, żeby wziąć w nim udział - ewentualnie popatrzeć. Jednak dobrze, że zaoszczędziło się trochę pieniędzy. Kupię jedną porządną rzecz, a jak mi coś zostanie, to kupię mniejsze pamiątki. Z gotowym planem działania podniosłem się ze swojego legowiska, po czym sprawdziłem regulamin konwentu. Po tym wróciłem do Rtęcia i przypomniałem mu o głodzie.
- Będę szedł do sklepu kupić jakieś żarcie. Też się wybierasz?
441
Zagwizdałem cicho i pokiwałem głową z uznaniem. Fiu fiuu, no ładnie. Co jak co, ale tego się nie spodziewałem. Miłe zaskoczenie. Może ten konwent będę równie mile wspominał co Konecon, Pyrkon, Copernicon i Nejiro? Czas pokaże, a nie minęła godzina (albo już minęła) od jego rozpoczęcia. Dobrze, że w organizacji konwentowej odnalazła się kompetencja. Chociażby na to by takiej szukać. Uśmiechając się od ucha do ucha spojrzałem na Ignacego, a potem na pozostałych "battle-brothers". Szczerze powiedziawszy nie przepadałem za Imperatorem...
- Dobra robota panowie. Mam nadzieję, że nie będzie konieczności do ponownego gniewania się.
Wzruszyłem ramionami. Jeśli trzeba było doszorować tablicę, to to zrobiłem (chociażby z samego powodu, żeby była czysta). Jeśli nie, to zabrałem swoje rzeczy i przeniosłem je, aby rozłożyć się z nimi obok Rtęcia. Jeżeli sleep roomy były nam przypisane, to nie powinna nas być tutaj ponad ustalony przez organizatorów limit... Prawda? Walnąwszy się obok brodatego odezwałem się doń.
- No nic. Ciekawe co teraz będziemy mieć do roboty. Sprzęt odzyskałem. Stoiska świecą pustkami w złocie, a to co tam jest nawet nie można nazwać węglem... Ciekawe czy są jakieś atrakcje warte odwiedzenia.
Może uzyskam jakąś sprecyzowaną odpowiedź nim samemu zdążę znaleźć coś ciekawego w informatorze konwentowym. Jak nie w swoim, to w cudzym.
442
Hm, hm, hmmm... Mrucząc pod nosem przeszukałem swój plecak. Na szczęście nic nie zniknęło. Wypadałoby teraz zająć jakieś wolne miejsce. Nie uśmiechało mi się spanie przy samych drzwiach. Chyba, że miałbym komuś podstawiać nogi. Jak na swoją posturę nie potrzebowałem zbyt wiele miejsca, bo tylko tyle by położyć się na wznak. Nie przeszkadzałoby mi nawet, gdyby nas zorganizowano do leżenia obok siebie, jak śledzie w puszce. Myśląc o wolnym miejscu spojrzałem na swojego brodatego towarzysza.
- Mogę się walnąć obok ciebie?
Po czym swoją uwagę przeniosłem na to co się działo pod tablicą. Przeprosiłem na chwilę Rtęcia, aby podejść do tablicy i stanąć w obronie swojego znajomego.
- IN THE EMPEROR NAME, THIS BLACKBOARD SHALL BE PURGED.
Odezwałem się głosem przypominającym Space Marine, a następnie stanąłem obok Ignacego. Nie wiem o co się rozchodziło, w sytuacji wielu na jednego wolałem się wtrącić.
443
- Jak miałbym coś zgubić to razem z głową.
Powiedziało mi się ni to poważnie, ni to żartem. Miałem nawyk sprawdzania po parę razy czy coś jest na swoim miejscu, albo było na swoim miejscu. Chyba nawet coś takiego miało swoją nazwę. Na propozycję wspólnych zakupów mruknąłem krótkim "Yup". Najpierw sleep, a później wypad poza konwent. Na wspomnienie o Genjim uśmiechnąłem się.
- Genialny Żółw chyba nie latał, ale też był wiekowy. Welp. Dziwnie by to wyglądało, gdyby Reimu miała na nim latać. Kek.
444
- Mam nadzieję, że jak znajdę bagaż, to z pełną zawartością. Na żadnym konwencie nie widziałem, żeby ktoś kogoś okradł, ale welp. Mogę być pierwszym przypadkiem.
Wzruszyłem ramionami, wyraziwszy na głos swoje wątpliwości. Bądź co bądź miałem tam dość cenne rzeczy, np. laptop, 3DS i aparat fotograficzny - z ładowarkami. Z mniej ważnych rzeczy kosmetyczka, długa piżama, ręcznik, dwie pary bielizny i skarpet na zmianę, apteczka z podstawowym zapasem leków, tzn. przeciwbolowe, rozkurczowe i przeciwbiegunkowe. Na wypadek złej pogody zabrałem jeszcze ze sobą opończę przeciwdeszczową oraz długie kalesony. Miałem jeszcze w plecaku miskę oraz zestaw sztućców. Z każdym konwentem mówię sobie, że wezmę tylko to co niezbędne, a i tak zawsze mam cholernie ciężki plecak, jakby mnie chciano zesłać na Syberię. Jedzenia ze sobą nie brałem, bo miałem nadzieję zjeść na konwencie, albo odwiedzić okoliczne sklepy. Organizm zaczął przypominać o brak zjedzenia śniadania.
- Nie wiem jak ty, ale ja bym coś przekąsił. Mam nadzieję, że niedaleko jest jakaś Biedronka czy spożywczy. Na chlebie i parówkach można długo przetrzymać.
Swoją drogą musiałem zapytać dlaczego ten cały Rtęć tak często zerkał na koszulkę. Może interesowała go sama Yuugi, albo jej double D's.
- Weeeell, Yuugi nie jest moją najulubieńszą postacią, ale należy do tej mniejszości ulubionych, jeśli się nad tym zastanawiasz. Masz jakąś ulubioną postać?
Zawsze można poruszyć konwersację w tę czy inną stronę.
445
Pomarańczowa opaska, pomarańczowy sleep. Sweet. Grzecznie się ukłoniłem i podziekowałem za pomoc - choć i tutaj miałem wątpliwości czy wszystko się rozwiązało.
- Dziękuję i również życzę miłego dnia.
Odprowadziwszy dziewczynę wzrokiem, spojrzałem na brodacza. Wzruszyłem ramionami, po czym podałem mu dłoń.
- Butcher.
Choć wierzę, że identyfikatory załatwiły sprawę nazewnictwa za nas. Mimo to wypadałoby podziękować za chęci. Uścisk dłoni powinien wystarczyć. Jeżeli go polubię, to nawet przytulę bez miażdżenia mu kości. Albo porwę na jakąś górę czy ki c... ośtam.
Skoro tak, no to w drogę. Do pomarańczowego sleepa!
446
Nie prosiłem nieznajomego o pomoc i nie podziękuję za wyręczenie mnie w rozmowie, bo jak się okazało - nie było za co dziękować. Czyżbym pomylił sale? Ściągnąłem wargi i wyszedłem z sali, wzruszywszy ramionami. Pamiętałem co widziałem parę minut temu i nie mogło sobie to tak po prostu zniknąć. Popatrzyłem na stojącą przede mną dwójkę, po czym przystąpiłem do wyjaśnień na drodze słownej i żywej gestykulacji.
- W tej sali były dwa materace, zielone torby oraz plecak turystyczny z przywiązanym doń śpiworem oraz zwiniętą matą. Mój plecak. Poza tym na plakatach były porozwieszane plakaty i rysunki. Jest gdzieś helper odpowiedzialny za tę salę? Nie mogło to sobie tak po prostu zniknąć chyba, że - w jakiś sposób - pomyliłem sale. Ewentualnie można zatrudnić jakiegoś helpera, żeby pomógł nam w poszukiwaniach?
Tu spojrzałem pytająco na brodatego jegomościa. Chciał pomóc, to mogłem go zatrudnić. Czułem, że nie mogłem się tego spodziewać po akredytacji, tudzież helperach. Heh. Łatwiej byłoby mi zdobyć koszulkę i podszyć się pod helpera. Może w którejś sali znalazłbym bagaż. Ale nic to. Poczekam na zdanie dziewczyny.
447
Uśmiechnąłem się, prychnąwszy.
- Heh.
Szczerząc się od ucha do ucha odwróciłem się do osoby, która zagadała w znajomy sposób.
- Weeeell. Zostawiłem tam swoje rzeczy, by zrobić mały rekonesans. Szkoda tylko, że ktoś zamknął salę i... to w sumie tyle. Idę szukać klucza.
Wzruszyłem ramionami. Fajnie, że znalazłem osobę, z którą będę miał o czym porozmawiać, lecz mam ważniejsze sprawy na głowie. Do nich między innymi należało odzyskanie bagażu, a zatem ruszyłem w stronę zapracowanej akredytacji, by zapytać się gdzie jest i kto posiada klucz do zamkniętej sali. Najwyżej trzeba będzie improwizować.
448
Bla, bla, bla, zamknij mordę. O ile organizacja była w miarę profesjonalna, to takie zachowanie niezbyt. Wzruszyłem ramionami i ruszyłem do drzwi "swojej" sali, które okazały się być zamknięte. Hmm... Szarpnąłem parę razy za klamkę, zajrzałem przez dziurkę od klucza, po czym zastanowiłem się co dalej. Gdyby okno w pokoju było otwarte i nieokratowane, to teoretycznie mógłbym się tam "włamać" z zewnątrz. Ewentualnie znaleźć klucz, albo osobę go posiadającą. Najłatwiej byłoby zapytać kogoś z okolicy, w tym wypadku akredytacji, kto zamknął drzwi i gdzie ta osoba może się podziewać. "Ktoś" schował tam mój bagaż.
449
Well... Skoro posiadam wejściówkę, sprawdzono moje dokumenty i mam wszystko zapłacone, to nie powinno być problemu z otrzymaniem tej opaski. Right? Nic się nie stało. Wrócę do sali, gdzie zostawiłem bagaż, uwinę się z nim do akredytacji, aby otrzymać ten pieprzony papierek i "wrócę" do sleep roomu. Zrobiłem zwiad. Zobaczyłem, że póki co nie ma niczego ciekawego, toteż nic nie straciłem.
450
Odetchnąłem chwilę przyglądając się oczojebnym oznaczeniom, jak się okazało, sleep roomów. Uśmiechnąłem się szeroko tłumiąc śmiech. Hehehehe... Well fuck. Upewniłem się czy papierek na moim nadgarstku pokrywa się z którymś z kolorków na drzwiach. Jeśli tak, to nie zostało mi nic innego jak rzucić się ze schodów i przenieść swój bagaż do właściwego sleepa. I o ile chciałbym już wrócić (nie) drogą, którą przybyłem, to ciekawiła mnie inna opcja zejścia na parter. Nie licząc windy i okna. Może jakieś wyjście awaryjne? Hmmm...