Odp: [Sesja 1.1] Tales of one and maybe two nights
Odpowiedź #151 –
Kohaku
Jako pierwszy do środka wpakował się Kohaku, trzymając w swoim uścisku uciszonego bachora. Trzasnęło równo, a on sam wparował w takim impetem, że tylko przez chwilę to, co stało w środku śmignęło mu przed oczami - jedna wróżka z jakimś dziwnym podłużnym urządzeniem w dłoniach, i trzy stojące za nią z wcześniej mu znajomym uzbrojeniem. Jednak uzyskał bardzo ładny pęd, więc nawet jakby chciał to by się nie zatrzymał - parł dalej przelatując nad głową tej z przodu, i taranując dwie z tamtych trzech... przebijając się na korytarz. Całe szczęście, że wzdłuż a nie wszerz, bo by się niechybnie spotkał ze ścianą. A jego zakładniczka... powiedzmy, że była oszołomiona. I teraz do niego należała decyzja, czy wyhamować, czy też korzystać ze swojej szybkości. Miał przez sobą schody prowadzące na dół. Chyba skręcały.
Shijima
Kruk wpadł do środka, robiąc takie zamieszanie, że nie można było dojrzeć co było przed nim. Zaraz potem jednak coś bardzo jasnego i gorącego wylało się na nią z okna, przy ogólnym wrzasku wróżek ze środka. Ogień, ale jakiś taki inny. Nie było szans by się tam dostać. Miała jednak inne zmartwienia na głowie, bo przy wykonywaniu uniku w górę dotarły do niej wróżki. Udało się jej co prawda uniknąć początkowej salwy strzałów, ale niestety została otoczona z niemalże każdej strony. I wszystkie celowały w nią... przy okazji mogła się zorientować, co się tam działo. Były tam z tego co zauważyła dwie wróżki. Jedna z nich miała zwykły karabinek, a druga dwa małe kanistry na plecach i jakąś podłużną broń z zapalniczką na przedzie. I to była najsłabiej obstawiona strona. Inna sprawa, że dalej miała w dłoniach wróżkę, która jakimś cudem nie wypadła jej z rąk.
Alstar
Wyciągnął spellcardę, która w tej sytuacji uratowała mju życie - gdyby nie ona, zapewne dostałby przynajmniej trzema z sześciu pocisków, które były dla niego zgotowane. Tak to poleciały gdzieś w niebo, by popsuć dzień jakiejś niewinnej istocie. No trudno.
Sam Alstar ukrył się pod wieżą, gdyż to było na razie jedyne miejsce, które wydawało się być względnie bezpieczne,a przynajmniej ukrywało go przed zasięgiem wroga. Na górze było za dużo uwagi, a na dole za nią nieprędko ktoś będzie czegoś szukał. Poza tym pociski powinny odwrócić uwagę od jego ruchu. Mamroczącą Cirno miał przy sobie... tylko nie wiedział, co z Reimu. Mógł chwilę pomyśleć.