Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Temat: [1.3] Zaćmienie (Przeczytany 49276 razy) poprzedni temat - następny temat

0 Użytkownicy i 2 Goście przegląda ten temat.
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #90
Astrophel:
Właśnie przelatujecie nad wioską tengu. Widzicie w niej dużo więcej świateł niż było wśród kapp. Jak widać te youkai prowadzą nadal takie samo życie jak wcześniej pomimo ciemności. Podlatuje do was kruk który zbliża się na tyle mocno do ciebie byś mógł go słyszeć pomimo hałasu skrzydeł. Leci obok ciebie i pyta:
- Widzę, że lecicie na szczyt mogę wam zająć chwilę? - Krucza osoba poprosiła chyba o zatrzymanie się ponieważ ciężko byłoby rozmawiać w trakcie tego hałasu.

Serena:
- No dobrze już dobrze, to nie zabijemy Felixa... - nie do końca zadowolona Flandre westchnęła - Ale skoro możemy razem z nim lecieć to lecimy. - Powiedziała dziewczyna i poleciała przodem. Światło jej skrzydeł rozświetlało teren wokół. Szybko dolecieliście do lasu youkai gdzie spokojnie lecieliście nad drzewami gdy Flandre prowadziła. Niestety czym dalej lecicie tym twoje zmęczenie daje się co raz bardziej we znaki.
W trakcie lotu dziewczyna chciała coś powiedzieć:
- Dlaczego ode mnie nie uciekałaś? Większość osób ucieka jak bawię się z nimi w danmaku... - Z głębokim zdziwieniem wyjawiła dziewczyna - A tak poza tym dolatujemy do wioski w której każdy człowiek nosi czapkę i plecak. Tam możemy zostawić kota czy lecimy dalej? - Dostałaś wybór zatrzymania się i może odpoczynku teraz w tym miejscu, lub trochę dalej.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #91
Lecieli, lecieli.... i przelatywali nad jakąś wioską, która to była dla odmiany oświetlona. Uroczo, jakby nie można było tak od razu. Aż dziwne, że nie zajęli się tą sprawą. Bardzo dziwne... Aż tu coś do nich podleciało. Dziwne, nawet mocno. Tengu jakieś, o ile się nie myli. No bo co, wyżej od kapp na górze były tengu, no to co to może być? Swoją drogą, ciekawa okolica...
Zatrzymać się? Miał wątpliwości. Przede wszystkim takie, czy ta dziewczyna się zgodzi, bo to nie zależało od niego jak lecą i w ogóle.
-Hej, ktoś coś od nas chce!-Krzyknął do Shizukany. I tyle, zamierzał wskazać głową na kruka. Czy się zatrzyma czy nie, to już nie jego broszka. Może chciał ostrzec? Albo ich zwieść? Bądź zatrzymać w wiosce by ich wsunąć na surowo razem z resztą?

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #92
Huff, huff... Za dużo wrażeń jak na jeden dzień. A ten dopiero się zaczął. Albo powinna być już noc. Straszna ta ciemność. Czuję się, jakby zatrzymał się czas.
- Jeżeli to dobrzy ludzie, to możemy się zatrzymać. W lesie youkai youkai nie robią krzywdy innemu youkai? - czułam, że coś pokręciłam w tym pytaniu, lecz zawołałam. - Lądujemy.
Hueeee... Dawno nie czułam się tak zmęczona. Byłam rozgrzana, spływał ze mnie pot (choć sama nie rozumiałam dlaczego), a do tego miałam problemy z przełykaniem siły w przerwach między ciężkimi oddechami. Zazwyczaj budziłam się do walki. Nie przywykłam do takich długich podróży.
- Po naszej zabawie będziemy musieli chwilkę odpocząć... Co do uciekania, miałam uciekać? Jakoś pomyślałam, że danmaku nie polega na uciekaniu. Chociaż sama nie wiem czy można atakować w trakcie zabawy czy unikać ciosów. Każdy atakuje jedną serią czy jak to się robi?
Zasypałam dziewczynkę gradem pytań. Nie rozumiałam danmaku i byłam ciekawa jak w to się gra. Z tego co zrozumiałam, to ta gra jest dość popularna. Coś w rodzaju berka, albo chowanego. Albo zrzuć intruza z dachu. Albo coś podobnego. Zresztą... Uśmiechnęłam się do młodej damy.
- Powiedziałaś, że chcesz się pobawić. Byłoby niegrzecznie, gdybym odmówiła. Jak zobaczymy co jest przyczyną tej ciemności, to będziemy mogły się później bawić~

Po lądowaniu chciałam położyć Felixa na ziemi. Urwałabym kawałek swojej szaty, żeby mieć go czym przykryć. Byłoby miło, gdyby ktoś się nim zainteresował. Hm.

Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #93
Astrophel:
- Nawet nie wiesz jak się cieszę, że zapytałeś mnie o zdanie zamiast rozmawiać z tym ptaszyskiem. - Powiedziała Mizuha z uśmiechem na twarzy - Zejdź mi z drogi wredoto! - Krzyknęła do tengu zmieniając na moment wyraz twarzy i odpychając ptaka ręką jak by chciała krzyczeć "sio! sio!".
Lecieliście dalej... Shizukana odezwała się do ciebie ponownie: - Gdybyś poprosił mnie o zatrzymanie się to natychmiast bym cię zrzuciła. Nie dość, że nie mamy czasu to jeszcze tengu bywają okropnie wredne. Zawsze dbają tylko i wyłącznie o siebie! - Powiedziała co wiedziała.

Gdy przelecieliście już nad wioską tengu dziewczyna zaczęła lądować trochę dalej. Znaleźliście się na dole dość długiego wodospadu. Nie było jednak widać jego początku. Shizukana powiedziała: Ciemność zaczyna się od szczytu tego wodospadu. Wyżej już nie ma niczego. Chcemy tam tak po prostu wlecieć? Czy się najpierw jakoś chcesz przygotować?

Serena:
Podeszły do was dwie kappy które zaczęły rozmawiać:
- Nie wyglądają mi na ludzi...
- Hej spójrz ten jeden jest nieprzytomny.
- Pomożemy mu?
- ... no na pewno go nie zjemy. Wygląda niesmacznie.
- No dobra, to opatrzymy mu rany. Jakoś potem odpracuje...
- Jako jego towarzysze pewnie nie macie nic przeciwko co?

Ostatnie pytanie padło w stronę Sereny.

Po całym tym zajściu Flandre powiedziała:
- A więc... pobawimy się jak się dowiemy skąd ta ciemność? Super! - Dziewczyna podskoczyła ściskając się za ręce i machając skrzydełkami.
Prawdopodobnie nie da ona tobie szansy na odpoczynek. Lecz bez obciążenia w postaci Felixa powinnaś być w stanie dolecieć na szczyt góry.
Twe szerokie skrzydła powinny tobie pozwalać latać bez większego wyczerpania.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #94
Prawie jej odpowiedział "Nie to co kappy!" ale w porę ugryzł się w język. Metaforycznie. Prawie zapomniał, że jest na nieokreślonej wysokości nad ziemią i to, że teraz go łaskawie nie zwaliła na ziemię nie znaczyło, że nie może tego zrobić w dowolnie wybranym przez siebie momencie.
-Jaki ze mnie szczęściarz-Mruknął jedynie. Pewnie i tak go nie usłyszała przez łopot tych śmigieł. I dobrze. Mógł jedynie dziękować swojej uprzejmości. Na pewno nie pamięci kappy co do tego, po co właściwie leci na szczyt tej góry.
Wylądowali. Świetnie. Rozejrzał się nieco po okolicy. Znajdowali się u podstawy wodospadu, którego szczytu jednak nie byli w stanie zlokalizować. Tam wyżej już było źródło ciemności. Czy mógł się jakoś na to przygotować?
Wyciągnął dłoń by jakoś wyczuć charakter zjawiska. Może mógł coś stwierdzić na podstawie prądów magicznych? Chyba, że mrok rzucił cień również na tej jego zmysł. Szlag. Szukał w pamięci czegoś, ale jak na nic nie wpadł teraz, to i dalej nci nie wyjdzie.
-Świątynia Moriya jest tam na szczycie?-Zapytał tylko. Nic więcej nie mógł zrobić-Jakby wysłać tam jakąś czujkę. Coś co by dało znać, jakby coś w środku było nie tak. Za dużo chyba wymagam
Przywołał sobie w pamięci tą kartę zaklęć. To była jego jedyna forma obrony. Dał potem znać, że mogą lecieć.
To, czy jest gotowy, to już inna sprawa.

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #95
- Tak. Bardzo dziękujemy.
Pogłaskałam Felixa, ukłoniłam się kappom, po czym wzniosłam się w powietrze i razem z Flandre polecieliśmy... gdzie mieliśmy lecieć. Gdziekolwiek to było. Gdzieś na szczyt góry.
- Jeżeli znajdzie się dla mnie praca, to też wrócę!
Zawołałam machając do youkai. O ile będę pamiętać drogę powrotną, to z chęcią się tutaj zatrzymam... Wróciłam spojrzeniem do Flandre.
- Jak starczy nam sił i się nie poobijamy. Może będziemy mieli kogoś jeszcze do zabawy.
Powiedziałam uśmiechając się mimo zmęczenia.

Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #96
Felix:
Przeżyłeś. Twoje rany są opatrywane przez Kappy.
Aczkolwiek tutaj skończyła się twoja droga.
Efektem końcowym dla ciebie są drobne blizny na całym ciele na których nie wyrasta tobie futro. Wyglądasz przez to na trochę zmarnowanego kota/dachowca.
Otrzymujesz +10% do dowolnej statystyki (za dobre odgrywanie postaci) - Napisz mi na PW do czego je tobie dopisać.
Oraz -10% do wytrzymałości z powodu ciężkich ran.

Astrophel:
- Z tą czujką to nawet dobry pomysł. Nie wiem czy ta ciemność przypadkiem nie zabije nas zaraz po wleceniu w nią... I tak, gdzieś tam powinna być świątynia. - Powiedziała kappa po czym strzeliła z plecaka jedną rakietą w tamtym kierunku. Chwilę to zajęło ale rakieta w końcu zaczęła spadać, na szczęście nie w was. Wiatr ją zmiótł.
- Jak rakieta wytrzymała to my tym bardziej. - Powiedziała wesoła po czym krzyknęła: Pora na przygodę! - I polecieliście z dużą prędkością w ciemność.
Sekundę po wleceniu w ciemność wszystko się jak by obróciło.
Będąc w powietrzu nad ciemnością ujrzeliście niebo pełne pięknych gwiazd, całe niebo jakby się zatrzymało w miejscu w momencie, w którym rozpoczął się dzisiejszy poranek.
Mogliście wylądować na szczycie góry (co kappa uczyniła). Śmigła się wyłączyły.
- Nie spodziewałam się, że będzie tu tak pięknie. Większość z nas myślała, że ciemność pochłonęła wszystko u góry a jedne co się stało to powstała granica między niebem a ziemią. - Mizuha stwierdziła chyba niepodważalny fakt.
Wylądowaliście na początku ścieżki prowadzącej do świątyni Moriya. Niebo jest piękne, a ścieżka jest oznakowana ogromną ilością onbashir wbitych w ziemię.
Słońce niby świta... chociaż robi to dość długo.

Serena:
Szybowaliście nad lasami przez dłuższy okres czasu. W końcu dolecieliście na szczyt góry.
Znajdując się nad ciemnością mogliście podziwiać piękne niebo. Wiecznie wschodzące słońce, wiecznie zachodzący księżyc i droga mleczna między nimi.
Zdecydowanie zapiera dech w piersiach.
Przed tobą i Flandre stoi kappa, oraz bardzo specyficznie ubrany mężczyzna.

Serena i Astrophel:
Serena wraz z Flandre latają nad wodospadem. Pod nimi znajduje się tylko ciemność.
Astrophel wraz z Mizuhą znajdują się kilkadziesiąt metrów przed pierwszą dwójką, stojąc na szlaku prowadzącym do świątyni.

Te skrzydła... Niemożliwe~! To przecież [...] ?! - Powiedziała kappa na widok Flandre po czym pociągnęła sznurek przymocowany do jej ubrania.
W tym momencie znikła. Zupełnie tak jak by wyparowała.

Flandre za to zaczęła lecieć co raz wyżej i wyżej. Latała w kółko wysoko na niebie tak jak by bawiła się z gwiazdami. Jej świecące skrzydełka odbijały delikatne światło wschodzącego słońca. Dziewczyna wyglądała na bardzo szczęśliwą, tak jak gdyby nigdy nie widziała tak wyraźnego nieba lub nie czuła górskiego powietrza.

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #97
Wznieśliśmy się ponad mrok. Zamknęłam oczy i pokręciłam głową. Choć światło nie było mocne, to zdołało mnie oślepić. Po uniesieniu powiek przywitał mnie najpiękniejszy widok jaki w życiu widziałam i pewnie kręciłabym fikołki razem z Flandre, gdyby nie ogarniające mnie zmęczenie. Cieszyłam się tym widokiem unosząc do góry ręce i krzycząc wesoło: "Juhuuuu~!". Postanowiłam wylądować przy specyficznie ubranym mężczyzną, wołając już po drodze:
- Jest dzieeeeń. Znaleźliśmy słońce! Yeeee~
Po lądowaniu wytarłam twarz w szaty i nareszcie znlazłam chwilę na odpoczynek.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #98
...zaawansowana i wyrafinowana technologia kappa w akcji. Nie znał się, ale miał wrażenie, że to pocisk. I że osobę która się z nim spotka czeka bardzo niemiła niespodzianka. Najważniejsze jednak, że droga na górę była bezpieczna. Można było tam lecieć bez większego strachu, że coś ich zestrzeli albo pożre. Taką miał nadzieję.
Strasznie się napaliła na tą akcję. Nie rozumiał do końca tego entuzjazmu z jej strony. Co ona zamierzała z tego wyciągnąć? Węszyła jakiś profit? Cóż, dopóki była w pobliżu skora do pomocy...
Poczuł obrót. Chyba. Nie wiedział, co o tym sądzić. Po chwili jednak jego umysł na chwilę skupił się zupełnie na jednej rzeczy.
Niebo. NARESZCIE! Nie mógł powstrzymać uśmiechu, tak bardzo był szczęśliwy. Wylądowali, a sam wyprostował się i wciągnął głęboko powietrze, niemal chłonąc całkowicie swoją piersią gwiazdy oraz słońce. Przeciągnął się, wyciągając ręce na skos. Chwała Słońcu, gwiazdom i księżycowi!
-Na to wygląda-Jedna z jego hipotez się potwierdziła. Wrócił do pozycji spoczynkowej i sprawdził, czy mógł już używać magii. Spróbował unieść się nad ziemią parę centymetrów, poprzez manipulacje grawitacją.
Tak czy owak, wyglądało na to, że wszystko było jak było... jak było...
...chwileczkę.
-To nie wszystko. Niebo stanęło-Zauważył mężczyzna. Spostrzeżenie to przywróciło mu przytomność. Intrygujące. Nawet bardzo. Czyli było w tym coś więcej. Tylko co...

Nie było mu dane zastanowić się nad tym bardziej. Jego uwagę zwróciły słowa kappy. Zdawało mu się, czy wychwycił przestrach, panikę... może mu się zdawało. Może... chwila, gdzie ona zniknęła?!
Popatrzył na niebo. Ktoś tam był, dwie osoby. Jedna wznosiła się coraz bardziej w górę, a druga znajdowała się na w miarę stałym poziomie.
...no to świetnie. Jedna z tych osób miała taką reputacje, że tamta wręcz wyparowała. Nie miał zamiaru czekać, aż któraś z nich się na niego rzuci. Chociaż mogły reagować jak psy - jak zacznie uciekać, to się dopiero wtedy na niego rzucą. Jaką miał jednak alternatywę, czekać, aż coś go rozszarpie?
Takie miał rozważania. Aż jedna z nich i tak w niego poleciała, ta spokojniejsza. No, to miał odpowiedź. Nie brzmiała na bardzo groźną, ale to mogły być pozory. Jak mógł wcześniej się unieść nad ziemią, to poleciał wzdłuż ścieżki do świątyni, byle prędzej. Jeżeli jednak nie... no to co mógł? Pobiegł.
Musiał jednak uważać. Któraś z nich mogła na niego polecieć, albo co gorsza zacząć strzelać z danmaku. W najgorszym wypadku użyje spellcardy jeżeli nie mógł używać magii. Albo zablokuje czarną dziurą, którą pozostawi za sobą by wchłonęła nadlatujące pociski.
Świątynia była jego tropem, a w tym momencie najpewniejszym schronieniem przed nieznanym. Chyba, że to ich sprawka z tym niebem. Wtedy będzie miał przefikane.
  • Ostatnia zmiana: Lipiec 13, 2015, 10:16:30 przez Ekkusu

Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #99
Astrophelowi udało się zaklęcie pomagające mu w przemieszczaniu się. Jak widać magia do niego wróciła. Przypływ mocy był zdecydowanie mocno odczuwalny ponieważ tak dobry dostęp do księżyca, słońca i gwiazd jednocześnie nie zdarza się często. Chociaż co prawda może słońca zbyt wiele nie ma...
Mag zaczął robić to samo co kappa... Uciekać.
Aczkolwiek w trakcie jego biegu coś się wydarzyło co się mogło niespecjalnie mu spodobać...

Flandre bardzo ucieszona gwieździstym niebem powiedziała rozweselona i zaciekawiona: Ciekawe czy mogę złapać te wszystkie gwiazdy?
W tym momencie zatrzymała się na moment, nakierowała rękę gdzieś w stronę drogi mlecznej. I zacisnęła pięść... Gwiazda przepadła, po prostu znikła.
Flandre spojrzała sobie na rękę i rzekła: Chyba mi uciekła, spróbuję z jeszcze kilkoma. - Aczkolwiek tylko Serena była w stanie usłyszeć to co Flandre mówi.
Odlatujący Astrophel stał zbyt daleko by móc słyszeć dziewczynę.
- Czarodziej zaczynał odczuwać drobną utratę many. Mimo, że gwiazda która znikła była tylko bardzo dużą kometą.

Serena może zaczynać rozumieć dlaczego zadaniem nadanym przez Remilię było "sprowadzić do domu Flandre zanim nastanie dzień".

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #100
Zdawało się, iż wszystko szło tak jak należy. Był w stanie uciekać, a i tamte za nim nie goniły.
Pojawił się jednak problem. Czy też raczej - zniknął. Obiekt. Poczuł to. Po prostu, zniknął. Przerażony obrócił się w jednej chwili i ujrzał jedną osobę na ziemi, i tamtą drugą na niebie. Patrzyła się na swoją dłoń. Co... co ona właśnie uczyniła?!
Cokolwiek by to nie było, nie mógł pozwolić by cokolwiek innego uległo destrukcji. Inna sprawa, że jeśli by chciała to równie dobrze mogłaby zrobić to samo z nim. Czy to właśnie dlatego Mizuha tak po prostu zniknęła? Nie, to chyba akurat była ucieczka... Ale nie mógł tak tego zostawić! To nie chodziło tylko o niego - to całe niebo, cała potęga nieboskłonu wisiała na włosku. Obrócił się. Wziął powietrze w płuca...
-STOOOOOOP!-Krzyknął z całych sił unosząc się w niebo. Leciał w stronę tamtej dziewczyny, powtarzając wcześniejszą kwestię do momentu aż by go zauważyła. Stworzył cztery niebieskawe kule które ulokował przed sobą w pozycji prostokąta, by mógł w razie potrzeby postawić ścianę która mogłaby przyjąć na siebie ewentualny atak... albo zasłonić go przed jego ewentualnym zamiarem.
-STOP! NIE NISZCZ NIEBA, BŁAGAM CIĘ NA WSZYSTKIE ŚWIĘTOŚCI I TYSIĄCE LAT BADAŃ! Nie czyń tego co przed chwilą zrobiłaś, to tak samo moje jak i Twoje niebo!-Paplał co mu tylko w duszy grało, o ile młot pneumatyczny na sercu da się nazwać instrumentem. Nie wiedział jak to zrobiła, ale... nie mógł jej też zezłościć, do licha, bo go zabije!

@EDIT do dołu, o ile można

Po usłyszeniu od osoby na ziemi, że niby atakuje dziewczę zwaną jako Flandre, gwałtownie wyhamował i zatrzymał się. Szlag, tak to zostało odebrane?! Zbyt go poniosło! Zaczął wymachiwać przed sobą dłońmi w geście "To nie tak jak myślisz!" z dość przejętym wyrazem twarzy. Cały czas był gotowy do postawienia ściany. O ile to coś da, heh.
  • Ostatnia zmiana: Lipiec 13, 2015, 23:12:09 przez Ekkusu

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #101
- Nieeee! Stooooop!
Wołałam do Flandre. A późńiej zaczęłam wołać do tego maga. Stooooop! Co za głupstwa postanowiliście robić.
- Stooooop! Nieeeeee! Panienko Flandre, nie zabijaj gwiazd! Panie w szatach, nie atakuj Flandre!
Nie wiedziałam co robić. Póki co biegałam po ziemi wymachując rękoma, żeby się zatrzymali.
- Flandre, wróć na ziemie! Mieliśmy rozwiązać zagadkę! Panie w szatach! Flandre! Mieliśmy się pobawić po rozwiązaniu zagadki! Stooooop! Fffffffffffffuuuuuuuuuu...
Zassałam powietrze i wyplułam do góry długi strumień ognia. W nikogo nie celowałam. Chciałam ich tylko ostrzec. Stoooooop!
  • Ostatnia zmiana: Lipiec 13, 2015, 22:19:24 przez Zhearrimst

Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #102
- Przestańcie krzyczeć! - Krzyknęła Flandre dużo głośniej od was, nie spodobała jej się wasza reakcja.
- Skoro to moje niebo to mogę robić z nim co zechcę! Przecież to tylko małe płomyki jak świeczki! - Dziewczyna nie rozumiała nazywania gwiazd "żywymi".
- Jeżeli więc to twoje niebo tak samo jak moje, to ja chcę je całe! - Znowu krzyknęła.
- Zagrajmy w danmaku! Humpty dumpty, ty też możesz! Zagrajmy we trójkę! Kto wygra, dostanie niebo! - Cóż, przynajmniej dziewczyna przestała atakować gwiazdy.
[...] Tak jakby [...]
- Zaczynajmy! Pokażę wam, że nie tylko mogę gasić gwiazdy! Również potrafię sprawić by spadały! Zakazana Zapora "Przełamanie gwiezdnego łuku"!

Flandre podleciała jeszcze wyżej, między nią a wami zaczęły się pojawiać kolorowe gwiazdy. Jaskrawe tęczowe kolory zasłoniły wam niemalże całe niebo, następnie te wielokolorowe pociski spadały w dół. Ilość ich była niezliczona. Nie spadały jakoś wyjątkowo szybko, ale ich gęstość może sprawić spory problem w unikaniu. Odstęp między pociskami jest na prawdę niewielki. Człowiek jakoś by się między nimi mógł poruszać przy odpowiedniej zręczności, jednak gargulcowi może być trudniej z powodu rozpiętości skrzydeł. Ponad to nie wiecie co się stanie gdy pociski uderzą w was... lub w grunt.

  • Ostatnia zmiana: Lipiec 14, 2015, 00:31:27 przez Raion

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #103
No to, jak to mówią, łajno trafiło w wiatrak. Próba przemówienia do rozsądku skończyło się dziecięcym spazmem i tantrum. I jak na takową, stawka była niesamowicie wysoka. Wygra - uratuje się. Przegra - albo zginie, albo ten mały potworek będzie czuł się w prawie robienia co też mu się tylko podoba. A jak to zrobi, to równie dobrze będzie sobie mógł strzelić w łeb...
...no, może bez przesady. Nie zmieniało to jednak faktu, że szykował się pojedynek. Popatrzył ze zgrozą na gęstość tęczowej ściany, która właśnie powoli zaczęła na nich spadać. Tu trzeba działać szybko!
Ustawił się równolegle do spadających pocisków. Oddalił się w stronę ziemi, a następnie wysłał bezpośrednio nad sobą dwie gwiazdy, które to zamienił w czarne dziury. Miał bardzo podobny plan jak w przypadku "energii miłości" Marisy - przechwycić, i wysłać gdzieś w diabły. Jako, iż pociski spadały w linii prostej bezpośrednio na niego, przechwytując pociski z tej trajektorii stworzy sobie korytarz wolny od zagrożenia. Jednak jakby nałapał zbyt wiele pocisków, zagrożona byłaby stabilność zjawisk, więc musiał je opróżniać co jakiś czas. Dlatego też Wylot dziur ustawił na zmienny - normalnie ustawione nieco do wewnętrznej, przy nabraniu dużej ilości pocisków odchylałby je nieco do zewnętrznej i zamieniał w białe dziury, by wyrzuciły nadmiar. Po co tak? By po tym jak je będzie zamieniał na chwile nie spadły znowu bezpośrednio na niego tylko gdzieś w bok, z daleka od jego strefy bezpieczeństwa. A i by przy okazji pociski na siebie nie wpadły i nie poeksplodowały czy coś. Po wyrzucie - znowu czarne. A oddalił się na samym początku by czasem jego nie wciągnęło gdyby COŚ poszło nie tak. Na przykład gdyby jakimś... bardzo nieprzewidzianym zbiegiem okoliczności dziury obróciły się w jego stronę. By zdążył je zawrócić jak trzeba i mieć ogólnie reakcje by zadziałać gdyby coś poszło nie tak. Inaczej skutki mogłyby być tragiczne (dla niego). To była pierwsza rzecz którą zrobił. Konieczne było stałe podtrzymywanie tych zjawisk.
Drugą było stworzenie kolejnych dwóch gwiazd (tzn. uzupełnienie do czterech) i ustawienie ich tak jak wcześniej, tylko trochę dalej od siebie. Jakby coś jednak przeszło, będzie mógł stworzyć z niej ścianę by się zasłonić. A jak ona pęknie, to będzie miał wystarczająco dużo czasu by stworzyć w międzyczasie następną. Ewentualnie dołożyłby jeszcze jedna dziurę, jakby te dwie tam nie wystarczały.
Zerkał co jakiś czas na ziemię. Nie miał pojęcia co się tam będzie działo, a w najgorszym wypadku pociski mogłyby się odbić od niej jak piłki. Wtedy... ściana. Albo chociaż jedna dziura. Trójkątna ściana też chyba by wystarczyła by przejmować z góry niedobitki.
Nie zamierzał atakować. Głównie dlatego, że już sama defensywa będzie dla niego wystarczająco męcząca. Musiał oszczędzać siły na sprawcę tego incydentu.
Oczywiście. Mógł próbować unikać. Ale raczej nie był w tym zbyt dobry. W najgorszym wypadku miał swoją spellcardę. Zakazana zapora? Ciekawe co powie na zakazane słońce...
  • Ostatnia zmiana: Lipiec 14, 2015, 13:37:38 przez Ekkusu

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [1.3] Zaćmienie
Odpowiedź #104
Chciałam powiedzieć "TERAZ JESTEM ZŁA" i "NIE NAZYWAM SIĘ HUMPTY DUMPTY", ale zamiast tego... Co mogłam zrobić w takiej sytuacji? Dobrze, że stałam na ziemi. Miałam solidny grunt do użycia swoich spellcard, lecz nie byłam pewna tego ryzyka. Kiedy nareszcie ucieszyłam się widokiem normalnego nieba, to coś musiało sprawić, że pożałowałam widzenia w pełni barw. Olbrzymia chmura kolorowych pocisków raniła moje oczy. Jeśli ich nie zatrzymam ucierpi jeszcze coś więcej niż same oczy. Rozłożyłam skrzydła, przygotowawszy się do użycia... Force Sign: Power Shrapnel! Zamachałam ogonem i uderzyłam nim mocno w ziemię. Podrzucone kawałki ziemi wyrzuciłam skrzydłami w stronę nadlatujących kul. Wszystkich nie uda mi się zestrzelić, lecz zdobędę chwilę wytchnienia.
Przykucnęłam, owinąwszy się ciasno skrzydłami. Aktywowałam swoją kamienną skórę. Zmęczona nie będę mogła walczyć. Jestem zbyt duża, by uniknąć wszystkich pocisków. Może uda mi się przetrwać ten ostrzał. Może po pierwszym natarciu zdołam zrzucić z siebie pancerz i przenieść się w bezpieczne miejsce. Zobaczymy.