Odp: Sesja I - CHAPTER 1: Stardust Reverie
ZHEARRIMST:
'Todżo fajne animu'. Nie mogłeś uwierzyć własnym uszom. Tekst żywcem wyjęty z forum, rzucony w Twoją stronę? Na tym konwencie? Chwilowo zaprzestałeś próby odzyskania bagaży i obejrzałeś się za siebie. Nieznany Ci masywny, dobrze zbudowany brodacz uśmiechnął się lekko i dorzucił: '-Czy zostawiłaś tam jakieś rzeczy czy ciuchy, że szarpiesz jakbyś miał zamiar wyrwać te drzwi razem z całym skrzydłem?'. Znałeś parę osób z forum Touhou.pl, spotykaliście się w różnych okolicznościach, ale tego randoma nie kojarzyłeś. Na pewno nie był to Herubim, nie był to Ignacy (który chyba nawet gdzieś Ci mignął w kolejce, ale widziałeś go tylko raz więc mogłeś się mylić)... Still, Touhoutard to Touhoutard... Razem raźniej...
EKKUSU:
Nie znałeś wprawdzie człowieka z fandomu touhou, który tardziłby Yuugi, jednak taki ktoś własnie stał przed Tobą. Krótko obcięty, nieco krepy i ogolony. Gdyby założyć mu dresy, można wziąć by go za typowego 'prawilnego ziomeczka'... gdyby nie to, że nosił koszulkę z YumeHime. A więc swojak. Przynajmniej zaprzestał wyrywania drzwi z futryny i taksował cię wzrokiem, jak gdyby próbował skojarzyć twoją twarz...
IGNACY:
Twardo odsypiasz pomimo rosnącego w sali gwaru (dopóki nie zdecydujesz się obudzić - w tym momencie drzemiesz już około 15 minut).
LOSIK:
Ceny, mimo iż nie przerażały, to jednak nie należały do najtańszych. Nieco taniej niż na innych konwentach, ale nadal zdecydowanie drożej niż w jadłodajni klasy średniej. Kawiarenka szybko się zapełniała, a trzy meido zasuwały jak na guaranie. Fartuszki meido co chwila migały miedzy stolikami, zaś dziewczyny głośno podawały nazwy dań serwowanych w danej chwili, oraz nicki ludzi, którzy je zamówili. W ten sposób udało Ci się ustalić iż "jakieśtam trójkąty orientu" były faktycznie zwyczajnymi tostami z keczupem, talerz z ptakiem to jakaś potrawka z kurczaka z ryżem w aromatycznym sosie (co swoją drogą stanowiło niesamowity precedens, gdyż najbardziej wyszukanym daniem kafejek na standardowych konwentach była zapiekanka z mikrofalówki). Udało Ci sie też zauważyć czym była ciekawie brzmiąca 'Miłość Yumiko' - był to po prostu gofr pokryty jakimś różowym kremem i obsypany czekoladowymi serduszkami. Azjatka zwana Yumiko podała go właśnie do stolika obok Ciebie, dygając wdzięcznie wysyłając w powietrze całusa w kierunku zamawiającego gimnazjalisty. Gimbus strasznie zaczerwienił się na ten widok i chciał coś powiedzieć, ale dziewczyna zwinęła się sprawnie po kolejne danie.
Konwent z własnym cateringiem? Co się tu dzieje?
RED FEDORA:
Przyjrzałeś się mapce, jednak niezdecydowanie wciąż mieszało Ci mysli. Ostatecznie stwierdziłeś, że najlepszym sposobem znalezienia interesującego Cie towaru będzie metoda 'Na chybił trafił'. Na korytarzu głośno wydurniały się jakieś dziewczyny próbujące zrywać sobie kocie uszy z głowy, dwóch starszych od Ciebie chłopaków siedziało na parapecie okiennym zaczytanych w jakiejś mandze, mnóstwo innych osób przemykało korytarzami bądź tłoczyło się w wejściach do kolorowych sleep roomów. Niemal odetchnąłeś z ulga, gdy zszedłeś na pierwsze piętro i okazało się ono znacznie mniej zatłoczone. Co jak co, ale nie lubiłeś takich tłumów - oby w sleepie nie bło za ciasno i dyuszno, albo ten konwent będzie bardziej stresującym doświadczeniem niz myslałeś. Sklepikarze dopiero wystawiali się ze swoim towarem wzdłuż ścian korytarza, jednak na razie było to jedynie wydawnictwo Waneko ze swoimi mangami, tuz obok straszliwe bootlegowe maskotki, w tym Umbreon z takim zezem, że wyglądał jak Derpeon. Dalej jakieś całkiem ładne akcesoria - zegarki na łańcuszkach, pudełko z 7 Smoczymi Kulami, używane mangi za 5 zł (jakiś Bleach, pare tomów Death Note, cała kolekcja Uteny). Nie wszystkie stoliki z rezerwacjami dla handlarzy jeszcze były pełne, ale powolutku zaczynałeś wątpić w to, że tutaj kupisz katanę - większość z tego co widziałeś to typowy konwentowy chłam.
Perhaps nobody will mind if I beat a terrible person like you <3