Odp: [1.3] Zaćmienie
Poszedł za nią. Zauważył, że mówiła jeszcze do kogoś co oznaczało, że ktoś już tutaj był. Shizuhana, czy jak jej tam było? Mogło tak być, że poleciała do świątyni po pomoc czy coś, a tamta zlała to czekając, aż ich tamta dziewczynka powyrzyna. W końcu to kapłanka.
Okazało się jednak być inaczej. Zdziwił się mocno gdy zobaczył skamieniałą osobę, która właśnie zdawała mu się zginąć parę chwil wcześniej przez śmierć. Uniósł już dłoń by zadać parę kluczowych dla niego pytań w tej kwestii, ale został uciszony. Opuścił dłoń i bez słowa usiadł na podłodze. Został na chwilę i posłuchał.
...pomijając NA RAZIE pobudki bogiń, z żywym zainteresowaniem słuchał tego, co tak naprawdę kryło się za zjawiskiem którego właśnie byli świadkiem. Kiwnął głową.
-Jeżeli dobrze zrozumiałem... świątynia i księżyc leżą w jednej sferze, a ziemia jest poza nią. Przy oddaleniu nieba od ziemi powstała wyrwa, a ten stan jest podtrzymywany przez jedną z bogiń. A jako, że świątynia jest łącznikiem jednej i drugiej strefy, jest możliwe poruszanie się pomiędzy nimi z tych okolic-Wydedukował. Potem jednak stała się kolejna rzecz. Kamienny posąg przemówił, i to dość znajomym głosem. To by w sumie tłumaczyło herbatę na stoliku. Gargulec? Niby miała ten ogon i skrzydła, ale... Dziwne... co gorsza, poczuł takie jakieś mało przyjemne uczucie na sercu, że... no... cholera no!
-Eeeerrmmm... tego... nie ma co płakać... ummmm... młoda dama nie była zbyt zadowolona, że nie chce się z nią bawić i że nie może niszczyć nieba... a teraz wróciła tam na dół... nic jej raczej nie będzie... prawda, panno Sanae?-Popatrzył na nią prosząco. Niech chociaż nie utrudnia sprawy. Musiał jednak pomyśleć, co zrobić. Bo dalej jak już będzie działał, to na własną rękę.
...cóż to za odmiana...
-Khem... jak rozumiem... lady Kanako znajduje się na księżycu, a lady Suwako u podstawy góry... na dole jestem bezsilny, więc dla mnie jedyną opcją jest wycieczka w górę-Wskazał brodą duże ciało niebieskie. Bardzo starał się ukryć ekscytację. Naprawdę bardzo. Ale potem... no, nie wyszło mu.
-Czy to oznacza, że będę musiał lecieć na księżyc?-Uśmiechnął się szeroko. No po prostu... tyle możliwości! Taka gratka! Zwłaszcza go ciekawiło jak zareaguje. Wedle jego wstępnych założeń... no skoro geomanci czerpią siłę z ziemi, no to on... ho ho ho!
...z tych gorszych, zmiana punktu odniesienia mogłaby go chwilowo pozbawić tej części magii. Tak czy owak, musiał się przekonać.