Odp: [ex. 1.2] Bal Umarłych
Odpowiedź #108 –
- Marisa, mogłabyś nie tracić czasu na zabawę? - odezwał się jakiś nowy, dziewczęcy głos. I do czarodziejki doskoczyła blondynka w biało-niebieskiej sukience i włosami podtrzymywanymi przez różową opaskę. Wokół niej krążyło parę lalek ubranych podobnie do dziewczyny i z włosami w tym samym kolorze. - A jak masz już zamiar wdawać się w jakieś konflikty, to po prostu zawołaj: "Schodźcie mi dziwki z drogi i walnij je "Master Sparkiem".
Marisa odwróciła się w stronę nowo przybyłej.
- O, Alice! Już wiesz, jak tam wejść do środka?
- Niestety nie, wejście do katakumb jest zapieczętowane i przydałaby się tutaj Patchy.
- Heh, chciałam ją wyciągnąć z domu, ale wiesz, jak sprawy z nią wyglądają!
Alice położyłą dłoń na czole:
- Mam nadzieję, że nie przekonywałaś jej swoimi metodami...
- No cóż, nie potraktowałą mnie zbyt silnymi zaklęciami, więc chyba nie było aż tak źle, da ze.
- Niezbyt mocnymi... aż tak źle... Ty mnie czasem naprawdę słabisz.
Sanae wyraźnie zawahała się przed wykonaniem planowanego ataku. Może stwierdziłą, że walka z tą dwójką byłaby zbyt problematyczna, a może potraktowała Alice jako osobę, z którą da się jakoś dogadać. Niemniej jednak opóściłą swoją różdżkę i powiedziała:
- Słuchajcie! Z tego, co zrozumiałam, zajmujecie się tym samym incydentem, co ja - wzięła głeboki oddech. - Może więc Marisa poniesie odpowiedzialność za wyrządzone przez siebie szkody i jakoś się dogadamy!
Marisa zamyśliłą się chwilę.
- Słyszałaś Alice? Zapłać tam komuś za to, że zniszczyłąś warsztat i wracajmy do rozwiązywania sprawy.
Alice uderzyłą Marisę w tył głowy.
- Auua! Czyją stronę trzymasz? Ich czy moją - powiedziała z wyrzutem czarodziejka.
Sanae wzdychnęła ciężko.
- I tak się mają sprawy z najbardziej bezczelną i brutalną czarodziejką, jaka żyje w Gensokyo...