Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Pokaż wiadomości

Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.

Wiadomości - Ekkusu

16
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Jak na osobę, która była równie albo może nawet bardziej zdecydowana jeżeli chodzi o dobicie tej zarazy była bardzo... na uboczu. Pomijając ten poprzedni atak i osłanianie tego człowieka, była dość pasywna. Większość wysiłku spoczywała na nim i na tym całym Yueiu. Również i boginka, pomijając jej zaklęcie na samym początku, nie wnosiła zbyt wiele do całości operacji.
Innymi słowy, był zdany na siebie i brutalną siłę fizyczną tego chłopaczka. Co, będąc najzupełniej szczerym, zdało egzamin. Sam by sobie mógł jednak nie poradzić.
Wracając jednak do jego obecnego toku myślowego...
Miecz wszedł tak głęboko, jak chciałby by jego własny wchodził w rozchylony kawałek mięsa. Aż po samą rękojeść. Nie zwracał uwagi na to co się działo wokół, jedynie doszło jego uszu to, co mówiła Wriggle. Dobrze, że chociaż tu miał wsparcie. Z satysfakcją wsłuchiwał się w odgłosy cierpienia. Niech ginie. Niech... a żeby to szlag!
Warknął. Nie był usatysfakcjonowany w najmniejszym calu. Ciągle żył, ciągle nie odzyskał swoich rzeczy, i zmarnował mnóstwo czasu. Podniósł się z kolan, i otrzepał swoją szatę z kurzu i piachu.
-Szczerze mam taką nadzieję. Niech ginie-Poprawił okulary i kapelusz, oparł się na lasce. Zerknął niezadowolony na Wriggle, gdy ta wspomniała o odwrocie-Jeszcze nie odzys...
Przerwał jednak. Ten uśmiech sugerował coś. Miał teorię która zakładała, że wraz ze spadkiem sił witalnych władza złotego została osłabiona. Zacznie się tutaj wojna. I chyba nie chcieli być tego częścią. Prychnął.
-Niech będzie. Zaufam specjalistce...-Skwitował. Nie był w najlepszym nastroju i mamrotał coś pod nosem, głównie na temat tego ile czasu tutaj zmarnował, i że same kłopoty z tego wszystkiego jak zwykle, gdy ktoś mu się mieszał do pracy. Podszedł do drobnej magini i stuknął ją laską w udo by zwróciła na niego uwagę.
-Sytuacja opanowana, ranny przeciwnik się wycofał. Reszta zakończy się bez naszego udziału, więc nic tu po nas-Wyciągnął rękę. Poczekał, aż się może podciągnie do góry. Nie zamierzał jednak z nią gdziekolwiek lecieć... bo i co z nią zrobi? Jego ciało nie było wystarczająco sprawne fizycznie, by targać jakiegoś bezwładnego karła.
-Panienko Aika, niech ją Panienka ode mnie przejmie. Zapewne dysponujesz o wiele bardziej rozległą wiedzą i kontaktami, kto mógłby udzielić jej pomocy i schronienia. Sam nie posiadam ani tego, ani nawet środków-Powstrzymał się od dodatkowych komentarzy, chociaż go korciło. Wziął głęboki oddech.
Resztę pozostawi na wyjście na powierzchnię. Na tym powinno się zakończyć... niestety. Nie miał możliwości wyegzekwowania swojej części umowy. Ale przynajmniej zagrożenie minęło i może rzeczywiście zakończyli cały incydent. Wspaniale. Nie obchodziło go to za bardzo.
W każdym razie... miał nadzieje, że uda im się oddalić bez niepotrzebnych konfrontacji. Zamierzał się pożegnać ogólnym "dziękuję wszystkim za współpracę, miłego dnia" i oddalić się do swojego domu. Miał jeszcze mnóstwo rzeczy do zrobienia. Na przykład... musiał wysprzątać swój dom. I z zewnątrz, i wewnątrz.
To był ciężki, i do tego kiepski dzień...
17
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Zadziało, wspaniale. To powinno dać im chwilę na wykonanie swojego ruchu, który na pewno powinni wykonać. W każdym razie ten chłopak, bo co do Aiki... wsparcie z jej strony będzie mile widziane, aczkolwiek forma nie przychodziła mu do głowy.
Usłyszał ostrzeżenie. Przewidział to, oczywiście. Przeniósł się ze strefy zagrożenia do bezpieczniejszego zakątka pomieszczenia, gdzie mógł już otworzyć oczy.
Człowiek zachodził go. Ten się ruszył, ale Wriggle wykonała wreszcie ruch ofensywny, ogłuszając go jeszcze na moment. Lepiej późno niż wcale. Moment wybrała dobry w każdym razie. Wbił miecz. Poleciała krew.
Był bardzo ciekawy, czym tak naprawdę było to stworzenie. Ale przede wszystkim dochodził po siebie po tych wszystkich impulsach które przechodziły jeszcze przed paroma chwilami przez jego ciało. Podnosił się na lasce. Zerknął, co robiły tamte robale. Stały zdezorientowane. Świetnie...
...cholera. Karta się skończyła. Czuł, jak jego obwody magiczne kurczą się. a energia przepływająca przez jego ciało gwałtownie spada. Dojrzał też Ampbolt, która odkryta w tym całym pobojowisku grzecznie leżała wprasowana w ścianę. Nigdzie nie zamierzała się ruszyć, to i zajmą się nią później.
Co teraz?
To pytanie było wyjściowe. W takich chwilach Astrophel zazwyczaj analizował całą sytuacje. Potencjalne skutki działań, ruchy przeciwnika, sojuszników, rozmieszczenie przestrzenne elementów układanki, na które składała się cała bitwa. Co widział? Co słyszał?
Złoty robal próbował uciec. Yuei chciał mu na to pozwolić. A przed jego oczyma znajdowało się wbite w miękką tkankę ostrze.
Jeżeli ktoś myśli, że ot tak pozwoli uciec komuś, kto wtargnął na jego teren, zrobił tam pobojowisko, i okradł go... to bardzo poważnie się myli. Taka skaza na honorze...
Poczerwieniał na twarzy. Zadrżała mu dłoń trzymająca laskę. Tak mocno ją zacisnął.
I chcieli mu ot tak, pozwolić mu uciec? By bruździł gdzieś indziej, szykując plan zemsty? Bez kary, bez konsekwencji? By śmiał się im potem w twarz, gdy zagości z jakimś innym planem? Pozwolić takiemu zuchwalstwu i bezczelności się szerzyć? Ooooo nieeeee...
...nieeeeee, on na to nie pozwoli. Może i jego magiczne obwody się uspokoiły, ale krew w jego żyłach była pompowana ze zdwojoną mocą. A on wiedział, co powinien zrobić. Wyprostował się wyciągnął zamaszyście wolną dłoń w stronę żuka...
-JESZCZE CZEGO!-Krzyknął wściekle, jakkolwiek komuś takiego kalibru co on to nie przystoiło. Najważniejsze, iż wiedział co zrobić. Stworzył biała dziurę skierowaną swoją mocą w stronę ostrza. Zamierzał dokończyć robotę. Wepchnąć miecz jeszcze głębiej, a może nawet wprawić w ruch rotacyjny w środku jego ciała, by wyrządzić jak największe szkody.
On. Miał. Umrzeć. Teraz, gdy mu poszatkuje narządy wewnętrzne, trafi w witalny punkt, albo gdy się wykrwawi parę chwil później.
18
4um Games Center / Odp: [sesje] Offtop
Jestem prawie cały czas, chociaż lepiej mnie łapać na Steamie/tel bo DkS3.
19
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Przewidział taki przebieg zdarzeń. Szkoda tylko, że wcześniej, a nie teraz. Po części jednak szkody zostały zredukowane, bo większość pocisków przyjął na siebie człowiek który stanął przed nim. Poobijało go strasznie, ale zdawał się po tym stać stosunkowo pewnie więc chyba był o wiele bardziej wytrzymały od niego. On jednak, z drugiej strony...
Był blisko ściany, ale poleciał na nią tak czy owak. Zabolało, ale nie było to jeszcze aż tak niepożądane w skutkach, zamroczyło go jedynie na parę chwil i zapiszczało mu w uszach. Mgła wleciała mu do oczu, zasłaniając pole widzenia. Miał wyłączone dwa jednak dość istotne dla niego zmysły. Ten ostatni jednak zaczął wracać, bo i mgła opadała. Jeszcze nie zdawał sobie z tego sprawy, ale wpadł w pułapkę. Słyszał jedynie "Wzdłuż ściany" i zachodził w głowę o co może chodzić i kto to w ogóle wykrzykuje. Może by wtedy jakoś inaczej zareagował, niż...
-Szlag!-Zawołał, stawiając barierę. Mógł kojarzyć to po wcześniejszym zachowaniu, oczywiście. Popełnił błąd. Tarcza jednak na niewiele się zdała, bo przeleciał przez ją jak przez mydlaną bańkę. Poczuł obezwładniający impuls który powalił go twarzą na ziemię. Jedynie obrócenie głowy w stronę robala uratowało jego twarz i okulary przed dalszymi obrażeniami.
Mógł też ujrzeć skutek ataku złotego. Wszelkie obiekty które mogły zostać wykorzystane jako pocisk zostały porozrzucane i zniszczone. Przynajmniej tyle. Ściany pomieszczenia były w opłakanym stanie, co dobrze odzwierciedlał stan "kosmosu", podobny do jego własnego. Potrzaskany. Ale mogło być gorzej. Może być gorzej.
Stracił kontrolę. Cholera... cholera! Zrobił go bez zadyszki, nie mógł się nawet ruszyć. Ból w jego członkach, do którego występowania nie był ani trochę przyzwyczajony, raz po raz paraliżował jego ruchy. Podniesienie się na nogi nie wchodziło w grę. Ale musiał coś zrobić.
Złotemu zaświeciły się oczy. Coś kombinował. Musiał...
Oczy. Tak. Jeszcze nie wypadł z gry! Miał bardzo dobrą pozycje na wykonanie takiego manewru.
Stworzył gwiazdę między nim a Yueiem, ale tak by była widoczna przez złodzielucha. Skupił się na stworzeniu jednego mocnego błysku, który oślepiłby stworzenie. To była magia, ale efekt był już niemagiczny. Zjawisko fizyczne. Powinno zadziałać. Nim jednak tego dokonał...
-Zamknąć oczy!-Zawołał, ostrzegając grupę, dając im może z sekundę na reakcje, po czym wykonał co planował i sam zamknął na moment powieki. Nie było co tracić czasu, bo i oni pewnie mieli swoją strategię działania. Był w miarę bezpieczny, chyba, że złoty obierze sobie jego na cel. Na szczęście nawet z tej pozycji mógł jeszcze wykonać "Lunar Rush", schodząc z drogi ewentualnemu atakowi, co stanowiło podstawę jego strategii obronnej w tym momencie. Mógł stworzyć gwiazdę transportującą właściwie na jego dłoni, co spowoduje szybkie przeniesienie. Gdzie? Na pewno nie na skosach pomieszczenia. I nie przy ścianie.
A tak to... postara się przeczołgać spod ściany.
20
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Mag zaklął bardzo szpetnie. Co też sobie niby myślała, że zaczepiając się w podłodze tymi marnymi rączkami ochroni się przed latającymi wszędzie odłamkami i przedmiotami? Zdecydowanie się przeliczyła, stając się jednością z gruzem okalającym abominacje. Znacznie utrudniło to sprawę.
Generalnie sytuacja się znacznie pogarszała. Karta zaklęć Aiki się wyczerpała. Od razu zrobiło się bardziej ponuro, a sam Astrophel wiedział co to oznacza. Większa szansa na nieprzewidziane, negatywne wypadki. Musiał się skupić.
Druga sprawa, to... do tej pory zakładał, że to robactwo mogło być pewnego rodzaju wsparciem. Teraz jednak... paru przejdzie. Będzie pilnował żołnierzy.
Miał dziwne wrażenie, że jak ich zaatakuje to zleci się tutaj cała chmara, na którą nie będzie miał siły. Rodzaj odruchu stada. I dopiero wtedy będą mieli problemy. Rozszarpią ich żywcem. Musiał wstrzymać się z atakiem. Szlag by to.
I ostatnia, chyba najbardziej nagląca sprawa. Zacisnął zęby. Czuł ściekającą po jego skroni kroplę potu. Dalej mógł korzystać z Lunar Rush. Gorzej, że nie było czasu by w jakiś sposób skonsultować strategie. Stworzył gwiazdę mniej więcej tam, gdzie znajdował się Yuei z Wriggle. Byli przy ścianie na obszarze teoretycznie niezagrożonym przez atak złotego robaka i tamtej czwórki. Zakładając, że będą atakować takim samym, krzyżowym schematem.
-Lunar Rush!-Zawołał, dotykając już szybko stworzonej gwiazdy obok siebie. Był to najpewniejszy sposób uniknięcia ataku. Aikę zostawił z dwóch powodów. Nie był pewny co planuje, i... jakkolwiek to zabrzmi, chwilowe rozkojarzenie robala jej osobą może dać im wystarczająco dużo czasu na obmyślenie strategii. Nie życzył jej oczywiście niczego złego, ale potrzebowali czasu a ona zdawała się mieć świetną okazję, by im go zapewnić.
Co jednak istotniejsze, gdy zaczął o tym myśleć... Wychodziło na to, że pewna osoba była tutaj kluczowa... zwłaszcza po tym, co zobaczył przed paroma chwilami. Dysponował dużą siłą fizyczną. I teraz kojarzył, że rozcinał złoto. Tylko był jeden problem... głupia...
W najgorszym razie sam sie wystrzeli na którąś ze ścian czarną dziurą. Już coś takiego robił, ale... Lunar Rush miał większą szansę powodzenia, i to bez skutków ubocznych w postaci kolizji ze ścianą.

Tak czy owak, jeśli mu wyszło, to... oczywiście na początku byłby zdezorientowany. Zawsze przy takich podróżach na początek musiał się zorientować w swoim położeniu. Gdy mu sie to udało, obrócił się w stronę robala by zobaczyć co się stało.
-Paniczu Yuei, w Paniczu teraz cała nadzieja-Z wyraźnymi oporami musiał to przyznać, ale lepsze to niż skończyć jako ozdoba naścienna-Należy jednak przedtem uwolnić pochwyconą. Cios bądź cięcie w tym stanie może sie dla niej zakończyć tragicznie... spróbuję na to poradzić...
Miał jednak na to pewną koncepcje... tylko czy wystarczy mu mocy... stworzył za robakiem ośrodek zwiększonej grawitacji, który to będzie konkurencyjny dla jego własnego. Mniej więcej w punkcie, gdzie wydawało mu się, że została uwięziona Ampbolt. Innymi słowy... jeżeli to zadziała, to w najgorszym możliwym przypadku przedmioty i ona zawisną pomiędzy nim a dziurą. W najlepszym przeciągnie ją kawałek w ich stronę. Gorzej, ja nie zadziała, to wtedy tylko i wyłącznie zmarnuje energie. Albo nawet wciągnie Aikę.
Co jednak, gdyby któryś z robali się na niego rzucił? Musiałby stworzyć tarczę i przyjąć uderzenie. Nie uniknie czegoś takiego na pewno.
21
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Wyglądało to nieciekawie. Ich ataki nie przyniosły właściwie żadnego rezultatu. Maga zdziwił mocno fakt przechwycenia jego pocisku przednimi rogami stwora, które go tego posłużyły jako siła napędowa kontrataku w stronę boginki. Czy z obawy o jej bezpieczeństwo, czy też by zredukować koszty związane z potencjalnym tworzeniem nowego pocisku. spróbował przechwycić złoty głaz czarną dziurą postawioną na drodze obiektu.
Zauważył też mgłę. Dziwnie pojawiła się w momencie, gdy pojawiły się tamte cztery żuki. Pozostawało mu tylko mieć nadzieję, że to posiłki od tamtego dowódcy. Wspominał chyba o jakimś wsparciu, gdyby się jednak zdecydowali mu pomóc.
Potem się jednak zaczęło dziać. Złoty ryknął, i poczuł jak zaczął być wciągany. O ile wcześniej złapał co chciał, to  czym prędzej przesunął czarną dziurę w stronę uszkodzonej części pancerza, i cisnął mając nadzieje, że dobrze pamiętał miejsce ubytku. Póki jeszcze nie nałożyło się tam zbyt dużo syfu.
Miał złe przeczucia. Skoro mógł przyciągać... to czemu miałby nagle nie zacząć tego odrzucać. Czy istniała jakaś możliwość, by skorzystać na tego rodzaju ataku? Owszem, ale wątpił, by starczyło mu na to koordynacji.
Ocenił trajektorie. W porządku.
-Pod ścianę!-Rzucił mag, próbując dokonać tego samego. Machnął ręką do Ampbolt, by poleciała za nim, ale na razie jego uwaga była skupiona w kierunku ściany, dzięki czemu miał dobry widok na obiekty które go mogły trafić. Przesłonił oczy ramieniem by czasem jakaś zbłąkana moneta go nie trafiła, a na większe reagować czarną dziurą by wessać do środka. Potem zresztą mogła mu sie przydać.
Spodziewał się, że zbierał materię by później dokonać jej wyrzutu. Dobry pomysł, bo dzięki temu mógł się pozbyć problemu właściwie zewsząd. On jednak miał nie tylko plan obrony, ale i kontrataku... o ile to wyjdzie.
Jak będzie przy ścianie, będzie mógł pochwycić co większą materię czarną dziurą, a pomniejszą przyjąć tarczą. A potem oddać. Tylko musiał najpierw tam dolecieć.
Tylko o co chodziło z tą mgiełką. Niepokojące, ale na razie i tak był nad nią.
22
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Dopóki dziura istniała, dopóty pochwycona materia była do jego dyspozycji. Jakby za każdym razem otwierał miniwymiar, do którego mógł sięgnąć tak długo, jak było otwarte przejście. Może kiedyś zbada to dogłębnie. Na razie musiał zebrać wystarczająco dużo materii, by posłużyła mu za fizyczny pocisk. Ampbolt podłapała. Co zamierzała zrobić z akumulowaną energią elektryczną w tym metalu, mógł się jedynie domyślać. Ale miał pewną teorię, co do której nie był pewny... ale jeśli wyjdzie, to efekt powinien być piorunujący. Heh. Astrophel uśmiechnął się szelmowsko.
-Jaki byłby ze mnie mag, gdybym go nie miał-Mężczyzna zastanawiał się nad odpowiednim momentem do ataku. Zadziało się jednak. Ryk się zadział. Wszyscy zostali odepchnięci od złotego robala, włącznie z nim. Musiał się szybko zorientować.
Była dziura w pancerzu. Niewielka. Cios zdawał się głównie rozsierdzić robaka, a już na pewno nie był po stronie, która go urządzała. Nie było już potrzeby topienia złota, zwłaszcza, że wokół było naprawdę duże zamieszanie, i wszędzie latały odłamki. Przetworzył gwiazdę sol na półsfreryczną tarczę przed sobą, by czasem go nic nie trafiło. Skupił się na czarnej dziurze, która dalej była w tamtym punkcie. Nie miał dużo czasu. Gdy tylko ten robal się zbliży, wszystko pójdzie na marne.
Jego obwody magiczne zaświeciły się mocniej. Oczy zaszły mleczną mgiełką. Skupił swoją całą przepustowość na wystrzeleniu zawartości tego co zebrał, przekształcając czarną dziurę w białą ze zwrotem skierowanym w złotego karalucha. W zależności od tego jak doskoczył, będzie inaczej celował. Jeśli wyskoczył bardziej w przód, to postara się ściąć jego kończyny również bezpośrednio. Im bardziej w górę, tym bardziej będzie celował pod spód spodziewając się cieńszej pokrywy pancerza. Elementy ruchome mają to do siebie, że są mniej chronione. Cały czas jednak próbował w miarę możliwości pociągnąć go po odnóżach z którejś strony. Nie był pewny stopnia stałości materii, a jakąś szkodę MUSIAŁ mu wyrządzić.
Po wystrzeleniu postanowił polecieć nieco bardziej w górę i w tył. Będzie bezpieczniejszy, a może dzięki temu ten bardziej się odsłoni.
23
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Plan można powiedzieć, że się powiódł. Przynajmniej częściowo. Część z unikiem i wyciągnięciem stworzenia wyszły, natomiast reszta... dziwne. Nic nie wygaszał, nie było żadnej reakcji związanej z gwałtownym przerwaniem struktur gwiazdy (Tzn. eksplozji). Co ważniejsze, biała dziura po prostu się zdematerializowała.
Nie widział również żadnej formy uszkodzenia robala. Wniosek się nasuwał sam.
-Neutralizuje magię-Skomentował na propozycje. Ampbolt. Niewiele wyższa od wróżki, co o niczym nie świadczyło. Skrzydeł jednak nie widział, więc... a mniejsza-Ten robal. Niweluje magie. Trzeba działaś pośrednio
Pośrednio, to znaczy "Za pomogą magii oddziaływać bezpośrednio na otoczenie, by ono w taki sam sposób zadziałało na robactwo. Coś się natomiast odmieniło chłopaczkowi, bo się rzucił na niego z mieczem.
Poczekał. Zbieranie okolicznej materii drobnej było bezsensowne w tej sytuacji. Zanim doleci straci swój pęd, a przed nim cała grupa. Oberwą, a potrzebował ich wsparcia, jakkolwiek ujmujące by to nie było. Problemy, problemy... szkoda, że nie było tutaj żadnej broni. Mógłby ją chociaż w niego cisnąć mając nadzieje, że naruszy jego pancerz. Chyba, że to cała jego osoba była odporna.
W każdym razie miał kolejny plan.
Topił monety pod sobą gwiazdą Sol. Głównie po to, by zbierać stopione i łączące się fragmenty w czarną dziurę. Powinny one tam schłodzić się i połączyć w jedną większą całość, którą mógł wykorzystać jako "coś" armatnie przy wystrzale z białej dziury, najlepiej w kierunku jego kończyn. Jesli sie zbiją w twardą mase, powinny je skosić. Jeśli nawet będa płynne bądź półpłynne, schładzając się powinny i tak go w pewnym stopniu unieruchomić. Było to i tak lepsze rozwiązanie niż użycie wielu mniejszych, bardziej uciążliwych (I to dla grupy) pocisków. Skrócenie dystansu i tak nie wchodziło w grę, bo neutralizacja.
Za to ten chłopaczek... kolejny powód, by na razie się wstrzymać. Cokolwiek zamierzał zrobić, miał nadzieje, że stworzy mu to jakieś nowe możliwości. Nawet planował mu pomóc. Odciągnąć, gdyby sytuacja robiła się dla niego nieciekawa. Zostałby zapędzony w róg albo nagle osłabł. Odciągnąłby go wtedy od zagrożenia gdzieś na bok albo do siebie.
Czas uciekał. Zbierał tą masę, zbierał.
24
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Czuł przepływającą z jego ciała energię. Za każdym razem, gdy tego próbował czuł się coraz lepiej i potężniej. Nie miał jednak teraz czasu na napawanie się swoją potęgą. Musiał działać.
Najpierw uwolnił osobę która, jak się okazało, była w klatce. Jakby co będzie mogła gdzieś uciec. To wracając do poważniejszych problemów...
Zmierzył wzrokiem przeciwnika. Złoty robal. Miał wrażenie, że to złoto to wynik eksperymentów alchemicznych, co mogło oznaczać albo zwykłe własności fizyczne, albo magiczne.
Ale miał plan. Czego tylko potrzebował, to koordynacji.
-Złap mnie!-Wyciągnął wolną rękę w stronę klatki. Laskę natomiast wycelował w stronę owada. Nie mógł mieć pewności, w jakim stopniu jego pancerz przyjmie jego uderzenie. To by było za proste. Dlatego musiał odsłonić jego potencjalnie słaby punkt. Spód.
-Bądź gotowa Aika!-Dwie gwiazdy. Pierwszą posłał/stworzył na drodze szarży stawonoga. Nie w niego, ale bardziej pod nim. Drugą tuż nad sobą tak, by mógł sięgnąć ją laską.
Kąt nachylenia był korzystny, odwłok był skierowany przy schodzeniu nieco bardziej ku górze. Dlatego też za pomocą białej dziury ze zwrotem siły skierowanej ku górze powinien być  w stanie podważyć jego odwłok. Postanowił przeznaczyć na ten cel większość jej energii, co by rzeczywiście uzyskać zamierzony efekt, ale by po tym cały czas istniała choćby przez parę chwil. Jeżeli jego przypuszczenia będą słuszne, robal powinien zrobić fikołka, polecieć kawałek, i wylądować przewrócony na plecy w miejscu gdzie stał.
By uniknąć zderzenia, użyje karty "Moon Mark: Lunar Rush" unosząc laskę w górę do gwiazdy, by przenieść się do istniejącej jeszcze białej dziury/gwiazdy wraz z osobą siedzącą w klatce, by uratować jej skórę. Poleci co prawda sam nieco w górę, prawda, ale bezpośrednio w górę, co będzie bezpieczniejsze.
I najważniejsze. Przytrzymanie robala. Tyle tylko, że będzie musiał odzyskać orientacje w przestrzeni. Miał nadzieje, że reszta grupy wypełni tą lukę w jego planie. Zamierzał wykorzystać pozostałą w tamtym miejscu gwiazdę, by stworzyć białą dziurę (jeżeli była blisko niego), przygniatając go tym samym do podłoża, albo przypalić go językiem ognia (jeżeli był dalej), by dokonać tego samego, i do tego osłabić spodnią strukturę. Aika mogłaby ostrzelać go pociskami, a ten chłopiec z wioski... miał ten swój miecz. Może się do czegoś nada.
Oh, chwila, zapomniał, że przed chwilą ich prosił by go przypadkiem nie poturbowali. Więc nie było co na niego liczyć.
25
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Cokolwiek tam było faktycznie... było. I zdawało się być samicą, która potrafiła składać sensowne zdania. Może nawet to był humanoid.
Wyczuwał podstęp. Co niby istota inteligentna, nie będąca jednym z tych robali mogłaby robić w tym miejscu tak głęboko?
Istniała co prawda możliwość, że została wzięła za... tak. Niewielki rozmiar mógłby to tłumaczyć. Cóż za żałosny przebieg zdarzeń, ale może coś wie.
Zapewne do tego wszystkiego by doszedł, gdyby nie nagłe przedstawienie które odbyło się tuż za jego plecami. Najpierw krzyk na który się obrócił, a potem... zgasło wszystko i nic nie widział. Za to słyszał.
Nierozważnym byłoby zapalać teraz światło. W pierwszym, może i głupim odruchu...
-Nawet nie próbuj gryźć-Było odgarnięcie książek na bok, zanurkowanie w szparę dłonią i próba wyciągnięcia ze środka tego, co się do niego odezwało. Jeśli to mu się udało, podniósł się obracając w kierunku zagrożenia. Ułożył to coś na ramieniu.
-Nadszedł czas Aika, zrób to!-Zawołał do niej. Na więcej nie było czasu. Sam wykonał wymach swoją laską i zawołał-Space Scene: Pocket Galaxy!
Efektów pozytywnym powinno być bez liku. Odblokowanie swojej mocy. Rozświetlenie pomieszczenia. I niezaprzeczalne uczucie potęgi które go powinno przepełnić.
Wywoła gwiazdy w paru miejscach w tym pomieszczeniu. Jedną za tą bestią, drugą przy suficie, trzecią gdzieś na lewo od siebie. Musiał się rozstawić, by w razie czego wykonać unik swoją kartą mobilnościową. Musiał najpierw przecież się zorientować, z czym miał do czynienia.

EDIT

Jakby to stworzenie było zamknięte, spróbuje to uwolnić używając skoncentrowanego promienia solar używanego przez niego do podgrzewania. Ale to po użyciu karty, dla większej mocy.
26
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Astrophel zerknął na nią trochę dłużej niż wstępnie planował. Wzruszył ramionami i wrócił do ostukiwania ścian. Nic nie zauważył. Coś pomruczał pod nosem. Na pewno nie zaklęcia.
-Ucichło bo się uspokoiło, czy ucichło bo ktoś anihilował całą populacje?-Zapytał, gdy mu nagle przyszła do głowy ta myśl. Bo tylko tyle miał na ten moment.
Brak postępów. Kolejna z długiej listy rzeczy, których nie znosił. Nic przy regałach, nic przy ścianach... gdzie zatem?
Odgarnął parę książek, które leżały przy ścianie. Stanął na moment w średnio wygodnej pozycji.
-...witam?-Rzucił tak na sprawdzenie. Był gotowy do stworzenia tarczy w razie potrzeby.
27
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
No tak, boginka. Bogowie mają tą tendencję do trzymania się ściśle określonych ram w swoim zachowaniu. Nie ma co jej winić... specjalnie, jakkolwiek robiła się irytująca.
-Może nie potrzebuje. Magowie mają bardzo ograniczone potrzeby fizjologiczne. Nie muszą spać, nie muszą się posilać. Oczywiście, nie obejmuje to odporności na smród i brud, ale... o różnych rzeczach słyszałem. Podobno da się przywyknąć do każdych możliwych warunków-Ostukiwał w spokoju dalej. Teoria była... dziwna.
-Mimo to... wychodzenie ze swojego leża w momencie realizacji bardzo inwazyjnego planu? Nie brzmi to zbyt logicznie, zwłaszcza, że przecież nie było tu aż tak trudno dotrzeć. Chociaż kto wie...
Zaczynał wątpić, by ktokolwiek się tu znajdował, albo miał wgląd na to co tutaj robili. Inaczej coś by się tu już znalazło. Albo...
-...albo coś zostało na nas spuszczone-Zatrzymał się na moment przy ostukiwaniu. Zauważył i uruchomił jakiś system obronny?
Wszystkie wątpliwości powinna wyjaśnić niedługo Nightbug.
28
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Z jakiegoś powodu człowiek ofiarował swoją broń w zamian za rozmowę. Wątpił w skuteczność takiej akcji. Jakby faktycznie to było coś, na czym mogło by mu zależeć i by się tu znajdował, to bardziej prawdopodobne było iż zrobiłby coś, by ją dostać bez narażania się. O ile była taka możliwość.
Ważne, że był w stanie przyjrzeć się bliżej. Zaczął od przedmiotów przy ścianie.
Pierwszą rzeczą na jaką zwrócił uwagę? Książki były w bardzo dobrym stanie. Gdy przyjrzał się im nieco bliżej okazało się, że musiały być to zapiski jakiegoś alchemika. Nieudane. Szkoda, mógłby coś wtedy z tego skorzystać. Mógłby wtedy coś osiągnąć. Mógłby też się dowiedzieć więcej, gdyby był w stanie dotrzeć do ostatnich zapisków, ale nie było czasu dochodzić do tego, co i jak.
Zerknął na klatki. Na aparaturę. Zdawała się być dość dawno nie używana, co mogło sugerować... wiele rzeczy. Wypadek? Finalne osiągnięcie efektu?
Ostukał laską ścianę o którą opierały się regały.
-Mamy najprawdopodobniej do czynienia z alchemikiem, który interesował się osiągnięciem jakiejś konkretnej formy życia. Z dużym prawdopodobieństwem można stwierdzić, iż mieliśmy styczność z wynikami jego eksperymentów, bądź przynajmniej jego wpływem na nie-Schował księgę do regału, i wyciągnął z któregoś krańca. Może uda mu się po paru razach zorientować, gdzie trzymał najświeższe zapiski-Pułapka... zastanawiającym byłoby, dlaczego mielibyśmy paść jej ofiarą właśnie teraz, a nie wcześniej. Dlatego też szczerze wątpię w taki przebieg zdarzeń-Zerknął na złoto. Cóż... ostukiwał dalej ściany. Zerknął na człowieka.
-Mógłbym teoretycznie Ci pomóc, poprzez... w dużym skrócie, dezintegrując część tego złota. Może to by zwróciło uwagę i skłoniło do jakiegoś działania naszego winowajcę. Skoro pozostałe metody zawiodły... równie dobrze może nas nie słyszeć, a nawet nie zdawać sobie sprawy z naszej obecności-Popatrzył potem na Wriggle. Czekał na jakieś informacje z jej strony. Mogły się przydać.
29
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
Naprawdę gorąco. Hmmm. Uśmiechnął się, przyłożył pięść do ust, ni to kaszląc, ni to śmiejąc.
-Czyżbym miał rację mówiąc, że w końcu ktoś o mniej pokojowym nastawieniu się tu zjawi? Kto by mógł przypuszczać... chociaż kto wie. Może bunt?-Wzruszył ramionami-Doprawdy nic tu się nie znajduje? Może się dobrze kryje. Należy zatem przeszukać pomieszczenie. Jak rzeczywiście nic nam się nie ukaże, to... cóż. Można zawsze  próbować sprowokować to do wyjścia. Mam nadzieje, że macie pojemne kieszenie-Zerknął tutaj na Aikę, która w połaciach swojego stroju mogła sobie co najwyżej... no... Tak, ten możliwy, drobny akt zemsty wykonany nawet nie z jego powodu całkiem mu przypadł do gustu, poprawiając mu humor. Chociaż...
-...a może to właśnie to coś do nas teraz będzie z góry?-Rzucił teorią. Kolejną. Już trzecia w przeciągu ostatniej minuty-No mniejsza, trzeba szukać
Przede wszystkim, może przy ścianach coś znajdzie. Potem podejdzie do części centralnej i sprawdzi te kanaliki, sprawdzając, czy może poza tym kwadratem gdzieś prowadza.
30
4um Games Center / Odp: [ex1.2] The Gathering
-Zależy, co uznaje się swoją pracę, panienko-Splótł ręce za plecami, przypatrując się jej z rozbawieniem. Sytuacja była mniej napięta niż się spodziewał, ale jeszcze nie zbierało mu się na jowialne śmiechy. Zresztą, to nie było w jego guście.
Spoważniał, gdy boginka zaczęła wypowiadać zaklęcie. Podszedł do niej szybko i uniósł dłoń przed jej nosem.
-Stop-Zatrzymał ją-Nie ma pewności, że to dokładnie tutaj odbędzie się... konfrontacja, oraz jaki ona będzie miała charakter. Wolałbym tym razem przeznaczyć na cel dokładnie tyle sił, ile potrzeba. By nie zabrakło ich czasem w kluczowym momencie-Opuścił dłoń. Boginka w gorącej wodzie kąpana, natrętny robal, i człowiek. To się dobrało towarzystwo...
-...no i mam jeszcze swój dom do wysprzątania... cierpliwości...-Oh, kusiło go, by dodać "z truchła", ale konflikty w grupie przed wyzwaniem były niewskazane.