Odp: [EXSesja 2.2] Black Works
Odpowiedź #138 –
Po jednym z najbardziej wyczerpujących sprintów w życiu, Cristiano łapiąc oddech ujrzał coś, co z jednej strony wyglądało normalnie, z drugiej zaś było kompletnie oderwane od otoczenia, jakby nigdy nie powinno było się tu znaleźć. Pchany ciekawością pomieszaną z desperacją zbliżył się do obiektu...
-"Kawałek metalu? Jak do cholery toto się tu znalazło?..." - Wypowiedziawszy pytanie do samego siebie, nagle uderzyło go paskudne uczucie lekkości, częściowo odbierające mu kontrolę motoryczną nad ciałem i pochłaniające świadomość. Poczuł także silne mdłości. Jego ciało jakby instynktownie oddaliło się jak najdalej od obiektu, który musiał być temu winny i po chwili upadł na ziemię, ciężko dysząc.
-"Kurwa... mać... co to jest do cholery!?" - Rzucił, uspokajając oddech i starając się przezwyciężyć zawroty głowy. Z oporem podniósł się z powrotem na nogi. Nie dowierzając, podszedł drugi raz. Objawy powtórzyły się, lecz tym razem nie upadł, gdyż nie wzięły go z zaskoczenia. Wniosek był oczywisty - to nie jest zwykły kamień i to nie przypadek że tu jest. Tak błyszcząc mimo bycia czarnej barwy... to coś krzyczało "anomalia". Tym bardziej że nic innego dookoła nie wydawało mu się ani troche zdolne do działań nadprzyrodzonych, z załamaniem czasoprzestrzeni włącznie. Pozostawienie tego tutaj z pewnością będzie równać się powtórce z rozrywki... ale nie ma pojęcia co z tym zrobić, czy zniszczenie go jest możliwe, czy cokolwiek da, i czy nie zagładę. Pozostało tylko jedno - póki co zabrać to jak najdalej stąd - być może już samo to znacznie zmieni przyszłą wersję wydarzeń. Tylko łatwiej powiedzieć niż zrobić...
Po chwili panicznego zmuszenia intelektu do pracy na pełnych obrotach, udało mu się wymodzić plan... rozejrzał się za najostrzejszym kamieniem dookoła, chwycił taki, który się nadawał i z całej siły przejechał nim sobie po lewej ręce od łokcia do nadgarstka, zrywając kawałek skóry do krwi, po czym nabrał powietrza i począł się powoli zbliżać do obiektu. Gdy ponownie uderzyły go mdłości, przemógł sie i przygryzł sobie dolną wargę do krwi, licząc że ból nie pozwoli mu utracić przytomności. Chwycił kawałek metalu i zaczął jak najszybszym krokiem wracać tą samą drogą z powrotem, wmawiając sobie że jakimś cudem wytrzyma, a jeśli nie to przynajmniej pewnie go znajdą nieprzytomnego i pojdą z tym dalej. Czuje się niemal tak paskudnie, jak podczas tamtego "armageddonu", lecz z tego powodu tym bardziej nie może się poddać. Teraz ma przynajmniej jakiś dowód, no i może zasiegnąć rady co z tym zrobić.