Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Temat: [Sesja 4.4] Mommy? (Przeczytany 48824 razy) poprzedni temat - następny temat

0 Użytkownicy i 1 Gość przegląda ten temat.
  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [Sesja 4.4] Mommy?
Odpowiedź #180
-Nic Ci się ze mną nie stanie. Daje słowo. Idziemy dalej-Tyle tylko, że wstrząsy były coraz bardziej uciążliwe. Przybierały na sile... i ich źródło było chyba za nimi.
-Mam złe przeczucie...-Sorahi zdjął ze swoich pleców to dziwne urządzenie. Uklęknął, poczekał... i stało się to, czego Emi sie bała - tamten wąż za nimi podążył. Poruszał się dość szybko... coś błysnęło z jednej dziury w tamtym urządzeniu, poleciało w węża... cały korytarz został w skuteczny sposób zadymiony. Coś zatkało Emi usta i nos, dość niedelikatnie.
-Zamknij oczy!-Usłyszała głos Sorahi'ego. Właśnie zaczęły jej łzawić. Jej trzecie też.

  • Servish
  • [*]
Odp: [Sesja 4.4] Mommy?
Odpowiedź #181
To ten sam wąż! Wtedy, gdy była tu poprzednim razem z Kanim i resztą udało im się uniknąć zjedzenia tylko dzięki szczęściu... i poświeceniu dwóch replik małej satori. Tengu zapewnił Emi, ze jest bezpieczna, co ją uspokoiło tylko do pojawienia się potwora. znów postanowił użyć swojego dziwnego urządzenia do usuwania głazów i kamieni. Tym razem przyklęknął i błysnął tą rzeczą w węża. Huk i momentalnie zrobiło się mnóstwo dymu. Satori zaczęła mocno kaszleć i dopiero po chwili zrobiła to co kazał jej kurier. Jej wszystkie oczy zaczęły łzawić. Odsuwała się stopniowo od chmury dymu. Otworzyła na chwilkę powiekę swojego trzeciego oka, ale gdy poczuła pieczenie postanowiła więcej tego nie robić. Poczekała, aż łzawienie ustanie, a mgła pyłu opadnie. Wtedy ruszą dalej... jeśli wąż dał im spokój.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [Sesja 4.4] Mommy?
Odpowiedź #182
Coś potrząsnęło, coś gruchnęło... i powoli uścisk tengu zelżał.Satori jednak została od razu poprowadzone z przeciwnym kierunku do tych wstrząsów.
-Jest jeszcze coś o czym powinienem wiedzieć i co może na nas wyskoczyć?-Zapytał, zaraz potem przez jego mózg przebiegła myśl "Raczej nie powinna tego widzieć. Jeszcze się wystraszy". Ale już byli na tyle daleko, że nie mogła się obejrzeć. Może to i lepiej. Ostatecznie doszli do tamtego korytarza, gdzie znajdowały się te różne dziwne urządzenia. Ale teraz ich nie było... za to wszędzie walały się gruzy. Ale żelazna brama była zachowana.
-To chyba tutaj... jakieś rady, ostrzeżenia, czego mogę się tam spodziewać?

  • Servish
  • [*]
Odp: [Sesja 4.4] Mommy?
Odpowiedź #183
I tak nie miała zbytniej ochoty oglądać się za siebie, więc posłusznie dała się prowadzić kurierowi. Gdy doszli tam gdzie zmierzali zastali odrobinę inny widok niż, gdy była tu ostatnio. Te wszystkie urządzenia znikły. Niedobrze. A co jeśli faktycznie tu już naprawdę nikogo nie ma? Przez te zaniepokojenie strasznie się zamyśliła. Dopiero pytanie tengu wyrwało ją z transu.
- Eh? Ah....eto... - spojrzała na żelazową bramę -  Von Frey ma taką pokojówkę zrobioną z tego samego materiału, jak ta rzecz z której pan przed chwilką strzelał i to dzięki niej może przenosić przedmioty, nano...
Nie spuszczała wzroku z wrót.
- Myśli pan, że oni jeszcze tam są, nano?
  • Ostatnia zmiana: Październik 24, 2011, 21:44:16 przez Servish

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [Sesja 4.4] Mommy?
Odpowiedź #184
-Może, nie wiem. Nikogo tam nie widzę...-Przyłożył palce do swojego oczodołu, tak jak wcześniej... ciekawe, co on ma z tym okiem.
"Ale cholera wie... z tego samego materiału? Może to roboty?"
-Musimy być ostrożni. Nie wiadomo jak na nas zareagują... nie widzę tutaj żadnych pułapek. A przynajmniej żadnych działających-Sorahi powoli podszedł do drzwi. Otworzył je... ich oczom ukazał się pełne gruzów pomieszczenie. Było jednak tam przejście wywiercone w skale... spokojnie się tam zmieścili. Kolejne drzwi... i tym razem było już o wiele... lepiej? Przynajmniej widzieli co jest wokół nich. Dwie pary schodów prowadzących w dół... aż tu nagle, ni z tego ni z owego coś wyrosło im spod nóg. Ten ekran...
"Witam. Musze przyznać, że nie spodziewałem się spotkać Ciebie po raz drugi, mała satori. Obawiam się jednak, że tym razem nie będę mógł Ci pomóc, jakakolwiek by twoja sprawa nie była. Mój eksperyment został zakończony"
-Eksperyment?-Zapytał tengu. Był jeszcze spokojny... jeszcze.
"Owszem, jednak z przykrością stwierdzam, że nieudany. Nie ma o czym mówić"

  • Servish
  • [*]
Odp: [Sesja 4.4] Mommy?
Odpowiedź #185
Już myślała, że nikogo tu już nie ma, gdy ta szyba znów się pokazała. Tak jak ostatnio Von Frey zaskoczył ją swoją obecnością. ale tym razem nie był tak miły jak ostatnio. Eksperyment? Zakończony? Nieudany? Chyba on nie...
- Chyba pan nie mówi o NIEJ, nano?!
Jeśli mówiąc o eksperymencie ma na myśli Freię...
- Musi jej pan pomóc! - w jej oczach pojawiły się łzy - Proszę, nano!!
Wiedziała, że jej prośba nie zadziała na tak nieczułą maszynę. Zdanie zawierające takie słowa i zniżające tak ważną osobę do poziomu zwykłego nic nieważnego przedmiotu bardzo zabolała satori. Upadla na kolana i przytkała usta dłonią. To takie okrutne. Na chwilę zapomniała gdzie się teraz znajduje i prawie zemdlała. Ale po chwili otworzyła oczy i popatrzyła raz to na ekran to na Sorahiego, a potem znów w ziemię.
- Co powinnam zrobić, nano? - szepnęła cichutko do siebie

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [Sesja 4.4] Mommy?
Odpowiedź #186
-Nalegałbym jednak byś nas wtajemniczył. To ważne-Uwaga "szyby" troszkę poirytowała tengu, ale nic więcej... a może... "Co on sobie do cholery wyobraża?! Eksperyment? Jeżeli chodzi mu o to co myślę... dopadnę go" - tak mniej więcej myślał. A co na to Friedrich?

"Ah... no tak, można się było tego spodziewać. Ciekawi mnie tylko jak na to wpadliście... to zresztą nieistotne. Szkoda mi tracić cenną energię na poprawianie mojego "dzieła""

-Więc co, zamierzasz ot tak to zostawić? Typowe... von Frey, tak? Czegoż innego można by się spodziewać po człowieku. Masz nam NATYCHMIAST powiedzieć, jak jej można pomóc. Inaczej dobiorę Ci się do skóry-Sorahi zrobił krok do przodu w stronę ekranu. Wokół nich rozległo się dość szybkie klekotanie

"Przepraszam, to było takie zabawne... a teraz zastanówcie się, dlaczego miałbym wam pomagać? Jesteście na moim terenie. W moim królestwie. W każdej chwili mogę się was pozbyć mniej lub bardziej subtelnie, i wy jeszcze czegoś ode mnie żądacie? Cóż... życzę miłej zabawy"-Emi poczuła szarpnięcie z dołu. Tak właściwie... to podłoga pod jej nogami zniknęła. Spadała... ktoś ją złapał. Przez chwilę jeszcze było coś widać z powodu światła, jednak nagle zrobiło się ciemno. Jedyne źródło światła dochodziło z silnika odrzutowego tengu.
-Szlag by go... Emi, poświeć-Umysł tengu przez dłuższą chwilę wypełniały słowa powszechnie uważane za obelżywe. Potem...
"...gdzieś musi być tutaj jakaś baza danych. To był komputer... może jakbyśmy się do niego dostali..."
-Nie widziałaś żadnych dużych metalowych pudeł jak tu byłaś pierwszy raz?

  • Servish
  • [*]
Odp: [Sesja 4.4] Mommy?
Odpowiedź #187
Po wyczytaniu tego wszystkiego wstała z ziemi i otarła łzy. Z każdą przeczytaną literą robiło jej się coraz to smutniej. Dlaczego to się w ogóle stało? Dlaczego to wciąż trwa? Coraz bardziej wierzyła w to, że to po prostu zły sen. Chciała się obudzić koło ciepłego ciała Frei. Chciała, aby była cała i zdrowa. Nawet już nie słyszała podniesionego głosu Sorahiego. Nagle wszędzie rozległa się ciemność. Zaczęła spadać. Już miała nadzieję, że zaraz sie obudzi, gdy nagle poczuła, że ktoś ja złapał. To był pan Sorahi. Jedynie światło ognia z tego dziwnego plecaka pozwoliło jej go zidentyfikować. Czuła pustkę. Normalnie taki bół jest nie do zniesienia dla zwykłej osoby. Trudno sobie wyobrazić tak potężne cierpienie jakie musi znosić teraz ktoś, kto został stworzony z najczystszych i najlepszych emocji i uczuć jakie może wykreować ludzkie serce. Nie zwracała uwagi na myśli tengu. Robiła w milczeniu to co jej mówił. Dopiero po kilku chwilach przypomniała sobie, że trzyma w dłoni tą metalową rzecz. Włączyła ją i poświeciła kurierowi trasę lotu. Metalowe pudła?
- Były porozrzucane przed wejściem - powiedziała cicho lecąc tuz obok kuriera - Ale gdzieś znikły...nano...
  • Ostatnia zmiana: Listopad 12, 2011, 20:51:38 przez Servish