Subterranean Animism po pijaku

Pijana Recenzja:

Autorem recenzji jest Lenin, redakcja nie ponosi odpowiedzialności za poniższy tekst. No i zamieszczamy go w niezmienionej formie ^_^ choć ostylowanej.

Pijany Lenin Dzisiaj po raz kolejny poczyniłem próbę przejścia jakże zacnej gry jaką jest Subterranean Animism na poziomie Normal kimś innym niż Reimu A. Ofkoz padło na Marisę B, jako że to druga w praktyce najlepsza opcja w SA. Jednakże sromotna porażka skłoniła mnie do napisania poniższego artykułu. No więc po wspomnianej (kolejnej już) porażce oraz po 4 mocnych (9%) piwach postanowiłem napisać co myślę o tej grze. CO KURWA SIĘ STAŁO ZUN. Ja nie wiem czy ktoś Ciebie kiedykolwiek zgwałcił, ale nie musisz się mścić na społeczności w ten sposób. Takie jest moje podejście. Dlaczego? Wyjaśnię po kolei.

Menu:

Plus za wyższe rozdzielki. W końcu duch czasu. Ja pierdolę znowu menu narysowane przez autystycznego 6latka. Przynajmniej czytelne. Muza w menu bardzo dobra, grafika byłaby świetna gdyby nie ten pieprzony duszek z tym pierdolonym uśmieszkiem jakby wiedział co nas czeka. W praktyce nie czekają nas tu żadne zmiany od poprzednich 2 gier więc chodu.

Opcje gry/strzału/gracza/whatever:

☢ Tu będzie trochę żółci ☢
Reimu A - partner: Yukari Yakumo. Skoncentrowany atak do przodu, przenikanie przez ściany, bomba która w praktyce daje tylko na kilka sekund nietykalność plus czyści ekran z pocisków. Super opcja kurwo.
Reimu B - partner: Suika Ibuki. Pseudo homing - bardzo słaby. Bomba zamienia pociski wroga na danym obszarze w twoje własne nakierowane przez kilka sekund. Jak puścisz WSZYSTKIE przyciski, zbierasz wszystkie itemy na ekranie. W opisie całkiem fajne, w praktyce poza autocollect za chuja reszta korzystna.
Reimu C - partner: Aya Shameimaru. A idź pan w chuj, nawet nie chce mi się opisywać tak gównianej opcji.

Marisa A - partner: Alice MArgatroid. 1.00 = lalka wspomagająca, do 8mu lalek, do 8mu bomb, bomba = jedna superlaser lalka zużyta, rozproszone na fokusie, skupione na normalu. Alice potwierdza swoją (zerową hihihi) użyteczność z IN. DERP.
Marisa B - partner Patche. 5 trybów strzelania. Wszystkie przydatne, wszystkie słabe zarazem. Polecam się samemu przyjrzeć. Daje rady skopać casual stage dupy, ale na bossów beznadzieja.
Marisa C - partner Neetori Kawashiro. Rakiety derp. Ale nie takie jak w TH6/TH7. Mega słabe. Bomba to taka kopia Supernatural Border z PCB, jeno gorsze.

NO JA PIERDOLE WORST LINEUP EVER. Reimu A, która w każdej innej grze byłaby low tier w SA z takimi opcjami jest niemal overpowered. Reimu B ma zwyczajnie za słaby homing połączony z małymi obrażeniami, a Reimu C to obok Marisy B z UFO najgorsza opcja serii wliczając TH1-5 więc nawet o tym nie piszę. Fuck you ZUN. Marisa A jest całkiem spoko dla agresywnych graczy, ale jej bomba to nieporozumienie. Dlatego Mari B to najlepsza opcja po Reimu A. Co ofkoz nie znaczy że jest dobra. Mari C to takie hobbystyczne cuś. Powodzenia tym którzy to biorą.

Stage 1 (protip: cały czas mówię o Normalu): najgorszy ze Stage 1. Duże wróżki z tym spiralnym gównem plus pseudorandomowe skały i wijące się msłe gówna napierdalające streamingiem (tj bezpośrednio w twoją pozycję). Fuck that shit. Boss: Yamame zawsze mi się wydawała gruba. Ale nie jest trudna. Troszkę streamingu i zwykłego refleksu derp.

Stage 2: gówno uderza w wentylator. Od czasów SoEW nie miałem takich problemów z 2nd Stage. Ja jebie kombinacje wróżek i ying yangów naprawdę gwałcą SA prawiczków we wszystkie dziury. Do tego boss - Parsee. Już jako midboss gwałci twoją rodzinę do 3go pokolenia wprzód co jest praktycznie wcześniej zarezerwowane dla stage 4+. Potem tylko kurwa gorzej. Poltergeist bullshit, stagnant bullet bullshit, etc etc. W efekcie dwie Parsee ci drylują odbyt, po czym jedna, a kręcąca się po ekranie sprawia, że nadziewasz się na własną pytę. Jebać Parsee.

Stage 3: przyczyna czemu przez długi czas moje wszystkie replaye się zwały "YUUGISZMATA". Ten cały poziom to walką z tą jebaną Oni w asyście pierdolonych laserów oraz miliarda pocisków. Nie wspomnę o gównie jakim jest pierwszy Spell Yuugi na tym poziomie, który to jest totalnym clusterfuckiem. No i Storm of MT. OOe. Ja pierdzielę. Jebać Yuugi. To naprawdę frustruje, gdy wiesz jak strzela Yuugi oraz jak strzelają ying-yangi, a mimo to dostajesz co drugą próbę laserem w dupsko.

Stage 4: O ile sam Stage jest dosyć trudny (no i pojawia się PIERDOLONY KOT) to Satorin jest łatwa, zwłaszcza jak się grało w poprzednie gry i poznało ataki swoich partnerek.

Stage 5:

FFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFF
FFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFF.

Midboss: PIERDOLONY KOT.

BOSS:

FFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFF
FFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFFUU
UUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUUCKKKKKKKKK
KKKKKKKKKKKKKKKKKKKKUUUUUUUUUUURWAAAAAAAAA
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA.

Stage 6: Stoicki spokój vs atomowy rozjebczan. Nie będę psuć zabawy, ale ostatnia walka jest rzeczą dla której warto się męczyć żeby do niej dojść.

EX: Shit fuck, ledwo co pokonuję midbossa, idź pan w chuj.

MUZA:

STAGE1:

Sam stage fajny, nostalgiczny theme przechodzący w dynamikę. Jest zajebiście.
Boss: Fajny, skoczny theme, choć nieco szpitalny IMO.

STAGE2:

Zarówno stage jak i boss theme jakby takie... tęskne. Nic tylko się najebać.

STAGE3:

Stage - jakbym szedł po jakimś nieznanym mieście na bliskim wschodzie. Pasuje.
Boss: trochę tęskne, trochę imprezowe. Bardzo pasuje do postaci.

STAGE4:

Stage - niepokój. Nic dziwnego zważywszy, że wpierdalamy się do cudzego domu.
Boss: perełka tej gry. Świetny theme. Nie wiadomo w sumie jak to odczuć.

STAGE5:

A idź pan w chuj.

STAGE6:

Stage: Czujemy zbliżanie się do czegoś mega ważnego. Bardzo pasuje.
Boss theme: ehehehehehehehehehe, kto dojdzie ten zobaczy.
EX: Stage theme fajny ale co z tego jak sam stage jest prawie niemożliwy?
Koishi theme znam tylko z soundtracku. Znając backstory stwierdzam że pasuje, ale nie wgłębiam się.

OPINIA:

Kurwa. Najgorsza, najtrudniejsza część. Wrogiem tu są nie tyle miliony wróżek, co system gry. Faszystowski system zdobywania żyć, bardzo kiepskie opcje strzału i bomb, system punktów. Mimo to właśnie pije kolejne piwo i se myślę: czemu ja wciąż w to gowno gram? I tutaj doszedłem do zajebiście głębokiego wniosku: bo mimo tego wszystkiego, Subterranean Animism jest zajebiste.