Resisting urge to troll the above falstart liek a boss. Dobrze że Suwako i Reisen już były xD.21. CIRNO-Znajomość kanonu niewymagana, piszemy o osobistych odczuciach do danej postaci. Każdy z nas ma listę faworytek i antyfaworytek i wie, za co je lubi, dlatego nie narzucam ram typu charakter, wygląd, karty zaklęć czy rasa.
-Dla wzmocnienia swojej opinii można dodać ocenę numeryczną czy wypunktować listę wad i zalet, jak wam się chce.
-Nie trzeba bynajmniej owijać opinii do których mamy prawo w bawełnę ze względu na innych uczestników, choć wskazane byłoby uznać, że inna osoba może mieć odmienne zdanie. Szczerość opinii i dyskusja z polemiką bardzo mile widziana...
-...Aczkolwiek upraszałoby się o możliwe powstrzymanie od ataków ad persona, inaczej nie mogę odpowiadać za poparzenia w wyniku ewentualnej interwencji sił wyższych♥.
Cirno, lodowa wróżka żyjąca w okolicy Mglistego Jeziora otaczającego Rezydencję Szkarłatnego Diabła. Pierwszy raz wystąpiła w EoSD, gdzie zaatakowała bohaterki bez powodu i została w nagrodę szybko usunięta z drogi, co potem powtórzyło się w PCB. Kolejny raz powraca w PoFV, gdzie lata po okolicy i znów zaczepia bądź atakuje inne postaci, obrywając za to. Jednak latając bez celu zauważa, że kwiaty zaczynają kwitnąć ponad miarę i że coś takiego miało już kiedyś miejsce. Jednak nie zawraca sobie tym głowy i korzysta z kwiatów jako zabawek do zamrażania, ignorując nawet spotkanie z sędzią dusz, Shikieiki (która to stwierdziła, że Cirno jest zbyt groźna jak na wróżkę i próbowała ją uświadamiać, bezskutecznie).
Wtedy też okazuje się, że jednym z jej ulubionych zajęć jest zamrażanie żab i ich odmrażanie, co sama nazywa sztuką. Jednak to drugie nie zawsze jej wychodzi i w konsekwencji roztrzaskuje biedne płazy na kawałki. Za karę została pożarta przez wielką żabę w BAiRJ, jednak udało jej się wydostać używając mrozu w żołądku płaza.
Kolejnym zajęciem innym niż jej codzienne zabawy było polowanie na wielkiego youkai, Daidarabotchi, którego oswojenie miało sprawić, że nigdy już nie będzie się niczego bała. Latając od osoby do osoby i wyciskając informację, za sprawą żartu Marisy trafiła do podziemnego reaktora gejzeru przy Górze Youkai i z trudem uszła z życiem po starciu z pilnującą Utsuho. W końcu, trafiwszy na Alice, dostała okazję powalczyć z wielkim youkai, a raczej z olbrzymią lalką-prototypem Alice w roli królika doświadczalnego, czym się potem chwaliła Reimu. W ten sposób niechcący stworzyła legendę.
Ostatnim razem najaktywniejsza była podczas Fairy Wars, gdzie jej dom został zniszczony przez trójkę Wróżek Światła, co miało być zaproszeniem do wspólnego terroryzowania ludzi. Zła za zniszczenie domu, po długim czasie w nowym domu przypomniała sobie o wojnie, sprała trójkę i odrzuciła ich ofertę, twierdząc że może atakować sama i że nie potrzebuje pomocy, tudzież stała się liderką wróżek we wspólnym atakowaniu ludzi lub oglądaniu kwiatów na krótki czas albo w ogóle o wszystkim zapomniała (zależnie od drogi). Jednak kanonicznie, odrobinę później, pewna swojej siły rzuciła wyzwanie Ayi Shameimaru, która odesłała ją w kierunku ludzi. Wtedy napotkała Marisę i namówiła ją do walki. Mimo że Marisa dawała jej fory, to Cirno jakoś udało się wygrać i nawet zaskoczyć czarodziejkę swoją siłą.
Z analizy powyższych sytuacji nietrudno sklecić jej portret psychologiczny - gigantyczne ego, nawet jak na wróżkę (które robią psikusy, ale bez takiego chełpienia się siłą), brak hamulców, bardzo prosty tok myślenia i podejście do życia, egoizm i brak empatii, a przede wszystkim samobójcze skłonności do pchania się w kłopoty, czy to przez idiotyczne pomysły czy przez wnerwianie i atakowanie postaci kilka razy potężniejszych od niej (na szczęście dla niej jako wróżka jest nieśmiertelna). Mimo że żyje co najmniej 60 lat, mentalnie jest dzieckiem, tak jak i większość niskopoziomowych youkai.
Większość powyższych można zaliczyć pod poczet bycia wróżką (w porównaniu do bytów służących właściwie za mięso armatnie rzeczywiście jest najsilniejsza), oraz właśnie nieśmiertelność, którą można usprawiedliwiać jej agresje wobec napotkanych osób i eksperymenty z życiem innych stworzeń - jej koncepcja śmierci jako takiej właściwie nie istnieje. A zatem nie można robić z niej postaci z zamysłu złej, ale mimo wszystko nie jestem w stanie przywyknąć do jej charakteru, który denerwuje mnie ponad miarę. Nie mam jej za złe że jest dzieckiem i że nie wie, że może kogoś skrzywdzić, ale jej charakter zawiera miks jakże charakterystycznych dla low-level youkai zbyt końskich dawek ego, samolubstwa i samobójczej wręcz agresji, bym chociaż raz powiedział w duchu "aj, biedna Czirno", gdy ta raz za razem obrywa za własną głupotę (z której naigrawa się nawet sam ZUN).
Jej ego jest tym bardziej wadą, gdyż ma tendencje do spoglądania na innych z góry, jako ofiary do zamrożenia, a nie jako ktoś, z kimś można się zaprzyjaźnić. Jak pokazało Hisoutensoku, Reimu jest jednak wyjątkiem, przynajmniej do poziomu zwierzania się kapłance, która to ją toleruje. Podobnych relacji możnaby upatrywać między nią a trójką wróżek. Jednak generalnie jest postacią, która nie ma i nie potrzebuje przyjaciół, gdyż na ogół sama sobie zapewnia rozrywkę, używając innych tylko w roli ofiar. No i trudno powiedzieć kto by z nią wytrzymał. Nie można jej odmówić jakiegoś tam uroku osobistego w jej uporze oraz prostocie życia, ale nie jestem w stanie wycisnąć z siebie kropli sympatii do niej, choćbym chciał, ze względu na wredny i denerwujący styl bycia (Aya dość trafnie przyrównała ją do irytującej muchy, tym bardziej w kontekście bycia zjedzonym przez żabę :V). Jej znikome więzi z kimkolwiek utrudniają mi nawet nazwanie jej ludzką.
W kwestii wyglądu... Jej designu nie da się nazwać szczytem formy ZUNa. Nie jestem fanem skrzydeł z lodu, gdyż te wyglądają raczej sztucznie i trudno mi wyobrazić latanie na tym. Nie mniej sztucznie wyglądają jej stylizowane na lód włosy. Jej design rozbija się między kolorystyką, sprowadzającą się do różnych odcieni między bielą a błękitem a jałowością jej stroju, bez wyróżniających się, nadających jej uroku czy klasy elementów. Zapewne taki miał być zamysł, i w tym przypadku nie mogę odmówić faktu, że tak prosty design, choć jałowy, to nie razi strasznie oczu, a jej wstążka i kokardka ładnie podkreślają pospolitą prostotę jej stroju. Tutaj także zakładam, że jej urok tkwi w minimalizmie i respektuję to, chociaż nie jest to jakkolwiek zbieżne z moimi upodobaniami czy definicją uroku.
Jeśli chodzi o moce, to w tym akurat się spisuje. Właśnie jej niewielki iloraz inteligencji każe mi tym bardziej podziwiać kreatywność, z jaką posługuje się starym dobrym i jakże pospolitym żywiołem lodu. Od wielkiej kuli śnieżnej, przez eksplodujące lodowe ściany, promienie, wystrzeliwujące lub ustawione jako pułapki sople, lodowe tornado, walenie przeciwniczki po głowie wielkim lodowcem, czy stworzenie z sopla miecza i szarża na wroga obracając się. Nawet koślawość i prowizoryczność wykonania wielu z powyższych i to, że nieraz sama doprowadza się do zakręcenia w głowie działa na plus, ponieważ ukazuje jak bardzo się stara. Aprobuję.
Temat muzyczny? Syndrom EoSD działa pełną parą, to jest jakiekolwiek remiksy, oficjalne czy nie, wydają mi się po prostu słabe, a prosta melodia denerwująca i idiotyczna. Wtedy odpalam sobie oryginał z EoSD, i nagle ta sama themka epatuje tonami przyjemnej energii, ładnie wpada w ucho, prostota nie razi a chwyta, całość jakby bardziej się stara no i nutka nostalgii działa niczym przyprawa. Orginalna wersja BTD, jako melodia która pierwsza w serii chwyciła moją atencję, aprobuję. Accept no substitutes!
+Świetne wykorzystanie mocy
+Względna dziecinna niewinność i nieświadomość
+Upór
+Dostaje nauczki
-Średnio ciekawy wygląd
-Gigantyczne ego
-Bezmyślna i nieprowokowana agresja
-Pogarda i brak empatii dla innych
-Nieznośny styl bycia
-Ani śladu zdrowego rozsądkuWerdykt:
3,75 / 10