Że niby Reimu była polaryzująca?
19. REMILIA SCARLET-Znajomość kanonu niewymagana, piszemy o osobistych odczuciach do danej postaci. Każdy z nas ma listę faworytek i antyfaworytek i wie, za co je lubi, dlatego nie narzucam ram typu charakter, wygląd, karty zaklęć czy rasa.
-Dla wzmocnienia swojej opinii można dodać ocenę numeryczną czy wypunktować listę wad i zalet, jak wam się chce.
-Nie trzeba bynajmniej owijać opinii do których mamy prawo w bawełnę ze względu na innych uczestników, choć wskazane byłoby uznać, że inna osoba może mieć odmienne zdanie. Szczerość opinii i dyskusja z polemiką bardzo mile widziana...
-...Aczkolwiek upraszałoby się o możliwe powstrzymanie od ataków ad persona, inaczej nie mogę odpowiadać za poparzenia w wyniku ewentualnej interwencji sił wyższych♥.
Remilia, gospodarz Rezydencji Szkarłatnego Diabła oraz około 500 letnia wampirzyca. Sama rezydencja dostała się w nieznany sposób i w nieznanym okresie ze Świata Zewnętrznego do Gensokyo, jednak znaczenia nabrała dopiero w EoSD, gdy lekkomyślna wampirza dama rozlała po okolicy szkarłatną mgłę aby móc opuszczać Rezydencję bez ograniczeń, nie będąc wystawioną na najgorszą słabość wampirów - słońce. Ze względu na zakłócenie tym naturalnego porządku i szkodliwość mgły dla mieszkańców, została ukarana przez pilnującą porządku kapłankę, Reimu Hakurei, we własnej rezydencji i zmuszona była usunąć mgłę. Był to pierwszy przykład wykorzystania systemu kart zaklęć do rozwiązywania incydentów.
Po poniesionej porażce zdecydowała się zamiast tego używać parasolki by móc opuszczać Rezydencję w dzień, a co ważniejsze, zaznajomiła się bliżej z Reimu, tworząc z nią dziwną przyjaźń z śladami rywalizacji. Natomiast Marisa za to rozgościła się w Rezydencji, wchodząc i pożyczająć książki jak jej się podoba. Od tamtego czasu Remilia szuka sposobów na pozbycie się monotonii, angażując się w to, co wydaje jej się interesujące i okazjonalnie sprawdzając przyczyny okolicznych incydentów gdy ma ku temu warunki, nawet jeśli to oznacza wysłanie jej zaufanej pokojówki czy danie sobą od czasu do czasu manipulować.
Remilia, choć lubi tworzyć obraz siebie jako potężnej i tajemniczej wampirzej arystokratki, w rzeczywistości jest tak dziecinna, jak to sugeruje jej wygląd zewnętrzny. Zarozumiała ponad miarę, korzysta z każdego sposobu by pozbyć się nudy, często też organizuje przyjęcia w rezydencji. Jedna z niewielu youkai, która atakuje ludzi, lecz z zasady nie robi im krzywdy, wypijając tylko tyle krwi, by zaspokoić głód. Jednak mimo często bardzo nieprzyjemnego charakteru, nieskrępowanej zabawy kosztem osób wokół niej i patrzenia z góry na niemal wszystko, potrafi czasem zachować się zupełnie przyzwoicie, generalnie będąc dobra dla swoich służących i przyjaciółek, oraz zachowując się odpowiedzialnie wobec swojej młodszej siostry, Flandre, oraz niebezpieczeństwa, które mogłaby spowodować.
Napisania powyższego akapitu z początku zupełnie się nie spodziewałem. Początkowo moje podejście sprowadzało się mniej więcej do "szybko ją zrugać od durnych, wrednych samolubów i lecimy dalej". Jednak w równowadze między bielą a czernią Remi okazuje się bez wychodzenia akurat mieścić w odcieniach szarości i nie sposób było mi znaleźć na nią haka, który ukazywałby ją jako obrzydliwą z charakteru. Owszem, jej charakter bardzo często sprowadza się do cieniutkej fasady udawanej mądrości, pod którą skrywa się kompletnie nieznośne i wkurwiające dziecko, które jest w stanie zadrzeć z losowymi osobami dla czystego pozbycia się nudy. Jednak zamknięcie jej w tych ramach byłoby niesprawiedliwe.
Biorąc pod uwagę jej długowieczność i dziecinny charakter, da się spróbować zrozumieć jej sytuację i nieraz drastyczne kroki mające na celu nadanie życiu smaku i przełamania nudy, z którą niewątpliwie miała już sporo styczności. Incydent ze szkarłatną mgłą możnaby zrzucić na karb bezmyślności i braku większej empatii z mieszkańcami Gensokyo. Jej postępowanie z Flandre ukazuje zalążki odpowiedzialności w jej zachowaniu i biorąc pod uwagę, że sama nie ma interesu w bezsensownym zabijaniu, zostawiając dawców krwi przy życiu, i być może nawet te cholerne smakołyki z ludzi dla Flandre to w jej perspektywie konieczność do utrzymania jej w ryzach i uniknięcia większej katastrofy, zwłaszcza że młodsza siostra także kocha starszą i rozumie jej postępowanie, mimo jeszcze gorszego losu.
Innym przykładem niechęci do robienia innym krzywdy jest kawałek z artykułu z PMiSS, w którym anonimowy mieszkaniec Gensokyo opowiada jak został zabrany do Rezydencji, gdzie opatrzono mu rany. Biorąc także pod uwagę wystawienie Meiling jako przyjaznej twarzy SDM i hostowane przez nią przyjęcia, można wywnioskować, że zależy jej na tworzeniu wizerunku gościnności tak samo jak na wizerunku siły i groźności. (Przypadkiem, jej
uliczna łacina w IN to raczej wymysł grupy translatorskiej, jeśli porównać z thwiki. Podobnie zresztą jak słynne "dziwko, z drogi").
Oczywiście nie oznacza to, że trzeba kwalifikować ją jako postać wzbudzającą sympatię, czego w moim wypadku zdecydowanie nie robi. Mimo wszystko nadal jest niczym bomba, wokół której należy mieć się na baczności, aby nie wybuchła złym nastrojem i nie zrobiła Ci z tego tytułu krzywdy, a jedynym wyjściem jest wytrzymywanie jej fanaberii w spokoju. Jej samouwielbienie jest nieprzyzwoicie wysokie nawet jak na youkai - uważa że nikt, człowiek czy youkai nie może się z nią równać i z tego tytułu nie ma specjalnie przyjaciół poza rezydencją (nawet do Sakuyi często odnosi się z politowaniem). Nie popełnia umyślnie naprawdę haniebnych czynów, ale jej bezmyślność i kierowanie się wyłącznie własną przyjemnością nieraz mają przykre konsekwencje, jak w przypadku incydentu ze szkarłatną mgłą. Nie stroni też od wlania komuś dla swoich celów albo samemu zabawienia się innymi.
Na końcu przyznam, że tak jak i zapewne 90% albo i więcej fanów była na liście jednych z moich ulubionych postaci, ze względu na aurę elegancji, design kojarzący mi się z goth loli oraz interesujący charakter, cech których także i teraz jej nie odmawiam. Zdecydowanie jest jedną z kluczowych postaci w Gensokyo i bez niej nie byłoby ani aktualnego fandomu ani krainy w obecnej postaci. Nie trzeba jej za to oczywiście lubić, gdyż ewentualna sympatia do niej sprowadza się do tego, jak mocno dana osoba może przymyknąć oko i wytrzymywać jej zarozumiałość czy fanaberie, ja osobiście niezbyt mocno biorąc pod uwagę mnogość ciekawszych i sympatyczniejszych postaci.
Jej wygląd jest... średnio w moich gustach. Zdecydowanie jest stworzona do epatowania elegancją, ale jak na wampirzycę jej design wydaje mi się zaskakująco jałowy. Schludna biała suknia i czapka z niewielką ilością czerwonych wstążek na pewno pasuje do wyglądu młodej damy, ale tak jak jej charakter wydaje mi się, mimo tej elegancji, zimna i bez elementów, które mogłyby wywołać moją sympatię. Kompletnie blada cera, zależnie od portretu siwe lub jasnofioletowe włosy, wściekle czerwone oczy i te skrzydła także zdecydowanie odbiegają od mojej definicji uroku czy piękna, zwłaszcza na małej dziewczynce. Ogólnie, akurat na granicy nazwania jej brzydką, przed czym mam jednak opory.
Umiejętności... hm, jak na postać w serii pełnej różnokolorowych wybuchów chełpiącą sie głównie zwyczajną fizyczną siłą potrafi być zaskakująco efektowna. Większość jej ruchów w bijatykach to błyskawiczne i cieszące oczy błyskawiczne pchnięcia i przeloty podkreślające jej siłę, albo wbijanie się we wroga lub cios w plecy. Jej danmaku natomiast odstaje od standardów zajebistości, głównie sprowadzając się do jednokolorowych, czerwonych pocisków ze skrzepłej krwi i umazanej nią noży, co wygląda efektownie, ale raczej nie elegancko.
Nieraz widać od niej jednak przebłyski pomysłowości, w których tworzy takie dzieła jak magiczne nietoperze, eksplodujące łańcuchy oplatające lub chwytające wroga, wielki krwawy shuriken, aurę wokół siebie w kształcie krzyża czy jej tradycyjną włócznię z danmaku, którą ochrzciła Gungnirem. Zero elegancji, dużo intensywności. Jedynym zawodem jest ta słynna manipulacja przeznaczeniem, która okazuje się jedną z najbardziej chujowo zdefiniowanych mocy w serii, zarówno potencjalnie bezużyteczną jak i kompletnie przesadzoną.
Temat muzyczny?... Septet jest niekwestionowanym klasykiem w serii i w oryginalnej wersji nadal potrafi mnie od czasu do czasu zaskoczyć energią i elegancją, a także nutą melancholii, do tego punkty za nawiązanie do Beethovena. Remiksy wychodzą raczej chujowo, ale taki już los właściwie wszystkiego z EoSD, co traci czar poza oryginalnymi wersjami (choć może to gogle nostalgii z mojej strony). The Young Descendant of Tepes, chociaż minimalistyczny, jest idealny pod sytuację i świetnie oddaje niepokój i nastrój oczekiwania na sprawczynię zamieszania szaloną atmosferą i energicznością.
+Elegancki design
+Milsza i bardziej gościnna strona
+Interesujące zachowanie
+Efektowny styl walki
+Opiekuńcza wobec Flandre
-Obrzydliwie zarozumiała i denerwująca
-Bezmyślna
-Nieraz agresywna bez powodu
-Nic jej nie powstrzymuje przez pozbyciem się nudy
-Mało urodziwa
-Kretyńska mocWerdykt:
4 / 10