Pokaż wiadomości
Ta sekcja pozwala Ci zobaczyć wszystkie wiadomości wysłane przez tego użytkownika. Zwróć uwagę, że możesz widzieć tylko wiadomości wysłane w działach do których masz aktualnie dostęp.
Wiadomości - Kosiek
46
Obaj
Keine bez słowa, chociaż z uprzejmym uśmiechem dorzuciła cieknącemu koledze Akio, małą skórzaną sakiewkę. Po usłyszeniu Waszych preferencji co do nagród, nauczycielka zrobiła trochę zaskoczoną minę, ale po chwili i szok minął.
- Cokolwiek Was urządza panowie. Zatem, dogadaliśmy się, do zmierzchu są jeszcze jakieś 2 godzinki... Traficie sami do Bambusowego Lasu, czy powinnam Wam wskazać drogę?
Keine bez słowa, chociaż z uprzejmym uśmiechem dorzuciła cieknącemu koledze Akio, małą skórzaną sakiewkę. Po usłyszeniu Waszych preferencji co do nagród, nauczycielka zrobiła trochę zaskoczoną minę, ale po chwili i szok minął.
- Cokolwiek Was urządza panowie. Zatem, dogadaliśmy się, do zmierzchu są jeszcze jakieś 2 godzinki... Traficie sami do Bambusowego Lasu, czy powinnam Wam wskazać drogę?
47
Trzej waleczni
Atak Mercuriusa zmusił Pustego do zejścia na bok, bardziej w stronę Anrina, ba nawet sople zostawiły na nim rysy... Ale konstrukt i na to miał odpowiedź - na Kazumę atakującego od tyłu zarzucił swoim płaszczem, zasłaniając mu pole widzenia, a potem najzwyczajniej w świecie podstawił nogę, w momencie w którym zdecydował przyjąć się cios von Suzumiena na bark. Ostrze miecza ledwie musnęło naramiennik, a prosto w przeponę maga mrozu wbiła się głowa szamana. A berdysz tego drugiego brzęknął gdzieś za rycerzem.
Na chwilę obecną, Kapitan był zajęty dwoma towarzyszami Anrina, co ten postanowił wykorzystać i wykonał szybki sztych na bok konstruktu. Chyba nawet spenetrował zbroję... Ale w ostatniej chwili, przed dziwnym kłapnięciem płyt metalu prawego boku wyciągnął broń z "ciała" przeciwnika...
Atak Mercuriusa zmusił Pustego do zejścia na bok, bardziej w stronę Anrina, ba nawet sople zostawiły na nim rysy... Ale konstrukt i na to miał odpowiedź - na Kazumę atakującego od tyłu zarzucił swoim płaszczem, zasłaniając mu pole widzenia, a potem najzwyczajniej w świecie podstawił nogę, w momencie w którym zdecydował przyjąć się cios von Suzumiena na bark. Ostrze miecza ledwie musnęło naramiennik, a prosto w przeponę maga mrozu wbiła się głowa szamana. A berdysz tego drugiego brzęknął gdzieś za rycerzem.
Na chwilę obecną, Kapitan był zajęty dwoma towarzyszami Anrina, co ten postanowił wykorzystać i wykonał szybki sztych na bok konstruktu. Chyba nawet spenetrował zbroję... Ale w ostatniej chwili, przed dziwnym kłapnięciem płyt metalu prawego boku wyciągnął broń z "ciała" przeciwnika...
48
Oboje
- I kogo sugerujesz Tsuwabuki-san? - zapytała Yukari. - Jakąś wróżkę? A może tego śmiesznego robaczego Youkai? O, ewentualnie Rumię. Już widzę jak z Wami współpracują... A skoro sprawę personelu mamy za sobą, możemy przejść do rzeczy. Musicie przedostać się do samej podstawy bariery i usunąć źródło. Zachowanie bariery dobitnie sugeruje, żę dostało tu się coś z zewnątrz. Gdy pozbędziecie się źródła, wtedy wszelkie anomalie powinny zaniknąć.
- I kogo sugerujesz Tsuwabuki-san? - zapytała Yukari. - Jakąś wróżkę? A może tego śmiesznego robaczego Youkai? O, ewentualnie Rumię. Już widzę jak z Wami współpracują... A skoro sprawę personelu mamy za sobą, możemy przejść do rzeczy. Musicie przedostać się do samej podstawy bariery i usunąć źródło. Zachowanie bariery dobitnie sugeruje, żę dostało tu się coś z zewnątrz. Gdy pozbędziecie się źródła, wtedy wszelkie anomalie powinny zaniknąć.
49
Phor
Cóż. Jak na złość siły natury nie uznały za stosowne stanąć po Twojej stronie. Niebo było czyste i piękne, idealne do lotów. Z czego korzystały kedamy, radośnie hasając po błękitnym przestworze, od czasu do czasu nurkując w drzewa - chyba grały w jakąś mutację berka i chowanego.
Aya cierpliwie czekała, nie mniej czułeś jej wzrok na sobie. I wcale nie pomagał Ci się skupić...
Cóż. Jak na złość siły natury nie uznały za stosowne stanąć po Twojej stronie. Niebo było czyste i piękne, idealne do lotów. Z czego korzystały kedamy, radośnie hasając po błękitnym przestworze, od czasu do czasu nurkując w drzewa - chyba grały w jakąś mutację berka i chowanego.
Aya cierpliwie czekała, nie mniej czułeś jej wzrok na sobie. I wcale nie pomagał Ci się skupić...
50
Tenjin
- No. Przynajmniej nie zatkało jak tego ostatniego - burknęła, chyba nawet z nutką uznania w głosie oni.
A potem do Waszej dwójki dołączyła reszta ferajny.
Wszyscy
Yuugi zmierzyła wzrokiem całą waszą czwórkę i w sumie na dłużej zawiesiła oko na kirin, oraz poltergeiście, a potem spojrzała na Raiona i sprzedała mu prztyczka w czoło (takiego dość mocno bolesnego - w końcu to oni):
- A ty, sobie nie pozwalaj mały - pociągnęła na uspokojenie tęgi łyk alkoholu, po czym zwróciła się do wszystkich. - Dobra. No to do rzeczy. Nie wiem co tu robią te dwa brzdące, ale jak już się przypałętały, to niech już będą. To tak na początek... Ogarnijcie ogródek - Hoshiguuma wskazała kciukiem za siebie, na pole treningowe, które już odwiedził przypadkowo Tenjin.
- No. Przynajmniej nie zatkało jak tego ostatniego - burknęła, chyba nawet z nutką uznania w głosie oni.
A potem do Waszej dwójki dołączyła reszta ferajny.
Wszyscy
Yuugi zmierzyła wzrokiem całą waszą czwórkę i w sumie na dłużej zawiesiła oko na kirin, oraz poltergeiście, a potem spojrzała na Raiona i sprzedała mu prztyczka w czoło (takiego dość mocno bolesnego - w końcu to oni):
- A ty, sobie nie pozwalaj mały - pociągnęła na uspokojenie tęgi łyk alkoholu, po czym zwróciła się do wszystkich. - Dobra. No to do rzeczy. Nie wiem co tu robią te dwa brzdące, ale jak już się przypałętały, to niech już będą. To tak na początek... Ogarnijcie ogródek - Hoshiguuma wskazała kciukiem za siebie, na pole treningowe, które już odwiedził przypadkowo Tenjin.
51
Kohaku
Bibliotekarz rzucił w Milana spojrzeniem jak cegłą i... Zaczął się śmiać. Dość szczerze, ale czuć było solidną nutkę pogardy. Dwie personifikacje najgorszych cech ludzi - zupełnie jak w jakiejś komedii. Po chwili się uspokoił. Mimo tego, wrogi uśmieszek nie schodził z jego twarzy, gdy swoimi kompletnie obojętnymi oczami obserwował człeczynę i w końcu się odezwał:
- Mam poważny problem bo co? Poszczujesz mnie swoją przyjaciółką, czy się rozpłaczesz? Jakbyś nie zauważył, nie jest kundlem, który przewróci się na brzuszek, bo jej kazałeś. Szanuj swoich sojuszników i pionki człowieczku, bo ani się obejrzysz, a zostaniesz sam, jako żarcie dla yokai - mówił spokojnym, twardym tonem, ale mina dobitnie sugerowała stosunek kruka do dzieciaka.
Zakopać w ziemi i poczekać dwa tygodnie aż skruszeje.
Bibliotekarz rzucił w Milana spojrzeniem jak cegłą i... Zaczął się śmiać. Dość szczerze, ale czuć było solidną nutkę pogardy. Dwie personifikacje najgorszych cech ludzi - zupełnie jak w jakiejś komedii. Po chwili się uspokoił. Mimo tego, wrogi uśmieszek nie schodził z jego twarzy, gdy swoimi kompletnie obojętnymi oczami obserwował człeczynę i w końcu się odezwał:
- Mam poważny problem bo co? Poszczujesz mnie swoją przyjaciółką, czy się rozpłaczesz? Jakbyś nie zauważył, nie jest kundlem, który przewróci się na brzuszek, bo jej kazałeś. Szanuj swoich sojuszników i pionki człowieczku, bo ani się obejrzysz, a zostaniesz sam, jako żarcie dla yokai - mówił spokojnym, twardym tonem, ale mina dobitnie sugerowała stosunek kruka do dzieciaka.
Zakopać w ziemi i poczekać dwa tygodnie aż skruszeje.
52
Kohaku
Gdy słuchał Omacraq'ke-a jedynie pokiwał głową, gdy Youkai skończył. Miał podejrzenia czego powinni szukać, bo gad był spory, więc pewne ślady obecności po sobie zostawi na pewno. Ale skoro wychylił się człowieczek:
- No, wykaż się... Jakie ślady po sobie może zostawiać taka bestia?
Gdy słuchał Omacraq'ke-a jedynie pokiwał głową, gdy Youkai skończył. Miał podejrzenia czego powinni szukać, bo gad był spory, więc pewne ślady obecności po sobie zostawi na pewno. Ale skoro wychylił się człowieczek:
- No, wykaż się... Jakie ślady po sobie może zostawiać taka bestia?
53
Obaj
- Zakładam, że coś może się pojawić - sprecyzowała Keine. - Zapewne słyszeliście o ostatnich przypadkach z dziwnymi zjawiskami? - nie czekała na Waszą odpowiedź. - Stąd moja, być może całkowicie chybiona i przesadna przezorność. Niezależnie od tego, czy faktycznie się na coś nadziejecie, czy nie i tak zapłacę wam ustaloną kwotę.
Nagle o czymś sobie przypomniała, wstała szybko, podeszła do komódki i zaczęła grzebać w pudełeczku. Wyjęła z nich coś, co przypominało woskowe pieczęcie do listów przytwierdzone do jakiegoś rodzaju talizmanów. Kamishirasawa-sensei wyrwała sobie z głowy dwa włosy, zapaliła świecę, nadtopiła trochę pieczęci i zatopiła w nich wcześniej amputowany kawałek siebie.
Jeszcze trzymając je w rękach, by ostygły, zwróciła się po całym rytuale do was:
- Hijiri-san swego czasu sprezentowała mi kilka takich talizmanów. Pozwalają na przekazanie krótkiej wiadomości, dosłownie kilka słów, do osoby która jest "zatopiona" w wosku. Nie zgubcie ich - wręczyła je wam.
- Zakładam, że coś może się pojawić - sprecyzowała Keine. - Zapewne słyszeliście o ostatnich przypadkach z dziwnymi zjawiskami? - nie czekała na Waszą odpowiedź. - Stąd moja, być może całkowicie chybiona i przesadna przezorność. Niezależnie od tego, czy faktycznie się na coś nadziejecie, czy nie i tak zapłacę wam ustaloną kwotę.
Nagle o czymś sobie przypomniała, wstała szybko, podeszła do komódki i zaczęła grzebać w pudełeczku. Wyjęła z nich coś, co przypominało woskowe pieczęcie do listów przytwierdzone do jakiegoś rodzaju talizmanów. Kamishirasawa-sensei wyrwała sobie z głowy dwa włosy, zapaliła świecę, nadtopiła trochę pieczęci i zatopiła w nich wcześniej amputowany kawałek siebie.
Jeszcze trzymając je w rękach, by ostygły, zwróciła się po całym rytuale do was:
- Hijiri-san swego czasu sprezentowała mi kilka takich talizmanów. Pozwalają na przekazanie krótkiej wiadomości, dosłownie kilka słów, do osoby która jest "zatopiona" w wosku. Nie zgubcie ich - wręczyła je wam.
54
Oboje
- Cóż - Yukari zaczęła z nutką złośliwej wesołości. - Próbowała. Ale jej możliwości obróciły się przeciwko niej. Nie jestem pewna jak to się stało, ale tylko dzięki pewnemu... Prezentowi z jej poprzednich eskapad mogłam ją stamtąd wyciągnąć. A potem trochę poeksperymentowałam.
Youkai granic uderzyła wachlarzem w dłoń, zamykając go z cichym trzaskiem i spoważniała. Minimalnie. Nadal wyglądała trochę jak zadowolone dziecko, które opowiada swoim znajomym "o takim jednym super miejscu na tajną bazę". Nie mniej pod tą maską dało wyczuć się drapieżnika w każdym tego słowa znaczeniu.
- Wyniki były niezadowalające - "dziecko" gdzieś zniknęło, a jego miejsce zajęła chłodna dowódczyni. - Im potężniejsza istota, tym szybciej otoczenie w tamtej okolicy obraca się przeciwko niej. Wątpię, byście liznęli chociaż połowę swoich potencjalnych możliwości, więc możecie mieć nawet trzy godziny. A i to prognoza pesymistyczna.
- Cóż - Yukari zaczęła z nutką złośliwej wesołości. - Próbowała. Ale jej możliwości obróciły się przeciwko niej. Nie jestem pewna jak to się stało, ale tylko dzięki pewnemu... Prezentowi z jej poprzednich eskapad mogłam ją stamtąd wyciągnąć. A potem trochę poeksperymentowałam.
Youkai granic uderzyła wachlarzem w dłoń, zamykając go z cichym trzaskiem i spoważniała. Minimalnie. Nadal wyglądała trochę jak zadowolone dziecko, które opowiada swoim znajomym "o takim jednym super miejscu na tajną bazę". Nie mniej pod tą maską dało wyczuć się drapieżnika w każdym tego słowa znaczeniu.
- Wyniki były niezadowalające - "dziecko" gdzieś zniknęło, a jego miejsce zajęła chłodna dowódczyni. - Im potężniejsza istota, tym szybciej otoczenie w tamtej okolicy obraca się przeciwko niej. Wątpię, byście liznęli chociaż połowę swoich potencjalnych możliwości, więc możecie mieć nawet trzy godziny. A i to prognoza pesymistyczna.
55
Phor
Tak Ci wpadło do głowy... Chyba kappy używały innego powiedzenia, ale też podobnego, tylko znacznie bardziej... Obrazowego.
- Mam kilka pomysłów, nie mniej, może wykażesz się inwencją twórczą, lub przygotowanym z góry materiałem...? - Uśmiech Ayi stał się nieco przyjemniejszy. Teraz nie uśmiechała się jak demon, który właśnie oszwabił śmiertelnika na dusze jego i jego rodziny, tylko jak kotka bawiąca się z myszką.
Tak Ci wpadło do głowy... Chyba kappy używały innego powiedzenia, ale też podobnego, tylko znacznie bardziej... Obrazowego.
- Mam kilka pomysłów, nie mniej, może wykażesz się inwencją twórczą, lub przygotowanym z góry materiałem...? - Uśmiech Ayi stał się nieco przyjemniejszy. Teraz nie uśmiechała się jak demon, który właśnie oszwabił śmiertelnika na dusze jego i jego rodziny, tylko jak kotka bawiąca się z myszką.
56
Wszyscy
Mimowolnie umysł Kapitana wydalił z siebie jakąś dziwaczną falę aprobaty, gdy mówił:
- Jak chcecie. Jeśli sądzicie, że pokonacie mnie pojedyńczo, to mogę pobawić się z każdym z osobna. Ale dużo lepiej będę się bawił walcząc przeciwko wszystkim! - konstrukt lekko podrzucił ostrze, to zawirowało jak baletnica, by po sekundzie zostać złapane w idealnej postawie bojowej. - Wasz ruch, zadziwcie mnie!
Mercurius
Mercurius zaatakował jako pierwszy. Pusty zrobił wypad z niespodziewaną wręcz szybkością, zastawiając się ostrzem, które w jego rękach zdawało się ważyć tyle co nic i zbił atak do ziemi.
- Oczywiste. Postaraj się bardziej - zagrzmiał, odpychając Cię solidnym uderzeniem w przeponę.
Nie na tyle mocnym, by zrobić ci krzywdę, ale dostatecznie potężnym, byś cofnął się te kilka kroków.
Mimowolnie umysł Kapitana wydalił z siebie jakąś dziwaczną falę aprobaty, gdy mówił:
- Jak chcecie. Jeśli sądzicie, że pokonacie mnie pojedyńczo, to mogę pobawić się z każdym z osobna. Ale dużo lepiej będę się bawił walcząc przeciwko wszystkim! - konstrukt lekko podrzucił ostrze, to zawirowało jak baletnica, by po sekundzie zostać złapane w idealnej postawie bojowej. - Wasz ruch, zadziwcie mnie!
Mercurius
Mercurius zaatakował jako pierwszy. Pusty zrobił wypad z niespodziewaną wręcz szybkością, zastawiając się ostrzem, które w jego rękach zdawało się ważyć tyle co nic i zbił atak do ziemi.
- Oczywiste. Postaraj się bardziej - zagrzmiał, odpychając Cię solidnym uderzeniem w przeponę.
Nie na tyle mocnym, by zrobić ci krzywdę, ale dostatecznie potężnym, byś cofnął się te kilka kroków.
57
Tenjin
Drzwi wejściowe były zamknięte. Wiec postanowiłeś się oddalić od plebsu intelektualnego (chociaż zostawiać tego dzieciaka w towarzystwie trzyokiego kloca...) i rozejrzeć po posiadłości. Gdyby ktoś przejął się konserwacją tego przybytku, byłaby to do prawdy wspaniała posiadłość, tak była tylko duża i całkiem ładna.
W swej wędrówce, gdy akurat miałeś wracać do reszty (ktoś przemienił ogródek w pole do ćwiczeń, gdzie rolę worka treningowego pełniły metalowe, wbite w ziemię słupy), odwróciłeś się i... Wpadłeś na coś miękkiego puchatego, pachnącego bardzo dobrym sake z lekką domieszką śliwki. Tak, była to blond, uładzona na słowo honoru, grzywa. Ba. Jej właścicielka też się znajdowała tam gdzie znajdować miała.
Hoshiguuma Yuugi, odwróciła się do Ciebie, bowiem wpadłeś swoim nosem, mniej-więcej w jej potylicę. Przez prawe ramię miała przerzucony ręcznik. W lewym trzymała swoją cudowną czarę, w której radośnie chlupotało sake.
Pociągnęła nosem, patrząc na Ciebie jakby siedmiu zabiła, a ósmego miała na myśli i wdzięcznie zadała pytanie:
- Czego tu? - warknęła.
Reszta
W swojej radosnej dyskusji, przegapiliście fakt, że Michizane gdzieś wyparował. A potem dobiegła Was rozmowa zza domku...
Drzwi wejściowe były zamknięte. Wiec postanowiłeś się oddalić od plebsu intelektualnego (chociaż zostawiać tego dzieciaka w towarzystwie trzyokiego kloca...) i rozejrzeć po posiadłości. Gdyby ktoś przejął się konserwacją tego przybytku, byłaby to do prawdy wspaniała posiadłość, tak była tylko duża i całkiem ładna.
W swej wędrówce, gdy akurat miałeś wracać do reszty (ktoś przemienił ogródek w pole do ćwiczeń, gdzie rolę worka treningowego pełniły metalowe, wbite w ziemię słupy), odwróciłeś się i... Wpadłeś na coś miękkiego puchatego, pachnącego bardzo dobrym sake z lekką domieszką śliwki. Tak, była to blond, uładzona na słowo honoru, grzywa. Ba. Jej właścicielka też się znajdowała tam gdzie znajdować miała.
Hoshiguuma Yuugi, odwróciła się do Ciebie, bowiem wpadłeś swoim nosem, mniej-więcej w jej potylicę. Przez prawe ramię miała przerzucony ręcznik. W lewym trzymała swoją cudowną czarę, w której radośnie chlupotało sake.
Pociągnęła nosem, patrząc na Ciebie jakby siedmiu zabiła, a ósmego miała na myśli i wdzięcznie zadała pytanie:
- Czego tu? - warknęła.
Reszta
W swojej radosnej dyskusji, przegapiliście fakt, że Michizane gdzieś wyparował. A potem dobiegła Was rozmowa zza domku...
58
Kohaku
No cóż. Skoro człeczyny wykazały się manierami...
- Kohaku Suzumiya. Skryba, bibliotekarz, również mag - chociaż dziwny, na poły pogardliwy, na poły smutny grymas nie schodził z jego twarzy, odkąd Marisa wypowiedziała się o smoku na zasadzie "wlać, bo jest".
Postanowił skupić się na ciekawszych członkach ferajny. Jego martwy wzrok ponownie powędrował w stronę przybysza z głębin (tym bardziej upewnił go w tym ten solidny paw):
- Jak cię zwą? - zadał proste pytanie, mówiąc nieco wolniej niż zazwyczaj. Istota ewidentnie miała problemy z japońskim, a w stronę youkai można wykonać drobny gest uprzejmości, nie?
No cóż. Skoro człeczyny wykazały się manierami...
- Kohaku Suzumiya. Skryba, bibliotekarz, również mag - chociaż dziwny, na poły pogardliwy, na poły smutny grymas nie schodził z jego twarzy, odkąd Marisa wypowiedziała się o smoku na zasadzie "wlać, bo jest".
Postanowił skupić się na ciekawszych członkach ferajny. Jego martwy wzrok ponownie powędrował w stronę przybysza z głębin (tym bardziej upewnił go w tym ten solidny paw):
- Jak cię zwą? - zadał proste pytanie, mówiąc nieco wolniej niż zazwyczaj. Istota ewidentnie miała problemy z japońskim, a w stronę youkai można wykonać drobny gest uprzejmości, nie?
59
Kohaku
Oho, faktycznie coś zyskał. Niech będzie to nawet głupia chwila gadki, ale przynajmniej złapie oddech - tak fizycznie jak i mistycznie. Postanowił iść za ciosem:
- W tej chwili nie zyskałbym nic okłamując was. Przewodnicząca waszej organizacji raczej ma swoją pozycję nie ze względu na ładne oczy, mam rację? - zadał pytanie retoryczne i nie czekając na odpowiedź, kontynuował. - Natomiast zło jakie się tu czai... To potwór, który poznaje najskrytsze pragnienia, a potem obraca je przeciwko źródłu. Wiem, brzmi to nieprawdopodobnie, ale każda z Was, a w szczególności radne, jesteście w niebezpieczeństwie.
Liczył, że utrzymanie poważnego tonu i tego samego wyrazu twarzy odniesie podobny efekt jak poprzednio.
Oho, faktycznie coś zyskał. Niech będzie to nawet głupia chwila gadki, ale przynajmniej złapie oddech - tak fizycznie jak i mistycznie. Postanowił iść za ciosem:
- W tej chwili nie zyskałbym nic okłamując was. Przewodnicząca waszej organizacji raczej ma swoją pozycję nie ze względu na ładne oczy, mam rację? - zadał pytanie retoryczne i nie czekając na odpowiedź, kontynuował. - Natomiast zło jakie się tu czai... To potwór, który poznaje najskrytsze pragnienia, a potem obraca je przeciwko źródłu. Wiem, brzmi to nieprawdopodobnie, ale każda z Was, a w szczególności radne, jesteście w niebezpieczeństwie.
Liczył, że utrzymanie poważnego tonu i tego samego wyrazu twarzy odniesie podobny efekt jak poprzednio.
60
Wszyscy
- Nie powinniście się martwić - odpowiedział Pusty. - To będzie tylko... - zawiesił głos szukając odpowiedniego słowa. - Sparring. Przez ten czas moi podwładni odblokują Wam drogę powrotną.
Kapitan poprawił naramiennik, zacisnął parokrotnie pięść lewej ręki jakby coś sprawdzając, aż w końcu odezwał się znowu:
- Zaczynamy, czy chcecie zapytać o coś jeszcze?
- Nie powinniście się martwić - odpowiedział Pusty. - To będzie tylko... - zawiesił głos szukając odpowiedniego słowa. - Sparring. Przez ten czas moi podwładni odblokują Wam drogę powrotną.
Kapitan poprawił naramiennik, zacisnął parokrotnie pięść lewej ręki jakby coś sprawdzając, aż w końcu odezwał się znowu:
- Zaczynamy, czy chcecie zapytać o coś jeszcze?