Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Temat: [2.2.2] Feniks i duch (Przeczytany 6666 razy) poprzedni temat - następny temat

0 Użytkownicy i 1 Gość przegląda ten temat.
[2.2.2] Feniks i duch
Stary wątek: http://www.touhou.pl/4um/index.php/topic,2117.0.html

Gracze biorący udział:
- Forgus Akraz-surk
- Electra
- Johanes Alvane

Historia:
Nad gensokyo przelatywał ogromny ptak. Jego skrzydła rozłożone były na kilkadziesiąt kilometrów. W pewnym momencie jednak na oczach wszystkich zniknął gdzieś w bambusowym lesie zagubionych. Electra zaczęła szukać nauczycielki z wioski ludzi nazywanej Kogasa, która na własną rękę ruszyła w stronę ptaka. Zaś Forgus chciał zbadać niezwykłe zjawisko.

W międzyczasie spadał z nieba wykichany chwilę temu z nosa bestii osobnik zwany Johanesem Alvane - Nim Electra razem z Forgusem mogli wejść do bambusowego lasu - mężczyzna dosłownie spadł im z nieba.

Gra:
Oczom Electry stanął właśnie Forgus bez swego płaszcza:
"Techpriest nie stanowił najprzyjemniejszego widoku, dużo tkanek nie zostało. Nogi były niemal w całości zmechanizowane, gdzieniegdzie dało się zauważyć fragmenty zniszczonej skóry. Widoczne stały się też cyber macki, oraz miejsca zamocowań mecha-kończyn do cyber matla. Induktory elektoo pokrywające ręce i część klatki piersiowej można było obserwować w ich najdrobniejszych szczegółach. Klatka piersiowa wyglądała jak by ktoś nabił człowieka dziesiątki przewodów, pełzały one pod skórą, nieraz pobłyskując bladym światłem, część wychodziła na zewnątrz, by zagłębić się w innym miejscu. "

W międzyczasie przy tej dwójce właśnie zaczynał lądować Johanes Alvane. Po długim spadaniu mógł wylądować bez problemu dzięki nabytej zdolności latania. Mężczyzna mógł już z oddali ujrzeć dziewczynę w obdartym ubraniu, znajdującą się przy czymś co powinien znać z fantastyki pod nazwą "cyborg".

Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #1
Chyba  jednak jestem cała, pomijając siniaki nic mi nie jest. Kapłan ściągnął z siebie płaszcz, aczkolwiek niechętnie to uczynił. Od razu zrozumiałam dlaczego. Nie przypominał niczego co dotychczas widziałam. Zupełnie jakby ktoś powyjmował mu wszystkie możliwe organy, i zastąpił to maszynerią o wiele bardziej zaawansowaną i lepiej wykonaną niż cokolwiek widziałam. Nawet nie umiałam sobie wyobrazić jakiego umysłu potrzeba było by skonstruować coś takiego. Wyglądał równie imponująco co... cholernie obrzydliwie. Moim zdaniem, lepiej by wyglądał bez tych resztek tej skóry.
- Dzięki, oddam jak najszybciej.
Zastanawiałam się czy mu nie oddać od razu, ale moje ubranie trzymało się na słowo honoru. Nie chciałam paradować nago, więc założyłam płaszcz. Jak tylko będę mogła się przebrać, to mu oddam.

Gdy się ubrałam, zauważyłam przybysza. Wyglądał jak wyrwany z jakiegoś kryminału. Wiadomo, kabura na rewolwer, kapelusz, płaszcz... Zdecydowanie nie był tutejszy, z twarzy wyraźnie widać że przybył z daleka. Nie byłam nawet pewna czy się dogadam.
- Witaj detektywie, też szukasz jakiegoś durnia który poleciał za tym ptakiem?
Nie mogłam się powstrzymać, jeżeli okaże się Alkoholikiem, to będzie pełen stereotyp.

Powiem tak, jestem wielkim miłośnikiem dobrego majonezu.

  • Tremirenes
  • [*]
Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #2
Pierwsze chwile po wypadnięciu z rybiego, a właściwie ptasiego nosa to rozpaczliwa walka o przejęcie kontroli nad lotem, zastąpienie bezwładności możliwością sterowania. Niewprawny jeszcze w tej nowej umiejętności przez pewien czas byłem podobny na wszelkie siły, które na mnie działały i dopiero gdy zacząłem spadać byłem w stanie się otrząsnąć i wylądować. Koślawo, ale skutecznie. Byłem w lesie, znowu, lecz tym razem dominował tu bambus, a oprócz bambusa dwie humanoidalne osoby.

Spojrzałem na nie, jednak to co zobaczyłem sprawiło, że moja ręka od razu powędrowała na broń. Przede mną stała żelazna istota, ni to człowiek, ni to ośmiornica, którą chyba można by nazwać robotem, bądź androidem. Obok niego okryta w płaszcz młoda dziewczyna w poszarpanym ubraniu, nie mniej niepokojąca w kontekście tego, co widziałem nie tak dawno.
- Jaki ptak?- wypaliłem po krótkiej chwili, szybko jak nazywała to Futo... - Chodzi o tego całego Kuna-Penga? Znaczy... ogromne cholerstwo, które leci od strony oceanu?

Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #3
- Nie wiem czym to diabelstwo jest, ani jak to się zwie. Na razie wiem tylko tyle że Przelatywał nad wioską gigantyczny ptak, Forgus twierdzi że to kogut, ale ze względu na wielkość tego drobiu raczej był wątpiła w tą opcję. W każdym razie, ja nie mam zamiaru się z nim szarpać. Początkowo miałam znaleźć nauczycielkę z wioski, która wspomnianym ptakiem poleciała. Niestety spotkałam dwie wróżki, oczywiście głupie toto jak każda wróżka, ale za to chamskie że łamie to wszelkie prawa natury i fizyki. A niby wróżki są stworzeniami natury... Pff!

Bym sobie z nimi poradziła, gdyby nie to że chyba pierwszy raz od dawna moja moc nawaliła. No i właśnie... Dlatego jestem w takim stanie a nie innym. Cholery mnie okradły, i zniszczyły ubranie. Nie no, poważnie gdzie ja znajdę taką porządną tunikę! Dopilnuję już tego by zapłaciły...
Ach, gdzie moje maniery, zwą mnie Electra. A ciebie detektywie jak nazywają?

Mimo chęci, nie udało mi się nie zejść na temat wróżek. Za bardzo zaszły mi za skórę.
- Przy okazji, mógłbyś nie patrzeć na mnie w ten sposób?
Patrzył się na mnie jakbym była żebrakiem, to było dosyć poniżające.

Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #4
Na duchy maszyn, kolejny białkowiec...jakby jednego było mało - pomyślał prorok widząc nowego przybysza. Uwagę przykuł Rewolwer, odpowiedź ogniem nie była wskazana. Podczas dialogu który się wywiązał, prorok przypatrywał się nietypowemu pistoletowi. Wyglądał niemal jak dawne wspominki o prahistorii, chyba nawet widział kiedyś rycinę podobnego. Ponoć ta maszyna wykorzystuje zgromadzoną energię chemiczną. Forgus postanowił na razie milczeć, z macką przygotowaną do sięgnięcia po karabin plazmowy lustrował nieznajomego.

  • Tremirenes
  • [*]
Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #5
Słowotok dziewczyny nieco mnie uspokoił, sprawiając, że zacząłem przypuszczać, że moja rozmówczyni nie jest wroga. Mimo to jednak moja ręka pozostała w pogotowiu, już kilka razy w swoim życiu odczułem granicę między przypuszczeniem a pewnością na własnej skórze.
- Czy łamanie praw fizyki nie jest przypadkiem czymś normalnym w tym świecie? - zapytałem mimowolnie w przerwie, jaką dziewczyna uczyniła między słowami. Wróżki, tak? Nie widziałem do tej pory żadnej, ale z tego co słyszałem chyba nie było czego żałować.
- Nazywam się Johanes, Johanes Alvane i, jak panna zgadła, choć pojęcia nie mam po czym, jestem prywatnym detektywem - przedstawiłem się - A panny towarzysz - chyba takie określenie będzie najbezpieczniejsze - Zwie się... - pytanie czym jest mogłoby zostać uznane za nietaktowne, a miałem dziwne przeczucie, że nietakt w tym miejscu może się zakończyć szybkim zgonem...

Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #6
Rozmawialiście w trójkę. Chwilowo nic dziwnego się nie działo. Znajdowaliście się przed wejściem do bambusowego lasu w którym wylądował Peng.

<macie czas na rozmowę między sobą póki nie wejdziecie do lasu>

Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #7
- Przecież już mowiłam, ale przypomnę. On zwie się Forgus. Pełnego imienia nie wypowiem bo coś przekręcę, a nie chcę go obrazić. W każdym razie to na pewno nie jest ktoś zły, ktoś kto nie jest Dżentelmenem raczej by nie użyczył mi płaszcza. A dżentelmeni w dzisiejszych czasach wymierają. Takie osoby trzeba obejmować ochroną gatunkową, nawet jeśli do najpiękniejszych nie należy.

 - Co do twojej profesji, to był raczej strzał. Po prostu wyglądasz jak wyjęty ze starego kryminału. Miałam jeden taki, rocznik chyba 1961, a przynajmniej tak pisało w że w tym roku drukowana. Ale w każdym razie stary jak świat, niestety mi się rozleciał. No i do końca nie doczytałam.

Dopiero po chwili dotarło do mnie, że zajmuję się bzdurami.

 - Wybacz, ale może lepiej będzie jeżeli jak najszybciej zajmę się szukaniem pewnej dziewczyny. Może widziałeś kogoś takiego? Ma niebieskie włosy, jedno oko ma czerwone, a drugie ma niebieskie. Nosi ze sobą głupio wyglądającą parasolkę, która chyba jest nawiedzona. Raczej ciężko nie zapamiętać.

Liczyłam na to że chociaż on ją widział.

  • Tremirenes
  • [*]
Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #8
- Chodziło mi raczej o jego... cóż... bez urazy ale na pewno nie jest człowiekiem ani niczym podobnym... - powiedziałem próbując nakierować rozmówczynie.
W końcu usłyszałem coś, co zwaliło mnie z nóg. Dziewczyna powiedziała mimochodem coś, przez co przeszedł po mnie zimy dreszcz - datę. 1961, 22 lata po roku, który myślałem, że jest obecnie. Zderzenie tego z określeniem "staroć" sprawiło, że przez chwilę oniemiałem, po prostu wpatrując się w przestrzeń...
- Który teraz mamy rok? - zapytałem dziewczyny po chwili milczenia, oczekując w napięciu odpowiedzi. Zignorowałem kompletnie resztę jej wypowiedzi jakkolwiek dziwnie by nie brzmiała. O ile widywałem już niebieskowłose dziewczyny to fakt, że najprawdopodobniej dawno już powinienem nie żyć, i to ze starości, wydawał się bardziej szokujący. Nie było po mnie tego widać, to jedno zdanie wypowiedziałem niby mimochodem, nadal z nieobecnym wzrokiem, ale głosem dalekim od tego zimnego tonu, którym zwykle mówiłem. Wydawał się on nieznacznie słabszy...

Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #9
- Ech... Nie powiem że szczęśliwi czasu nie liczą, choć od pewnego czasu faktycznie jestem. W każdym razie nie wiem jaka jest dokładna data, ale jeżeli nie spadło mi coś ciężkiego na głowę to chyba dwa tysiące piętnasty...
Hej! Czy próbujesz mi zrobić jakiś dowcip o blondynkach? Mogę cię zapewnić że tępotą mnie nie można nazwać.

Spojrzałam na niego z dosyć oskarżycielskim wzrokiem, złapałam go na gorącym uczynku!
- Przyznaj się!

  • Tremirenes
  • [*]
Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #10
- Jesteś absolutnie pewna? Dwa tysiące piętnasty rok?! - wywrzeszczałem, wyraz mojej twarzy zdradzał, że nie miałem nastroju na żarty... - Powinienem być martwy od co najmniej dwudziestu lat - powiedziałem do siebie.
Nie zostawiłem zbyt wiele po sobie w moim świecie. Mieszkałem sam, w dość podłej dzielnicy. Miałem niewielu znajomych, a kwestie zauroczeń pozostawiłem za sobą w latach młodzieńczych. Została tylko rodzina do której niekiedy, jeśli było mnie stać, wysyłałem telegramy. Jednak fakt, że minęło tyle lat był nadal czymś szokującym... Odkąd tu trafiłem czasem myślałem o powrocie do domu, przecież musiał być jakiś sposób. Teraz jednak nie miałbym do czego wracać. Pewnie Chicago, zakładając że nadal stoi, byłoby dla mnie równie obce co teraz ten las....

Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #11
- Czekaj co? Niby z jakiej racji? Martwy od 20 lat? Jesteś nieumarłym czy jak? Czy długi czas leżałeś pod kamieniem i dopiero teraz się wygrzebałeś?
Chyba nie nadążałam, to jakaś bzdura albo faktycznie byłam idiotką. Zaczęłam dumać pod nosem.
- Raczej nie wyglądasz na takiego co kombinował z wiekiem czy nieśmiertelnością, gdybyś faktycznie chciał być nieśmiertelny być bardziej dbał o wygląd...
Gdybyś był zombie, to powinieneś być już całkiem zgniły. Przecież  powinieneś być martwy od 20 lat. Możliwe też że zapomniałeś umrzeć, a wkrótce któryś z Shinigami zacznie cię gonić... Nie! Wtedy by cię już złapały i wysłały do świata zmarłych!
Nie, nic z tego nie ma sensu! Zaraz mi łeb eksploduje!
  • Ostatnia zmiana: Październik 18, 2015, 20:04:04 przez Red Fedora

  • Tremirenes
  • [*]
Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #12
Jakkolwiek ja bym nie był zbity z tropu dziewczyna wydawała się jeszcze bardziej rozkojarzona... ale jej słowotok przynajmniej zagłuszył moje myśli, za co, nie ukrywam, byłem jej niezmiernie wdzięczny.
- Jeśli musi panienka wiedzieć... urodziłem się w 1906. W 1939 wydarzyło się coś co wysłało mnie do tego świata... ale trafiłem tu ledwie kilkanaście godzin temu. Według mojego poczucia czasu to coś też zdarzyło się niecały dzień temu. - powiedziałem. Dziwnie się o tym mówiło z tej perspektywy, daty nadawały temu wrażenie zamglonego uczucia... a przecież pamiętam dobrze jak jeszcze jakiś czas temu tak zwane "medium" chciało mnie zabić...

Odp: [2.2.2] Feniks i duch
Odpowiedź #13
- Chcesz powiedzieć że zostałeś wysłany w1939 roku, wysłano cię dzień temu a trafiłeś tutaj pół doby temu...  To znaczy że w kilka godzin wystrzeliło cię o jakieś... 75 lat do przodu.
Brzmiało jak bajka, ale by ochronić mój mózg przed dalszym snuciem dziwnych teorii przyjęłam to dla świętego spokoju.
- Powiedzmy że ci wierzę, choć wydaje mi się to mało prawdopodobne. Znam tylko jedną osobę która umie manipulować czasem. Osoby z takimi zdolnościami nie rosną na drzewach, ale podejrzewam że nawet jej byłoby ciężko wyrzucić kogoś w przyszłość o taki szmat czasu. A mówię tu o osobie która mnie wiele nauczyła...
Ta gadka to czasie przypomniała mi że sama go tracę... I to stanowczo za dużo.
- Dobra, mi się wydaje że za dużo gadamy, a czasu coraz mniej! Ja niestety nie umiem zatrzymać czasu, a muszę znaleźć tą dziewczynę. Niby ona jest nauczycielką, ale jak na nauczycielkę nie wyglądała na zbyt rozsądną. Chyba nie nazwiesz kogoś mądrym kto przerywa zajęcia i leci za "Gigantycznym Kogutem"? Dodatkowa para oczu by była pomocna.