紅魔城伝説Ⅱ 妖幻の鎮魂歌

Recenzja:

„Scarlet Sky is falling down
Bury me six feet under...”

KretonWraz z nadejściem C79 wszyscy napalili się na na 紅魔城伝説Ⅱ 妖幻の鎮魂歌 zwane potocznie Touhouvanią 2. Ja osobiście należę do tych szczęśliwców, którzy do gry podeszli na spokojnie z dystansem. Czy warto było wydawać kasę na grę ? Na to pytanie postaram się odpowiedzieć w poniższej recenzji.

Więc, 紅魔城伝説Ⅱ 妖幻の鎮魂歌 to kontynuacja 紅魔城伝説 緋色の交響曲. Historia prezentuje się następująco: Remilia znika, co wywołuje u Sakui niepokój - dodatkowo pojawia się Yukari, która zdaje się wiedzieć co się dzieje - ale nie bardzo chce ujawnić fakty. No i jako nasza dzielna (aczkolwiek płaska) pokojówka wyruszamy do znanego z pierwszej części ponurego zamczyska by zbadać sprawę. Tak w skrócie prezentuje się fabuła. Dość oklepany temat - zmieniają się tylko postacie i miejsce akcji. Niemniej jednak ciężko o lepszą fabułę. Tyczy się to zarówno Castlevanii jak i wszystkich klonów.

Skoro znamy już fabułę, przejdźmy do strony technicznej. Zacznę może od lekkiego opisu rozgrywki. Chyba każdy zna sztandarową grę Konami - czyli Castlevanie. 紅魔城伝説 próbuje naśladować serię. I muszę z żalem przyznać, że jej się to nie udaje. Gdyby gra była zrobiona jak trzeba - rozjebałaby fandom. Ale od początku: Po włączeniu gry wita nas ładnie zrobione intro. Przypomina to bardzo NDSowe „Dawn of Sorrow”. Dobrze wróży! Cool. Menu. Ot konfiguracja wbudowana w grę (w przeciwieństwie do poprzedniej części), możliwość kontynuacji oraz Nowa gra i wyjście. Klasyczne, że srasz płytami Mozarta jakby to powiedział Lenin. Zaczynamy nową grę i... CO!? Voice Acting ? I to profesjonalne Seiyuu ? Dobra, wiedziałem o tym wcześniej... I od samego początku byłem temu przeciwny. Dlaczego ? Bo gdyby ZUN chciał, żeby postacie mówiły ludzkim głosem to zatrudniłby aktorki. Wpływa to moim zdaniem źle na ilość wykorzystywanego miejsca na dysku. Może się czepiam, ale w moim odczuciu jest źle. Co z tego, że jest pro ? Touhou przyzwyczaiło graczy do tego, iż postacie nie są voicowane i tego się będę trzymał.

Każdy poziom zaczynamy od wyboru ekwipunku. Z początku możemy wybrać tylko nóż oraz zegarek. Nożami oczywiście rzucamy. A zegarkiem możemy na chwilę zatrzymać czas. Pozostałe opcje to postacie supportujące. Przed każdym poziomem wybieramy od zera do trzech rzeczy (polecam skład: zegarek, Reimu, Flandre ;D). Tego używamy w trakcie gry. I tu należy wspomnieć o umiejętnościach jakie posiada Sakuya. Jest to używanie wspomnianych przedmiotów i wzywanie postaci suportujących. Dalej mamy backdash a raczej backjump czyli odskok do tyłu. Też Castlevaniowo. Trzecią i ostatnia umiejętnością jest bardzo denerwująca opcja latania. Zaczynamy granie i...

Okazuje się, że wrogiem gracza nie są tu ani pociski, ani przeciwnicy, tylko system gry. Faszystowski system gry. Sakuya jest strasznie słaba, często wpadamy na pocisk bo próbujemy wyskoczyć, a zamiast tego latamy. Dodatkowo zdarza się sytuacja, w której jesteśmy trafieni i odrzuceni pod ścianę. W tym czasie lecą w nas kolejne pociski, a Sakuya przestaje „migać” w momencie gdy te pociski do nas docierają. Znów jesteśmy trafieni i znów „miganie” kończy się przy pociskach. W efekcie nie możemy nic zrobić do czasu utraty życia. Na szczęście takie sytuacje zdarzają się dość rzadko. Za to często jest tak, że giniemy po byle przeciwnika, bo jego pociski wciąż nas odrzucają i nie możemy do niego się dostać, by go trafić (pół biedy jak mamy przy sobie Flandre). Kolejna rzecz - lokacje. Bezsens. Większość wygląda jak w Castlevaniach z czasów NESa. Czyli - idziemy - dół - przeskakujemy - następna lokacja. Idziemy - idziemy - następna lokacja. Czasem trafi się taka gdzie musimy poskakać trochę więcej. Ogółem nuda + danmaku sprawiają, że zamiast dobrze się bawić coraz bardziej się wkurzamy. Walki z bossami również okazują się porażkami. Zazwyczaj sprowadzają się do: omiń pociski, wyskocz, zaatakuj, odskocz, i tak do rozpoczęcia ataku (przed, którym możemy zaatakować kilka razy). Zero myślenia. Gdzie jakieś elementy taktyki ? Używanie ekwipunku ? ... Hitbox ch*j wie jakiej wielkości, wcale nie ułatwia zabawy gdyż dostajemy w łeb pociskiem byle wróżki, ale laser Remilii przechodzący przez naszą głowę o dziwo nas nie rani. Kolejnym nieudolnym krokiem do pokazania „Patrzcie, naśladuje Castlevanie!” było dodanie systemu ukrytych żyć oraz ukrytych kulek określonych jako 'Soul' służących do używania wyżej wymienionego ekwipunku, toteż postaci supportującyh. Zamiast zrobić ukryte pomieszczenia, tu, po prostu walimy w jakieś miejsce i wypada nam życie. Już w pierwszej Castlevanii przynajmniej w takim miejscu zostawała dziura. A tu ? Dajcie spokój...

Zaczynając od roku 1997 (z późniejszą przerwą, aż do 2001), Castlevanie wychodzą z systemem RPG pozwalając nam eksplorować zamek Draculi, zdobywać doświadczenie i przez to awansować na kolejne poziomy. Tego brakuje w 紅魔城伝説. Sakuya nie robi się w ogóle silniejsza. Już nawet Castlevanie przed 1997 rokiem miały to do siebie, że po pokonaniu bossa zbieraliśmy kryształ i nasza postać stawała się nieco silniejsza. Tu tego nie ma. Już nawet dość stary klon Castlevanii - „Bunny Girl Must Die - Chelsea and the 7 Devils” posiadała bardziej rozbudowany system gry oraz większą swobodę ruchu. Pod tym względem - obie części 紅魔城伝説 dostają w dupę od innych klonów. Twórcy być może chcieli się wykazać oryginalnością - ale wyszło im to, „jak pijanemu z rozporka”. Naprawdę, gdyby twórcy się postarali, i przełożyli premierę na C80, ale za to dali nam swobodę ruchu jak obecne Castlevanie, możliwość zdobywania poziomów i umiejętności - gra dosłownie rozjebała by fandom i zabłysnęła na rynku doujinowym. Sorry - no bonus. Lub raczej „Sorry Player but good game is in other castle”.

Design postaci... Cóż tu mogę powiedzieć... Vampire Killer odwalił kawał roboty. Ale czy dobrej ? Moim zdaniem nie. Najlepszy design pozostaje u Reimu. Zarówno jej grafika jak i jej sprite. Oba znamy już pierwszej części. Z Marisą jest już o wiele gorzej, bo o ile jej sprite jest całkiem ładnie wykonany, o tyle jej grafika - już nie. Ogółem wygląda to jakby Marisa założyła na siebie płaszcz przeciwdeszczowy. Patchouli natomiast chciała pobawić się w gangsta rodem z Brooklynu więc ma bluzę z kapturem. Joł. O reszcie postaci się nie wypowiadam. Jedynie wyróżnić mogę jeszcze sprite Reimilii. Tyle. No, i Yuyuko-zakonnica przechodzi wszelkie pojęcie i wywołuje reakcję śmiechu.

W grze brakuje też znanego z pierwszej części elementu humoru. Dosłownie spadłem z krzesła czytając ostatni dialog przed finałową walką z Remilią w 緋色の交響曲. Gra trzyma śmiertelnie poważny poziom (chyba, że ktoś uważa drażnienie Chen kocimiętką za zabawne). Również Omake, które możemy odblokować po ukończeniu gry nie wypływają za dobrze na grę. Przeczytanie ich... Lub raczej przebrnięcie przez nie zajęło mi prawie 3 tygodnie. DeFco dobrze je podsumował stwierdzeniem opera mydlana...

Stage określony jako Phantasm, dostępny po spełnieniu pewnych warunków, też bardziej denerwuje niźli bawi. Masochiści mogą próbować. Przechodząc Dracula X na jednym życiu mniej się wkurzałem niż przechodząc pierwszą lokację Phantasm gdzie, na 20 żyć, 17 straciłem będąc zrzuconym z mostu, lub rozwalonym przez szkieleta zaraz za mostem. Rekordowo doszedłem do Chen gdzie brakło mi żyć. I to był Phantasm na Easy. Idź pan w ch*j z taką grą...
PS: Przejście Dracula X na jednym życiu polecam tym, którzy mają za dużo wolnego czasu. Nie pamiętam ile dni straciłem na masterowanie tej gry.
PS2: Chen to pierwszy boss w Phantasm.

Czy ta gra ma w ogóle jakieś plusy ? Hm... W sumie jeden. Ale za to bardzo ważny. Muzyka. Jest to jedyny plus tej gry (nie licząc designu biednej kapłanki). 柳英一郎 odwalił kawał dobrej roboty. Co prawda 茶太 na intrze jest potrzebna jak kotu buty, o tyle nie wyobrażam sobie 薔薇殺しのカーミラ bez wokalu みとせのりこ. Został on idealnie dopasowany do sytuacji o czym mogą się przekonać ci, którzy zechcą stracić nerwy grając w ową produkcję. Oprócz tego wyróżnić mogę 'Scarlet Tears -SR Style-' będący utworem granym w trakcie pobytu w wieży zegarowej - czyli 6 etap. Dodatkowo dodam, iż jest to remix utworu z 緋色の交響曲, który tam pojawił się w... Wieży Zegarowej. Niesamowite...

Jeszcze od siebie dodam, jako ostatni minus - jakby ktoś „zajrzał” do gry - wykonanie - IDŹ PAN W CH*J! Myślałem, że ZUN kiepsko pisze gry (pod względem flaków). Mocno zadziwił mnie Tasofro swoim stylem... Ale to co zrobili goście z Frontier彩 przekroczyło wszelkie granice... Aż pisać mi się nie chce...

Podsumowując, gdyby gra trzymała pewne standardy, była by naprawdę godną uwagi produkcją. Niestety rażące błędy i faszystowski system, bardzo odrzucają. Nie ratują gry ani zajebista muzyka, ani kilka ładnych artów, ani profesjonalni seiyuu. Na plus jeszcze rzeknę, iż gra wymaga podobno Core 2 Duo - ale mimo to na starym, wysłużonym Celeronie 2 GHz gra śmiga, aż miło, podczas gry pierwsza część ma tendencje do zacinania się miejscami gdzie spada FPS na około 2-3 sekundy. W 妖幻の鎮魂歌 takie sytuacje na moim złomie miejsca na szczęście nie miały. Niestety plusy przytłaczane są przez minusy. Polecam dopaść Soundtrack, ale grę raczej proponuje omijać lub dostać w mniej legalny sposób. Wydawanie pieniędzy zarówno na wersje pudełkową, jak i wersję DL, to jak wyrzucić pieniądze w błoto... No... Może nie licząc tego, iż pudełkowa może ładnie wyglądać na półce. Słowo się rzekło. Kreton out!

Moje 3 grosze: Lenin

LeninMała kontra od Lenina here. Zasadniczo zgadzam się z tym co Kreton rzecze w swej recenzji, ale muszę się nie zgodzić w paru aspektach. Po pierwsze: nie zgadzam się z określaniem tej gry jako klona Castlevanii. Jak dla mnie, podobieństwa kończą się na designie oraz systemie gry (sterowanie etc). 紅魔城伝説Ⅱ jest moim osobistym zdaniem typową platformówką z kilkoma momentami, gdzie trzeba myśleć Castlevania-like. Kolejna sprawa: design postaci. Tu zawieje ode mnie fanboyizmem, ale moim zdaniem grafiki oraz sprite'y wszystkich postaci są fantastyczne. Zachowują duch orginału jednocześnie wnosząc świeże, nieco poważniejsze podejście. Ostatnia sprawa: Chen plus kocimiętka IMO jest całkiem zabawne i urocze( ´∀`).

Oceny:

KretonH-CollectorScooter FoxMaluetarLeninMałyszeqHERUBIMSmokuŚrednia
Średnia5,5???7,25???6,38
Grafika6???10???8
Muzyka8???6???7
Trudność6 (7)???6 (3)???6
Miód2???7???4,5

Wymagania sprzętowe:
Intel R Core 2 Duo
Około 750 MB miejsca na dysku
Karta dźwiękowa zgodna z DirectSound
Karta graficzna 64 MB (lub więcej) zgodna z Direct3D i DirectX 9.0c
1 GB RAM lub więcej

Klawiszologia:
Strzałka w lewo - Poruszanie się w lewo.
Strzałka w prawo - Poruszanie się w prawo.
Strzałka w dół - Kucanie.
Z - Atak.
X - Skok.
C - Użycie ekwipunku.
Spacja - Pauza.

Screeny:

001
002
003
004
005
006
007
008
009

Youtube: