Celestiale

Celestiale – czyli o mocodawcach Tenshi Hinanawi słów kilka

MevCore HearnWybór tematu na tyle ciekawego i zarazem stosunkowo kiepsko rozumianego przez wielu fanów Touhou tak w Polsce jak i na świecie, który stanowiłby interesujący początek cyklu artykułów „O Gensokyo słów kilka” nasunął mi się niemal natychmiastowo. W chwili gdy zastanawiałem się nad treścią mojego pierwszego artykułu nachalnie, niczym ulotki w mojej skrzynce pocztowej męczyła mnie kwestia wybitnie niecelnych przekładów, które można znaleźć na łamach wademekum wielu szanujących się touhou-maniaków, czyli Touhou Wiki. Postanowiłem jednak zamiast podejmować suche dysputy nad błędami obecnymi w stronie uważanej przez wielu za podstawowe źródło wiedzy i często jej wykładnię przedstawić problem na konkretnym przykładzie. Uznałem, że da mi to świetną okazję nie tylko uczulić nowych pasjonatów Touhou, że tworzona przez fanów tematyczna wikipedia nie jest zawsze w pełni rzetelnym źródłem informacji i nie każda informacja w niej zawarta jest poprawna czy wiążąca, ale również pozwoli poszerzyć wiedzę wielu z Was w dość trudnej tematyce kosmologii buddyjskiej, którą ZUN wykorzystuje regularnie w swoich grach. Uczulam jeszcze na początku wszystkich czytelników, że gdy będę pisał sekta buddyjska, posługuję się skrótem myślowym i nie chodzi o sekty w naszym europejskim, negatywnym znaczeniu. W terminologii religioznawczej sekta to w tym wypadku raczej odłam, zgromadzenie, grupa ludzi podzielających jakieś określone poglądy pozwalające wyróżnić ją na tle innych wyznawców tej samej religii. Najprościej porównując można to rozumieć trochę jak w chrześcijaństwie: mamy katolików, wśród których wyróżnimy wyznanie rzymsko-katolickie i greko-katolickie, czy protestantów, a pośród nich luteran, kalwinów, adwentystów, i długo tak jeszcze wymieniać. Przypuszczalnie użyję również terminu „sangha” co oznacza mniej więcej tyle co wspólnota, choć językowo będzie to raczej „zakon/kościół” to znaczeniowo bardziej coś w rodzaju parafii, czyli zakonu buddyjskiego wraz z ludźmi z okolicy dla których sprawuje on posługę, a którzy w zamian utrzymują go z jałmużny.

W poprzednim artykule wspominałem o nawiązaniach religijnych. Poruszałem temat, które gry poświęcone są jakiej wielkiej tradycji, a wszystko to miało stanowić swoiste wprowadzenie do cyklu rozważań nad poszczególnymi częściami gry, nad którymi będę się pochylał i nakłaniał Was do późniejszej dyskusji i zdawania kolejnych pytań, które mnie samemu do głowy nie przyszły. Aby uczynić podróże po grach które już lepiej bądź gorzej znacie ciekawszymi postanowiłem zacząć od odkurzenia tych, o których mówi się najmniej, gra się w nie najmniej i dlatego zginęły gdzieś na tle reszty serii. Bo przecież tajemnicą poliszynela jest to, że tylko były admin gra jeszcze w ekstremalnie niszowe (bądź ekstremalnie trudne) Double Spoilery, w IaMPa to mogą grać chyba już tylko psychopaci pokroju zapatrzonego w pewną Oni autora tego tekstu, a partnera do Phantasmagorii jest trudniej znaleźć niż miejsce parkingowe w centrum Warszawy czy Nowego Jorku. I dlatego dziś wzorem Seigi odkopiemy i zreanimujemy truchło „już przestarzałej i przydatnej tylko do importu postaci” Rapsodii. A więc zaczynajmy.

I tak jak część 12 czerpie pełnymi garściami z historii „przeszczepiania” buddyzmu chińskiego, za pośrednictwem koreańskim na obszar Japonii, opowiadając nam historię pewnej mniszki, o której dziś jeszcze więcej nie będę pisał, tak 10.5 sięga ku buddyzmowi pogranicza tybetańsko-chińskiego i łączy go z jego japońską adaptacją, pełną już tak charakterystycznej dla azjatów mieszanki podstawowej religii z ich lokalnymi wierzeniami. No ale miało być o Nieumarłych… to znaczy Celestialach, ale zdaniem tłumaczy z Touhou Wiki to w zasadzie jedno i to samo. Takie właśnie tłumaczenie wkradło się do przekładu „Perfect Memento in Strict Sense” oraz artykułów o Celestialach, które wnikliwie czytaliśmy wraz z Archim, gdy zaczynaliśmy nasze „badania” nad postaciami czy historią Gensokyo. Tak bardzo utkwiło mi ono w pamięci, że bez wahania postanowiłem poświęcić im swój pierwszy tekst. Oczywiście jak każdy wielbiciel serii zaczęliśmy wraz z Archim od naszych ulubionych postaci, a to zawiodło nas w końcu ku Tenshi, jako jednego z ciekawszych, a mało mi wówczas znanych wątków, w które zaplątała się moja ulubienica – Suika Ibuki. Wówczas to podczas gry, czytania dialogów oraz późniejszego opisu postaci i rasy Celestiali z Wiki zauważyliśmy, że przekład tekstu japońskiego w anglojęzycznym patchu do gry jest mocno wybiórczy. Ówczesna wersja patcha (nie wiem jak jest z obecną, jeśli była aktualizowana to szczerze przyznaję że nie sprawdzałem ze względów sprzętowych) pomijała poszczególne kwestie, oddając czasem ogólny sens dialogów, choć często pomijając istotne fragmenty. Wraz z Archim odpaliliśmy japońską wersję gry, pomęczyliśmy się z przekładem części brakujących zdań, a w końcu przy użyciu słownika zaczęliśmy sprawdzać tłumaczenie Perfect Memento, gdzie właśnie natknęliśmy się na wypominanego babola, czyli nieumarłych/zombie. Pamiętam jak z jednej strony płakałem ze śmiechu, a jak z drugiej nie potrafiłem pojąć kto popełniał tak idiotyczne błędy przy tłumaczeniu. Okazało się, że znaczna część tekstu jest przetłumaczona „słownikowo” na zasadzie Ctrl +c, Ctrl +v w słownik japońskiego i przestukiwania pierwszego uzyskanego wyniku. W ten sposób kanji oznaczające Bodhisattwę zostało przełożone jako nieumarły. I rzeczywiście było to pierwsze tłumaczenie wyrazu z dostępnych, ale pod nim było 5 innych. Podstawą tłumaczenia języka japońskiego jest przekład w oparciu o kontekst zdania. Wyrazy zmieniają swoje znaczenie w zależności od „otoczenia” w jakim występują i rażącym błędem tłumacza było przerzucanie na szybko pierwszych uzyskanych wyników, bez brania pod uwagę religijnego kontekstu tekstu. Nie chcę jednak kontynuować tej kwestii, gdyż przypuszczam, że przekładu podjął się ktoś pozbawiony jakiejkolwiek wiedzy o buddyzmie, stąd pominięcie niezrozumiałego terminu jakim jest bodhisattwa. Na szczęście oba tłumaczenia, jak i sam artykuł o celestialach zostały gruntownie zmienione i poprawione przez kolejnych użytkowników, choć wciąż można by je uzupełnić o kilka szczegółów. Niemniej widać zdecydowany progres na przestrzeni ostatniego roku.

Bodhisattwa. No właśnie, słowo klucz do zrozumienia zarówno tego kim są Celestiale, których wysłanniczką jest w TH 10.5 Tenshi, jak również jak wygląda TenKai (天界), niefortunnie przetłumaczone jako „Niebo” na wspomnianej swoistej encyklopedii tworzonej przez entuzjastów Touhou dla pozostałych fanów. Zanim jednak o znaczeniu tego terminu przyjrzyjmy się przestrzeni egzystencjonalnej „Niebian”. Jaka nazwa byłaby poprawniejsza? Najtrafniejszym przekładem na język polski byłby Świat(y) Celestiali czy też mniej precyzyjnie znaczeniowo Niebiański Świat, ale dużo bliżej prawdy niż czyni to Wiki możemy przełożyć nazwę wspomnianego miejsca w oparciu wyłącznie o znaki kanji. Nazwa TenKai dotyczy zasadniczo grupy miejsc i jest bezpośrednim zwrotem odnoszącym się do tradycji religijnych – buddyzmu, ale nie tylko niego. Jeśli już mowa o buddyzmie należy sprecyzować o którym rozmawiamy - w tym wypadku najbliższa będzie tradycja chińska, gdyż właśnie do chińskich korzeni odnosi się zarówno imię Tenshi jak i TenKai. Dlaczego akurat Chiny?

Otóż w pierwotnym buddyzmie nie funkcjonuje pojęcie „nieba” jako takiego, występują wyłącznie stany ducha, stany egzystencji, które moglibyśmy bardziej przyrównać do Planów egzystencjonalnych, niźli do naszego chrześcijańskiego rozumienia Nieba, czy jego chińskiego odpowiednika. Jeśli ktoś kiedykolwiek miał styczność z Dungeons and Dragons albo grami z tego cyklu (choćby Baldur’s Gate) powinien mieć już wypracowane ogólne pojęcie „planów” czy istot planarnych. Plany można porównać do wymiarów, zwykle poświęconych jakiemuś konkretnemu żywiołowi i istotom z nim związanym, częściom konkretnej kosmologii, itp. Najbardziej znane to plan materialny, czyli obszar naszego codziennego życia, rzeczy fizycznych, dotykalnych; w kontraście z nim stoi plan niematerialny – jeden z tych, na którym mają przebywać dusze. Czasem wydziela się jeszcze plan półmaterialny, dla dusz powiązanych z życiem tak mocno, że zostają duchami. I tak moglibyśmy mnożyć i dzielić plany, poświęcając temu oddzielny artykuł, na który może kiedyś się pokuszę. Tym razem jednak miały one posłużyć wyłącznie wytłumaczeniu, że coś co buddysta może postrzegać za odpowiednik naszego raju jest raczej „stanem bytu”, ewentualnie jakimś alternatywnym dla naszego obecnego planem egzystencjonalnym, w którym dusza ma zaznać np. spokoju i ukojenia cierpienia, które prześladuje nas w świecie naszych narodzin. Dlatego buddyjską nirwanę możemy interpretować jako pewnego rodzaju formę planu/wymiaru, przypuszczalnie niematerialnego, w której nasza dusza zaznaje spokoju nie odczuwając krzywd i potrzeb życia codziennego. To tłumaczy dlaczego jedną z podstawowych ścieżek by ten stan osiągnąć jest medytacja, w niektórych sanghach zmierzająca ujmując to oczywiście w gigantycznym uproszczeniu do opuszczenia naszej fizycznej powłoki i uwolnienie ducha, by ten mógł podróżować do lepszych miejsc, nieskrępowany dłużej cierpieniami ciała fizycznego. W podobny zresztą sposób sam ZUN opisuje Celestiali w Perfect Memento, stwierdzając że są to „byli ludzie”, Hermici – czyli mnisi-pustelnicy, którzy osiągnęli oświecenie lub/i nieśmiertelność. Jedną z cech opisanych we wspomnianej książce jest fakt, że owi Niebianie nie posiadają fizycznego ciała, co zmusza ich do „opętywania” cudzych, gdy chcą pojawić się na naszym świecie, który możemy na potrzeby naszych rozważań dla ułatwienia określić Planem Materialnym.

Wracając zaś do kwestii chińskich nawiązań w Scarlet Weather Rapsodhy wystarczy przyjrzeć się pochodzeniu i znaczeniu imienia niebiańskiej posłanniczki oraz miejsca z którego przybywa do Gensokyo. Otóż Tenshi co pewnie wielu z Was wie w Japonii tłumaczone jest jako anioł, lecz już na samym początku trzeba wskazać, że „tenshi” oznaczające anioła zapisuje się innymi znakami niż imię bohaterki SWR. 天使 to znaki oznaczające Teshi anioła, natomiast bohaterka gry ZUNa, ma imię zapisane znakami na niebo i dziecko - 天子. Wierny przekład znaków z chińskiego to zatem Dziecko Niebios. Ten wybór znaków nie jest zresztą przypadkowy, gdyż właśnie tej formy zapisu używano gdy w tekstach historycznych odnoszono się do osób Cesarzy i dotyczyło to zarówno Chin skąd ta tradycja pochodzi, jak i w późniejszych czasach Japonii. Dziecko Niebios, a zasadniczo Syn Niebios był tytułem cesarskim przykazywanym z pokolenia na pokolenie i miał on podkreślać boskość cesarzy jak ich wyjątkową pozycję społeczną. Byli oni zarówno monarchami, jak i emanacjami sił boskich na ziemi, posłańcem woli niebios. Taka pozycja wiązała się oczywiście z jednej strony z potrzebą ugruntowania niepodważalnej pozycji cesarza w państwie, wytłumaczenia ludowi dlaczego akurat ten, a nie inny jegomość ma nieograniczoną władzę. Pozwalało to również „narzędziom cesarza” czyli urzędnikom bezproblemowo sprawować swoje urzędy i w rzeczywistości rządzić głównie w oparciu o uznanie boskiego majestatu władcy, którego reprezentowali, bez względu czy było to 10 kilometrów od stolicy, czy kilka tysięcy dalej na obrzeżach cesarstwa. TenKai natomiast było określeniem właśnie tych sił boskich, które przystały swego posłańca/namaściły na niego jednego z ludzi, po to by przedstawił on prostaczkom ich wolę, której podporządkowanie miało zapewnić ludziom dostatnie i szczęśliwe życie. Z biegiem wieków, po pojawieniu się buddyzmu w Chinach tradycyjny system wierzeń konfucjańskich został wchłonięty lub zdaniem wielu historyków celowo scalony przez mądrych cesarskich urzędników z zasadami buddyzmu. I tak TenKai, wcześniej niedookreślone miejsce pochodzenia cesarzy stało się jedną z form czy też nazw rajów do których możemy trafić realizując buddyjskie postulaty. Religioznawcy zaznaczą tutaj, że w Chinach okresu Han (a zatem w okolicach I wieku i narodzin Chrystusa, a przed przybyciem religii Buddy z Indii) nie mówiło się w dokumentach pisanych o grupie bóstw w „Niebie”, ale właśnie o Niebiosach o bliżej nieokreślonej formie monoteistycznej, która zamykała się właśnie w osobie cesarza, czyli Dziecka Niebios. Tenshi zatem będąc Córką Niebios jest z jednej strony posłanniczką, z drugiej imię to określa jej „boskie”, nadzwyczajne pochodzenie, czy nawet pozycję „monarchy”, namaszczonego by realizować wolę Niebios i sprawować władzę nad ziemią na którą zstępuje. Przedstawia nam to postać Teshi w nieco innym świetle, pozwalając zrozumieć, że nie jest to byle posłaniec, namaszczony jakimiś bezwartościowymi czy nic nieznaczącymi tytułami. Kolejny sekret zapisanym już w nazwisku posłanki, którym jest Hinanawi. W poprawnej współczesnej transkrypcji sylaba wi została porzucona i zastąpiono ją samym i, stąd czytanie Hinanai. Jednakże ZUN nieprzypadkowo używa starej transkrypcji, gdyż złożenie nawi (名居) oznacza „ziemię”, zaś pojedyncze kanji w tym złożeniu to szacowna/dystyngowana/wyjątkowa egzystencja/istota. Przez co całe imię postaci to (szacowna) Córka Niebios i Ziemi, co rozumieć należy jednak jako Monarchini/Pani Niebios i Ziemi. I tak nasza niebiesko włosa posłanniczka z fandomowej masochistki staje się bytem szczególnym i w żaden sposób nie ustępującym postaciom takim jak shintoistyczna bogini Kanako, natchniona Byakuren czy taoistyczna nieśmiertelna Miko.

Wracając do społeczności Celestiali jako całości - pierwsza wskazówka to kwestia osiągnięcia nieśmiertelności, czy też oświecenia. To drugie sugerowałoby nam dostąpienie stanu Nirvany, natomiast wyraźnie zaznaczone jest, że poza Nirvaną można osiągnąć również nieśmiertelność. Część z Was może pewnie zadać pytanie „ale czy przypadkiem to właśnie Nirvana nie miała być nieśmiertelnością?”, albo zastanawiać się nad popularną frazą o „wypaleniu, wygaszeniu (pragnień)”, które daje stan Nirvany. Muszę Was jednak rozczarować, gdyż eksperci w dziedzinie buddyzmu wielokrotnie podkreślają, że dostąpienie Nirvany nie jest tożsame z powszechnym, „miłym” pojmowaniem nieśmiertelności. Nirvana ma ukoić doczesne potrzeby, cierpienia wynikające z ludzkich przywiązań, takich jak miłość, nienawiść czy fizyczne ciało i jego niedoskonałość, jak choroby. Nie gwarantuje nam jednak wiecznego życia w szczęśliwości, ale raczej wyjątkowy stan „nie-bycia”, formę bytu gdy po prostu te wszystkie problemy przestają nas dotyczyć i obchodzić.

Tradycja buddyjska wymienia jednak więcej niż jedną nazwę „Rajów” czy też planów wiecznej szczęśliwości, które są nagrodą dla osób, które dostąpią różnorakich form oświecenia. Liczne są przekazy o rajskich ogrodach czy pałacach, które przedstawia się na barwnych okręgach mandali, a niejedno z Was zapewne słyszało już kiedyś o Szambalii. Szambala jest tylko jedną z nazw miejsc do których trafiają dusze, a czasem docierają do nich „żywi” mnisi wciąż „przywiązani” do swojego fizycznego ciała. A to wszak wykluczone jest w przypadku Nirvany. Dlatego pojawia się problem niespójności? Nie, po prostu jest więcej miejsc, do których możemy trafić czy to po śmierci po szlachetnym życiu, czy to właśnie na drodze oświecenia. Innym niż Szambala, do której nawet naziści skuszeni przez indyjskich i tybetańskich sojuszników się wyprawili, jest Bhava Agra (japońskie 有頂天, Uchoten), która to nazwa pochodzi z buddyzmu i oznacza jedną z innych niż Nirvana form raju. Bhava oznacza tyle co stan ducha związany z radością i pragnieniem dalszego życia, uwielbieniem radości, które można czerpać z egzystencji. Jest to stan tak wielkiej miłości do życia, że pozwala zerwać więzy karmana i wyrwać się z kręgu reinkarnacji, co pozwala nam na kontynuowanie życia i doznawanie jego przyjemności dalej i mocniej. Nie wgłębiając się dalej w trudną (póki co, nawet dla mnie terminologię buddyjską) Bhava to stan ciągłej ekstazy i zarazem pokoju ducha, pojednania z otoczeniem, niechęci do przemocy, czyli wszystkich pozytywnych aspektów wymaganych do oświecenia. Najwyższy stan Bhavy zapewnia nam natchnienie i oświecenie, a w konsekwencji nieśmiertelność. Agra to zaś miejscowość w której znajduje się między innymi Tadż Mahal, ale w połączeniu tworzą one nazwę Krainy Wiecznej Szczęśliwości. Nic tylko żyć i nie umierać ;-). Niby proste, ale jakoś większości ludzkości nadal się to nie udaje. Stamtąd też pochodzi Tenshi i co ciekawe mimo, że fabularnie przybycie posłanki jest wyłącznie wynikiem jej znudzenia tym całym lenistwem oraz wygodami i chęci znalezienia sobie towarzystwa i rozrywki (poprzez sprowadzenia groźby gigantycznego kataklizmu) to wszystkie odłamy religii buddyjskich zakładają pojawianie się bodhisattwów, których działania mają ułatwić innym istotom osiągnięcie stanu natchnionego. Pozostawmy jednak na boku spekulacje jak globalna masakra spowodowana kataklizmem na niewyobrażalną skalę, którą pojmować zdaje się wyłącznie Nagae Iku ma przybliżyć mieszkańców Gensokyo do Buddyjskiego Oświecenia, gdyż jak wiemy nasza biedna, zapracowana kapłanka w towarzystwie poselstw z Koumakanu i Tej Której Szparki Są Wszędzie zdołały tego dramatu uniknąć. Musimy jednak pamiętać, że sam Budda przedstawił nam 8 ścieżek na uwolnienie się od ziemskich cierpień, a medytacja, którą najczęściej określa się główną ścieżką ku Nirvanie nie jest jedynym sposobem na uzyskanie stanu oświeconego. Dlatego czasem przyjmuje się że poszczególne metody w tzw. Ośmioramiennej ścieżce mogą nas zaprowadzić do innej formy Raju i przypadek Bhava Agra zdaje się to w zupełności potwierdzać. Czerpiąc z omake do gry przygotowanego przez ZUNa dowiadujemy się, że Hisou-hihisou-ten, skracane do Hisouten oznacza tyle samo co Uchouten czyli właśnie Bhava Agra. No i tutaj docieramy do meritum naszych rozważań, czyli samych Celestiali. Nie ulega wątpliwości, iż zobrazowani przez ZUNa Niebianie są istotami, które dostąpiły pełnej szczęśliwości, czego wyrazem jest ich beztroski żywot spędzany na rozrywkach, takich jak taniec, śpiew, spędzanie dni na wędkowaniu czy w końcu windsurfing wśród chmur. Korzystanie jednak z tych wygód jest przejawem, że TenKai z którego pochodzą mocodawcy Tenshi nie jest stanem Nirvany. Z samej gry dowiadujemy się zresztą że Nirvana jest zapchana i na miejsce w tej uroczej lokacji nie ma co przez jakiś bliżej nieokreślony czas liczyć.

Celestiale w 10.5 są po prostu społecznością bodhisattwów, którzy pragną zstąpić na ziemię, a w naszym przypadku bardziej, niż do Planu Materialnego planują zstąpić na obszar Gensokyo. Kim jest bodhisattwa? W „panteonie” buddyjskim mamy kilka stopni „świętości”, „oświecenia” i cudowności. Ktoś kto dostąpił pełnego oświecenia, którego przejawem jest uwolnienie się od wszelkich pragnień, potrzeb i przywiązań do świata fizycznego staje się buddą, równym w swojej doskonałości Buddzie-założycielowi, często oznacza to, że dana jednostka wybiera stan Nirvany. Są jednak setki jeśli nie tysiące buddów „niedoskonałych”, którzy nie wyrzekli się wszelkich więzi ze światem materialnym. Tym co sprawia, że nie mogą stać się pełnymi buddami jest miłość do ludzi i nieprzerwane pragnienie, by każde stworzenie mogło uwolnić się z cyklu reinkarnacji utożsamianej jako wieczne cierpienie krzywd doczesności. Chcąc nauczyć zwykłych, przeciętnych ludzi jak dostąpić oświecenia, umożliwić im to dobrowolnie przyjmują na siebie przywiązanie do ludzkiej rzeczywistości. Przez to wyrzekają się (choćby tymczasowo) statusu pełnego buddy i zostają właśnie Bodhisattwami. Pomimo, że z naszej perspektywy to Ci drudzy zdają się doskonalsi od pierwszych, ze względu na swoją miłość do wszystkich istnień, to są uznawani za niedoskonałych i niższych od prawdziwych buddów. Jak pokazuje przykład Bhava Agry przywiązanie do życia rozumianego jako szczęście też blokuje nam możliwość osiągnięcia stanu buddy, ale czy ktokolwiek z czytających ten artykuł czułby się wielce pokrzywdzony stając się nieśmiertelnym, który może spędzać każdy dzień na zbijaniu bąków i wiecznych imprezach. Są jeszcze Yamy, Dakinie, Devy, itd., istoty o nadprzyrodzonych mocach i właściwościach, które mają pomóc ludziom w medytacji lub pozostałych ścieżkach i ostatecznie umożliwić dostąpienie natchnienia, ale o Yamach i Devach przyjedzie jeszcze czas coś napisać... Opierając się jednakże już tylko o szarady językowe, do których zamiłowanie ma nasz Wiecznie Danmaku Tworzący ZUN warto podsunąć jeszcze jedną możliwość kim jest Tenshi. W grze większość czasu jest określana jako Tennin (天人), czyli Człowiek Niebios, Niebianin, jednak wiele odniesień jej dotyczących odwołuje się do Tenbu (天部), czyli sanskryckich dev. Co więcej część regionalnych wierzeń buddyjskich z Indii i Półwyspu Azji Południowo-wschodniej twierdzi, że Devy, opiekunki medytacyjne, strażniczki są po prostu ludźmi, którzy sami osiągnęli już oświecenie. Jednakże uznawane są za śmiertelne, sama zresztą Tenshi wspomina o 5 oznakach śmierci Devy. Znakomicie uzupełnia się to ze scenariuszem Komachi, w którym twierdzi ona, że część z Celestiali wcale nie jest nieśmiertelna, a tylko skutecznie unika Shinigami, albo wręcz ich pokonuje. Nie stoi to wcale w sprzeczności z Bhava Agrą, gdyż niższe stopnie bhavy oznaczające początek ścieżki ku nieśmiertelności wynikającej z umiłowania do życia charakteryzują się tym, że ich adepci są śmiertelni, ale ich życia są o wiele dłuższe od przeciętnych. Co może nam sugerować, że społeczność Celestiali, którzy zamieszkują wszak więcej niż jeden Plan (Bhava Agra ma być wyłącznie jednym z fragmentów ich niebiańskiego królestwa) może składać się z Dev, Bodhisattwów, czy w końcu nawet innych oświeconych, którzy podążali jedną z 7 dróg Ośmioramiennej Ścieżki, która nie prowadzi do Nirvany.

Ostatnią kwestią którą chciałbym poruszyć jest misja z którą przybywa Tenshi, a raczej przesłanie całej gry. Moce posłanki Niebios tera-formują grunta, na których się pojawia (stąd te skałki w walce z nią), a i w dialogach z nią pojawia się kwestie sugerujące, że jej wycieczka na Powierzchnię nie jest przypadkowa, ani wywołana wyłącznie znudzeniem. To, że Tenshi przypuszczalnie przez pomyłkę trafia do Gensokyo a nie Planu Materialnego jest oddzielną kwestią, do której wrócę zapewne przy kolejnych artykułach. Warto jednak nadmienić, że część sekt buddyjskich zakłada przyjście Raju na ziemię, co miałoby mieć różne formy, choćby poprzez dostąpienie oświecenia przez wszystkich tego godnych. Mamy tu podobieństwo z naszą rodzimą religią chrześcijańską, nieprzypadkowe zresztą, gdyż część z sekt buddyjskich mogła przybrać ten dogmat właśnie z nauczań misjonarzy pracujących w Azji na przestrzeni wieków. Niemniej Tenshi jest posłańcem, a takowych posyła się by coś zwiastować, przekazać ważną nowinę lub choćby obwieścić przybycie królów. A zatem posłannictwo przed przybyciem Królestwa Niebiańskiego nie jest tu zupełnie wykluczone. Dla mnie będzie to osobiście temat do kolejnych rozważań i badań nad samą grą i jej treścią, które nasunęły mi się w trakcie pisania tego tekstu. Może z czasem pokuszę się o jego kontynuację. Co zaś uważam za rozkosznie zabawne to forma w jakiej ZUN zasugerował, że takie przyjście Królestwa Niebian miałoby nastąpić. Bo jak wspomniałem religia buddyjska zakłada, że pojawienie się takiego królestwa niebieskiego może mieć formę masowego oświecenia ludzi godnych. Iku Nagae natomiast, będąc w bliski sposób powiązana z niebianami jest zarazem przedstawicielem rodziny Youkai wywodzącej się z Wstęgorzy Królewskich, uznawanych często za legendarne węże morskie, zwiastuje wszystkim postaciom w Gensokyo pojawienie się Tenshi jako zapowiedź gigantycznej katastrofy i dramatu jaki ma wywołać nie widziane od wieków trzęsienie ziemi, które miałoby jakoby przyczynić się do wyginięcia pobratymców Iku. Po czym poznajemy powiązanie Iku i Tenshi – po jej szarfie, która mitologicznie jest atrybutem nikogo innego a samych niebian, a która wg mitów i wierzeń japońskich pozwala niebianom (i przede wszystkim niebiankom) latać po niebie (albo jak ZUN podkreśla – wyłapywać co lepsze sztuki spośród ludzi na swoich życiowych partnerów [to rajskie życie chyba musi im się naprawdę piekielnie nudzić]). Z fabuły gry wiemy, że święte kamienie, którymi się posługuje, a które umieszcza między innymi pod świątynią Reimu mają sprowadzić kataklizm w postaci gigantycznego, nie widzianego od wieków trzęsienia ziemi, które może być zgubne dla całej populacji powierzchni, bez różnicy czy są to ludzie, youkai czy inne formy bytu. W tym momencie należy zestawić perspektywę w której Celestiale, bodhisattwowie którzy doznali już ekstatycznego szczęścia i nieśmiertelności chcą przybyć na ziemie, dosłownie sprowadzając na Powierzchnię swoje królestwo, tak by ich radosny i szczęśliwy los stał się udziałem mieszkańców Powierzchni z drugą perspektywą, zgodnie z którą przybycie Niebian na ziemię równoznaczne jest z apokalipsą i zagładą dla większości żywych istnień na Powierzchni. Urocze, czyż nie? Tutaj pojawia nam się kolejny węzeł gordyjski znaczeń i mitów splątanych przez ZUNa w jedną nić. Z jednej strony mamy zgodnie ze zakończeniem scenariusza Reisen informację, że gdy tworzono Bhava Agrę czyli Szczyt Świata i tam tworzono krainę wiecznej szczęśliwości Celestiali użyto w tym celu sporego fragmentu skorupy ziemskiej. Ten kawałek miałby być sam gigantycznym „keystone”, czyli świętym kamieniem, którymi miota w nas radośnie Tenshi. Ten fakt możemy interpretować jako nawiązanie do nauk buddyjskich, zgodnie z którymi Raj(e) są w pobliżu nas, na wyciągnięcie ręki, tylko większość z nas nie jest w stanie dostrzec możliwości przejścia do nich (do mitycznej Szambalii można dotrzeć drogą górską gdzieś głęboko w Tybecie, zaś do Gensokyo można trafić przez przypadek potykając się i nieświadomie przekraczając barierę). Z drugiej strony historię o wielkim kawałku ziemi, który zupełnym przypadkiem jest zarazem Królestwem znamy również z typowo japońskiego podwórka. Odnoszę się to do mitu o zaginionej 5 wielkiej wyspie japońskiej, czasem określanej mianem wyspy Yamato, fragmentu archipelagu który ni z tego ni z owego w czasach bliżej nam nieznanych miał sobie zniknąć i zgodnie z częścią legend i wierzeń został uniesiony w niebiosa by stać się siedzibą dla bogów japońskich i właściwej rodziny cesarskiej. Pierwsza rodzina cesarska Japonii nosiła nazwę Yamato i to właśnie oni mieli być potomkami Amaterasu. Wielu japońskich historyków i badaczy mitów spekuluje, że ziemska gałąź rodziny Yamato albo wymarła albo została wymordowana, albo żyje w ukryciu, ale niewiele ma wspólnego z miłościwie im panującą rodziną cesarską wywodzącą się z późniejszych okresów walk o tron epoki Heian i Kamakura. Ich legendarny powrót na tron ma być albo gigantycznym kataklizmem i zagładą znacznej części populacji albo Japonii, albo też globalnie całej planety. Czemu? Cóż, wyspa Yamato ma być większa masą niż cały obszar współczesnej Honsiu + Hokkaido + Kyushu + Shikoku. Czyli całego Archipelagu. I ma wylądować dokładnie na obecnych wyspach. Resztę pozostawiam Waszej wyobraźni. Z drugiej strony gdyby taki kawał gruntu rypnął w ziemię – czy groziłby nam kataklizm pokroju dinozaurów? Część Japończyków silnie w to wierzy, natomiast ja z przyjemnością posłuchałbym dyskusji czy kamień takiej wielkości, traktowany podobnie jak planetoida, ale uderzający z o wiele mniejszej odległości byłby zgubny dla ludzkości. Oczywiście mit może być również wyłącznie przejawem strachu którejś tam nowej rodziny cesarskiej przed utratą władzy odebranej rodowi Yamato, pozostał jednak w świadomości Japończyków po dziś dzień. Jako drugie skojarzenie nasuwa się samo z siebie przyjście Królestawa Niebieskiego znane nam z chrześcijaństwa. Sugeruje nam to przedstawienie herbu Tenshi z Grimuaru Marisy, przedstawiające posłańca niebiańskiego z mieczem i trąbką siedzącego na... no właśnie, na czym? Przyjmując, że większość z czytelników zna przynajmniej 2-3 formy potencjalnej apokalipsy w wydaniu chrześcijańskim pozwolę sobie przejść dalej. Kolejnym wątkiem religijnym zaplątanym wokół Celestiali i Tenshi jest istnienie tego przeklętego olbrzymiego suma powodującego zagładę dla powierzchniowców – mit staro japoński, związany z rodziną Na(w)i Ojcem Hinanawi jest Lord Na(w)i, a jest to wątek odnoszący się do klanu Na(w)i odpowiedzialnego za ufundowanie bądź opiekę nad realnie istniejącą świątyni Na(w)i w miejscowości Nabari w miejscu o nazwie Shimo-hinachi. Drugą związaną z nią świątynią jest świątynia Oomura w mieście Iga, do czego aluzją jest Kami z Oomury wspomniany w jej profilu. W jej wnętrzu możemy znaleźć znajomy nam keystone oraz Posąg Wielkiego Suma. Czerpiąc dalej z omake przygotowanego przez ZUNa możemy dowiedzieć się, że ród Hinanawi to ród kapłański, którego rolą była posługa przy i ochrona właśnie keystone (które mógłbym mało precyzyjnie ale słusznie znaczeniowo tłumaczyć jako kamienie węgielne). Święte kamienie miały chronić przed trzęsieniami ziemi, ale Oomura-no-kami, Celestial, któremu powierzono zadanie sprawowania nad nimi pieczy jako istocie wyższej od ludzi nie podołał swojemu zadaniu. Wówczas to cały klan Nawi miał zostać w sposób podobny do Sanae Kochiyi uświęcony, po to by już jako Święci realizowali swoje zadanie powstrzymywania wstrząsów. Ich świątynię umieszczono w pobliżu górskiego jeziorka (cóż za podobieństwa do Mountain of Faith), a z czasem kolejni członkowie rodu umierając stawali się świętymi bytami kontynuującymi swoją posługę. Z notatek ZUNa wynika, że ulokowanie świątyni na terenie Gensokyo było celowym zamiarem, możemy się domyślać, że była to wola albo japońskich kami, albo społeczności celestiali (wywodzących się z tradycji buddyjskiej). Ulokowanie świątyni mogło mieć miejsce nawet o wiele wcześniej niż powstała bariera Hakurei, gdyż z notatek ZUNa nie wynika, że jej umiejscowienie w Gensokyo miało miejsce po oddzieleniu go od Planu Materialnego wielką barierą. Zatem rodzina Nawi podobnie jak Sanae sprawowała posługę w innej, konkurencyjnej świątyni niż Reimu. Na długo jednak przed wydarzeniami znanymi nam z gier cały ród Hinanawi otrzymał status Celestiali za pokolenia swojej wiernej służby. Czytając dalej omake możemy dowiedzieć się, że otrzymana pozycja nie przez wszystkich celestiali była akceptowana, gdyż w przeciwieństwie do nich Nawi nie otrzymali „daru” i „bytu niebianina” przez praktykę jednej ze ścieżek, ale na drodze nagrody. W postrzeganiu części społeczności Celestiali czyniło ich to „gorszymi”. Tak przynajmniej zdaje się sądzić sama Tenshi, dawniej dziewczyna imieniem Chiko, która otrzymała stan Celestiala jako dziecko. Z jej perspektywy rodzina była źle traktowana, a ona sama tęskniła za swobodą i urokiem życia ludzi i youkai, które mogła obserwować patrząc na Gensokyo. Trudno nie uśmiechnąć się, gdyż z jednej strony mamy tutaj uczucia dziecka postawionego w nienormalnej sytuacji, które nie potrafi docenić czy cieszyć się darem, na który bodhisattwowie czy Devy musiały pracować przez całe życie. Tenshi jest nieszczęśliwa z tego samego powodu, dla którego jej rodzina miałaby być traktowana jako mniej godna od reszty niebiańskiej społeczności – faktu, że status Celestiala przyszedł jej za łatwo. Ją unieszczęśliwiał pozbawiając radości z codzienności zwykłego życia, którego nie zasmakowała, ich obrażał ze względu na ich wysiłki. W taki sposób twórca cyklu Touhou wiąże ze sobą z jednej strony zapowiedź przyjścia Królestwa Niebieskiego (niebiańskiego) z historią młodej dziewczyny, na którą nałożono gigantyczną odpowiedzialność i rolę, do której wypełniania nie była gotowa. Możemy z jednej strony stwierdzić, że jeszcze po prostu nie dojrzała do zrozumienia posługi, którą sprawowali jej rodzice, z drugiej strony możemy uznać że jest po prostu duchowo niegotowa do bycia tym, kim ją uczyniono. Proces jaki u adeptów różnych ścieżek buddyjskich prowadził do oświecenia, wysiłki z nim związane, które zagwarantowały im status bodhisattwów czy innych istot godnych przynależności do społeczności Celestiali był Tenshi zupełnie obcy. Dlatego coś co możemy postrzegać jako kaprys małej rozpieszczonej wygodami księżniczki, może być tak naprawdę historią wielkiego dramatu tej postaci, wynikającego z tego kim się stała. W doskonałej opozycji do sytuacji Tenshi stoi w tym wypadku historia Sanae, która dokłada wszelkich starań, by odnaleźć się w nowej roli jaką obciążyły ją Kanako i Suwako. Przy dłuższej analizie historia Tenshi Hinanawi jest przejawem tego co mogłoby się stać z Sanae, gdyby nie zrozumiała i nie przyjęła na siebie swojej nowej pozycji. Z doświadczenia w dłubaniu w historiach przygotowanych przez ZUNa wiem już, że nie nawykł on łączyć faktów przypadkowo. Charakterystyczne dla niego wiązanie wielu tradycji religijnych w jeden supeł zawsze jest zamierzone. Dlatego szczególnie intrygujący wydaje mi się symbol przypisany Tenshi w Grimuarze Marisy. Jest to anioł z płonącym mieczem (odpowiadającym mieczowi Hisou z tradycji buddyjskiej) i trąbą do obwieszczeń. To o tyle ciekawe, że jest to przedstawienie posłańca niebiańskiego w chrześcijaństwie, a wiemy, że Tenshi jest posłańcem z Królestwa Celestiali. Co więcej postaciami szczególnych posłańców dzierżących taki właśnie płonący miecz (chodzi o jeden konkretny miecz, ale to temat nie na ten artykuł) są archanioł Michał, jego prawowity właściciel oraz archanioł Gabriel. Interesujący jest natomiast fakt, że Gabriel(a) często przedstawiana jest jako kobieta o długich błękitnych włosach i właśnie w takiej postaci oddawano jej część w Japonii w okresie Ukrytych Chrześcijan. Oczywiście postać Gabriel(i) i Matki Boskiej była wtedy często łączona, mylona i ich obraz mieszał się, jednak w kapliczkach poświęconych Kami ukrywano właśnie przemalowane ikony kobiety o błękitnych włosach. Jako, że ZUN odnosi się do okresu Ukrytych Chrześcijan również w innych grach swojego cyklu trudno jest mi uznać za przypadek, że Tenshi wygląda tak jak wygląda. Jak już wspominałem w pierwszym tekście będącym wprowadzeniem do tego cyklu artykułów – świat gier Touhou jest pełen podobnych szarad i tajemnic, do których wskazówki ZUN porozrzucał szczodrze w swojej twórczości.

Obie wspomniane świątynie zaś znajdują się w prefekturze Mie, a więc w niedużej odległości od siebie. Co więcej fakt ten w zupełności mnie nie zaskakuje, gdyż wyłącznie potwierdza pewną prawidłowość stosowaną przez ZUNa. Wszystkie mity japońskie, do których się odnosi zwyczajowo pochodzą z tego samego regionu, co będę się Wam starał przybliżyć w kolejnych artykułach, drodzy Czytelnicy. Podsumowując jednak kwestie przybycia Królestwa Niebian na ziemię mogłoby się ono wiązać z gigantycznym kataklizmem, w wyniku którego mogłaby zginąć większość żywych istnień. Ci zaś którzy pozostaliby mimo wszystko przy życiu mogliby się ironicznie ujmując okazać godni, by dostąpić rozkoszy i przyjemności, które są codziennością Celestiali. Czyż ta apokaliptyczna wizja nie jest łudząco podobna do wielu przedstawień chrześcijańskiego Sądu Ostatecznego? Pozostawiam Was z przemyśleniami na ten temat.

Prawdopodobnie najbliższy kolejny tekst poświęcę samemu Gensokyo, temu czym może ono być. Bo jak już wielu nawet mało spostrzegawczych dostrzeże mamy tutaj i Piekło, tak Stare jak i przypuszczalnie to nowe, mamy też sąsiadującą Makai, a wędrówka na Szczyt Góry Youkai pozwala nam bezwiednie przedostać się do jednego z buddyjskich rajów, którym jest Bhava Agra. Mam nadzieję, że ten pierwszy artykuł z cyklu zaciekawił Was i zachęcił do lektury kolejnych rozważań o „ukrytych” znaczeniach w Touhou.

MevCore Hearn