Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Temat: [ex1.2] The Gathering (Przeczytany 81902 razy) poprzedni temat - następny temat

0 Użytkownicy i 1 Gość przegląda ten temat.
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #60
- No dobra, nie ma co dłużej czekać! - powiedziałam pewnym i zdeterminowanym tonem. - Bo najwyraźniej ktoś chyba zauważył, że tu już jesteśmy!
Stanełam w bojowej pozycji.
- Nie dajmy mu więc czasu wykonać ruchu!
Mówiąc to skoczyłam w głąb studni cały czas oświetlając sobie drogę różdką. Może działałam pochopnie, lecz chyba już nie było czasu na przygotowanie jakiegoś planu. Cokolwiek się tam czaiło, chyba to właśnie powiadomiliśmy o naszej obecności. Dlatego też szybkie i zdecydowane kroki wydawały mi się najrozsądniejsze.
Gdy zbliżałam się do dna, zwolniłam lot, żeby miękko wylądować na ziemi. Co jak co, ale nie planowałam zaliczyć nieprzyjemnego spotkania z gruntem.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #61
Jak to kobieta, lubiła kłapać jęzorem. Co w takim razie miał powiedzieć o Alice, która zdawała się mówić tylko tyle, co konieczne? Niby jej pod... erm...
Mag. Zdążyła się nagadać w swoim życiu. Za to tej usta się po prostu nie zamykały. Wnioski te pozostawił jednak dla siebie. Nie było już do czego wracać ani się rozdrabniać.
Przynajmniej później mówiła coś interesującego, co mógł porównać z własnym doświadczeniem. Twierdziła, że nie atakują dopóki się ich nie sprowokuje.
-Nie do końca-Skomentował tą rewelacje, przypominając sobie jak do jego domu wpadł karaczan. Średnio zadowolony. Nie dał mu jednak szansy na reakcje.
-Też mam taką nadzieje. Aparatura laboratoryjna trochę kosztuje. Cynowy kociołek również. Lubię go-Skomentował, ostrożnie przyglądając się otchłani. Po chwili ta Aika, czy jak jej tam było, również zaczęła świecić. Chyba nawet z trochę lepszym skutkiem niż on. Do pewnej głębokości, potem ponownie jego twór zaczynał zdawać egzamin. Oceniał właśnie dystans, gdy z dziury wyleciała chmara nietoperzy. Dobrze, że nie pochylał się zbyt mocno nad otworem. Bardziej zainteresował się prętem. Czerwone-pomarańczowe-żółte-zielone. I się otworzyło tam na dole... coś. Pojawił się blask.
-Droga wolna...-Skomentował jeszcze zaciekawiony. Poprawił okulary na nosie, wyprostował się, szykując do wlotu do środka, a przede wszystkim planując strategię działania.
Przerwało mu to deklaracja Alice. Podrapał się nieco zakłopotany po skroni. Nie mógł się oprzeć wrażeniu, że to jakiś podstęp. Nigdy wcześniej nie proponowała mu czegoś takiego. Mogła wietrzyć okazję. Ale... nie, będzie musiał to przemyśleć na spokojnie.
-Dziękuję... będę pamiętał. Bywaj zdrowa... i do zobaczenia-Ukłonił się jej wykonując zamaszysty ruch kapelusza. Zaraz potem jednak jego uwagę przyjęła bardzo zdecydowana reakcja idolki. Skrzywił się. Wskakiwali tam bez najmniejszego planu.
-Hej, to może być...! A diabli by to nadali!-Brzmiał na co najmniej zirytowanego, ale na ten moment pozostał sam w pomieszczeniu, to tez nie miało to znaczenia. Po pierwsze, wygasił gwiazdę w głębi tunelu, by się na nią nie nadziała. Nasunął porządniej nakrycie głowy. Chwycił mocniej laskę, nad którą pojawiło się jego własne źródło światła. I wskoczył za dziewczyną.
Była pierwsza, więc to ona pełniła funkcję zwiadu. Musiał uważać na jej sygnały. I być w miarę blisko, by czasem... no, nie rozdzielić się.
Niekoniecznie dla no... erm... nie powinien się na tym skupiać.
  • Ostatnia zmiana: Listopad 25, 2015, 01:10:37 przez Ekkusu

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #62
- Isonokami Yuei - Przedstawiłem się - To co zamierzamy zrobić zależy od tego dlaczego ktoś sprawił, że złodzieluchy zaczęły kraść. Mam pytanie tylko jedno... zamierzasz przeszkadzać czy pomóc w rozwikłaniu incydentu? - W tym momencie podniosłem miecz wskazując na twarz blondwłosej dziewczyny. Przybrałem najpoważniejszą z poważnych twarzy. Wriggle również mogła poczuć teraz potężną aurę emanującą od mojej osoby.

Moje pytanie było niezwykle poważne, nie chciałem więc sprawiać wrażenia śmieszka.
To nie sprawca incydentu zabił wielkiego złodzielucha przed wejściem. Najprawdopodobniej więc zrobiła to ta dziewczyna...
Jeżeli odpowie iż nie chce przeszkadzać, opuszczę broń... Jeżeli jednak odważy się stawić nam czoła... Walka tak czy inaczej byłaby nieunikniona.

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #63
Post MG #016
Aika&Astrophel
Dziewczyna poleciała przodem nie dając Astrophelowi czasu na zastanowienie. Dołączył do niej nie chcąc pozostać w tyle, ale też nie chcąc się zgubić. Znaleźli się w długim tunelu o betonowych ścianach, o średnicy około pięciu metrów. Jak obejrzeć się za siebie widać ślepy zaułek. Natomiast droga na wprost prowadziła nie wiadomo gdzie. Nie było widać żadnych rozwidleń. Robaków też nie było. Z obu stron ścian były do nich przyczepione długie rury emitujące bladozielone światło, na podobieństwo jarzeniówek. Ciągną się one przez całą długość tunelu oferując mierne oświetlenie, gdyż nadal byli zmuszeni brodzić w półmroku. Bohaterowie czuli pod nogami wilgoć. Na dnie zebrało się trochę wody.
Miejsce, w którym się znaleźli nie oferowało nadto przestrzeni do walki.

Yuei
Na twarz blondynki wstąpił chłód. Towarzyszące jej lalki przygotowały się do walki. Dziewczyna wolnym ruchem sięgnęła po miecz i chwyciwszy go płazem przesunęła na bok.
- Ani jedno, ani drugie - odpowiedziała z powagą.
Przyglądali się w sobie ciszy. Nikt nie ruszył się, ani nie odezwał słowem. W końcu Wriggle zrobiła swój ruch, stanąwszy za chłopakiem i przytrzymawszy się jego garnituru. Blondwłosa przeniosła wzrok z młodzieńca na youkai, przekrzywiwszy głowę. W końcu westchnęła, pokręciwszy głową.
- Nie lubię się znęcać nad słabszymi... Nazywam się Alice Margatroid. Choć wyglądasz na silnego, to nie zamierzam z tobą walczyć tu i teraz. Może innym razem, jeśli zechcesz rzucić mi wyzwanie.
Dziewczyna o imieniu Alice rozluźniła się, powróciwszy do jej typowego uśmiechu. Zeszła na bok dając możliwość przejścia do budynku. Latające przy niej marionetki opuściły broń.
- Muszę was ostrzec. Nie jesteście jedynymi, którzy chcą rozwiązać ten incydent. Niedawno byli tutaj mag oraz dziewczyna z Wioski. Raczej nie będą mieli wobec was złych zamiarów. Radziłabym jednak ich nie denerwować. To tyle z mojej uprzejmości... Zobaczyłam co chciałam zobaczyć. Później się dowiem końca tej historii. Macie jeszcze jakieś pytania?

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #64
Opuściłem broń i moja powaga ustała.
- O! Czyli idziesz do domu? W takim razie nie ma co walczyć. - Ucieszyłem się i schowałem broń do pochwy. Nie byłem pewien co ta dziewczyna w ogóle tutaj robi skoro nie jest zainteresowana incydentem. Trafiła przez przypadek? Może... Tak czy inaczej to jest bez znaczenia skoro długo już jej tu nie będzie.
- W sumie nie mam do ciebie pytań panienko Margatroid. Poza jednym... Wiesz może kto odpowiada za dziwne zachowanie owadów lub za zabicie dużego złodzielucha na zewnątrz budynku?

Gdy zadałem to pytanie chwyciłem za dłoń Wriggle. Chciałem tym sposobem ją lekko uspokoić. Uśmiechnąłem się w jej kierunku lecz na razie nic nie mówiłem. Kiwnąłem głową na znak, że teraz chcę iść dalej. Nie ma co tracić czasu na rozmowę z tą lalkarką... W sumie jak się uśmiechnęła wygląda na miłą osobę. No i nawet nie posiekała mnie na kawałki co jest drobnym zaskoczeniem.

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #65
- Droga wydaje się być wolna - powiedziałam raźnym tonem. - Jeżeli zatem nikt nas nie chce powstrzymywać, to znaczy, że zapewne szykuje komitet powitalny.
Po czym ruszyłąm pewnie, aczkolwiek ostrożnie do przodu. Zaryzykowałam i delikatnie oświetliłam wnętrze tunelu różdżką. Nie podobało mi się, że brnę po wodzie. Wilgoć na pewno nie służyła mojemu obraniu, lecz nie miałam się zamiaru wycofać z tak błahego powodu. Miałąm zadanie do wykonania, a to było najważniejsze i drobne niedogodności nie były w stanie mnie powstrzymać. Szłam przodem, lecz nie chciałam zostawiać maga z tyłu, więc utrzymywałam takie tempo, aby przypadkiem się z nim nie rozdzielić.
- Panie Astrophelu, jeśli można spytać - może to nie był odpowiedni czas na dyskusje, ale nie mogłam sobie odmówić takiej okazji do porozmawiania z magiem. - Jak wygląda ta cała sprawa z magią? Bo wie pan... od zawsze mnie to fascynowało i chętnie posłuchałabym kogoś, kto posiada wiedzę na ten temat.
Zrobiłam mała pauzę:
- Co prawda posiadam magiczne zdolności, lecz otrzymałąm je w wyniku pewnych wydarzeń - w dodatku bardzo bolesnych, o czym nie chciałam wspominać. - I tak naprawdę wiem tylko, jak jej używać. Zaś sama natura magii nadal jest mi obca.
  • Ostatnia zmiana: Listopad 30, 2015, 18:56:35 przez Cthulhoo

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #66
-To mogą być pozory-Zauważył. Miał nad swoją laską drobną gwiazdę, którą sobie ostrożnie oświetlał teren-Możemy być obserwowani. Możesz mieć też racje. Może to była zasadzka, albo... zaproszenie. A może jakimś dziwnym zbiegiem okoliczności wdarliśmy się tu niezauważeni. Kto wie. Wątpliwe, ale może...-Z dość pewnej mowy przeszedł dość szybko w mamrotanie nad opcjami. Jedno wiedział, musiał się oszczędzać i zachować ostrożność. Był pod ziemią. Jego magia zacznie słabnąć.
Na pewno ta dziewczyna była pewniejsza od niego. Przynajmniej nie pędziła, dobrze. Może to nie do końca uprzejme z jego strony, ale... znał swoje możliwości. W tej sytuacji powinien trzymać się na uboczu. Co też robił. Za nią. Może nie jakoś bardzo... ech. wilgotno. Jakby trafili do... sam nie był pewny. Jakiegoś koryta wyschniętej rzeki.
Wzdrygnął się, gdy usłyszał swoje imię. Za bardzo się pogrążył w swoich myślach. Zganił się, powinien obserwować. Przynajmniej tyle. Pytanie jednak trochę go podłechtało. W sumie, jak powie takie podstawy, to nic się nie stanie...
-Droga... Aika, tak?-Dopytał, co w sumie mógł sobie oszczędził. Miał nadzieje, że trafił-Posiadanie magicznej mocy a bycie magiem to dwie różne rzeczy. To... jakbyś miała zamiast dłoni scyzoryk, a ja miał do dyspozycji skrzynkę z narzędziami. Masz pewien dar z którego umiesz instynktownie korzystać. Może nawet z bardzo dobrym skutkiem. Ale ja jestem badaczem. Poświęciłem swoje życie na odkrycie sposobu na naginanie wszechświata do swojej woli. Na poznanie jego sekretów, okiełznanie go poprzez formuły, zaklęcia, rytuały oraz pakty. Ty instynktownie wiesz jak korzystać z tego, co Ci dał świat. Magowie dowiadują się przez całą swoją egzystencje, jak korzystać ze świata w sposób, jaki sobie tego zażyczą-Mówił tak podniośle tak chaotycznie. Dopiero po chwili się zorientował, że trochę namotał. Podrapał się po skroni.
-Ummm... czy jest to dla Ciebie zrozumiałe? Czy masz jeszcze jakieś pytania?-Zwyczajniej. Mniej dumnie. Po prostu, jak zakłopotany chłopak.

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #67
Odwróciłam się w stronę maga i uśmiechnęłam się:
- Czyli magowie to osoby, którzy realizują swoje marzenia poprzez ciężką pracę. Musisz więc czuć wielką satysfakcję z tego, co osiągnąłeś - spojrzałam magowi prosto w oczy. - Bo wiesz... Ludzie są w stanie coś w pełni docenić, jeżeli jest to owocem ich wysiłku i determinacji, a nie darem od losu. Dlatego też chcę dawać innym siłę do realizacji swoich pragnień, a nie gotowe rozwiązania.
Po chwili się zreflektowałam.
- Przepraszam, jeśli to, co przed chwilą powiedziałam, było dla ciwbie niejasne. Powinnam lepiej się przedstawić - zrobiłam krótką przerwę, po czym przybrałam pozę pasującą do wygłaszania istotnych wypowiedzi. - W świecie zewnętrzym byłam zwykłą dziewczyną zafascynowaną magią, lecz do Gensokyo przybyłam jako bogini czystych i dziecięcych marzeń.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #68
Z miejsca zaskoczyło go jej pozytywne podejście. Z wielu powodów, z czego jeden nasunął mu się na myśl od razu gdy ta wspomniała o czymś. Poprawił okulary, zaśmiał się pod nosem.
-Wszystko rozumiem. Miło, że niektórzy potrafią docenić dekady prac magicznych i naukowych... chociaż są lepsze i gorsze potencjały, a muszę przyznać, że ja akurat należę do rasy naturalnych magów-Westchnął. Zdawał sobie jak to brzmiało, to też zaraz dodał-Nie zmienia to jednak faktu, że gdybym z tym nic nie zrobił, niewiele bym się różnił od zwykłego człowieka. Same to się tylko pojawiają kłopoty-Zerknął z ukosa na wodę pod sobą. Zatrzymali się. Nie podobało mu się to, ale... dawno z nikim nie rozmawiał. A wymiany zdań z Alice trudno było nazwać konwersacją.
Dowiedział się kolejnej informacji. Boginii. No tak, idolka. Idol. Miał racje. Miałby, jakby to odpowiednio dalej rozwinął. Tak tak, oczywiście. Wyprostował się dumnie, a na usta wszedł pełen pewności siebie uśmiech detektywa.
-To musiałaś się cieszyć naprawdę sporym kultem-Kiwnął głową. Kojarzył ze studiów na temat bytów Lunarnych, że zdarzały się takie wyniesienia na status bóstwa, albo przynajmniej youkai poprzez wiarę. A już był pewny, że bogowie czerpią moc właśnie z wiary-Ale to by wiele tłumaczyło. Muszę Ci jednak uświadomić, że zazwyczaj boskie zdolności mają inne pochodzenie i charakter niż klasyczna magia. Chociaż też zależy od elementu, jakim charakteryzuje się dana energia. Sam posługuje się trzema szkołami pokrewnymi to coś na ten temat wiem. Ponadto czerpię część mocy z wiedzy na temat wierzeniach a część z dorobku naukowego i... ummm...-Zamyślił się, popatrzył gdzieś w bok... a potem w ogóle zaczął się rozglądać. Za dużo gada. Zwłaszcza o sobie i swoim dorobku.
-... za dużo by opowiadać...-Pewność siebie uszła. Przyglądał się jej, ale sam nic nie mówi.

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #69
Post MG #017
Yuei
Alice podrapała się po brodzie w udawanym zastanowieniu. Uśmiechała się ciut szerzej. Trudno powiedzieć z jakiego powodu. Była specyficzna w swoim zachowaniu.
- Domniemam, że jest to sprawka jakiegoś maga - odpowiedziała w końcu. - A za pokonanie tamtych dwóch... złodzieluchów? - Wydęła usta zastanawiając się nad tą nazwą. Potrząsnęła głową. - Nieważne. Odpowiedzialnych za eksterminację "złodzieluchów" spotkacie po drodze. Może wspólnie rozwiążecie ten incydent. Albo i nie.
Popatrzyła się na Wriggle. Wzrok lalkarki zsunął się w dół do złączonych dłoni człowieka i youkai. Westchnęła lekko. Wpłotła palce we włosy, odgarnęła je, po czym obróciła się na pięcie i poszła w swoją stronę.
- Skoro nic tu po mnie, to wracam do domu. Powodzenia i do zobaczenia.

Po odejściu Alice trzymana za dłoń dziewczyna odzyskała głos.
- Ona wiedziała, że nie stanowimy dla niej żadnego zagrożenia. Zwłaszcza teraz, w tę późną jesień, gdzie w tym zimnie nie znajdzie się żadnego owada... Poza złodzieluchami, nad którymi nie mam kontroli. Wyglądałam na silną i pewną siebie, a prawdą jest... Trudno mi to przepchnąć przez gardło... Bez ciebie nie rozwiązałabym tego incydentu.
Wriggle wtuliła się w chłopaka, objąwszy go w pasie, głowę ułożywszy na jego piersi. Była smutna. Prawdopodobnie bezsilna w tej sytuacji, gdy zdołała otworzyć się Yueiowi. Nie był to jednak czas i miejsce na takie sentymenty. Dlatego dziewczyna powiedziała:
- Chodźmy - lecz nie zamierzała puścić młodzieńca. Cóż.

Aika&Astrophel
Z włączonymi "latarkami" szli przed siebie. Rozmawiając. Trudno określić czas w podziemiu tak samo, jak było trudno określić go w mrokach Lasu Magii. Minęła minuta, albo dwie. Chwila nie wydawała się długa, gdy natknęli się na pierwszy skradziony obiekt - albo przedmiot leżący tu dłużej niż trwały pogłoski o tym incydencie. Był to połamany mebel. Dalej spotkali się z pierwszym robakiem, który kroczył to tu, to tam. Machając czułkami nie wykazywał żadnego zainteresowania otaczającym go światem. Co dziwne, nie miał przy sobie żadnego przedmiotu, ani nie był zainteresowany leżącymi wokół kawałkami drewna. Dalej widzieli więcej karakanów, w tym jednego dużego, którego odwłok wystawał zza rogu. Prawdopodobnie byli blisko rozwidlenia dróg, gdzie jedno prowadziło na wprost, a drugie w lewo - skąd wystawał tyłek robala.
  • Ostatnia zmiana: Grudzień 01, 2015, 13:50:01 przez Zhearrimst

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #70
Przeszedł w bardziej analityczny nastrój. Było to czuć, bo nie odzywał się za dużo, spojrzenie mu się wyostrzyło i zatrzymywało się na dłużej tylko na jakiś nowych elementach. Mebel, najprawdopodobniej z kradzieży, chociaż zachowanie złodziei na to nie wskazywało. Jego pozostały nietknięte. Może było bardziej wartościowe, może było tyle zawartości, że uznały za bardziej zasadne wziąć całość. Teraz to jednak śmieć.
-Może to trwa dłużej niż się spodziewamy... może-Rzucił luźną hipotezą w eter. Zaraz potem natknęli się na robala, który nie był zbytnio zainteresowany czymkolwiek i tylko sobie przechodził to tu to tam.
-Ostrożnie. Nie ma co marnować sił, nie ma co ściągać uwagi-Tym razem powiedział bezpośrednio do swojej towarzyszki. Potem zobaczyli jeszcze więcej karaczanów. W tym dużego. Który stał po lewej stronie.
-Dwie... może trzy możliwości wstępne... nie, o wiele więcej. Lewa odnoga może prowadzić do magazynu, miejsca zbiorów robaków, bądź wylęgarni. Na wprost natomiast... nic nie widzę. Więc może prowadzić do kogoś, kto się tym zajmuje, gdyż może nie chcieć użerać się z robactwem w miejscu jego pracy. Ale niekoniecznie. Może to jakiś zajęty kompleks, a ta część akurat nie jest zagospodarowana. Może akurat nic tamtędy nie idzie... za mało informacji. Ale nie powinniśmy się rozdzielać...-Westchnął. No i co. Jakoś nie do końca uśmiechało mu się marnować sił na parę pluskiew przed ewentualną konfrontacją ze sprawcą całego zamieszania. Jak już musi tłuc, to na dużą skalę.
-Sugeruję iść na wprost. I uważać na ewentualne ataki. Jak zaczniemy tu walczyć, może się zlecieć całe podziemie-Tego był pewny w jakiś... bah, nie będzie się bawił w procenty. Ale było to mocno prawdopodobne.

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #71
Alicja stwierdziła, że najprawdopodobniej jest to wina maga. Nie bóstwa. Wiele to mi mówi... Teoretycznie więc teraz zabijanie złodzieluchów nie obrazi bogów i mógłbym je atakować. Jednakże... Obiecałem, że ich nie skrzywdzę. Więc dobrze wiem jak mam działać dalej.
Margatroid powiedziała również, iż odpowiedzialnymi osobami za zabicie złodzieluchów wcześniej są osoby które mają nam pomóc w rozwiązaniu incydentu... Trochę to kłopotliwe.

Pogłaskałem Wriggle po głowie gdy mnie chwyciła. Drugą ręką zaś objąłem dziewczynę. - Nie mów, że beze mnie nie dałabyś radę. Jeszcze nie wiemy czy nawet razem damy radę. - Przedstawiłem bardzo realistyczną wizję wydarzenia. - Lecz nie masz co się obawiać, będę przy tobie. Postaram się z całych sił. - Teraz chciałem zdecydowanie dać z siebie wszystko.
Wriggle pomimo chęci pójścia dalej nie puszczała mnie. Spróbowałem więc uklęknąć na jednym kolanie by dorównać jej wzrostem, po czym ją przytulić i pocałować. Ostatnim razem ona to zrobiła więc wypadało się zrewanżować, a tym samym pokazać iż czuję (Ja czuję? byćmoże) to samo co ona.
Po średnio-długim pocałunku w usta postanowiłem spojrzeć jej w oczy i oznajmić z uśmiechem - Idziemy. - Ponownie chwyciłem ją za dłoń by mogła czuć iż jestem blisko niej.
Kolejno miałem zamiar powstać, rozglądnąć się wokół... I dojść do wniosku gdzie ja w ogóle mogę teraz iść aby ruszyć dalej z robotą. Jeżeli widziałem jakieś przejście, zacząłem iść przez nie.

Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #72
- Potencjał to jedno, lecz trzeba go poprzeć ciężką pracą - skomentowałam wywód maga.
Po czym zastanowiłam się nad jego dalszymi słowami i zdałam sobie szybko sprawę, że nie do końca rozumie, kim jest idolka.
- Kultem bym tego nie nazwała, ale fakt. Byłam bardzo popularna - przypomniałam sobie o tłumach zgromadzonych na moich koncertach. - Kult mi się kojarzy z oddawaniem komuś czci, lecz to nie tak to wyglądało. Byłam popularna, bo ludzie wierzyli w to, co i miałam do przekazania w swoich piosenkach. Wierzyli w to, że warto podążać za swoimi marzeniami.
Zaczęła cicho śpiewać "Wish", swój debiutancki utwór.
Przerwałam, gdy pojawiły się pierwsze żuki, w tym jeden wielki.
- Chyba lepiej będzie spróbować je minąć - powiedziałam po chwili. - Bo, jeśli go zaatakujemy, to będzieny na głowie cały rój.
Po czym wysłuchałam słóq maga.
- A więc idźmi na wprost - powiedziałam i ruszyłam ostrożnie do przodu. Byłam przygotowaba na odparcie ewentualbego ataku, lecz starałam się nie zwracać na suebie uwagi owadów.

  • Ekkusu
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #73
Ruszył za nią, z laską gotową do postawienia bariery w miejscu ataku. Mimo to, uśmiechał się. Rzucił na nią okiem.
-Czyste i dziecięce marzenia...-Zaśmiał się pod nosem, po czym przepraszająco uniósł dłoń-Możliwe, aż tak się nie znam... Będę musiał kiedyś zobaczyć, w jaki sposób wzmacniasz wiarę...
Miał swoją teorię, ale wątpił, by się jej spodobała. Ważne, że dla niej działało.

  • Zhearrimst
  • [*]
Odp: [ex1.2] The Gathering
Odpowiedź #74
Post MG #018
Yuei
Wriggle coś bąknęła i wtuliła się mocniej w Yueia, gdy ten pogładził ją po głowie. Trudno było ją odlepić od siebie, lecz udało się mu przyklęknąć i pocałować dziewczynę... Nie spodziewała się tego. Zazwyczaj to ona kleiła się do młodzieńca, a nie na odwrót... Nie protestowała. Po długim pocałunku oraz kolejnym zainicjowanym przez youkai, w końcu popatrzyli sobie w oczy i zgodzili się pójść razem.
Ruszyli zatem do budynku, w którym podłoga była wyłożona wilgotnym drewnem, w samym jego centrum stała studnia prowadząca donikąd, a nad nią wisiał pręt świecący na zielono. Mgła towarzysząca chłopakowi od samego rana przerzedziła się w tym okrągłym pomieszczeniu, acz nadal była wysoka, by móc przelać się przez kamienny murek i poprowadzić wgłąb tunelu. Dziewczyna stworzyła świetlika i posłała go przodem, by oświetlił drogę. Wewnątrz było miejsca na swobodne przeciśnięcie się jednej dorosłej osoby... Ewentualnie dwóch jeśli przycisną się do siebie. Tak czy siak, trzeba zlecieć, albo zeskoczyć. Innej ścieżki nie widać.

Aika&Astrophel
Zgodnie z planem poszli prosto. Byli ostrożni nie chcąc nadepnąć czy potrącić szwędających się wszędzie robaków. Zmieniały swoje położenie, machały czułkami, później znowu się przemieszczały. Przy tym traktowały parę, jak nieożywioną przeszkodę, na które widniała nalepka: "NIE DOTYKAĆ". Byli blisko zakrętu w lewo, gdy odwłok dużego żuka zniknął za rogiem, aby wyjść zza niego kierując się prosto w stronę bohaterów. Stąpał powoli, znacznie wolniej od rozbieganych karakanów. Z bliska jego zakrzywione czułki zdawały się jeszcze większe i w jakiś sposób bardziej niebezpieczne. Małe biegały, jak chciały. Mogli go zignorować, ominąć, albo rozgromić w drobny mak. Tego ostatniego, ryzyko już poznali.
Olbrzymi robak szedł tempem przechadzającego się przez park emerytowanego spacerowicza.