Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Temat: Express to Gensokyo (Przeczytany 5206 razy) poprzedni temat - następny temat

0 Użytkownicy i 1 Gość przegląda ten temat.
Express to Gensokyo
Słowo wstępu: zawsze jadąc pociągiem, gdy za wcześnie wyjdę czekać na stację ( a to się zdarza często) przychodził mi taki pomysł na fika. W końcu zdecydowałam się ten pomysł zrealizować i wrzucam tu do oceny. Chciałabym też wiedzieć, czy to kontunuować i tu liczę na Waszą opinię. Enjoy
_________________________________________________
Part I - ,,Dama z dworca'
           Było lato. Siedziała na dworcu kolejowym patrząc się na przejeżdżające od czasu do czasu pociągi. Wiedziała, że żaden z nich się tu nie zatrzyma, stacja ta już od dawna jest ,,martwa".  Miała ze sobą butelkę mrożonej herbaty i wczorajszą gazetę. Lubiła tu przychodzić, tu jej nikt nigdy nie przeszkadzał, a odgłosy pociągów dziwnie ją uspokajały. Spojrzała raz jeszcze na nagłówek artykułu, którego treść była bardziej podobna do jakiejś miejskiej legendy w rodzaju czarnej wołgi niż do faktu: ,,Dama z dworców kolejowych" i pod spodem rysunek wykonany na podstawie relacji jednego ze świadków przedstawiający dość młodą  kobietę z blond włosami, ubranej w falbaniastą, białą suknię z fioletowym paskiem z przodu i z tyłu i w czepku na głowie.
   - Bujda. - oceniła artykuł o tajemniczej kobiecie pojawiającej się z znikąd na dworcach i w podobny sposób znikającej po chwili - Tani chwyt... Ludzie uwierzą w każdą ściemą podaną w mediach. - dokończyła wywód i popiła herbaty. Jednak było coś w tym takiego, co kazało jej chociaż trochę wierzyć, że owa ,,dama" faktycznie się pojawia, chociaż nie aż tak spektakularnie i tajemniczo jak opisują ludzie. Zaczynało się ściemniać, więc się podniosła i zaczęła zbierać do powrotu do domu. Szła dosyć wolno, pociągając nogami, nie spieszyła się do ponownego spotkania ze zwariowaną rodzinką. Dobrze wie, że na powitanie usłyszy kilka ostrych słów o kręceniu się po okolicy zamiast pomocy w domu, będzie mogła zobaczyć, że znowu ktoś przywłaszczył sobie jakąś jej rzecz, najpewniej jej siostra - Ewa, ale nie będzie jej to zbyt obchodzić tylko weźmie szybki prysznic,  usiądzie na chwilę przed komputerem, żeby sprawdzić pocztę i wiadomości z nadzieją, że będzie jakaś oferta pracy dla niej, po czym pójdzie się położyć do łóżka. Tak zawsze było i było tak również tym razem. Kładąc się spać wciąż rozmyślała o artykule o kobiecie w białej sukni w wyniku czego całą noc śniły jej się pociągi i tajemnicza postać stojąca na peronie przysłaniająca twarz różowym wachlarzem.

       Wstała jak zwykle około południa, minęła w kuchni swoją mamę marudzącą, że mogłaby wreszcie znaleźć jakąś robotę i iść na studia, zrobiła sobie kanapki, kawę na pobudzenie i wróciła do swojego pokoju. Nie mogła iść na studia, bo nie miała dość pieniędzy, o pracę ubiega się od matury z mizernym efektem jednego stażu w domu kultury i dwóch tygodni zbierania wiśni. Marzyła jej się kariera naukowca, nie chciała być jak jej rówieśniczki, chciała poświęcić się większym celom, chciała zadziwiać. Jednak ciągle jest jednakowo daleko celu jak z chwilą ukończenia szkoły średniej, a minął już rok. Pieniądze zdobyte w paru okresowych pracach rozpłynęły się w błyskawicznym tempie, a następnej roboty brak. Odniosła i umyła naczynia po krótkim śniadaniu, wzięła pierwszą lepszą książkę z jej ubogiej kolekcji i wyszła w swoje ulubione miejsce, by mieć czas tylko dla siebie. Ulżyła jej, gdy tylko zobaczyła starą budowlę z czerwonej cegły wyglądem przypominającą opuszczony dworek z zardzewiałymi literami ,,PKP" nad drzwiami. Wyraźnie widać było też wpływ przyrody na ten budynek: cały był obrośnięty roślinami pnącymi, były one też wewnątrz budynku, dość częstym widokiem były też kwiaty, trawa i mech rosnące między płytkami chodnika prowadzącego do dworca. Natura stworzyła też zasłonę przed ludzkością w postaci obfitych krzewów i drzew przed budynkiem, mało kto pamiętam, że ciągle tam coś jeszcze stoi. Nikt też tam nie chodził oprócz naszej bohaterki przez co dziewczyna szczególnie polubiła to miejsce. Tym razem jednak nie była zupełnie sama na stacji, czekał tam na nią mały, brązowy kociak o złotych oczach.
  - Cześć kicia, Ciebie też denerwują inni? - widziała, że nie otrzyma odpowiedzi od kota, jednak czuła wewnętrzną potrzebę odezwania się do niego.
Kot, a raczej kotka obtarła się o nogi dziewczyny i zamruczała głośno. W tym momencie od strony torowiska przeszedł złoty lis o dziewięciu ogonach i usiadł w znacznej odległości od nich, między peronami. Na widok lisa kotka przestała się łasić i pobiegła do niego, a dziewczyna momentalnie pobladła ze strachu i zdziwienia. Jakby niecodziennych wydarzeń było mało, w tym samym momencie przejechał pociąg i dziewczyna ujrzała jeszcze jedną żywą istotę na dworcu. Nie był to nikt inny jak opisywana w gazecie kobieta w białej sukience, jednak zanim bohaterka zdążyła się otrząsnąć z dużej ilości wrażeń, jakich dostarczyły jej i dziwny lis i słynna dama z dworca przejechał kolejny pociąg zasłaniając jej widok na tą gromadkę i już nikogo nie było.
,,Zwidy, czy co? Ale przecież czułam, jak ten kot się łasi, nawet mam jego sierść na spodniach... Może kot był prawdziwy, a reszta wybrykiem wyobraźni? Lepiej wrócę do domu wcześniej i się położę, chyba ze mną źle." - pomyślała dziewczyna i szybkim krokiem skierowała się do domu, będąc na miejscu minęła pospiesznie domowników, odstawiła książkę, łyknęła tabletki na gorączkę, której to przypisała te omamy i położyła się do łóżka.
 Zasnęła prawie natychmiast, śniły jej się wpatrzone w nią setki, albo i tysiące oczów i ręce, ręce sięgające w jej stronę. Chciała uciekać, ruszyć się, nie dać się dotknąć, ale czuła, jakby była przytwierdzona do podłoża. Gdy już prawie czuła te ręce na sobie obudziła się cała spocona. Był środek nocy, wszyscy już dawno spali, zeszła więc po cichu do kuchni i nalała sobie nieco wody.  Przyłożyła rękę do czoła, żeby sprawdzić, czy ma gorączkę. Czoło miała zimne, aż za zimne. Przeszła się do łazienki, zapaliła światło przy lustrze i spojrzała na siebie. Wyglądała bardzo niezdrowo, miała trupiobladą cerę, wory pod jej brązowymi oczami, jej długie, czarne włosy wyglądały, jakby przed chwilą przeleciało przez nie tornado. Opłukała twarz chłodną wodą, rozczesała z grubsza włosy i położyła się znowu do łóżka. Tym razem długo nie mogła zasnąć bojąc się, że wróci poprzedni sen, gdy zasnęła jednak jej się nic nie śniło.

       Następnego dnia obudziła ją burza. Nie było mowy o wyjściu z domu w taką pogodę. Usiadła więc na fotelu w kącie pokoju, wzięła książkę i zaczęła czytać odrywając się od czasu do czasu, żeby sprawdzić, czy burza dalej trwa. Nie myślała jednak o tym, co czyta, ani nie zwróciła uwagę na krzyk mamy wołającej ją na obiad (zresztą nie była głodna, może to z powodu tej ,,choroby"?), myślała cały czas o wydarzeniach z poprzedniego dnia, o dziwnym lisie, który musiał jej się przewidzieć, bo przecież takie lisy nie istnieją, a już na pewno nie tutaj. Myślała o zarysie kobiety, która również musiała być złudzeniem. Miała ogromną ochotę rzucić wszystko i wrócić na miejsce wydarzenia, pluła sobie brodę, że uciekła zamiast poczekać na jakikolwiek rozwój wydarzeń. W tym momencie jej uwagę rozproszyło głośne ujadanie psa na podwórku, stary Burek już dawno na nic nie szczekał tak zawzięcie. Wyjrzała przez okno. Na podwórku siedział dokładnie ten sam lis, którego widziała na peronie. Nie zwracając uwagi nanic zerwała się z miejsca i pobiegła na podwórko łapiąc po drodze swój aparat fotograficzny. Tym razem nie pozwoli sobie na chwilę słabości i ucieczkę. Tym razem będzie działać.
Dziewczyna wybiegła z domu i stanęła jak wryta. Tam, gdzie przed chwilą widziała złotego lisa była tylko mokra od deszczu ziemia, żadnych śladów, kompletnie nic. Zrezygnowana wróciła do domu. Na progu czekała na nią już mama:
  - A ty dziewczynko dobrze się czujesz? Kto normalny wychodzi w taką pogodę?
Nie miała zamiaru jej odpowiadać. Mama jednak kontynuowała:
  - Idź weź ciepły prysznic i masz, to są suche ciuchy dla ciebie. Nie rozchoruj mi się, będziesz mi jutro potrzebna na działce.
Dziewczyna wzięła ubrania i posłusznie udała się do łazienki. ,,Świetnie, czyli jutro też nie dam rady przejść się na dworzec, wspaniale." - skomentowała w myślach zaistniałą sytuację podczas prysznica. Trzeba będzie wymyśleć jakiś plan, żeby się wyrwać z tych działek, tylko jaki? Nagle ją olśniło: symulować. Od razu po prysznicu zeszła do kuchni, żeby porozmawiać z mamą
  - Źle się czuję... Myślę, że jestem chora... - powiedziała i demonstracyjnie zakaszlała
  - Pokaż czoło... Faktycznie, gorące... No trudno, wezmę jutro Ewę zamiast ciebie, a ty weź to i się połóż do łóżka. - mama wręczyła dziewczynie cały kieliszek tabletek i wróciła do zmywania naczyń.
Udało się jej wymigać od wyjścia, położyła się od razu spać zgodnie  z zaleceniami mamy, ale nastawiła budzik na pierwszą w nocy, żeby się uszykować do poszukiwań  tajemniczej kobiety.

       Wybiła pierwsza, dziewczyna zerwała się z łóżka i po cichu poszła do komputera poszukać dokładniejszych informacji na temat nieznajomej z dworca. Wyniki przerosły jej najśmielsze oczekiwania. Na monitorze miała przed sobą kilkanaście zdjęć kobiety, dziwnego lisa, a nawet brązowego kota, który początkowo nie wydawał się być powiązany z resztą. Jednym z najdziwniejszych wyników było zdjęcia pola pełnego oczu, dokładnie takich samych jakie śniły jej się poprzedniej nocy. Musi więc być jakiś związek między nieznajomą, a tym snem. Tylko jaki?
Znalazła wreszcie to, czego szukała najbardziej. Dokładne relacje świadków, ich blogi, późniejsze i wcześniejsze przeżycia. Jeden z nich był szczególnie intrygujący, ponieważ autor twierdził, że kobieta odnalazła go w jego domu, nie wie, jak długo jeszcze będzie w stanie trzymać przy zdrowych zmysłach i nagle regularne wpisy się urwały. Sprawdziła datę ostatniego wpisu w kalendarzu, wypadał na pełnię księżyca. To też warto zanotować... Godziny mijały, stos notatek powiększał się, powoli zaczynało już świtać, gdy na całą szerokość monitora otworzyło się koszmarne oko. Dziewczyna odsunęła się od biurka tak gwałtownie, że przewróciła się razem z krzesłem robiąc sporo hałasu. Momentalnie w pokoju pojawiła się mama ze zmartwioną miną:
   - Nic ci nie jest? Co ty robisz o takiej godzinie na nogach?
   - Nic, przestraszyłam się czegoś. Nie mogłam spać, więc włączyłam komputer - odpowiedziała dziewczyna i z niepokojem zerknęła na monitor, po oku nie było śladu.
Mama nie była jedyną obudzoną osoba, zaraz za nią pojawili się w drzwiach ojciec i siostra, mama kazała im jednak wracać do spania, a sama pomogła swojej córce wstać, obejrzała ją dokładnie i też kazała jej iść do łóżka. Gdy tylko mama opuściła pokój dziewczyna chciała znowu włączyć komputer, jednak ten odmawiał współpracy i od razu się wyłączał. Może faktycznie lepiej iść spać? Była czwarta rano, zdąży się wyspać przed ,,ekspedycją" na dworzec.

       Dziewczyna wstała około dziesiątej, zrobiła sobie kilka kanapek, które spakowała do torby, wzięła butelkę wody i wyszła z domu szczęśliwie nie spotykając nikogo po drodze. Gdy na horyzoncie pojawił się znajomy, obrośnięty budynek, przyspieszyła kroku. Szybko przeszła przez halę główną dworca i wyszła na peron, usiadła wygodnie i czekała. Pociągi przejeżdżały jak zawsze, lecz za żadnym z nich nie pojawiła się nieznajoma, jednak dziewczyna spodziewała się tego, w razie konieczności miała zamiar spędzić noc na dworcu. Siedziała uparcie na peronie, gdy za plecami usłyszała kobiecy śmiech. Zerwała się szybko z miejsca i z przerażeniem rozejrzała dookoła. Nikogo nie było, musiało jej się wydawać. Chwilę potem rozległ się mocny głos dobiegający zewsząd, którego nie rozumiała, ponieważ nie znała tego języka. Dziewczyna zlękła się, skuliła mocno, strach nie pozwalał jej się ruszyć z miejsca, ani rozejrzeć, załkała jedynie cicho i zasłoniła oczy. Nagle poczuła, że coś się o nią ociera. Usłyszała mruczenie. Pokrzepiło ją to na tyle, że otworzyła oczy. Przed nią stała brązowa, mała kotka i wpatrywała się w jej oczy..
  - O, kicia, to znowu ty. - dziewczyna lekko się uśmiechnęła i wyciągnęła rękę w stronę kociaka. Kot odbiegł kawałek w stronę torów, zatrzymał się i jakby prosił, aby dziewczyna poszła za nim, więc spełniła jego niemą prośbę. Weszła za kotem na tory rozglądając się wcześniej i przeszła na środkowy peron. Nagle z obu stron nadjechały pociągi, oba zdawały się nie mieć końca. Wszystko pociemniało nagle i zaczęły otwierać się wszędzie oczy. Z ciemności tej wyszła elegancka dama w białej falbaniastej sukni z fioletowym pasem z przodu, w czepku z czerwoną kokardą na głowie spod którego wystawały blond włosy, w jednym ręku trzymała niecodziennie wyglądający parasol, w drugim różowy wachlarz, którym się zasłaniała. Spojrzała przenikliwie na dziewczynę swoimi złotymi oczami, tuż obok niej usiadł znany wcześniej dziewięcioogonowy lis i brązowa kotka. Dziewczyna chciała zacząć uciekać, strach wziął górę nad ciekawością. Jednak nie mogła, czuła, że coś ją trzyma. Z przerażeniem odkryła, że zewsząd sięgają ją wyłaniające się z ciemności ręce. Kobieta zaśmiała się demonicznie, złożyła wachlarz i powiedziała coś do zwierząt. Nagle cały obraz zawirował, oczy zamknęły się, dziewczyna poczuła dziwny skurcz w brzuchu, zniknęło wszystko, została jedynie ciemność, zewsząd otaczała ją ciemność...

       Poczuła, że leży na twardym podłożu, otworzyła na chwilę oczy, nad sobą widziała idealnie czyste niebo nocą po czym zemdlała. Była pełnia.

Odp: Express to Gensokyo
Odpowiedź #1
Pozytywne zaskoczenie o.o. Jestem ciekawy co dalej :3
Perhaps nobody will mind if I beat a terrible person like you <3

Odp: Express to Gensokyo
Odpowiedź #2
Pozytywne zaskoczenie o.o. Jestem ciekawy co dalej :3

Taką samą myśl miałem, kiedy pewien obiecujący pisarz zaczynał swoją powiastkę... ;>
keep going, Pisci :3

Odp: Express to Gensokyo
Odpowiedź #3
Ponieważ spędziłęm zbyt dużo czasu semi-profesjonalnie zajmując się twórczością literacką, nie umknęła mojej uwadzę spora ilość błędów interpunkcyjnych, składniowych i wyrazowych. Nie mniej jednak historia ciekawa i niebanalna. Zakończenie obiecuje ciąg dalszy, choć trochę nie kmini mi się koncepcja terroryzującej niewinną dziewczynę Yukari. Also, dlaczego bohaterka nie dostrzegła dwóch ogonów Chen? Czy to może było zamierzone? Poza tym - akcja wydaje się być nieco naiwnie zbyt wartka, nieliczne relacje między bohaterami wypadają trochu nienaturalne. Do tego... nocne badania pod koniec opowiadania wydawały się twrać dużo dłużej, niż trzy godziny, a przynajmniej w taki sposób je opisałaś. Podobnych niedoróbek (dotyczacych oczywiście innych rzeczy) było jeszcze kilka, ale jak na amatorski fanfic i opowiadanie o luźnej formie wyszło w miarę nieźle. Dałbym temu 6,5-7 / 10.

Odp: Express to Gensokyo
Odpowiedź #4
Btw, kiedyś też zacząłem pisać fanfika, opartego po części na moich osobistych przeżyciach, i był on dość podobny...i mówię tutaj o tym ostatnim fragmencie.
Cholera, czy tylko za pomocą Yukari da się wejść do Gensokyo ? xD Czy tylko to siedzi w głowach ludzi ?

Odp: Express to Gensokyo
Odpowiedź #5
Ponieważ spędziłęm zbyt dużo czasu semi-profesjonalnie zajmując się twórczością literacką, nie umknęła mojej uwadzę spora ilość błędów interpunkcyjnych, składniowych i wyrazowych. Nie mniej jednak historia ciekawa i niebanalna. Zakończenie obiecuje ciąg dalszy, choć trochę nie kmini mi się koncepcja terroryzującej niewinną dziewczynę Yukari. Also, dlaczego bohaterka nie dostrzegła dwóch ogonów Chen? Czy to może było zamierzone? Poza tym - akcja wydaje się być nieco naiwnie zbyt wartka, nieliczne relacje między bohaterami wypadają trochu nienaturalne. Do tego... nocne badania pod koniec opowiadania wydawały się twrać dużo dłużej, niż trzy godziny, a przynajmniej w taki sposób je opisałaś. Podobnych niedoróbek (dotyczacych oczywiście innych rzeczy) było jeszcze kilka, ale jak na amatorski fanfic i opowiadanie o luźnej formie wyszło w miarę nieźle. Dałbym temu 6,5-7 / 10.

Dzięki za opinię... Powiem Ci coś śmiesznego, jeśli o te wymienione rzeczy chodzi... Dawałam to wcześniej do sprawdzenia Małyszowi i naniosłam wskazane przez niego poprawki. Twierdził, że nic więcej nie widzi.

Ogonów nie zauważyła
Spoiler (pokaż/ukryj)
najpierw o nich zapomniałam ja, potem stwierdziłam, że potem to wykorzystam
O relacjach wypominał mi już Małysz, ale jakoś nie wiedziałam jak to inaczej zrobić, nie chciałam tego przedłużać na tyle, żeby zawrzeć relacje, tym bardziej, że stroniła od ludzi i temu uciekała na dworzec (w ogóle czemu ludzie nie wierzą, że można cały dzień z nikim nie gadać D: ja mam tak na co dzień D:) Yukari terroryzująca zostanie wyjaśniona potem, przynajmniej taki mam zamiar. Amatorszczyzna amatorszczyzną pozostanie.
  • Ostatnia zmiana: Marzec 27, 2013, 17:56:10 przez Piscilla