Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Temat: Historia pewnej Elfki (Przeczytany 5502 razy) poprzedni temat - następny temat

0 Użytkownicy i 1 Gość przegląda ten temat.
  • Placek
  • [*]
Historia pewnej Elfki
Kolejne nie dokończone "dzieło" spod mojej ręki. Historia Nimrany Daikar, młodej pół Elfki.

Urodzona w Neverwinter. Nigdy nie znała swoich rodziców. Wychowywała się w domu dziecka. Odkąd pamięta u jej boku zawsze był Kurm, młody chłopiec o czarnych włosach i niebieskich oczach. Kurm traktował ją jak młodszą siostrę, tak też ją nazywał. W wieku 16 lat uciekli razem z przytułku. Nimrana z natury była cichą i podatną na sugestie dziewczyną, była jednak bardzo spostrzegawcza i miała dobry słuch. Kurm był dobrym szermierzem i potrafił rozmawiać z ludźmi. Wyruszyli w stronę Waterdeep. Na szlaku ukryli się w wozie kupca, który jechał w tamtą stronę. Po dotarciu na miejsce podjęli pracę w karczmie w zamian za nocleg i wyżywienie. Wieczorami trenowali walkę na pobliskiej polanie. Po dwóch latach, pewnego poranka Krum przyszedł do jej pokoju i oznajmił, że powinni ruszać dalej. Nimrana zapatrzona w swojego "starszego brata" nie sprzeciwiła się, szybko się spakowała, zarzuciła swoją ulubioną pelerynę i ruszyła za nim. Ich celem były Wrota Baldura. Maszerowali cały dzień. Nimrana była zmęczona, lecz Kurm nalegał by iść dalej. Gdy zbliżał się wieczór, rozbili obóz zdala od głównej drogi. Kurm rozpalił ognisko, a Nimrana znalazła sobie miejsce pod jednym z drzew.
- Przepraszam, że tak nagle opuściliśmy Waterdeep - powiedział Kurm dorzucając chrustu do ogniska.
- Nie szkodzi... - szepnęła kładąc się na ziemi i przykrywając peleryną. Kurm lekko się uśmiechnął, wstał i otrzepał z kurzu. Nimrana nagle zerwała się na nogi, złapała łuk i zaczęła mierzyć strzałe w stronę lasu.
- Co się stało, usłyszałaś coś? - zaskoczony sięgnął po miecz. Nimrana tylko przytaknęła. W środek obozu uderzyła kula ognia. Nimrana i Kurm w ostatniej chwili zrobili unik i zauważyli 2 postacie wyłaniające się z lasu.
- Kolejni bandyci szukający guza! Ja, Kana Wajdif, rozkazuje wam oddać wszystkie dobra które ukradliście a może oszczędze wasze marne życia! - Kana była niską ludzką kobietą, wyglądającą trochę jak dziecko, ubraną w kosztowny płaszcz z złotymi wykończeniami. Druga postać położyła dłoń na ramieniu Kany głośno wzdychając, kaptur zasłaniał jego twarz.
- Wybaczcie jej... Moja mała przyjaciółka pierw działa potem myśli...
- Kogo nazywasz małą?! - wrzasnęła Kana tworząc kolejną kulę ognia.
- Tak, tak... pierw porozmawiajmy z naszymi nowymi znajomymi, potem będzie czas na zabawe. - uspokoił ją kładąc dłoń na jej głowie, po czym spojrzał na Kurma i Nimranę i dodał.
- Możecie już opuścić broń. Jestem Zaikel. Co was tu sprowadza? Nie wiecie, że te okolice są niebezpieczne?
Kurm i Nimrana spojrzeli na siebie i schowali broń.
- Teraz już wiemy. - odpowiedział Kurm - Zmierzamy do Wrót Baldura.
Gdy atmosfera trochę ochłonęła wszyscy usiedli przy ognisku, Nimrana usiadła trochę za Kurmem dokładnie przyglądając się przybyszom.
- A wy? Co tu robicie w środku nocy atakując ludzi wykrzykując jak szaleni? - Zapytał Kurm lekko się uśmiechając.
- My? Oczyszczamy te ziemie z bandytów. Jednak nasze zapasy skończyły się szybciej niż przypuszczałem - Zaikel spojrzał na Kanę.
- No co? Byłam głodna, nie moja wina, że kupiłeś tak mało jedzenia...
Zaikel tylko wzruszył ramionami, po czym kontynuował.
- Może połączymy siły i razem wyruszymy o świcie do Wrót?
Nimrana spojrzała na Kurma z lekkim niepokojem.
- Dobrze, ale będe miał was na oku.
O świcie cała czwórka wyruszyła do Wrót Baldura. Podróż minęła bardzo szybko, przynajmniej tak wydawało się Nimranie, która bacznie obserwowała kłócących się wiecznie Kanę i Zaikela. Wieczór spędzili w jednej z tawern. Następnego poranka Nimrana znalazła koło swojego łóżka naszyjnik Kurma i list z przeprosinami. "Przepraszam, że tak nagle znikam. Nie próbuj mnie szukać. Obiecuję, że po Ciebie wrócę. Twój kochający brat, Kurm"... Po przeczytaniu listu przerażona wybiegła z tawerny i zaczęła Go szukać. Zagubiona w świecie została przygarnięta przez niesforną parę i podróżowała z nimi ok. 4 lat, choć nie brała zbyt dużego udziału w walce. Większość czasu przesiadywała w karczmach i uważnie słuchała klientów w poszukiwaniu informacji przydatnych dla Kany. Co parę dni Zaikel zabierał ją na całe dnie do lasu by nauczać o sztukach łowieckich. Zapytany dlaczego to robi, odpowiedział: "Wszyscy kiedyś odchodzą, musisz nauczyć się radzić sobie w trudnych sytuacjach", po chwili również dodał lekko się uśmiechając: "Oraz żeby Kana nie zrobiła z Ciebie swojego chowańca...". Podczas pobierania nauk, rozmawiali dużo o naturze, Zaikel próbował również pytać o Kurm'a, lecz Nimrana szybko kończyła temat. Pewnego poranka w jednej z tawern podsłuchała rozmowę dwóch krasnoludów o wojowniku o kruczo czarnych włosach i niebieskich oczach, który był widziany na wyspie Aeris. Nimrana pewna, że mowa była o jej bracie szybko wytłumaczyła sytuację przyjaciołom i pognała na statek płynący na nieznaną jej wyspę.
- Co ja tu robię? - zaczęła się zastanawiać po kilku dniach na statku...

Tak w ogóle to ktoś to czyta?

Odp: Historia pewnej Elfki
Odpowiedź #1
Tak w ogóle to ktoś to czyta?
Ja!

  • Crowley
  • [*]
Odp: Historia pewnej Elfki
Odpowiedź #2
ja też

Odp: Historia pewnej Elfki
Odpowiedź #3
nieźle.
Ja wymyśliłem całkowicie własny świat fantasy, zapełniłem o nim zeszyt, i rzuciłem w kat nic z nim nie robiąc...

  • Placek
  • [*]
Odp: Historia pewnej Elfki
Odpowiedź #4
Ja swego czasu dużo czasu spędzałem na sesjach D&D i pisaniu właśnie takich historyjek, ale gdzieś zgubiłem swój zeszyt, a teraz brak czasu na takie przyjemności.