Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Temat: Po 2 latach wciąż brak tytułu... (Przeczytany 3464 razy) poprzedni temat - następny temat

0 Użytkownicy i 1 Gość przegląda ten temat.
  • Placek
  • [*]
Po 2 latach wciąż brak tytułu...
Znalazłem swoje stare króciutkie opowiadanko sprzed 2 lat... pamiętam że pisane w nocy do 5 rano...

ROZDZIAŁ I

NARODZINY


{Wieczór, mieszkanie Cienia w lesie niedaleko Kifru}



- Aghh... Gdzie ja jestem?? - Mężczyzna gdy się obudził nerwowo zerwał się z łóżka i zaczął rozglądać po pokoju.
- Spokojnie przyjacielu... - Przez drzwi przeszedł szczupły mężczyzna w skórzanym stroju a w dłoni trzymał talerz z zupą - Zwą mnie Cień. Znalazłem Cię niedaleko lasu, byłeś ciężko ranny. Jak się nazywasz?? - Cień podszedł do mężczyzny i podał mu posiłek. Mężczyzna nadal zdezorientowany zaczął jeść.
- Aghhh... Niewiem... Niepamiętam... Boli mnie głowa... - Mężczyzna mówiąc te słowa złapał się za głowę i położył się spowrotem do łóżka. Cień po cichu opuścił pomieszczenie. Mężczyzna po chwili zasnął. Lecz był to nie spokojny sen... słyszał głos, który do niego przemawiał.
- Znajdź mnie... Znajdź mnie i uratuj... - Mężczyzna po chwili się obudził przerażony...
- Ten głos... To sen?? Ale... Jakbym już go gdzieś słyszał, wydawał się taki prawdziwy... - Resztę nocy nie spał rozmyślając o swoim śnie. Z rana zawitał do niego ponownie Cień z czystym ubraniem.
- Proszę weź to, powinno pasować. - Mężczyzna wziął ubranie i odwrócił się do Cienia.
- Powiedz mi... Znalazłeś coś przy mnie??... Nic niepamiętam...
- Tak, tak - Cień odwrócił się i podszedł do małej szafki na końcu pokoju, po czym coś z niej wyciągnął. - Miałeś ten pierścień i notes. Wiesz czym są te przedmioty??
- Nie... jak już mówiłem nic nie pamiętam... - Po czym otworzył notes i zaczął go przeglądać
" [...]Widze ją we snach... piękna kobieta z blond włosami... uśmiecha się do mnie i próbuje coś powiedzieć lecz jej nie słyszę... Kim ona jest??[...]" - Mężczyzna stwierdził że głos który słyszał był kobiecy i pomyślał "może to powiązane??" po czym czytał następną stronę.
" [...]Jestem w Sharoo spotkałem pewnych mężczyzn, jeden zwał się Hicks, twierdzi że wie kto może mi pomóc. Drugi mężczyzna się nie przedstawił, jedyne czego chce to podróżować ze mną "do końca". Niewiem co mają znaczyć te słowa ale muszę im zaufać[...]" - Mężczyzna przerzucił stronę i zauważa że pismo jest bardziej nerwowe jakby pisała to inna osoba.
" [...]Niech to szlag!! Gdzieś musi tu być... Siedzę w tej przeklętej komnacie już trzeci dzień a po pierścieniu ani śladu!![...]" - Mężczyzna spojrzał na pierścień który otrzymał od cienia. Wyglądał jak zwykły złoty pierścień. Mężczyzna schował biżuterie, przerzucił kartke i czytał dalej, pismo znów było inne.
"[...]Jestem ścigany... Niewiem co ale na pewno to nie jest człowiek ściga mnie od samego Viker... Nie widziałem tego na oczy ale wiem że gdzieś tam jest... Myśle że to coś jest związane z moimi poprzednikami którzy pisali ten pamiętnik... Muszę uciekać... Daleko... Do Kifru... tak... do Kifru... tam mnie nie znajdzie[...]" - Pamiętnik w tym miejscu się urywa a mężczyzna znów spogląda na Cienia.
- Hmm... miałem ten pamiętnik przy sobie powiadasz??... Ale nie pamiętam żebym go pisał... W ostatniej notce jest zawarta nazwa Kifr... Gdzie jesteśmy??
- Jakieś... 3KM od Kifru właśnie... - odpowiedział Cień po czym dziwnie zaczął kręcić palcami, próbował to ukryć lecz mężczyzna i tak to dostrzegł...
- Zaprowadzisz mnie do miasta?? - Mężczyzna schował pierścień i pamiętnik do kieszeni dając tym samym znak że jest gotowy do drogi. Cień się wzdrygnął jakby przerażony, lecz po chwili odpowiedział.
- Tak, oczywiście... I tak muszę spotkać się z pewną osobą w Gospodzie. - Cień odwrócił się, zabrał małą paczuszkę ze stołu w drugim pokoju i dał znak do drogi.

ROZDZIAŁ II
GOSPODA


{Kifr, północna brama miasta}



Mężczyzna i Cień przeszli przez bramę miasta. Mężczyzna rozglądając się po okolicy widzi przechodniów dziwnie na nich patrzących. Co jakiś czas mijali grupy Ladacznic.
- Nie zwracaj uwagi, to miasto już i tak zostało stracone. - Mówił Cień chcąc odwrócić jego uwage. Mężczyzna jednak nadal przyglądał się każdemu miejscu w mieście. W pewnym momencie dostrzegł dziwną szarą wieże. Nagle przeszył go głos "Pomóż".
- Dobrze się czujesz?? Nie wyglądasz najlepiej...
- Tak... Co znajduje się w tej wieży?? - Mężczyzna wracając do siebie nie mógł oderwać wzroku od szarej wieży.
- Tam?? Mroczne miejsce... Lepiej trzymaj się od niego z daleka - Cień wyraźnie przyspieszył chcąc uniknąć odpowiedzi na zadane mu pytanie. Mężczyzna jednak nie dawał za wygraną i pytał ponownie.
- Proszę powiedz mi co tam się znajduje?? Muszę wiedzieć...
- Ech... Widzę że niemam wyboru... Jest to "Spalarnia"...
- "Spalarnia"?? - ze zdziwieniem zapytał Mężczyzna. Cień się wzdrygnął i mówił dalej.
- Gdzież ty się człowieku urodził?? Nie słyszałeś o "Spalarni"?? Jest w każdym większym mieście... Mieszkają tam "Zbieracze"... Ale pewnie to też nic ci nie mówi... - Po czym przerwał i maszerował dalej. Mężczyzna widząc że Cień niechce odpowiadać na pytania zaczyna rozmyślać po cichu o wieży i głosie. Po chwili marszu Cień się zatrzymuje i mówi.
- To tutaj... Jesteśmy w miejskiej Gospodzie. - Oboje weszli do budynku. Mężczyzna rozejrzał się po gospodzie, wyglądała jak każda inna. Po chwili Cień się odwrócił i przemówił.
- Idź do Karczmarza, rozgość się, ja muszę coś załatwić. - Po czym odwrócił się i podszedł do stolika, przy którym siedział dziwny mężczyzna, po czym wyciągnął paczuszkę i zaczęli rozmawiać. Mężczyzna nie zwracając uwagi poszedł do Karczmarza jak mu Cień zaproponował.
- Co podać?? - Odezwał się Karczmarz. Mężczyzna szybko zauważył brak oka i ręki u pulchnego mężczyzny.
- Co ci się stało??... Mam na myśli rękę i oko...
- Aaaa... ręka i oko... czy nikt nie może normalnie czegoś zamówić nie zadając tego pytania??... Skoro chcesz wiedzieć, walczyłem na wojnie... tam je straciłem... CO PODAĆ?? - Mężczyzna widząc wściekłego karczmarza zamówił kufel piwa. Gdy mężczyzna tak siedział i rozmyślał o swoim śnie zauważył że jest obserwowany. Przy stoliku obok siedział blady mężczyzna, który co jakiś czas spoglądał na mężczyznę przy barze i szeptał coś do siebie.
- Kim jest tamten facet przy tamtym stoliku??
- Sligh... Facet ma trochę nie pokolei w głowie... Rozmawia ze swoim mieczem... - Karczmarz mówiąc te słowa zaśmiał się po czym wrócił do swoich zajęć. Jednak odpowiedź karczmarza nie zadowoliła mężczyzny, który podszedł do stolika Sligha i usiadł.
- Witaj, może się napijemy?? - Sligh przez chwilę spojrzał na mężczyznę.
- Widzisz mieczyku?? Mówiłem że podejdzie. Tak mieczyku myślę że to on... - Mężczyzna widząc Sligha rozmawiającego z mieczem ledwo powstrzymał się od śmiechu po czym zapytał jeszcze raz.
- Może jednak się napijemy?? - tym razem Sligh spojrzał na mężczyznę i odłożył miecz.
- Tak chętnie przyjacielu... - po tych słowach mężczyzna zawołał barmana i zamówił 2 kufle piwa.
- Dlaczego rozmawiasz ze swoim mieczem?? Czy jest magiczny?? - Mężczyzna spojrzał na miecz, po czym Sligh nagle zakrył go płaszczem.
- Mieczyk?? Mój?? Magiczny?? Nie... to zwykły miecz. - Po tych słowach mężczyzna zauważył dziwną czerwoną poświatę wydobywającą się z miejsca gdzie Sligh schował miecz, a ten próbował go zakryć jeszcze bardziej.
- Więc dlaczego z nim rozmawiasz?? - Nachalnie pytał mężczyzna.
- Miecz... znalazłem w lesie... dawno, dawno temu... to on przemówił do mnie pierwszy...
- Rozumiem - Mężczyzna słysząc odpowiedź Sligha stwierdził, że zwariował, więc nie próbował dopytywać się dalej o miecz, ten jednak zmienił poświatę na łagodniejszą, zieloną. Po chwili do ich stolika podszedł Cień.
- Przyjacielu, możemy ruszać dalej - Cień spojrzał na Sligha z pogardą, po czym kontynuował. - Gdzie tym razem chcesz ruszać?? Zaprowadzę cię w każde miejsce gdzie zapragniesz. I tak tutaj mnie nic nie trzyma. - Mężczyzna zauważył, że Cień znowu dziwnie kręci palcami, lecz nie zwrócił na to uwagi stwierdzając, że to tik nerwowy.
- Dziękuje ci, ale pozwól, że rozejrzę się po mieście a ty tu poczekaj. - Mężczyzna mówiąc te słowa wstał i skierował się do wyjścia z karczmy.

ROZDZIAŁ III
"SPALARNIA"


{Kifr, Plac niedaleko szarej wieży}



Mężczyzna jak tylko wyszedł z karczmy skierował się w stronę szarej wieży, którą widział poprzednio. Zapamiętał głos, który do niego przemówił.
- Ten głos... Identyczny jak w mym śnie... czyżbym już wcześniej tam był?? - Mężczyzna podszedł do bramy, przy której stało dwóch strażników ubranych w srebrne zbroje.
- Zatrzymaj się nieznajomy. Nie możesz wejść do wieży. - Strażnicy zablokowali bramę włóczniami.
- Dlaczego nie?? Jak mogę się dostać do wieży??
- Masz dwa sposoby. Dołączyć do Zbieraczy, albo... - Strażnik w tym momencie przerwał i spojrzał na swego partnera.
- Albo??
- Albo możesz zostać wniesiony nogami do przodu - Po tych słowach strażnicy wybuchli śmiechem. Mężczyzna widząc strażników odwrócił się i odszedł od bramy. Jednak nadal męczyła go myśl o głosie, który słyszał, rozejrzał się po placu i zauważył niewielki budynek stojący tuż przy murze wieży. W środku nie było nic prócz stosów ciał. Na jednym z nich zauważył ubranie Zbieracza. Bez namysłu przebrał się w płaszcz i maskę zakrywającą twarz charakterystyczną dla Zbieracza. Po chwili skierował się spowrotem do bramy. Strażnicy widząc go z daleka odrazu otworzyli bramę. Mężczyzna wszedł do środka i zauważył ogromne okrągłe pomieszczenie wypełnione różnymi rodzajami balsamu i przyrządów chirurgicznych. Po pomieszczeniu przechadzało się kilku innych Zbieraczy, lecz nie zwracali na siebie uwagi jakby byli sami. Nagle mężczyzna słyszy głos i widzi dziwne pomieszczenie z nagrobkiem. Mężczyzna jakby niesiony przez jakąś siłę idzie przez pomieszczenie i schodzi schodami na dół. Trafia do korytarza pełnego drzwi. Bez namysłu otwiera jedne z drzwi i trafia do pomieszczenia, które widział w swej wizji. Podchodzi do nagrobka, na którym napisane jest "Maria Kesstel - Ta która kochała na zabój". Mężczyzna widząc ten napis dostaje kolejnej wizji, w której widzi schowek za nagrobkiem. Odrazu bez wahania sięga do schowka, w którym znajduje kartkę, na której napisane jest: "Jeśliś to czytasz ukochany pewnie już nie żyje. Mam nadzieje, że uda ci się odnaleźć to, czego tak długo szukałeś i znów będziemy mogli być razem." Mężczyzna czytając tą notatkę zaczyna płakać. Niewie dlaczego, niechce tego lecz płacze, nawet nie pamięta kim jest Maria Kesstel. Nagle słyszy kroki na korytarzu i chowa się za nagrobkiem. Do pokoju wchodzi strażnik po chwili wychodząc i idąc do kolejnego pokoju. Mężczyzna schował notkę do pamiętnika i odczekawszy chwilę wyszedł z pokoju i udał się do wyjścia. Gdy znalazł się na zewnątrz skręcił w pobliski róg i odrazu ściągnął przebranie. Wyciągnął pamiętnik i przeczytał jeszcze raz notatkę o śnie o kobiecie, po czym notatkę o Sharoo.
- Sharoo, Hicks... kim on jest?? Cień... zaprowadzi mnie do Sharoo może się czegoś dowiem... - Po tych słowach skierował się spowrotem do gospody. Wszedł do środka i skierował się do stolika, przy którym siedział Cień.
- Zaprowadź mnie do Sharoo - Cień spojrzał ze zdziwieniem na mężczyzne.
- Sharoo?? Przecież to miasto dla bogaczy... a ty raczej na takiego nie wyglądasz... - Mężczyzna po chwili mu przerwał.
- Zaprowadzisz mnie?? - Cień spojrzał jeszcze raz na Mężczyznę i przytaknął. Gdy już mieli wychodzić ich drogę zagrodził Sligh który tym razem w ręku trzymał czarne ostrze.
- Idziemy z wami. Prawda mieczyku?? Idziemy z nimi, prawda?? - Mężczyzna położył dłoń na ramieniu Sligha i odwrócił go do wyjścia.

ROZDZIAŁ IV
HICKS

{Sharoo}



Trójka mężczyzn doszła do stolicy handlu Sharoo. Przed ich oczyma ukazały się mieszkania ze złotymi wykończeniami. Sligh coś szeptał do swego miecza a Cień zaczął się zastanawiać czego Mężczyzna może tu szukać.
- Jeśli można spytać... Co my tu tak wogóle robimy??
- W pamiętniku był zapis o tym mieście i człowieku imieniem Hicks który twierdził że może pomóc człowiekowi który posiadał ten pamiętnik. Chcę się dowiedzieć, o co chodziło. Może to ma także związek ze mną. - Mężczyzna wypowiadając te słowa rozglądał się po mieście szukając kogoś, kto mógłby im pomóc. Niestety nieskutecznie miejscowi woleli unikać osób wyglądających jakby wyszli ze śmietnika. Po chwili wędrówki po ulicach miasta usłyszeli szept.
- Hej, może wam pomóc?? Za drobną opłatą mogę pokazać wam kilka miejc. A i mam cenne informacje. - Mężczyzna rozejrzał się i zauważył w cieniu młodego mężczyznę wyglądającego na drobnego złodziejaszka. Jako że nikt nie chciał pomóc przybyszom mężczyzna bez zastanowienia rzucił złotą monetę i zadał pytanie.
- Poszukuje pewnego człowieka, zwie się Hicks, wiesz gdzie go znaleźć??
- Ten staruch?? Zaginął jakieś pół roku temu, ostatnim razem widziano go jak odchodził z jakimś facetem. Ale wiem gdzie mieszka... mieszkał... mogę was zaprowadzić. - Mężczyzna skinął głową na znak, że się zgadza. Młody rzezimieszek szybkim krokiem przemierzał ulice miasta, przybysze ledwo nadążali za nim krokiem. W końcu doszli do chaty wyróżniającej się od reszty, była drewniana bez żadnych ozdób, gdy weszli do środka nikogo nie zastali. Sligh stanął w kącie ciągle rozmawiając ze swoim mieczem, Cień i mężczyzna zaczeli przeszukiwać mieszkanie. Było w nim pełno Encyklopedii i innych ksiąg, lecz tylko jedna przykuła uwagę mężczyzny. Gdy wyjął księgę z regału na jej okładce widniał napis "Legendy dusz", książka nie pasowała do innych znajdujących się w mieszkaniu, więc mężczyzna od razu ją otworzył i zaczął czytać.
"Dawno, dawno temu żył pewien mężczyzna, jego imię brzmiało Relot. Był to człowiek żyjący w mieście Sharoo. Spokojny, nieprzeszkadzający nikomu staruszek. Pewnego dnia, gdy wrócił z lasu wyglądał inaczej... młodziej. Gdy wrócił do domu przez kilka miesięcy nie wychodził z domu. W mieście zaczął rozchodzić się nieprzyjemny zapach zdechlizny. Ludzie zaczeli podejrzewać Relota o czarną magię, więc postanowili się go pozbyć. Gdy rozwścieczony tłum wszedł do mieszkania Relota, było pusto. Znaleziono jedynie zapisek o "Przechowywaniu dusz" i "Komnatach Astralnych"[...]" Mężczyzna kończąc czytanie zwrócił się do towarzyszy.
- Musimy znaleźć Hicksa, myślę że coś wie o tych "Komnatach"
- Szefie... spójrz tutaj... - Cień podnosząc sterte ksiąg odkrył klapę do piwnicy. Gdy towarzysze zeszli na dół zauważyli spalone ciało. Gdy podeszli do niego znaleźli przy nim notatkę, pismo jest ciężkie do przeczytania, wygląda jakby było pisane w pośpiechu.
"Witaj przyjacielu... dorwali mnie... nie mogłem nic zrobić... Pewnie mnie nie pamiętasz... I pewnie zastanawiasz się czym są "Komnaty Astralne" i "Przechowywanie dusz"... Ja ci nie powiem nie mam na tyle czasu... Powiem jedynie tyle... Zwróć się do naszej przyjaciółki pół demonicy Keriss w Viker".
- Chyba znaleźliśmy Hicksa... - Stwierdził mężczyzna po czym zwrócił się do towarzyszy a gdy chciał się odezwać Cień mu przerwał.
- Tak, Tak wiem... Mam cię zaprowadzić do Viker... W drogę... - Po czym Cień klepną Sligha po plecach i wyszli z mieszkania. Mężczyzna jeszcze raz spojrzał na ciało Hicksa i podążył za nimi.

ROZDZIAŁ V
SPOTKANIE


{Viker, Niedaleko domu rozkoszy cielesnych}



Mężczyźni idąc przez miasto widzą wreszcie normalnych ludzi i normalne życie żadnych żebraków czy przechwalających się bogaczy. Cień dość szybko zauważa dom rozkoszy cielesnych, który akurat omijali.
- Szefie... - wskazuje palcem na budynek - może zajrzymy?? Rozerwiemy się trochę... co ty na to szefie?? - Mężczyzna dziwnie spojrzał na Cienia - No co?? Chyba należy mi się trochę słodyczy w tym przeklętym życiu co?? - Mężczyzna wziął głęboki wdech, machnął ręką i skierował się do budynku... Gdy mężczyźni weszli do środka ich oczom ukazały się piękne kobiety do połowy rozebrane zabawiające gości. Cień nie tracąc okazji odrazu przysiadł się do dziewczyn. Sligh stanął w kącie i ciągle powtarzał.
- Nie zostawię cię mieczyku dla tych dziewcząt... - Mężczyzna nie zwrócił uwagi na zachowanie Cienia czy Sligha, myślał ciągle o nagrobku w "Spalarni", o Hicksie i o tajemniczej pół demonicy. Mężczyzna podszedł do starszej kobiety odpowiedzialnej za dziewczyny i zapytał.
- Znasz może dziewczynę o imieniu Keriss?? - Kobieta wyciągnęła białą hustę i wytarła pot z czoła.
- Tak znam, lecz nie pracuje u mnie. Pracuje dla tego grubego chama Broma.
- Kim jest Brom??
- To karczmarz. Jak wyjdziesz od nas skieruj się na zachód i przy sklepie z pamiątkami skręć w prawo. Napewno trafisz
- Dziękuje - Mężczyzna odwrócił się i wyszedł z budynku a jego towarzysze nawet nie zwrócili na to uwagi. Skierował się na zachód jak mu kazała starsza kobieta. Skręcił w prawo przy sklepie z pamiątkami i trafił do karczmy. Gdy wszedł pierwsze co ujrzał to lecące krzesło w jego stronę. Padł na ziemię a krzesło wyleciało na zewnątrz, gdy się podniósł zauważył że akurat trwa bójka. Po chwili do baru weszło kilku strażników którzy podjeli walkę z rozbójnikami i odprowadzili ich do więzienia. Gdy wszystko ucichło usłyszał wołający go głos.
- Hej ty tam nie stój tak w drzwiach... wchodzisz albo wychodzisz. - Głos dobiegał zza baru, był to Karczmarz Brom. Gdy mężczyzna podszedł do baru karczmarz znów się odezwał.
- Ech... stracę przez nich interes... Co jakiś czas mamy tu małą rozróbę... gdyby nie strażnicy już bym siedział na progu a moje dziewczęta pewnie by pracowały u tej starej zrzędy z domu rozkoszy cielesnych... Ale dosyć o mnie... Co cię tu sprowadza wędrowcze?? Może coś podać??
- Nie dziękuje. Szukam pewnej dziewczyny zwie się Keriss podobno pracuje u ciebie.
- Taa istne złotko - wskazuje palcem na dziewczynę o złotej skórze - tam widzisz?? To ona... Możesz z nią porozmawiać, ale nic więcej, zrozumiano?? To nie ten Burdel... - Mężczyzna skinął głową, po czym się odwrócił i podszedł do dziewczyny.
- Witaj... - Dziewczyna się odwróciła i nagle wysunęła szybkie uderzenie w twarz mężczyzny.
- Ty!! - zasyczała - Co ty tutaj robisz?? Myślałam że nie żyjesz!! - po czym się uspokoiła i zaczęła się przyglądać mężczyźnie, nagle wybuchła śmiechem - Ty znowu nic nie pamiętasz. Mów co tym razem cię sprowadza. - Mężczyzna lekko oszołomiony po uderzeniu dziewczyny wyciąga notatkę i księgę znalezioną w mieszkaniu Hicksa.
- Hicks kazał mi cię odnaleźć. Podobno możesz mi pomóc. - Gdy to powiedział podał przedmioty demonicy a ta zaczęła je przeglądać.
- Taaa... Staruch się doigrał... Było to do przewidzenia... - Dziewczyna chwilę się zamyśla, po czym kontynuuje - A tak... "Komnaty Astralne" mieszkanie Relota... Chcesz się tam dostać?? Po co??
- Możliwe że wie on co się ze mną dzieje i kim są osoby które pisały poprzednie notatki w tym pamiętniku - Mężczyzna wyciągnął pamiętnik i dał go dziewczynie a ta zaczęła go czytać po czym się lekko uśmiechnęła.
- Taa musisz tam iść... - po czym oddała pamiętnik i kontynuowała - Niedaleko jest dom rozkoszy cielesnych, zaczekaj tam na mnie, gdy skończę robotę przyjdę do ciebie. - Mężczyzna skinął głową i wyszedł. Gdy wrócił do domu rozkoszy cielesnych zastał Cienia i Sligha tam gdzie ich zostawił. Usiadł samotnie w fotelu, po czym przysnął. We śnie widział dziwne pomieszczenie a na środku starego mężczyznę śmiejącego się w jego stronę. Mężczyzna leżał przywiązany do jakiegoś dziwnego łóżka. Stary mężczyzna wziął do ręki kawałek pergaminu i zaczął coś szeptać. W tym momencie mężczyzna się obudził a przed jego oczyma ukazała się Keriss.
- Spałeś jak niemowlę, aż żal było cię budzić. - dziewczyna zaczęła się śmiać po czym pomogła mu wstać a następnie kontynuowała - Wiem gdzie Relot otworzył portal do swoich komnat. Najlepsze jest to, że to w tym mieście. - po czym spogląda na dwójkę towarzyszy mężczyzny - Zabieraj swoich kumpli i chodź za mną. - Mężczyzna dał znak do wyjścia. Sligh bez wahania opuścił budynek, a cień zaczął jęczeć.
- Szefie... naprawdę musimy?? Spójrz na te ciała... Cholera no... - klepnął jedną z dziewczyn w pośladki, po czym wyszedł. Cała czwórka udała się pod mury miasta.
- To tutaj - Powiedziała demonica - Jedyna rzecz jaka może otworzyć portal to twoja krew i ja przez niego nie przejder30;. - Mężczyzna się wzdrygnął w tym momencie i zapytał.
- Krwi?? Mojej?? Ile?? - gdy skończył dziewczyna zaczęła się śmiać po czym złapała jego rękę i ukuła go igłą.
- Tyle... - nagle przed ich oczyma rozbłysło niebieskie światło i otworzył się portal.
- I po co ja się ruszałem z domu... - dodał Cień po czym cała trójka weszła do środka.

ROZDZIAŁ VI
KOMNATY ASTRALNE


{Gdzieś we wszechświecie}



Cała trójka przeszła przez portal, Cień źle to zniósł i zaczął wymiotować.
- Jasna cholera... nigdy więcej szefie... - po czym zaczął się rozglądać - a tak w ogóle?? To gdzie my do cholery jesteśmy??!! - Mężczyzna spojrzał na świecące kamienie na ścianach i odpowiedział.
- W Komnatach Astralnych
- Super... Trafiliśmy na jakieś zadupie, które wogóle nie istnieje... poprostu super... - Mężczyzna spojrzał na jęczącego Cienia, po czym dał znak do marszu. Przechodzili przez komnaty, drzwi i jeszcze inne tysiące komnat i drzwi aż trafili do wielkiej komnaty gdzie stał stary mężczyzna. Gdy do niego podeszli odezwał się.
- Ahhh moje dzieło... długo ci to zajęło... Myślałem, że szybciej się spotkamy.
- Znamy się starcze?? - odezwał się mężczyzna.
- Ahhh tak... zapomniałem że zabrałem ci duszę... nic niepamiętasz...
-Co??!! Co mi zrobiłeś??!!
-Zabrałem duszę... ech uświadomię cię... Masz przy sobie pewnie dziennik - w tym momencie mężczyzna spogląda na dziennik a starzec kontynuuje - tak, tak ten dziennik. Widzisz te wszystkie wpisy?? To ty je napisałeś... eksperyment nie poszedł po mojej myśli i zawsze jak zostaniesz mocniej poturbowany tracisz pamięć... a co dziwne także zmienia ci się osobowość...
- Jaki znów eksperyment??!!
- Ahhh... Sam do mnie przyszedłeś... chciałeś nieśmiertelności dla siebie i swojej ukochanej... Gdy zabrałem ci duszę i wracałeś do domu zostałeś napadnięty... od tamtego momentu chodzisz po świecie i szukasz odpowiedzi... raz pomagasz... raz zabijasz...
- Masz mi natychmiast ją zwrócić!!
- To proces nieodwracalny... zostaniesz taki na zawsze... tak jak tego pragnąłeś... a i jeszcze jedno... nie pamiętasz pewnie, kto doprowadził do twojej śmierci - Cień nagle się wzdrygnął a palce ponownie zaczęły mu latać. Starzec kontynuował - Spójrz jak się denerwuje... to on powiedział że będzie podróżował z tobą do końca... próbuje dotrzymać słowa... Lecz zawsze sprowadza na ciebie nieszczęście...
- Oddaj mi duszę albo cię zabije!!
- Nie radzę... - nagle ze ścian wyszły dziwne istoty wyglądające jak kryształowe golemy lecz w każdej chwili mogły zniknąć w ścianie czy podłodze. Sligh wyciągnął swój miecz, który tym razem był rażąco czerwony. Mężczyzna zrozumiał, że miecz przystosowuje się do okoliczności i nastroju właściciela, po czym wyciągnął swoją broń. Cień troche zdezorientowany po chwili także wyciągnął swój sztylet. Doszło do walki. Cała trójka walczyła z ciągle przybywającymi monstrami. Mężczyzna rzucił się na Relota. Gdy miał już zadać cięcie ten zablokował go magiczną tarczą. Po chwili walki Cień i Sligh znikneli. Mężczyzna pozostał sam, przez jeszcze kilka chwil ale wkońcu dostał czymś twardym w głowę. Mężczyzna obudził się w dziwnym pomieszczeniu... drewnianym... a pierwsze co usłyszał było.
- Spokojnie przyjacielu, zwą mnie Cień...

KONIEC

Ciekaw jestem kto dotrze do końca :P

I tak, wiem, że przypomina Planescape Torment, ale zapewniam, że gdy to pisałem miałem kosmiczne zaległości w tym temacie i gre przeszedłem jakoś tydzień po napisaniu tego (jak ktoś mi powiedział o podobieństwie)

Odp: Po 2 latach wciąż brak tytułu...
Odpowiedź #1
Wall of text. Ale obiecuje przeczytać! Potem się wypowiem.