Przejdź do głównej treści

Aktualności

  • Atak spam-botów... i po co...
    W razie problemów w rejestracji prosimy i info na IRC.
  • Rejestracja tymczasowo włączona (prosimy także o kontakt na IRC) ...

Temat: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami... (Przeczytany 33815 razy) poprzedni temat - następny temat

0 Użytkownicy i 3 Goście przegląda ten temat.
  • Drewko
  • [*]
Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #15
Najważniejsze - bądź sobą i otwórz się na innych. Niby mówi się to cały czas i brzmi to oklepanie ale pomyśl: Będziesz wśród ludzi o podobnych zainteresowaniach, podobnym zdaniu na jakieś tematy i robiących akurat podobne rzeczy. Nie ma czego się bać.
No i... osobiście polecam trzymać z dala się od "ekstremalnych" miejsc jak Yaoi room. Chyba że ktoś ma takie zainteresowania (wątpie) albo jest masochistą.
Does it hurt, Fenice? I'm sorry. But I didn't build you to be put on a shelf for display. I built you to win! The Gunpla I made... My Wing Gundam Fenice... I made you to show the world that you're the strongest! So... Just hang in there a little longer. Okay, partner?"

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #16
Btw...
Pamiętaj, że na konwencie czasem ktoś coś kradnie. Ludziom znikają poduszki

NO KURWA CO TY NIE POWIESZ
Ja i tak obstawiam że zostawiliście materac na peronie.

Piłem tu akurat do czegoś innego, czegoś, co sam Raion powinien zrozumieć z dość oczywistych dlań względów.

A post Scootera skutecznie zniechęciłby kogokolwiek nie tylko do konwentów, ale i do życia. Nie wiem, stary, musiałeś mieć naprawdę przykrą karierę konwentową i/lub stawiać takim imprezom niewiadomo jak wysokie wymagania, skoro wysmażyłeś taką ścianę płaczu.

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #17
Pamiętaj, że na konwencie czasem ktoś coś kradnie. Ludziom znikają poduszki

NO KURWA CO TY NIE POWIESZ
Epicka reakcja xD
Tylko pamiętaj, ja nie jestem złodziejem. Jestem zdobywcą.

Spoiler (pokaż/ukryj)
Cytuj

A co do tematu to ogólnie nie ma co się przejmować niczym na konwencie. Grunt to przyjechać mając cokolwiek i się dobrze bawić robiąc cokolwiek.
Najlepiej do towarzystwa znaleźć sobie najmniej jedną osobę. Jak jest się aspołecznym to nawet jeden towarzysz na cały konwent wystarczy by się dobrze bawić.
  • Ostatnia zmiana: Wrzesień 19, 2014, 09:23:07 przez Raion

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #18
Hmm, cóż ze znajomymi nam trochę ciężko w okolicy. Bowiem nie znam w moim otoczeniu nikogo kto by się interesował Anime i Mangą na tyle by po konwentach jeździć. Na konwent w moim otoczeniu nie liczę, bowiem to mieszkam na dosyć odległej wsi.
Prawdopodobnie wybrałbym się jak już na Hellcon, po pierwsze bliżej a po drugie Japanicon jest przed moimi urodzinami.
Urodziny wolę spędzić w domu niż w pociągu. Możliwe że przekonam kogoś z mojej sekty, wtedy byłoby w takim wypadku nieco raźniej.
W każdym razie, już nieco wiem czego się spodziewać i jak przeżyć. Co do telefonu, myślałem nad zabraniem dwóch. Jeden smartfon i jedna niewielka cegiełka jako zapasowe narzędzie kontaktu.
Czyli moją najwięszą obawą staje się moja kontaktowność... Nie bardzo mi się uśmiecha błądzenie po terenie  szukając jak zombie kogoś kogo mogę zanudzić. Co do higieny, jestem nieco niechlujny w domu natomiast naw wyjazdach mózg mi się przestawia w tryb wyjazdowy.
Jednym z tego następstw jest lekka paranoja higieniczna i społeczna. Mam nadzieję że nie spowoduje to jakiś kompromitacji.

Powiem tak, jestem wielkim miłośnikiem dobrego majonezu.

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #19
A post Scootera skutecznie zniechęciłby kogokolwiek nie tylko do konwentów, ale i do życia. Nie wiem, stary, musiałeś mieć naprawdę przykrą karierę konwentową i/lub stawiać takim imprezom niewiadomo jak wysokie wymagania, skoro wysmażyłeś taką ścianę płaczu.

Po konwencie, tematycznej imprezie masowej mającej miejsce w wynajętym specjalnie na ten cel sporym budynku spodziewałbym się faktycznego podejmowania tematu, nawet jeśli wyłącznie przez amatorów, to chociaż próbujących zabrać się za to profesjonalnie. Zamiast tego mam zatłoczone pole namiotowe bez namiotów i w środku dużego miasta zamiast na łonie natury. Taki Woodstock w mieście, bez błota, muzyki i używek. Nie ukrywam, że taki format konwentów mi się nie podoba, ale takich jak ja nie jest na tyle dużo, by coś się w tej materii zmieniło. Powtórzę: jeśli chcecie się spotkać we własnym gronie, naprawdę lepiej zrobić to w jakimś tanim ośrodku blisko lasu czy jeziora, koszta podobne, a warunki znacznie lepsze.

  • Nashi
  • [*]
Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #20
Cytuj
Nie wiem, stary, musiałeś mieć naprawdę przykrą karierę konwentową i/lub stawiać takim imprezom niewiadomo jak wysokie wymagania, skoro wysmażyłeś taką ścianę płaczu.
ale ScooterFox dobrze mówi. śmierdzi, czasem kradną, panele nieciekawe, ludzie na ogół w stadach

Cytuj
Najważniejsze - bądź sobą
Bądź sobą!

Cytuj
Hmm, cóż ze znajomymi nam trochę ciężko w okolicy.
jechanie samemu na konwent ma sporo plusów, boś niezależny i możesz kiedykolwiek iść na panel/jeść/spać/skakać, ale bym mimo wszystko dała -5 do ogarniętości, bo trza się zakręcić z miejscem do spania

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #21
Szczerze mówiąc - tutaj zgadzam się ze ScooterFoxem tylko częściowo - konwenty w obecnym formacie mają swoisty woodstockowo-dekadencko-nieogarnięty klimat. I chociaż chętnie odwiedziłbym takie Reitaisai czy Comiket, to jednak poza poziomem organizacji i kultury uczestników polskich imprez teog typu, nie mam zbyt wielu zarzutów. Nie będę udawął - impreza gdzie spotyka się około 400-500 randomowych osób, ma dla mnie coś unikalnego w sobie.

Fedora, jak będzie bliżej konwentu, dogadaj się z kimś z Warszawy, żeby wymienić się telefonami, coby można było Cię bezpiecznie ogarnąć i odeskortować na conplace. W międyzczasie polecam poszukać sobie galerii z jakichś konwentów i poprzeglądać, żeby wiedzieć jakiej liczby ludzi się spodziewać. Całkiem sproo galerii znajdziesz na anime.com.pl np, choć strona już dawno nie aktualizowana o nowinki, ewentualnie poproś Sephiego, nie wiem czy nie ma galerii swojej w necie, gdzie coś umieszcza...
Perhaps nobody will mind if I beat a terrible person like you <3

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #22
Rozumiem, dlaczego w takim razie tak srogo oceniacie polskie konwenty. Bo spodziewacie się po nich tylko i wyłącznie dobrze zorganizowanej imprezy masowej - i niczego poza tym.
Ja natomiast widzę w nich miejsce, gdzie przede wszystkim mogę być sobą w otoczeniu setek czy tysięcy zupełnie obcych mi ludzi. Idąc po ulicach Warszawy czułbym się nad wyraz spięty, gdybym w jakiś wyraźny sposób manifestował swoją mangozjebczość. Podobnież czuję się na uczelni, w sklepie, w pracy... Nie ma po prostu dla mnie miejsca (może poza własnym pokojem w akademiku), gdzie prawdziwie mogę pokazać - szczerze i otwarcie - co jest moją życiową pasją.
Na konwencie nareszcie czuję, że mijany przeze mnie człowiek, jeśli obejrzy się za noszoną przeze mnie mangozjebczą koszulką, to zrobi to raczej z podziwu dla kunsztu jej wykonania, niż z niesmaku wywołanego tardzeniem chińskich bajek. Na konwencie mogę poznać zupełnie wcześniej nieznanych mi ludzi, którzy przyszli tam właśnie dlatego, że dzielimy wspólne zainteresowania, chociaż nie widzieliśmy się wcześniej na oczy. Na konwencie mogę też posłuchać, co mają do powiedzenia ludzie prowadzący atrakcje dotyczące interesujących mnie zagadnień (a sorry, nie jest wcale tak, że większość jest robionych na odpierdol się). Na konwencie mogę nareszcie (i tu w końcu moje rozumienie konwentu pokrywa się z rozumieniem biwaków Scootera) spotkać się ze znajomymi rozproszonymi po całej Polsce, z którymi normalnie bym się nie zobaczył bez jakiegoś dobrego pretekstu (np. takiego jak... konwent).
I'm not even mad, ale po prostu nie chciałbym, żeby wasze (piję tu do Scootera i Nashi) raczej dość sztywne (żeby nie powiedzieć - sztywniackie) rozumienie konwentów zniechęciło nowoprzyjaciół do samodzielnego przekonania się, czy tego rodzaju imprezy im pasują, czy nie. Oczywiście, że pod kątem organizacji jako imprez masowych Polskie konwenty mangowe są miliard lat za murzynami. Nie zmienia to jednak faktu, że to nadal najlepsza opcja dla fana japońskiej popkultury, który miał nieszczęście urodzić się kilka stref czasowych dalej od Kraju Kwitnącej Wiśni czy chociażby poza terenem dużych zachodnich państw, gdzie organizacja takich eventów faktycznie stoi na wysokim poziomie.

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #23
Upvoting this

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #24
Ogólnie najlepsze miejsca na konwencie to zawsze:
1. DDR
2. Ultra Star
3. Stoiska
4. Sleep Room
W innych miejscach nic się nie dzieje. No chyba, że na prawdę mocno interesuje cię jakiś panel.

Nie no jasne, "wychowujmy" kolejnego, który będzie jeździł na konwenty jedynie dla socjalu albo dla stoisk, w końcu to nie konwent tylko expo albo barak integracyjny. Zamiast powiedzieć, by najlepiej przejrzał dokładnie listę atrakcji na planie przed konwentem, wybrał tematy, które go interesują, przejrzał opisy atrakcji (czasami dają na stronach konwentu kilka dni przed lub sukcesywnie) i zobaczył czy coś go może zainteresuje z rzeczy, którymi się do tej pory nie interesował, to wysyłają takiego żeby szlajał się jedynie po DDR-kach i US-ach. Chyba bardziej spłycić tematu się nie da. Nie wspominając o byciu zajebiście obiektywnym, co jest wskazane w tym miejscu.

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #25
Ale konwent jest dla socjalu. Samo założenie imprez masowych (wszystkich) to socjalizowanie się. (bo po co innego miałyby być robione?)
A na DDR, Ultra Starze i w Sleep Roomach można najłatwiej/najszybciej się z kimś zapoznać.
Chyba, że ktoś jeszcze lubi gry planszowe i karcianki to tam też jest spoko.

A gdy się z kimś zapoznasz można z tym kimś (lub tymi kilkoma osobami) się dobrze bawić gdziekolwiek na konwencie.

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #26
Piłem tu akurat do czegoś innego, czegoś, co sam Raion powinien zrozumieć z dość oczywistych dlań względów.
A to przepraszam.

Masz u mnie propsa za wrzucenie Beczki zamiast Dema na tym forum. :v

Cytuj
Hmm, cóż ze znajomymi nam trochę ciężko w okolicy.
jechanie samemu na konwent ma sporo plusów, boś niezależny i możesz kiedykolwiek iść na panel/jeść/spać/skakać, ale bym mimo wszystko dała -5 do ogarniętości, bo trza się zakręcić z miejscem do spania
A bo ze znajomymi nie masz też takich możliwości?
Co do miejsca w sleepie niech nowy podejdzie do mnie. Ja znajdę miejsce dla każdego co sama dobrze wiesz.

Ogólnie najlepsze miejsca na konwencie to zawsze:
1. DDR
2. Ultra Star
3. Stoiska
4. Sleep Room
W innych miejscach nic się nie dzieje. No chyba, że na prawdę mocno interesuje cię jakiś panel.

Nie no jasne, "wychowujmy" kolejnego, który będzie jeździł na konwenty jedynie dla socjalu albo dla stoisk, w końcu to nie konwent tylko expo albo barak integracyjny. Zamiast powiedzieć, by najlepiej przejrzał dokładnie listę atrakcji na planie przed konwentem, wybrał tematy, które go interesują, przejrzał opisy atrakcji (czasami dają na stronach konwentu kilka dni przed lub sukcesywnie) i zobaczył czy coś go może zainteresuje z rzeczy, którymi się do tej pory nie interesował, to wysyłają takiego żeby szlajał się jedynie po DDR-kach i US-ach. Chyba bardziej spłycić tematu się nie da. Nie wspominając o byciu zajebiście obiektywnym, co jest wskazane w tym miejscu.
Ale na konwenty jedzie się głównie dla socjalu. Tłumaczyć nie będę bo Pooky to idealnie wyjaśnił.
  • Ostatnia zmiana: Wrzesień 19, 2014, 15:56:21 przez Kamruz

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #27
Nie no jasne, "wychowujmy" kolejnego, który będzie jeździł na konwenty jedynie dla socjalu albo dla stoisk, w końcu to nie konwent tylko expo albo barak integracyjny. Zamiast powiedzieć, by najlepiej przejrzał dokładnie listę atrakcji na planie przed konwentem, wybrał tematy, które go interesują, przejrzał opisy atrakcji (czasami dają na stronach konwentu kilka dni przed lub sukcesywnie) i zobaczył czy coś go może zainteresuje z rzeczy, którymi się do tej pory nie interesował, to wysyłają takiego żeby szlajał się jedynie po DDR-kach i US-ach. Chyba bardziej spłycić tematu się nie da. Nie wspominając o byciu zajebiście obiektywnym, co jest wskazane w tym miejscu.
Brzmi lekko ironicznie z ust Hitsu "Kończę jeździć na konwenty bo już tylko socjal jest coś wart" Mayukiego. No ale podpisuje się pod tym obiema rękoma, tak jak i pod:

Cytat: PookyFan link=topic=1947.msg135380#msg135380
Na konwencie nareszcie czuję, że mijany przeze mnie człowiek, jeśli obejrzy się za noszoną przeze mnie mangozjebczą koszulką, to zrobi to raczej z podziwu dla kunsztu jej wykonania, niż z niesmaku wywołanego tardzeniem chińskich bajek. Na konwencie mogę poznać zupełnie wcześniej nieznanych mi ludzi, którzy przyszli tam właśnie dlatego, że dzielimy wspólne zainteresowania, chociaż nie widzieliśmy się wcześniej na oczy. Na konwencie mogę też posłuchać, co mają do powiedzenia ludzie prowadzący atrakcje dotyczące interesujących mnie zagadnień (a sorry, nie jest wcale tak, że większość jest robionych na odpierdol się). Na konwencie mogę nareszcie (i tu w końcu moje rozumienie konwentu pokrywa się z rozumieniem biwaków Scootera) spotkać się ze znajomymi rozproszonymi po całej Polsce, z którymi normalnie bym się nie zobaczył bez jakiegoś dobrego pretekstu (np. takiego jak... konwent).
Amen. Kilka wyczekiwanych dni w roku na wyrażenie swojej opinii i powygłupianie się w grupie ludzi o tych samym zainteresowaniach bez ryzyka zmieszania z błotem + przebywanie z ludzmi dla których M&A to tak samo poważny biznes jak dla mnie i od których nigdy nie poczułem cienia pogardy = długotrwały kilkukrotny skok samopoczucia.

Official Husbando of Sanae-chan. || Z naszym miotaczem danmaku Ty też możesz bezkarnie strzelać do małych dziewczynek!

Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #28
Ale konwent jest dla socjalu. Samo założenie imprez masowych (wszystkich) to socjalizowanie się. (bo po co innego miałyby być robione?)
A na DDR, Ultra Starze i w Sleep Roomach można najłatwiej/najszybciej się z kimś zapoznać.
Chyba, że ktoś jeszcze lubi gry planszowe i karcianki to tam też jest spoko.

A gdy się z kimś zapoznasz można z tym kimś (lub tymi kilkoma osobami) się dobrze bawić gdziekolwiek na konwencie.

Konwent nie jest tylko dla socjalu i nie jest to główny cel. A raczej...kiedyś nie był, dopóki na konwenty nie zaczęli przyjeżdżać ludzie, którym atrakcje (a zatem to, na czym konwent z założenia się opiera) nie sa potrzebne i dla których konwent jest jedyną możliwością spotkania się. W moich pierwszych latach konwentowania (2008-2010), gdy ludzie więcej czasu spędzali na atrakcjach a nie na socjalizowaniu się w sleep roomach, chodziło się na atrakcje i tam poznawało ludzi - ludzi, którzy interesowali się konkretnie tym samym, co my. Gros moich starych konwentowych znajomych (z niektórymi utrzymuję kontakt do dzisiaj, czyli będzie już nawet 6 lat z jednym czy drugim) poznałem na panelach, prelekcjach, pokazach amv, wreszcie wiedzówkach. Nikt nie uważał to za jakieś odchylenie od normy. Dlatego nie udowodnisz mi nigdy, że na DDR/US można łatwiej kogoś zapoznać niż na normalnej atrakcji.  A to, co teraz się dzieje z konwentami to cóż...kwestia i zasługa samych ludzi. Ale można to zmienić, tylko trzeba chcieć. Polecanie w tym przypadku czegoś według swojego subiektywnego widzimisie naprawdę nie jest tu wskazane.

Nie no, chcecie jeździć dla socjalu to sobie jeździjcie, nie zabraniam wam tego. Ale nie nakierowujcie chłopaka pod wasze dyktando, tylko jeśli już tłumaczycie mu czym są konwenty i co na nich się dzieje, to mówcie o wszystkim. Jeśli chcemy zareklamować jeżdżenie na konwenty jako coś pozytywnego, to robimy to obiektywnie - prezentując wszystkie najważniejsze zalety, a atrakcje nimi są bez wątpienia. Socjal też, żeby nie było, że jestem hipokrytą. Chyba, że chcecie zrobić z niego kolejnego "kumpla", który będzie po prostu robił to co wy.
  • Ostatnia zmiana: Wrzesień 19, 2014, 20:58:58 przez Mayuki

  • akizu2
  • [*]
Odp: Jak przeżyć na konwencie i nie przeżyć bolesnego zderzenia z realiami...
Odpowiedź #29
Ja dawniej byłem jednostką mocno aspołeczną. Miałem ogromny problem z podtrzymywaniem znajomości i w efekcie prędzej czy później odcinałem się od większości znajomych. Im dłużej się z kimś nie widziałem tym ciężej mi się było do niego odezwać i kontakt cię właściwie całkowicie urywał.
Właśnie konwenty mnie z tego wyleczyły, chyba trochę przez to że sprawiły że z wieloma osobami widywałem się właśnie od konwentu do konwentu i znajomość się ciągle odnawiała.
Tak więc polecam konwenty mangowe jako dobre miejsce do nawiązywania znajomości. Ludzie są zwykle bardzo otwarci, chyba głównie przez to że wszyscy na konwentach mają z grubsza podobne zainteresowania i w przypadku takich niszowych rzeczy jak manga/anime/gry konsolowe itp. jakoś łatwiej o nawiązywanie znajomości niż w innych miejscach.

Co do tego co brać na konwent to na pewno:
coś do spania jak np śpiwór + karimata/materac + poduszka
coś do żarcia - poza jakimiś kanapkami na drogę/pierwszy dzień dobrze jest mieć coś do przegryzienia na szybko... Sam nieraz złapałem się na tym że o 1 w nocy poczułem głód i zorientowałem się że zapomniałem skoczyć do sklepu po żarcie... Dobrze mieć jakieś nienaruszalne zapasy które mogą długo leżeć jak np. tabliczka czekolady czy jakiś baton. Osobiście zupek chińskich nienawidzę, ale mogę za to polecić wszelkie kandyzowane owoce, lub np migdały. Mogą przeleżeć pół roku w plecaku i nadal nadają się do zjedzenia.
i najważniejsze - coś do picia - Ja biorę zawsze butelkę wody do plecaka na drogę i drugą do walizki żeby mieć jak ta pierwsza się skończy. Jako osoba przyzwyczajona do wody mineralnej, jeśli w pobliskim sklepie jest tylko źródlana to jest to dla mnie koszmar.
kasa jakaś obowiązkowo - ile to już kwestia bardzo indywidualna, musi starczyć na powrót, ew. pamiątki, ale w warunkach konwentowych wyskoczenie do jakiejś knajpy/pizzerii na coś ciepłego bardzo uszczęśliwia
dobrze jest mieć jakiś ręcznik

I pamiętaj - pilnuj żarcia. Jeśli coś jest na widoku to może zniknąć i to że jest w reklamówce koło walizki tego nie ochroni. Ja żarcie trzymam albo w walizce albo w plecaku żeby nie kusiło. W warunkach konwentowych jeśli zostawisz gdzieś kanapkę, portfel i telefon to najczęściej w pierwszej kolejności zginie kanapka.
Akizu

Jak coś to wiadomości pisać przez FB... Szybciej zauważę niż na forum.